Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz maja 23, 2024 3:06 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz sty 06, 2022 7:50 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 6:58 pm
Posty: 690
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Tęskniliście? :D


Styczeń

Nowy rok przywitaliśmy na Ślęży (714m), gdzie wybraliśmy się typowo rozruchowo, aby wyleczyć kaca. Już niespełna tydzień później znów byliśmy w górach, tym razem z okazji święta Trzech Króli. Wylądowaliśmy w Sudetach Bialskich, gdzie wybraliśmy się na Czernicę (1083m), by kilka dni później wylądować w ukochanych Górach Sowich, gdzie zrobiliśmy sobie krótką wycieczkę na Wielką Sowę (1015m) z Kamionek.

Obrazek
Wieża widokowa na Czernicy.


Luty

Pierwsza połowa lutego minęła jak z bicza strzelił tak, że nie udało się nigdzie wybrać w góry. Dopiero na Walentynki zrobiłem sobie pętelkę z Sokołowska po Sudetach Wałbrzyskich. Przy pięknej pogodzie wszedłem na Kozinę (796m), Waligórę (933m), Bukowiec (898m), Lesistą Małą (790m) i Wielką (860m). W sumie wyszło dobrze ponad 1200m przewyższeń na dystansie ok 28km, co w mocno zimowych warunkach dało mocno w kość.

Obrazek
Góry Suche w pełnym słońcu.

Dwa tygodnie później już w prawie wiosennych warunkach ruszyliśmy na spacer ze Świebodzic na Trójgarb (778m). Niektórzy przedłużyli go jeszcze o Chełmiec (851m), ale mi i bez tego wystarczyło maszerowania ;)

Marzec

Marzec przywitaliśmy wycieczką w Karkonosze, gdzie z Jagniątkowa poszliśmy przez Czarny Kocioł Jagniątkowski na Czarną Przełęcz (1350m) i stamtąd na Śnieżne Kotły (1480m), skąd potem zeszliśmy niebieskim szlakiem w kierunku wodospadu Szklarki dalej do Jagniątkowa. Znów towarzyszyła nam perfekcyjna pogoda z wyłączeniem tylko rejonu Śnieżnych Kotłów, gdzie się ciut zachmurzyło.

Obrazek
Schronisko pod Łabskim Szczytem

Tydzień później byliśmy w Sudetach Wschodnich, wchodząc na trzy szczyty z Korony Gór Polskich: Rudawiec (1106m), Kowadło (989m) i Czernicę, robiąc piękną pętlę przy całkiem nienajgorszej pogodzie.

Obrazek
Tym razem z wieży widokowej na Czernicy było coś widać ;)

Na koniec miesiąca, gdy znów zrobiło się covidowo-nerwowo uznałem, że nie będę zjeżdżał do rodziców na Święta Wielkanocy i dlatego zamiast zasiadać do makowca, w Niedzielę Palmową ruszyłem z Bobem na Śnieżnik (1425m) od Kamienicy.

Obrazek
Z podejścia na Śnieżnik


Kwiecień

Początek kwietnia to nadal okres świąteczny. W Wielką Sobotę ruszyliśmy większą ekipą w Góry Orlickie, gdzie naszym celem była Orlica (1084m). Wieża widokowa na tym szczycie weszła do mojego top3 wież widokowych w Sudetach :)

Dwa dni później, w Poniedziałek Wielkanocny ruszyłem z kuzynem Grześkiem z Marianówki przez Igliczną (845m) w kierunku Śnieżnickiej Przełęczy (1140m), skąd zeszliśmy na Czarną Górę (1205m) i z powrotem do Marianówki przez Przełęcz Puchaczówkę (864m).

