Oczywiście skupię się tutaj bardziej na górskich aspektach.

Na szczycie Simonki, najwyższego szczytu Gór Tokajsko-Slańskich
Piątek:
Preszów, pizza, piwo.
Sobota:
Najpierw Simonka z sankami. Szliśmy zielonym szlakiem i do wejścia na grzbiet było w miarę przyjemnie, później zaczęło wiać, a wiadomo, że wiatr jest najgorszy bo wtedy jest zimno i nawet jak jest ciepło, a jest wiatr to jest zimno. Czapki nie pomagały, na szczycie chmury pędziły z taką prędkością i tak gęsto, że nie było nawet jak uchwycić Tatr które co jakiś czas pokazywały się na horyzoncie. Przy dobre pogodzie podobno można stąd dostrzec nawet góry Rumunii. Mieliśmy wracać inną drogą ale ponieważ byliśmy tam dla przyjemności to szliśmy tylko tam gdzie przetarte. Dało się zjeżdżać na sankach.

Tatry z Simonki 1092 m n.p.m.

Drewniany megafon

Widok z parkingu – po lewej, z nadajnikiem – Dubnik, po prawej Kota
Godzina jeszcze wczesna, patrzymy co jest w okolicy ciekawego do zobaczenia i pada na Sztolnię Józef – dawną kopalnię Opali.
W oczekiwaniu na wejście rozsiadamy się w przytulnej kawiarni, sama trasa turystyczna to ok 1 godziny spaceru pod ziemią z przewodnikiem.

Opale w Sztolni Józef
Niedziela:
Po porannej kawie na starówce Preszowa jedziemy do Hervatova skąd podchodzimy do wieży widokowej Žobrák. Właściwie to są dwie wieże widokowe – Stary i Nowy Žobrák, a sam szczyt Žobrák znajduje się jakieś pół kilometra dalej. Ponieważ jednak przetarte było tylko do wież, a jak wcześniej już wspominałem jesteśmy tu dla przyjemności to ograniczamy się do widoków z wieży. Przy czym ograniczamy się chyba nie jest odpowiednim słowem bo szczyt jest zarośnięty, a z nowej wieży dostrzegliśmy Tatry nad Górami Czerchowskimi, Stebnicką Magurę gdzie i Smilniansky vrch w okolicy których byliśmy w zeszłym roku pod namiotem.
Nowa wieża jest mega wypasiona – poza dwoma piętrami z których mamy widok z jednej strony na Tatry, z drugiej Ondavską Vrchovinę i Beskid Niski, do dyspozycji jest utulnia z piętrowymi łóżkami i stołem, jest zadaszony grill dla kilkudziesięciu osób i kawałem od miejsca odpoczynkowego toaleta. Wisienką na torcie jeżeli tak to mogę określić są kosze na śmieci, które na dystansie stoją przy szlaku co ok 30 minut. Na Słowacji się da, a u nas nie?
Po nacieszeniu oczu zjeżdżamy na sankach/ schodzimy do drewnianego kościółka przy którym zaparkowaliśmy i obieramy kurs nad dom. Dalszy wypad z noclegiem na miejscu wyszedł całkiem nieźle:)

Widok z wieży widokowej na pasmo Cergov i Tatry (kto wypatrzy)

Zbliżenie i wyostrzenie

Stary Žobrák

Nowy Žobrák

Po lewej Stebnicka Magura, po prawej dwuwierzchołkowy Smilniansky vrch

Utulnia pod wieżą

Takie widoki złapałem gdzieś w dolnej części szlaku

A to już blisko wież widokowych
_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
http://summitate.wordpress.com/