Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
słowackie Pieniny - Haligovské skaly http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=21451 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | sprocket73 [ Śr maja 11, 2022 9:50 am ] |
Tytuł: | słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
Miałem smaki na porządną wiosenną wycieczkę. Najchętniej Słowacja, nowe miejsce, przy pięknej pogodzie. Wtorek miał być szczególnie słoneczny, ale wahałem się. Prognozy nie były idealne, a wiadomo jak teraz jest ze sprawdzalnością. Lekko kopnięty w dupę przez Sebastiana postanowiłem działać ![]() Głównym celem było zobaczyć Haligovské skaly. Granicę przekroczyłem w Sromowcach i po chwili zameldowałem się w Haligovcach. Wysiadłem z auta i mnie trochę zamurowało. Ehh... Słowacja ![]() Plan trasy miałem mniej więcej ustalony, ale jeszcze nie wiedziałem w którą stronę kręcić kółko. Skłaniałem się do zostawienia skał na koniec, żeby na spokojnie może jakiś zachód zaliczyć, ale jak je zobaczyłem, to musiałem od razu. Można tam wyjść zielonym szlakiem, który łagodnie je obchodzi od tyłu. Pogoda cudna! Konkretnie ciepło, nawet lekko upalnie. Jednak nie dałem rady utrzymać szlaku. Jak podszedłem bliżej, skierowałem się po prostu ku górze. Ahoj przygodo! ![]() Idąc w trudnym terenie szybko nabierałem wysokości. Ależ widoki! Droga do góry nie była oczywista. Trzeba pokombinować. Warto też często się zatrzymywać i cieszyć oczy. W dole łączki. Tobi wytyczał drogę, więc byłem pewny, że damy radę - to doświadczony przewodnik. Pierwszy punkt widokowy zdobyty. W dole Haligovce, nawet widać moje auto. Teraz wędrówka do kolejnych punktów widokowych. Fajne skałki, fajne intensywnie żółte kwiatki. Świeża zieleń buków - hit! Ostatni punkt widokowy pozwala zobaczyć Trzy Korony. Widać platformę, a w tle Lubań. Oczywiście idąc szlakiem nie zobaczy się tych widoków, bo szlak omija wszystkie wychodnie. Jest to Park Narodowy, więc NIE WOLNO! Następnie dochodzę do czerwonego szlaku, ale idę nim tylko kawałek. Porzucam go i idę otwartymi łąkami z widokiem na grzbiet graniczny. Wydaje się daleko, ale mam go w planach. Ale na później, bo teraz Holica - to ten piramidalny szczyt pośrodku. Wyglądał na zarośnięty i taki był. Jedyny widok na Sokolicę. Następnie udałem się opadającym grzbietem z Holicy w kierunku przełomu Dunajca. Grzbiet jest tylko dla koneserów - to już taki wyższy poziom masochizmu. Liczyłem, że gdzieś dojdę, ale póki co, trzeba było powalczyć. Strasznie stromo po bokach, ale widoków brak, mocno zarośnięte. Zamiast coraz lepiej, robiło się coraz ciekawiej. Pojawiły się też przeszkody skalne, których nie dało się obejść bokiem. Liczyłem, że na końcu grzbietu będzie fantastyczny punkt widokowy, taka Sokolica 360 stopni. Niestety tego nie było. Można było coś zobaczyć, ale liczyłem na więcej, szczególnie, że dojście na koniec było okupione ogromnym trudem. Zbadałem też boczne odgałęzienia grzbietu. Z jednego taki widok na Sokolicę. Najgorszy był powrót tą samą drogą. Uciorałem się jak mało kiedy. Kolejnym etapem było zejście bez szlaku do Lesnicy. Tu dla odmiany przyjemne łączki i widoki. Liczyłem na zimne piwko na dole. Ale sklep czynny w dni powszednie do 14, baru nie znalazłem, ale nie szukałem. Zresztą czasowo byłem sporo w plecy, więc rozpocząłem bezszlakowe wyjście na grzbiet graniczny. Holica i Trzy Korony. Widać też kawałek grzbietu, na którym walczyłem. Widoki jak z tapety. W oddali widać grzbiet, którym mam wracać. Wydaje się nierealne, na razie ciągle się od niego oddalam. Polska! Też piękna! ![]() Krowy jedzą. Wysoki Wierch. Ciekawa anegdotka. Przyjechała tu parka na quadzie. Zatrzymali się pod szczytem tuż obok mnie. Chłopaczek mówi "końcówkę podejdźmy na nogach". Dziewuszka na to "spróbuj wyjechać". Wyjechali. Dogoniłem ich na szczycie. Chłopaczek mówi "wracamy". Dziewuszka na to "ok, jeszcze tylko pieczątka do książeczki". I wyciąga książeczkę GOT i odbija pieczątkę szczytową ![]() QOT - quadowa odznaka turystyczna ![]() Wysoki Wierch coraz bardziej skomercjalizowany. Tatry nieprzejrzyste, ale są. Bardzo ładne łączki w dole. A właśnie tamtędy mam wracać. Ruszam szybko, żeby mi słońce nie uciekło. Dobrze trafiłem z tym, żeby robić to na koniec dnia, a nie na początek. Cud miód! Jedyne co mi nie pasowało, to pośpiech ![]() Zachód zamglony. Klimat "Małych Pienin" jest nawet lepszy niż tych właściwych. Lesnickie sedlo. W sumie idealnie zdążyłem ze wszystkim. Ostatnie spojrzenie na słońce. A potem jeszcze kawałek do auta. Najpierw grzbietem już w cieniu. Potem bezszlakowo skróciłem łąkami. Udany dzień! ![]() |
Autor: | Krabul [ Śr maja 11, 2022 9:05 pm ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
Kozak jesteś. Ale widoki. |
Autor: | Rambubu [ Śr maja 11, 2022 9:35 pm ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
Piękne te łąki (albo pięknie fotografią ujęte ![]() Relacja mocno motywuje mnie do tego, żeby w końcu gdzieś ruszyć na jakąś wycieczkę. Przez kontuzję od 3 miechów nie biegam, a przecież po kapustach można też spróbować fajnie pospacerować. |
Autor: | sprocket73 [ Śr maja 11, 2022 10:33 pm ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
Też jestem kontuzjowany. Nie biegam od września ![]() Kolano mnie pobolewa od lipcowego urlopu. Myślałem, że jak przestanę biegać, to przejdzie. Przez zimę faktycznie jakby się uspokoiło, ale od marca wróciło. Na razie w górach mnie to jeszcze nie ogranicza. Gdzieś od 2 tygodni łykam glukozaminę i kolagen. Zobaczymy, może pomoże. Dzisiaj, czyli dzień po solidnej wycieczce, jest po prostu kiepsko. Dodatkowo po 9 latach regularnego codziennego biegania, jak przestałem, odłożył mi się zapas energii, w obwodzie powyżej bioder, jakieś 5 kg. Nie jest dobrze ![]() |
Autor: | Krabul [ Cz maja 12, 2022 8:13 am ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
Naprawdę biegałeś codziennie przez tyle lat? Podejrzewam, że masz przyblokowaną jakąś taśmę i objawia się bólem kolana Ja praktycznie nie biegam od roku, mój najmłodszy syn kończy rok w poniedziałek. Nawet czasami mi się uda wyjść 2 razy jednego tygodnia na jakąś dyszkę i już już myślę, że wracam do regularności. A potem dzieje się coś takiego, że nie mogę wyjść przez 2 tygodnie. I tak wkoło. |
Autor: | sprocket73 [ Cz maja 12, 2022 9:24 am ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
Krabul napisał(a): Naprawdę biegałeś codziennie przez tyle lat? Założenie było, że biegam codziennie ok 30 minut. Takie biegowe spacery z psem. Oczywiście jak była wycieczka\urlop, to już nie biegałem, z tego powodu odpadało jakieś 70-80 dni w roku. Jakieś choroby, wyjątkowe lenistwo, niespodziewane sprawy, kolejne 30-40 dni w roku. Finalnie wychodziło ok 250 dni w roku kiedy biegałem pomiędzy 40 a 49 rokiem życia. Taką życiową refleksję mam ostatnio. Kiedy facet ma 20 lat jest już dorosły. Potem przez kolejne lata żyje ze świadomością własnych sił i możliwości. Forma raz jest lepsza, raz gorsza. Jak się poćwiczy jest lepiej, są efekty. Wydaje się, że można wszystko. A potem dość szybko, w przeciągu paru lat, człowiek zdaje sobie sprawę, że to już przeszłość i nigdy nie będzie lepiej - tylko gorzej. Sprawy niby oczywiste, ale ja jeszcze do niedawna w ogóle tego nie dopuszczałem do świadomości. Ten problem nie istniał, był to problem innych, mnie nie dotyczył. Więc chłopaki, apeluję do Was - nie odkładajcie rzeczy na później! ![]() |
Autor: | Rambubu [ Cz maja 12, 2022 10:21 am ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
sprocket73 napisał(a): Też jestem kontuzjowany. Nie biegam od września sprocket73 napisał(a): Dzisiaj, czyli dzień po solidnej wycieczce, jest po prostu kiepsko. Ja bym się nie szczypał i uderzył na konsultację do jakiegoś specjalisty. Nawet w naszym niewielkim mieście mamy zarówno ogarniętych fizjo, jak i ortopedów (w tym na pewno jednego, który też jest fanem gór i biega długie dystanse). |
Autor: | Krabul [ Cz maja 12, 2022 10:57 am ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
sprocket73 napisał(a): Więc chłopaki, apeluję do Was - nie odkładajcie rzeczy na później! Dzięki, ja juz mam trójkę, starczy mi! ![]() ![]() |
Autor: | kefir [ Cz maja 12, 2022 9:20 pm ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
sprocket73 napisał(a): Krabul napisał(a): Naprawdę biegałeś codziennie przez tyle lat? Założenie było, że biegam codziennie ok 30 minut. Takie biegowe spacery z psem. Oczywiście jak była wycieczka\urlop, to już nie biegałem, z tego powodu odpadało jakieś 70-80 dni w roku. Jakieś choroby, wyjątkowe lenistwo, niespodziewane sprawy, kolejne 30-40 dni w roku. Finalnie wychodziło ok 250 dni w roku kiedy biegałem pomiędzy 40 a 49 rokiem życia. Taką życiową refleksję mam ostatnio. Kiedy facet ma 20 lat jest już dorosły. Potem przez kolejne lata żyje ze świadomością własnych sił i możliwości. Forma raz jest lepsza, raz gorsza. Jak się poćwiczy jest lepiej, są efekty. Wydaje się, że można wszystko. A potem dość szybko, w przeciągu paru lat, człowiek zdaje sobie sprawę, że to już przeszłość i nigdy nie będzie lepiej - tylko gorzej. Sprawy niby oczywiste, ale ja jeszcze do niedawna w ogóle tego nie dopuszczałem do świadomości. Ten problem nie istniał, był to problem innych, mnie nie dotyczył. Więc chłopaki, apeluję do Was - nie odkładajcie rzeczy na później! ![]() U mnie po po trzydziestce, tak koło 33 lat przyszło takie pier...nięcie, że już czas ucieka, nie wszystkie głupie pomysły zdąży się zrealizować, a inne w tym wieku to już w ogóle trzeba wyrzucić do kosza z napisem "nie zrealizowane". Z motywacją i czasem na trening też się zrobiło gorzej i... zrobiłem sobie listę co chcę zrobić/gdzie być - tylko taką bardziej realną, taki motywator o którym wiem tylko ja, a oprócz tego dałem się przekonać żonie i kupiliśmy taką mądrą wagę co to liczy Ci BMI, wiek biologiczny, tłuszcz trzewny (nawet nie wiedziałem, ze jest taki), poziom tłuszczu, masą kostną, masę mięśniową, nawodnienie i szkoda tylko że jakaś fajna muzyka z niej nie leci, jednak dzięki niej widzę na jakim etapie w dbaniu o siebie (jedzenie/trening) jestem. I jest to bardziej brutalne niż mówi mi Suunto który na ogół pokazuje mi wiek na 20 lat, na wadze muszę się na prawdę mocno pilnować żeby utrzymać 22-24. Dobra ale to właściwie była nie potrzebna dygresja bo tak na prawdę to szacun za trasę i styl - uwielbiam właśnie takie akcje, jak zwykle cieszę się z dużej ilości zajebistych zdjęć (na dużym zoomie cykałeś tą Sokolicę z Lubaniem?) I jeszcze żeby było śmieszniej - miałem zamiar wybrać się właśnie w ten rejon w ostatnią sobotę z opcją żeby wschód słońca łapać na jakiejś polanie z widokiem na Bielskie i odpalić browara na dobry początek dnia, ale brak chętnych i pogoda mnie zniechęciły i skończyłem tak: https://www.relive.cc/view/v26MXzmZV3O |
Autor: | sprocket73 [ Cz maja 12, 2022 9:37 pm ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
Krabul napisał(a): Dzięki, ja juz mam trójkę, starczy mi! Nie tylko to miałem na myśli. Po prostu wszystko co chciałoby się zrobić. Np. stałem kiedyś przed taką górą w Albanii - Maja e Çikës. Byłem na szczycie obok i obiecałem sobie, że kiedyś wrócę i ją zdobędę. No i czuję, ze czas się powoli kończy ![]() kefir napisał(a): na wadze muszę się na prawdę mocno pilnować żeby utrzymać 22-24 Hehe... a ja na wagę jakoś boję się wchodzić. Czuję, że mogłaby nie wytrzymać nacisku ![]() kefir napisał(a): na dużym zoomie cykałeś tą Sokolicę z Lubaniem? To jest cały kadr z ogniskowej 240 mm. Czyli nie jakiś kosmiczny zoom. Do Trzech Koron jest dokładnie 4 km, a do Lubania 14 km.
|
Autor: | Krabul [ Pt maja 13, 2022 8:30 am ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
sprocket73 napisał(a): Nie tylko to miałem na myśli. Przecież wiem. ![]() Wczoraj się zdenerwowałem na swoje lenistwo i zrobiłem przebieżkę 13,5km w tempie gdzieś poniżej 5:00. Fajnie, że z kanapy taki trening wchodzi, ale dziś ledwo chodzę. No ale może się wreszcie zmotywuję do regularności. |
Autor: | kefir [ Pt maja 13, 2022 11:20 am ] |
Tytuł: | Re: słowackie Pieniny - Haligovské skaly |
Wczoraj mega grzało. Miałem w planach godzinkę, ale po 7 km byłem już cały mokry i wróciłem na kanapę ![]() |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |