[piątek, 18-12-2020]
Tuż przed lockdownem w Austrii, trafiło się nam okno pogodowe. Żal było nie skorzystać, tym bardziej, że zima ruszyła z dużego kopyta. Jako, że chętnych nie było, postanowiliśmy wykorzystać knurobus, a lokalizację wskazała pogoda. Padło na okolicę Spittal'a. Pomiędzy A10 a L106 wciśnięte jest pasmo górskie opisane na mapach Reisseck Gruppe. Jest to chyba część Ankogelgruppe, ale nie jestem pewien. Może ktoś wie, to niech mnie poprawi lub potwierdzi.
Ankogelgruppe, to ten region, gdzie znajduje się słynny Hochalmspitze. Reisseckgrupee leży bardziej na południowy-wschód od niego.
Gdzieś, w labiryncie uliczek na południowo-wschodnim stoku Hühnersberg znajdujemy miejsce do zaparkowania. Już jest pięknie. Podjeżdzamy rano, przekraczamy barierę obłoków i widok zapiera dech w piersiach. Może chmur, wyłaniające się słońce. Miejśce postojowe i noclegowe wprost bajkowe. Jak się później okaże, zachód też jest fenomenalny.

Możliwe jest dojazd gdzieś na wysokość 1127m. Potem szlaban i zaczyna się śnieg. Nam to pasuje. Na początek wybraliśmy średnio-wysoki Sonnblick, w odróżnieniu od innych Sonnblicków określony jako Hinteregger - 2515m. Pniemy się w górę, najpierw w lesie, potem wychodzimy podnad las i zaczynają się widoki. Rozpoznajemy kolejne szczyty - potencjalne cele na kolejne dni. Gmeineck, Stoder po naszej lewej, czy Bose Nase i Gurglitzen po prawej. W międzyczasie dowiadujemy się, że następnego dnia dołączą do nas posiłki ze Śląska. Koledzy już jadą. Dziś jeszcze wjadą do AT, jutro może być kłopot.
Podchodzimy doliną Hinteregggraben, mijamy nieczynne schronisko Kohlmeier Hutte.



Gdzieś na wysokości 1650m odbijamy w lewo i trawersem w górę przechodzimy na właściwy stok. Zachodzimy SOnnblicka jakby od południa.



Doskonale widać nasz jutrzejszy cel - Gmeineck i trasę podejścia i zjazdu.

W końcu docieramy na pik. Jest fantastycznie. Piękna pogoda, miły wiaterek, szerokie widoki. Biesiadujemy.




Nie za długo, bo wiadomo. Jeśli na górze jest ładnie, a spóźnimy się ze zjazdem, to wtedy dolina jest już w cieniu i jazda staje się trudniejsza przez zmrożony śnieg.

Udało się wypatrzyć Grossglocknera

RUszamy. Śnieg na górze rewelacja. Lekki, odpuszczony. Szukamy swoich linii. Niżej niestety spóźniliśmy się i część trasy zakrywa cień. Pojechaliśmy nieco innaczej niż podchodziliśmy, więc gdzieś musimy znaleźć zjazd od dna doliny Hinteregggraben. Znajdujemy przyjazdne zbocze, niestety jest walka w zmrożonym już śniegu. Docieramy do dna, potem już szeroką śnieżną, ale twardą drogą do auta. Kończymy tuż przed zachodem słońca. Dobrze, bo gdy słońce zajdzie, robi się bardzo zimno. Wskakujemy do busa i mamy dłuuuugi wieczór






[sobota 19-12-2020]
Koło 9-ej dołączają posiłki ze Śląska. Zwartą grupą ruszamy w górę. Trasa częściowo pokrywa się z wczorajszą, do wysokości 1354m. Potem odbijamy w prawo i dalej po śladach zakosami w lesie, potem ponad lasem w górę. Jest słonecznie, ale w wyższych partiach mocno wieje. Mamy zjazd południową wystawą, więc mimo wszystko powinno być dobrze. Na szczycie Gmeineck'a jesteśmy ok 13.30. Czekamy jeszcze chwilę mając nadzieję, że śnieg jeszcze bardziej odpuści i będzie fajna zabawa.












Ciągle widać Glocka, na południu Julijskie. Inne pasma też są w zasięgu wzroku.
Góra odpuściła niewiele, środek cudowny, na dole w słońcu ciapa, ale jużw cieniu szybko mrozi i jazda nieciekawa. Zjazd do dna doliny, do drogi w okolicy schroniska Kohlmeier hutte i powrót do noclegowni w cieniu, po twardym - byle dotrzeć.




[niedziela, 20-12-2020]
Gurglitzer / Bose Nase - wystawa południowa. Będzie fajnie. Start jest z innego miejsca, ale nie chcieliśmy ruszać samochodów i postanowiliśmy zrobić nieco dłuższy trawers. Miało być łatwo i szybko, ale nie było. Trawer okazał się błądzeniem w krzakach i lasach i po ok 3h byliśmy zaledwie na wysokości ~1700m. Wsparcie kolegów się skończyło, wybrali sobie coś alternatywnego (bo dziś wracali), a my z kolegą Flakonem kontynuowaliśmy tę wycieczkę. W końcu dotarliśmy na właściwe stoki w okolicy Christebauerhutte. Widać już szczyty Bose Nase i Gurglitzer. Mimo wszystko, mamy jeszcze do szczytu jakieś 600 w pionie czyli 1,5h. Szybko zleciało. Mocne południowe słońce i nieco chłodny wiatr zapowiadają niezłą jazdę w lekko odpuszczonym, niezbyt głębokim śniegu.









Tak też jest. Lecimy w dół, ku południu. Niestety, im niżej tym gożej. Docieramy w zmięku do Adambaueralm, gdzie trawersujemy kawałek do miejśca, gdzie odnajdujemy drogę podejścia. Potem jeszcze kilka km przez las, po już zamarzniętym śniegu i docieramy do auta. Koledzy odjeżdzają, by przenosimy się do kolejnej doliny by odkrywać dziewicze, wypatrzone wcześniej północne stoki.




[poniedziałek, 21-12-2020]
Przesuwamy się na północ, do doliny Radlgraben. Po mroźnym, jasnym poranku, słońce nieco skryło się za chmurami. Jest wyraźnie cieplej, niż w poprzednie dni. Na podejściu już brniemy w ciężkim, mokrym śniegu.
DSC00013 by
farix farix, auf Flickr
DSC00024 by
farix farix, auf Flickr
DSC00028 by
farix farix, auf Flickr
Nie znaleźliśmy opisu tego podejścia i zjazdu, ale wypatrzyliśmy w poprzednich dniach, że te północne stoki mogą dostarczyć radości przy zjeździe w nietkniętym słońcem śniegu. Teraz, gdy temperatura wyraźnie się podniosła, te stoki mogą być jedynymi dobrymi stokami do zjazdu. Miało być dziewiczo, a okazuje się, że ślad został założony...
No cóż, przynajmniej nie błądzimy. Idziemy w górę.





Końcówka stroma, a potem widok na bezkresne alpy w każdą stronę: Julijsie, Schober-, Glockner-, Ankogel-gruppe.


Od południa już idzie zmiana

Ruszamy, szukamy wystaw typowo północnych, bo tam śnieg nie jest zepsuty przez słońce. Wystawy bardziej słoneczne, to deskowate, lekko przylodzone warstwy. Zachmurzyło się mocniej i brakuje kontrastu. Kilka śladów na stoku wskazuje nam kierunek zjazdu.





Jeszcze tylko strome polany leśne i jesteśmy na drodze dojazdowej. Suniemy w dół po lodowatej warstwie. Żegnamy się z regionem. 4 dni wykorzystane, czas planować i odwiedzić kolejne miejsca.