Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
Pradziad to stan umysłu! http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=24217 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | sprocket73 [ Pt sie 30, 2024 4:11 pm ] |
Tytuł: | Pradziad to stan umysłu! |
Sobota z kolejnymi rekordami upałów zniechęciła Ukochaną do górskich wycieczek. Mając wolną rękę, zdecydowałem się pojechać na Pradziada w Jesionikach. Byłem tam w 2011 roku, na przełomie kwietnia i maja, z deszczowo zimową aurą. Główne co zapamiętałem z tamtego wyjazdu to postanowienie, że trzeba wrócić w lepszą pogodę. Wstaję wcześnie, wyjeżdżam przed 4:00, dojazd autostradą jest wygodny. Na miejscu w Karlovej Studánce jestem ok 6:30, ruszam na szlak. Część I - Dolina Białej Opawy Miałem problem z wymyśleniem fajnej trasy. Najbardziej narzucała się kopia tej z przed 13 lat, jednak chciałem zobaczyć coś nowego. W końcu wyszedłem bez dokładnego planu i miałem zamiar podejmować decyzje po drodze, w zależności od nastroju. Dolinę Białej Opawy zdecydowanie chciałem powtórzyć, bo zapamiętałem ją bardzo miło. Dolina jest położona prawie idealnie na wschód i miałem nadzieję, że zajrzy tu z rana słoneczko. Jednak niewiele go było. Co nie znaczy, że nie było ładnie. Małe wodoryjki. W środkowej części, jest to w zasadzie głęboki wąwóz. Szlak prowadzi po mostkach i prawie drabinkach. Na szczęście fajnych drewnianych, jak w dawnym Wąwozie Homole. Zdecydowanie wolę coś takiego, niż metalowe konstrukcje. Tobi też zdecydowanie woli drewniane. W najtrudniejszych miejscach radzi sobie doskonale. Miejsce ma swój urok i klimat. Fajnie też, że nie ma ludzi, pewnie z powodu wczesnej pory. Nierozsądny Tobi ryzykuje upadek z kilku metrów na skały, po kim on to ma? Szum, a nawet huk wody, trochę go jednak stresował. Tutaj widać, jak zbiera uszami dźwięki z różnych stron. Wychodzimy z wąwozu. Ostatnie kładki. Bardzo fajne miejsce. Szlak nie jest zamykany na zimę, choć jest informacja, że nie jest rekomendowany o tej porze roku. A musi tu być fajnie przy trzaskających mrozach, jak tworzą się lodospady. Wyżej jest już spokojnie i przypomniałem sobie, że jest upał. Wcześniej w wąwozie było zupełnie chłodno. Kaskady na Opawie. Pewnie przy roztopach, albo burzach jest tu sporo wody. Tobi w ramach walki z fobiami, musiał wskakiwać do okienka przez niewielkie strugi wody. Dochodzimy do chaty Barborka. Duży obiekt, ale pustki. Jeszcze za wczesna pora na turystów. Pora podjąć decyzję co dalej. C.D.N. |
Autor: | sprocket73 [ Pt sie 30, 2024 4:14 pm ] |
Tytuł: | Re: Pradziad to stan umysłu! |
Część II - oczywiście Pradziad Planując warianty trasy byłem skłonny odpuścić Pradziada. Miałem z niego nienajlepsze wspomnienia. Wielka betonowa budowla i asfaltowa droga na sam szczyt. Jednak będąc na miejscu, widząc piękne okoliczności przyrody, Pradziad stał się oczywistym celem. Jak można byłoby nie wyjść na najwyższy szczyt pasma? ![]() Na górę można wyjść tylko asfaltową drogą o długości 3 km. No chyba, że ma się w dupie przepisy prawa, to można pójść przepiękną dziką ścieżką o umiarkowanym nachyleniu i długości zaledwie 1 km. Przejście przez kosówki prawie jak na tatrzańskich pozaszlakach. Dawniej była tu szeroka droga, bo widać zbudowane ręką ludzką kamienne wzmocnienia skarp. Ostatnia prosta. Nawet ładnie prezentuje się wieża telewizyjna. Widok ze szczytu Pradziada (1491 m). Przejrzystość słaba. Ostatni szczyt - Pecný (1330 m) jest w odległości ok. 12 km (szlakiem). Stwierdziłem, że tam pójdę. Brałem też pod uwagę wariant, że schodzę w dół na zachodnią stronę, ale temperatury zdecydowanie nie sprzyjały schodzeniu w dół, już w górze było wystarczająco upalnie mimo wciąż wczesnej pory. Fota z Pradziadem na Pradziadzie. A potem postanawiam prawilnie zejść jedyną dostępną opcją, czyli asfaltową drogą. Do góry idą tłumy. Są też rowerzyści, jakieś elektryczne ryksze, od czasu do czasu samochody osobowe i większe dostawczaki. Moim zdaniem kompletny bezsens. Tym bardziej, że szczyt Pradziada przecina szlak zimowy, który jednak jest wyraźnie opisany jako niedostępny dla turysty pieszego. Za pierwszym razem wychodziliśmy i schodziliśmy właśnie tym zimowym, choć śniegu praktycznie już nie było. Po drugiej stronie prowadzi wzdłuż wyciągu. Co by szkodziło umożliwić ludziom podejście tędy? Wiem - ochrona przyrody. Ale skoro można było wylać asfalt, zbudować ten kolos na szczycie, zrobić wyciąg i trasy narciarskie, to czy nie zalatuje hipokryzją? 3 km bezsensownego asfaltu. Co chwile wielkie tablice dla rowerzystów, żeby zachowali ostrożność i nie przekraczali 30 km/h. Większość się stosuje. Ale wielu jedzie szybciej, np. liczna grupa rowerzystów przemknęła długim sznurem gęsiego jadąc z 50 km/h. Ale najgorsi są pojedynczy wyczynowcy, na szybkich kolarkach szosowych, skuleni w areodynamicznej pozycji, mijali ludzi pędząc z 70 km/h. A w taki dzień chodzą tu tłumy, biegają dzieci, psy na smyczy czasami rozciągają tą smycz na całą szerokość drogi, wózki inwalidzkie, nawet bicykl bez hamulców (facet hamuje butem o tylne koło). Z drogi praktycznie nie ma widoków. Choć zawsze jakiś się znajdzie ![]() W dole na przełęczy (Ovčárna, ok 1300 m) jest wielki parking i 4 duże hotele/chaty oraz kilka mniejszych budynków. Parking kosztuje 150 zł za samochód osobowy i był praktycznie pełny. W Karlovej Studánce są 3 duże parkingi z ceną 25 zł i możliwością dojazdu autobusem za 15 zł do Ovčárnej. Wygląda na to, że zdecydowana większość turystów dociera najwyżej jak się da samochodem lub autobusem, a potem podchodzą te 3 km (3,5 km z parkingu) i na tym polega zdobycie Pradziada. Naprawdę nie ogarniam. Nie ogarniam też tego, że z Ovčárni jest droga na Vysoką holę i nie wolno po niej chodzić pieszym (patrz zdjęcie). Można iść tylko szlakiem. Tablic z zakazami jest pełno, różne wzory i warianty. Są też specjalne dla właścicieli psów, przypominające o smyczy. To jest piękne, że tak chronią przyrodę, ale na Vysoką holę jest 5 wyciągów narciarskich i to takich konkretnych. Chodzi mi o to, że jeszcze nigdzie nie widziałem tak dobrej ochrony przyrody, z wyłączeniem rzeczy, na których można zarobić. Zakopane mogłoby się czegoś nauczyć od Czechów ![]() Miałem nadzieję, że cały ten cyrk skończy się jak odejdę trochę dalej od Ovčárnej... C.D.N. |
Autor: | sprocket73 [ Pt sie 30, 2024 4:14 pm ] |
Tytuł: | Re: Pradziad to stan umysłu! |
Część III - Břidličná hora... i o to chodziło! ![]() Podchodzę czerwonym szlakiem na Petrovy kameny (1447 m). Piękne są kolorki, jagodziny zaczynają się czerwienić. Petrovy kameny (oczywiście kategoryczny zakaz wejścia) i Pradziad. Szlak przez Vysoką holę (1464 m) - bardzo płaski. Oddalam się od Pradziada. Tobi żeruje na przerażonych turystach. Dziewczynka próbuje chronić pożywienie, ale ostatecznie traci je i prawdopodobnie zginie śmiercią głodową. Ale to jej wina, bo wcześniej sama go prowokowała. Grzbiet jest bardzo płaski, dodatkowo lekko opadający, więc idzie się fajnie. Przede mną: Velký Máj (1385 m), Jelení hřbet (1367 m), Břidličná hora (1358 m), Pecný (1330 m). Przejrzystość powietrza fatalna, więc można skupiać się jedynie na pobliskich szczytach. Na szlaku coraz mniej ludzi. Wrzosy kwitną. Jelení studánka - wodopój, ważne miejsce. Gdyby było wyschnięte, umarłbym z pragnienia. A tak to można spokojnie wypić cały litr naraz i uzupełnić zapasy. To tutaj doszliśmy 13 lat temu w najdalsze miejsce, więc dalej czeka mnie świeżość. Odbijam ze szlaku i wychodzę na Břidličną horę (1358 m). Sam szczyt jest płaski, jak wszystkie tutaj. Idę dalej na skraj tego wypłaszczenia. Są widoki - Mravenečník (1344 m) i Dlouhé stráně (1354 m). Schodzę ciut niżej, fajne skałki. Gołoborza. Tobi ma szanse się wykazać. Osiąga sukces, jak zawsze. Wracamy na szczyt. Przechodzimy w inne miejsce. Jeszcze więcej gołoborzy. Im niżej tym więcej. Ponownie wracamy na szczyt. Jak tu pięknie! Najfajniejsze miejsce całej wycieczki ![]() Trochę czasu zeszło na kręcenie się po Břidličnej horze. Rozum nakazywałby rozpocząć powrót. Ciało również byłoby za tą opcją, już sporo km w nogach... ale serce chciałoby dalej ![]() C.D.N. |
Autor: | sprocket73 [ Pt sie 30, 2024 4:17 pm ] |
Tytuł: | Re: Pradziad to stan umysłu! |
Część IV - Pecný i Ztracené kameny Postanowiłem pociągnąć jeszcze trochę dalej. Na ostatni niezalesiony szczyt grzbietu - Pecný (1330 m), widoczny z prawej. Opuszczam Břidličną horę. Wracam na szlak. Na skałkach szczytowych na Pecným osiągam najdalszy punkt wycieczki, postanawiam zjeść i odpocząć. Obserwuję odległego o prawie 10 km w linii prostej Pradziada. Kiedy odpocząłem, zmieniłem zdanie. Dlaczego nie podejść jeszcze kawałek do formacji skalnej Ztracené kameny? Obawiałem się głównie straty wysokości, ale po odpoczynku jakoś już mnie to nie martwiło, bardziej brak czasu, ale stwierdziłem optymistycznie, że nadrobię. Ztracené kameny okazały się warte odwiedzenia. Naprawdę konkretna formacja skalna, odcina płaskowyż od ostro opadającego terenu. Teraz można już z czystym sumieniem wracać. Kolorki się polepszyły późnym popołudniem. A może by tak jeszcze raz złamać przepisy prawa i bezszlakowo odwiedzić Jelení hřbet (1367 m) ? Zawsze to jakieś ładniejsze, bo zakazane kolorki i urozmaicenie trasy ![]() Pradziad się zbliża. Zasuwamy już zupełnie opustoszałym szlakiem. Jest chłodniej, za to lekko pod górę. Ta przestrzeń! Coś chyba źle poszedłem, ścieżka prowadzi prosto na Petrovy kameny. Ojej, znowu złamałem przepisy prawa, ale fajne te kamienie. Niech Tobi ma coś z życia. Do Ovčárnej schodzę zakazaną dla pieszych drogą, z ostatnimi widokami na Pradziada. Podziwiając chronione mchy, Na koniec naprawdę szybkie zejście niebieskim szlakiem, idącym nad Doliną Białej Opawy. Zdążyłem po jasnemu, choć dzień już wyraźnie krótszy. Wycieczka 14 godzin, 40 km w pięknych terenach. Bardzo udany dzień ![]() W drodze powrotnej, już w Jaworznie, zostałem upokorzony przez Skodę Octavię RS, z którą 2x próbowałem się ustawić do startu na światłach, ale zielone pojawiało się zanim dojechaliśmy do skrzyżowania i koleś jakoś szybciej reagował. Ewidentnie zaspany byłem. THE END |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |