Hej,
Kolejny piękny dzionek na weekendzie bożocielnym. Tym razem padło na Lądek Zdrój. Pogoda upalna - widoczność niestety mizerna. W oddali słuchać co jakiś czas grzmoty ale nie było żadnej pompy.
Auto zostawiamy przy parku zdrojowym i idziemy na Trojak.
Oj już na podejściu asfaltem do krzyżówki szlaków i wejścia na ścieżkę widzę że bedą problemy... Marudzenie poziom ekspert - Anastazji i koleżanki małżonki. Mówię wracamy nie chcę się denerwować - ale jakoś powiedziały że jak zaplanowałem skałki (Lucek oczywiście myśli że będzie się wspipnać jak jej powiedziałem że to tereny wspinaczkowe) idziemy jednak dalej.
Ścieżka przyjemna i w tempie pijanego ślimaka mkniemy do góry





Idzie nam się bardzo przyjemnie z postojami na każdym pieńku i kamieniu. Jakaś pani schodząca z góry zwraca mi uwagę o obuwiu córki a jak powiedziałem jej że na Trojak można w klapkach iść i nie jest to Mięguszowiecki czy inne Rysy odchodzi obrażona...
Wg mapy 40 minut, my docieramy po ponad godzinie. Na skałkach troszkę ludzi, są wspinacze jest miło - słoneczko świeci, moje spalone ręce i kark nie mówiąc o twarzy dogorywają po poprzednim dniu...




Z łucją lecimy jeszcze na okoliczne skałki popatrzeć na wspinaczkę i spokojnym tempem wracamy do Lądka.


W Lądku pochodzimy po parku, pijalni i idziemy na lody do kawiarni parkowej w której jakiś odległy czas temu był dom kultury. Same lody rewelacja smakowa a porcje mega duże - gałka 5 zł.



Jako że w części zdrojowej z knajpami aby coś dobrego zjeść trochę słabo - ilość ludzi i ich ilość - na obiadek jedziemy do Stronia do knajpki Kaczka i Wino - powiem Wam mega jadełko, świetn obsługa i bardzo klimatyczne miejsce- polecam -
https://kaczkaiwino.pl/Całość fotek tutaj -
https://photos.app.goo.gl/DpNuVNVoucUpjfwP8