Obrazek
Rzut oka za plecy na Śnieżnik podczas zejścia Żmijowcem

Tydzień później korzystając z pierwszych ciepłych dni odkurzyłem swój rower górski. Pojechaliśmy większą ekipą ze Świebodzic przez Pogorzałę i Lubachów do Zagórza, stamtąd na Klasztorzysko (631m) i z powrotem do Świebodzic przez Dziećmorowice i strefę. Wyszło w sumie prawie 44 km i 6 wynik overall na stravie na podjeździe pod Klasztorzysko, co dobrze rokowało przed dalszą częścią sezonu rowerowego ;)

Obrazek
Otwarcie sezonu rowerowego na Klasztorzysku

Kolejna niedziela to z kolei spacer na Śnieżkę (1603m) z Kowar przez Skalny Stół (1284m), co daje prawie 1400m przewyższeń, a podejście z Budnik na Skalny Stół wyciska siódme poty. Przez całą drogę szliśmy w chmurach z wyjątkiem... szczytu, gdzie niebo się rozstąpiło i mieliśmy nawet niezłą pogodę.

Obrazek
A tu zamknięcie sezonu zimowego na Śnieżce ;)

Tydzień później już na koniec miesiąca i prawdopodobnie na zakończenie sezonu trekkingowego wybraliśmy z kumplem znów na Śnieżnik. Tym razem z Międzygórza, ale żółtym szlakiem w kierunku Wysoczki (1196m) dalej przez Mały Śnieżnik (1326m). Na zejściu kolega podczas przepaku zapomniał spakować kijki trekkingowe i zostały one poświęcone na ołtarzu treningu ;)

Obrazek
Na Śnieżniku czasem w istocie coś widać ;)


Maj

Jak maj, to majówka, ale że w tym roku nie wypadała ona specjalnie korzystnie to tylko jednego dnia wybraliśmy się na rowerową pętlę z Andrzejówki do Sokołowska i dalej na Lesistą Wielką, kończąc... dźwiganiem roweru na Stożek Wielki (840m). Do tej pory nie wiem, po jaką cholerę wchodziliśmy tam z rowerami, skoro tam już podejście na nogach potrafi zabić.

Obrazek
Gdzieś między Unisławiem a podejściem pod Stożek.

Dwa tygodnie później miał miejsce pierwszy większy wyjazd w tym roku. Z racji trudnych warunków podróżowania przez covid, ruszyliśmy w nasz rodzimy Beskid Sądecki, gdzie głównie kręciliśmy w dwa kółka. Z tygodniowego wyjazdu przywiozłem w nogach 130km dystansu i prawie 3500m przewyższeń. Z ciekawszych rzeczy, udało się przejechać całą trasę Velo Czorsztyn, którą wszystkim polecam :)

Obrazek
Spod naszej bazy rowerowej w Wierchomli.

Obrazek
Prawdziwi sportowcy i ich zdrowe żywienie :)

Obrazek
Gdzieś z trasy Velo Czorsztyn

Obrazek
Gdzieś na Jaworzynie z widokiem na Beskid Sądecki

A już dwa dni po powrocie wybraliśmy się z Jagódką na lajtową traskę rowerową w naszych wałbrzyskich rejonach. Tydzień później zaś przejechaliśmy znów nieco większą ekipą bardzo fajną trasę rowerową Górami Bardzkimi i Złotymi, startując z Barda by przez Kłodzką Górę (757m) zjechać do Chwalisławia i z powrotem do Barda, co dało prawie 45km i 1100m przewyższeń.

Obrazek
Wieża widokowa na Kłodzkiej Górze.

Na zakończenie miesiąca zrobiłem krótką trasę ze Strefy MTB Sudety – niebieską trasę Srebrna Góra.
Obrazek
Gdzieś z niebieskiej trasy MTB


Czerwiec

Czerwiec rozpoczęliśmy od czarnej MTB Bielawa, gdzie już poszło mi znacznie lepiej niż rok temu. Ponieważ to był początek długiego, bożocielnego weekendu, a wyjazdy z kraju nadal były utrudnione, pozostaliśmy w mateczniku i dwa dni później wybraliśmy się rowerami na Ślężę i Radunię (578m). Niby góry niepozorne, a i tak uzbierało się prawie 1000m przewyższeń przy niespełna 30km dystansu.

Obrazek
Takie widoczki spod Schroniska Zygmuntówka

Na koniec długiego weekendu wybrałem się rozruchowo na krótką żółtą trasę MTB Bielawa, która gdyby nie zjazd (a w zasadzie sprowadzanie roweru) z Popielaka (856m), zostawiłaby po sobie bardzo miłe wrażenie :D

Obrazek
Późnopopołudniową porą na żółtej trasie MTB Bielawa -gdzieś między Przełęczą Jugowską, a Polaną Bielawską

Dwa tygodnie później wybrałem się na zieloną trasę MTB Mieroszów, która nie zostawiła po sobie miłego wrażenia głownie ze względu na konieczność przedzierania się przez chaszcze w okolicach Jatek (657m) i Malinówki (662m). Poza tym ten dzień był chyba najgorętszym dniem w tym roku. O 8 rano w Sokołowsku już termometr pokazywał 22 stopnie, a wycieczkę kończyłem przy temperaturach rzędu 30 stopni, a po zjeździe z gór termometry pokazywały ok 36 stopni.


CDN. :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sty 06, 2022 9:41 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4467
Lokalizacja: GEKONY
Twoje lutowe góry pokrywają się z moim marcowym urlopem. Pogoda była jak pod psem, wszędzie covid, przynajmniej śnieg i browar ratował sytuację. Na Velo Czorsztyn namawiała mnie żona, zamiast tego padło na Leskowiec ( w górach z rowerem to jest całkiem inna zabawa) i wyszło 40 km kręcąc po okolicy.

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sty 06, 2022 10:46 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Fenomen napisał(a):
Prawdziwi sportowcy i ich zdrowe żywienie

Bo dieta prawdziwych łojantów to tłuszcz, cukier i gluten :lol:
Co do całokształtu górskiej zeszłorocznej działalności to faktycznie jest fenomen, cały rok poruszałeś się po górach w których ja w życiu nie byłem, no prócz Śnieżki bo to w zeszłym roku mi się w końcu udało :lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sty 10, 2022 10:27 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 6:58 pm
Posty: 690
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Lipiec

Na początku lipca korzystając z okazji, że kolega zaprosił na Wieczór Kawalerski w okolice Śnieżnika, nie odmówiłem sobie przyjemności wzięcia roweru i następnego dnia gdy już wytrzeźwiałem zrobiłem trzy singletracki ze strefy Singletrack Glacensis: Ostoja, Pod Śnieżnikiem i Jodłów, skąd przywiozłem szatańską wartość 666m przewyższeń :D

Obrazek
Na pętli Jodłów

Tydzień później wybrałem się z Jagódką na czerwoną trasę rowerową w okolicach Lubawki w Górach Kruczych. Podobną trasę robiłem rok temu pieszo i już wtedy w rocznym podsumowaniu pisałem, że chciałbym tu wrócić na rowerze. Bardzo fajna, prawie 42 kilometrowa pętla z ponad 1000m przewyższeniem miała też element pośpiechowo-przygodowy gdy na fajrant pędziliśmy na złamanie karku z Kobylej Góry (742m) do Uniemyśla, gdzie mieliśmy zostawione auto, bo już dało się słychać grzmoty pobliskiej burzy. Zdążyliśmy w ostatnim momencie :D

Obrazek
Na szczycie Kraloveckego Spicaka. Widok na Karkonosze.

Dwa tygodnie później ruszyłem na krótki spacer z Jagódką na Wielką Sowę, a kilka dni później, jeszcze w lipcu wjechałem prawie w całości pedałując na Borową (853m), schodząc z roweru tylko na krótkim odcinku. Zjechałem potem zieloną trasą rowerową i fragmentami dawnej trasy czerwonej, gdzie znajduje się fantastyczny punkt widokowy na Sudety Wałbrzyskie. Końcówka trasy to znów zejście z rowerem, który musiałem trzymać nad głową, bo pokrzywy sięgały mi do pach mimo, że teoretycznie znajdowałem się na znakowanym szlaku turystycznym...

Obrazek
Zachód słońca z Widokiem na Wałbrzych (zjazd z okolic Borowej).


Sierpień

W drugi weekend sierpnia ruszyłem na krótką wycieczkę śladami pomarańczowej trasy MTB Bielawa, która startuje na Rozdrożu pod Sokolcem, skąd wyprowadza na Wielką Sowę, a w drodze powrotnej jeszcze prowadzi przez Małą Sowę. Miał to być ostatni sprawdzian przed zbliżającym się wyjazdem w Alpy Salzburskie....

Już tydzień później dotarliśmy na znaną i lubianą przez nas metę w Golling, gdzie przez tydzień zamieszkaliśmy na polu namiotowym. Podczas tego pobytu przejechaliśmy spektakularną trasę, którą nazwałem Die Hoher Goll Runde – dookoła masywu Hoher Goll (2522m) (67km, 2300m przewyższeń), zrobiliśmy piękną alpejską turę trawersując szczyt Hochkalter (2610m) oraz przechodząc jeden z ferratowych klasyków w okolicy – Der Ramsauer Klettersteig (C), podczas którego trawersuje się bardzo efektowną grań z wierzchołkami na wysokości ponad 2500m. W sumie z wyjazdu przywiozłem 95km i blisko 3000m przewyższeń zrobione na rowerze oraz blisko 45km i 2700m przewyższeń z górskich spacerów.

Obrazek
Gdzieś pod Hoher Goll

Obrazek
Na grani Hochkaltera

Obrazek
Na grani Ramsauer Klettersteig

Po powrocie do kraju tydzień później wybraliśmy się z Przecierem na singletracki ze strefy Glacensis. Urobiliśmy dość wymagającą trasę, łącząc dwie pętle: Międzygórze oraz Stronie Śląskie, co dało nam ponad 60km i ok 1300m przewyższeń. Na fajrant złapała nas taka ulewa, że jeszcze nigdy tak przemoczony nie wracałem na rowerze. Po powrocie na parking mokre było absolutnie wszystko, a z butów można było wylewać deszczówkę.


Wrzesień

Wrzesień to w moim rocznym kalendarzu miesiąc tatrzański, ale zanim wybrałem się w Tatry zrobiłem jeszcze króką wycieczkę na Ślężę, celem wyleczenia kaca po festiwalu piwa we Wrocławiu :D

W Tatry pojechaliśmy z kumplem we dwójkę. Biedak nie do końca był świadomy, co chcę robić w tych Tatrach, ale nie protestował. Wzieliśmy też rowery i w zasadzie to na dwóch kółkach zaczęliśmy oraz zakończyliśmy wyjazd, przywożąc z rowerowych tras 110km dystansu i 2000m przewyższeń. Do tego dołożyliśmy trzy perły z Wielkiej Korony Tatr – Ganek (2462m) z Gankowej Przełeczy, Lodowy Szczyt (2627m) przez Lodową Przełęcz i Lodową Kopę z zejściem Lodowym Koniem i na fajrant jeszcze Łomnicę (2632m) drogą klasyczną, co w sumie dało w sumie prawie 60km dystansu i prawie 4500m przewyższeń pokonanych pieszo.

Obrazek
Pod wierzchołkiem Lodowego Szczytu

Obrazek
Jak Łomnica, to musi być titanic ;)

Obrazek
Na Wysokim Wierchu w Małych Pieninach

Jeszcze pod koniec września udało mi się raz wybrać na singletracki ze strefy Glacensis. Tym razem zaparkowałem na Przełęczy Jaworowej, skąd zrobiłem pięć petli: Złota, Chwalisław, Orłowiec, Dwie Przełęcze oraz Złoty Stok. Podjazd ze Złotego Stoku na Przełęcz pod Trzeboniem (679m) mnie zabił, ale też nie ma co się dziwić, skoro tę jednodniową wycieczkę zakończyłem bilansem 56km i prawie 1200m przewyższeń.

Obrazek
Na pętli Chwalisław (Singletrack Glacensis)


Październik

Na początku października wybraliśmy się na Śnieżnik z Vysokiej w Czechach. Była to dla mnie już szósta wizyta w Masywie Śnieżnika w tym roku i już ewidentnie miałem dość tych okolic. Trasa jednak okazała się wyjątkowo przyjemna, a całościowy efekt zepsuło tylko 6 punktów i 200zł :(

Obrazek
W drodze na Śnieżnik od czeskiej strony.

A już tydzień później byliśmy w Chorwacji na kolejnym naszym większym grupowym wyjeździe. Bazą dla nas była miejscowość Dramalj na północy kraju, która dawała bliskość zarówno gór, jak i morza. Wyjazd miał charakter rowerowo-trekkingowo-wspinaczkowy, a udało się z niego przywieźć 140km i 2400m przewyższeń na rowerze, kilka łatwych dwóch wspinaczkowych w rejonie Vela Plesa, wizytę w parku narodowym Jezior Plitwickich oraz krótki trekking w górach Masywu Ucka na Półwyspie Istria.

Obrazek
Gdzieś na wyspie Krk.

Obrazek
Sztuczne Jezioro Lokvarsko i zapora na nim

Ostatniego dnia miesiąca, korzystając z pięknej, słonecznej pogody, zamknąłem sezon rowerowy, śmigając po różnokolorowych trasach rowerowych ze Strefy MTB w okolicach Bielawy ;) Wystartowałem trasą niebieską, by potem zjechać na żółtą i skończyć wycieczkę trasą czerwoną, co dało w sumie ok 38km i blisko 1000m przewyższeń.


Listopad

W listopadzie było już za zimno na rower, więc zostały spacery. Pierwszym z nich była wycieczka po Górach Bystrzyckich, podczas której udało się odwiedzić dwie wieże: na Jagodnej (977m) oraz na Czerńcu (891). Zrobienie obu tych szczytów to dość długi spacer (37km), dlatego czułem go potem w nogach przez kilka dni.

Niespełna tydzień później ruszyłem w góry w pobliżu Świdnicy, odkrywajac nieznane wcześniej szlaki w rejonach Bystrzycy Górnej i Zagórza. Chociaż nie wszedłem wyżej niż na Lipiec (516m), to i tak z całej 32-kilometrowej wycieczki uzbierało się prawie 1100m przewyższenia.

Obrazek
Tama w Zagórzu

Ostatnią listopadową wycieczką był spacer na Wielką Sowę ale z Lutomii –szlakiem, którym nigdy wcześniej nie szedłem. Cała trasa liczyła 33 kilometry i nieco ponad 1000m przewyższeń, a została pokonana w typowo listopadowej pogodzie, mimo że początkowo o poranku nic nie zapowiadało ogólnej szarości.

Obrazek
Góry Sowie widziane z Lutomii


Grudzień

W grudniu niestety tylko dwukrotnie udało się wyjść na spacer. W połowie miesiąca ruszyliśmy na Śnieżne Kotły, co było moją drugą wizytą w tym miejscu w tym roku i znów zimą. Tym razem znów pogodę mieliśmy idealną, również w partiach szczytowych, dzięki czemu przywiozłem stamtąd parę fajnych fotek.

Obrazek
Na Śnieżnych Kotłach. Wyjątkowo w dobrej pogodzie.

Druga wycieczka, również przy fantastycznej pogodzie miała miejsce, tradycyjnie, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, kiedy trójką wybraliśmy się w Rudawy Janowickie, wchodząc między innymi na Lwią Górę (718m), która jest kulminacją Starościńskich Skał. Oprócz tego weszliśmy też na Wołek (878m) oraz na Skalnik (944m).

Obrazek
Widok na Karkonosze z Lwiej Góry.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL