Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Grossglockner- drugi raz.
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=2719
Strona 1 z 3

Autor:  don [ So wrz 30, 2006 12:38 pm ]
Tytuł:  Grossglockner- drugi raz.

W związku z planami na trochę wyższe górki muszę " odswieżyć" aklimatyzację.Z kasą krucho , więc trzeba się samemu zorganizować na wyjazd.Wybór pada na Grossglockner, który jest stosunkowo blisko - 16 godzin jazdy samochodem, stosunkowo trudny technicznie - taka II taternicka, dostatecznie wysoki do aklimatyzacji - 3798 m. npm. I najważniejsza sprawa - znam drogę bo miesiąc wcześniej na nim byłem.
Różnica miedzy wyjściami polega na tym że teraz ja jestem prowadzącym.
Początkowo ekipa ma liczyć 6 osób i wejście ma być drogą " Studle".
Niestety przeżycia związane ze zdobyciem "Wiśniowego Stitu" spowodowały stopnienie ekipy do 2 osób.
22 września w godzinach popołudniowych następuje wyjazd z Poznania.
Około godz. 20 jesteśmy w Neustad - krótkie poszukiwania hotelu, po 2 piwa i spać - trzeba oszczędzać siły.
23 IX upływa nam na dojeździe do Kals i moich resentymentach z poprzedniego wyjazdu ( pamiętasz Tomku gasthoff w Nenendorf?A te skały w okolicach St. Johan?). Jesteśmy w Kals, proponuję dojazd do Lucknerhausu, niestety nie znajduje to aprobaty pozostałych 50% ekipy.
Rezygnuję z wyjazdu do schroniska gdy okazuje się że w Kals odbywa się spotkanie Tyrolczyków. Poszukiwanie " Zimmer frei" są dość komiczne - wchodzi się do willi a tam nikogo "hop hop" tylko echo odpowiada. Podchodzimy do grupy starszych osób i próbujemy po angielsku dowiedzieć się gdzie są gospodarze."Hę" i odpowiednia mina wskazują że nie zostaliśmy zrozumiani. Dobrze że mam doskonale opanowany jezyk migowy- już po chwili jedna z pań zabiera nas na kwaterę. Okazuje się przesympatyczną osobą. Po dwa piwka, winko i "Schwainekotlet" zaspokajają malutki głód.Ps. Z soboty na niedzielę nie ma co liczyć na nocleg w schroniskach - wszystko zajęte.
Niedziela 24.IX od rana na parking koło Lucknerhausu płatną drogą za 8 euro. Gross pięknie odsłonięty więc mój towarzysz robi sesję zdjęciową, a ja do schroniska na kawę i piwko.
" Charakteryzacja" czyli ubranie się i spakowanie na wyjście i heja w drogę do Studlehutte, czyli do schroniska. Dochodzimy tam o 14, znów przepakowanie i idziemy na lodowiec poćwiczyć co się robi z rakami, czekanem, jak się asekurujemy.
Powrót do Studle i kolacja( tym razem nie przesadziłem z zupą, ale i tak dobito mnie gulaszem- porcje są ogromne)
W lagerze luksus - na 24 prycze zajęte jest tylko 7.
Pobudka 25.IX o 5.30, o 6 śniadanie i w drogę. I tu niespodzianka- siada bateria w aparacie foto. Tragedia.
Droga na szczyt niespiesznie, wykorzystujemy różne techniki asekuracji.
Jeden moment trudny - nie mogę znależć drogi z Klaineglocknera na przełęcz. Trochę motania się i już jest dobrze.Na szczycie jesteśmy tuż po 14. Robi się późno i powrót trzeba znacznie przyspieszyć.
Schodzimy szybko, co mogło zakończyć sie tragicznie. Na stalowej poręczówce zahaczam o przpust i zadzieram skóre na kciuku.Ponieważ jestem człowiekiem niezwykle wrażliwym ogólnie a na krew szczególnie mam prawie odlot."Daj mi chusteczkę"- w odpowiedzi " a ty nie masz?' Chwila jest trudna- krew jasnoczerwona - moja wyobraźnia przenosi mnie na łąki pana, a chusteczki nie ma. Na szczęście kobiety mają różne rzeczy ze sobą i zamiast chusteczki dostaje podpaskę. Doskonale wchłania- mój pierwszy okres w życiu. To co straciliśmy trzeba odrobić więc lodowiec pokonujemy serią "dupozjazdów" - świetne uczucie- związanie liną i dupozjazd.
Przy aucie jesteśmy o 19.15.
Nocleg w Lucknerhausie.
26.IX po śniadaniu decyzja że jeszcze podejdziemy do Lucknerhutte i zrobimy sesje zdjęciową, aby " odrobić " straty zdjęciowe. Wtedy powstają zdjęcia zdobycia Grossa w stylu alpejskim które wkleiłem juz w innych wątkach. Zejście w dół i powrót do Poznania.
Bardzo udany wyjazd.
Zdjęcia dorzucę później.

Autor:  tomek.l [ So wrz 30, 2006 1:09 pm ]
Tytuł: 

kc-19 napisał(a):
pamiętasz Tomku gasthoff w Nenendorf?A te skały w okolicach St. Johan?

Pamiętam, pamiętam. Te skały planuje kiedyś odwiedzić, bo podobno są tam świetnie drogi. Ubezpieczone i o różnych stopniach trudności więc dla każdego.
Gasthoff też pamiętam :D

Czyli nie dałeś czadu na schroniskowej, szwedzko-stołowej kolacji :D A mus czekoladowy chociaż zjadłeś? :)
A interesuje mnie jak było na tym polu lodowym, na podejściu na przełęcz pod Małym Dzwonnikiem.

Czyli wyjazd udany. To świetnie.

Autor:  Hubert [ So wrz 30, 2006 1:31 pm ]
Tytuł: 

Świetna sprawa - Grossglockner. Wielki szacunek kc-19 !

Autor:  Anulka [ So wrz 30, 2006 2:35 pm ]
Tytuł: 

:shock: Gratuluję wyczynu ! :brawo:



Czekam na fotki :)

Autor:  Hania ratmed [ So wrz 30, 2006 5:08 pm ]
Tytuł: 

No właśnie-fotki,fotki...gdzie są fotki :?: :nono:

Autor:  Robert18 [ So wrz 30, 2006 5:12 pm ]
Tytuł: 

Bardzo fainy wypad Boguś . Rozumiem że zajeło wam to 4 dni ? Mam jeszcze jedno pytanie. Jak daleko można wjechac samochodem ? I jak długo trzeba później od niego iść na szczyt lub do schronu ?

Autor:  don [ So wrz 30, 2006 7:04 pm ]
Tytuł: 

Jak daleko mozna dojechać samochodem to zależy z ktorej strony grossa. Najwyzej na 2630 m. npm. Lucknrhause jest na wysokości 1920 m. i tam parkowałem. Mozna z tąd wejść i zejść w ciągu 12- 14 godzin na szczyt Grossa. Pod warunkiem że wytrzymasz kondycyjnie i aklimatyzacyjnie.

Autor:  Rob [ So wrz 30, 2006 7:29 pm ]
Tytuł: 

Fajny wypad :)
W czerwcu zgłosimy się po poradę :)

Autor:  don [ So wrz 30, 2006 7:47 pm ]
Tytuł: 

Rob napisał(a):
Fajny wypad :)
W czerwcu zgłosimy się po poradę :)


Albo razem wejdziemy :wink:

Autor:  Rob [ So wrz 30, 2006 7:50 pm ]
Tytuł: 

Być może :wink: , chemy zrobić Grossa i Blancka

Autor:  don [ So wrz 30, 2006 7:54 pm ]
Tytuł: 

Mam w planach Blanca. A gross jest po drodze, więc nie ma problemu. Jesteśmy wstępnie umówieni.

Autor:  Dagee [ N paź 01, 2006 1:47 pm ]
Tytuł: 

W związku z tym, że byłam uczestnikiem tej wyprawy, wypada mi dodać co nieco od siebie. Wyjazd był naprawdę bardzo, bardzo..... udany.
Mieliśmy wiele szczęscia co do ludzi, któych spotkaliśmy na naszej drodze. Byli to głównie Niemcy i Austriacy (ciekawe dlaczego :lol: ), ale wszyscy bardzo sympatyczni i przyjaźnie nastawieni do Polaków. W schroniskach czuło się bardzo ciepłą i rodzinną atmosferę. Nawet w Niemczech w Neustadt (tam mieliśmy pierwszy przystanek) udało nam się spotkać Polkę (pracowała w tym hotelu). Boguś nie mógł oderwać od niej wzorku. :lol: Coś czuję, że częściej będzie się tam zatrzymywał jak będzie jeździł w tamtą stronę. :wink:
Pan Przewodnik sprawdził się. tzn. wróciłam cała i zdrowa. Za co mu bardzo dziękuje. :bowdown: :bowdown: :bowdown: Z czystym sumieniem mogę go polecić innym udającym się w tamte okolice. Co prawda miał małe problemy z określeniem czasu (wtedy jednak się o to prawie nie pozabijaliśmy, ale to już inna historia :wink: ) i mdlał na widok krwi, ale te małe potknięcia mogę mu wybaczyć. :wink: . Wyobraźcie sobie lekko krawaiącego faceta (małe skaleczenie paluszka), który zaczyna zmieniać kolory z wiśniowego (cecha charakterystyczna naszego kolegi) na blado zielony. Jednak po kilkudziesięciu minutach w końcu pozwolił się opatrzeć. I to uważam za mój osobisty sukces :D (Dzięki Bogu kobiety mają różne rzeczy w plecakach :lol: ).

Jeśli chodzi o wrażenia typowo górskie. To muszę powiedzieć, że im wyższa wysokość tym człowiek czuję się lepiej i ma większą ochotę na piwo. :drink: Nawet moje kolano, które zawsze doskwiera mi w Tatrach tym razem się nie odzywało. :lol: Wysokość mu sprzyjała.
Przejście graniówką przypominało mi trochę Rohacze, tylko że trochę trudniejsze. Gdy to powiedziałam, nie znalazłam potwierdzenia Pana Przewodnika, nie wiem dlaczego :wink: Jednak najtrudniejszy był dla mnie moment przejścia przez przełęcz między Klaineglockner a Grossglockner. Jednak odpowiadnia motywacja, parę matrów i już znaleźliśmy się na szczycie, gdzie spotkaliśmy sie z wszystkimi ekipami, które wychodziły z nami ze schroniska. Herbatka, małe co nieco i spowrotem. Parę minut na szczycie i musieliśym zacząć schodzić. Żal, ale cóż, czas gonił. Powrotna droga do schroniska poszła dość szybko. Nigdy nie zapomnę tych dupozjazdów na linie. Boguś mówił, że to nie etyczne, ale watro było. Czuliśmy się jak na karuzeli. Co prawda co jakiś czas musieliśmy hamować, bo plątaliśmy się w linie, ale było bosko. Na szczęście nie zaliczyliśmy przy okazji rzadnej szczelinki. Wtedy nie było by już tak wesoło.
Niestety z powodu braku aparatu zdjęć nie ma zbyt dużo. A szkoda, gdyż widoki były zaje...... A to oznacza, że niebawem trzeba będzie się tam wybrać jeszcze raz aby nadrobić zaległości. Mam nadzieję, że będzie więcej chętnych i się nie wykruszą tak jak tym razem . Już nie mogę się doczekać.

Boguś jeszcze raz bardzo dziękuję!!!! :D

[/img][/url]

Autor:  tomek.l [ N paź 01, 2006 2:18 pm ]
Tytuł: 

Dagee napisał(a):
Nawet w Niemczech w Neustadt (tam mieliśmy pierwszy przystanek) udało nam się spotkać Polkę (pracowała w tym hotelu). Boguś nie mógł oderwać od niej wzorku.
No co Ty. To coś nowego :D
Dagee napisał(a):
Wyobraźcie sobie lekko krawaiącego faceta (małe skaleczenie paluszka), który zaczyna zmieniać kolory z wiśniowego (cecha charakterystyczna naszego kolegi) na blado zielony.

Nie wierzę :) To nie mogło być małe skaleczenie.
A sprawdziłaś krew? To nie była czasem wiśniówka? :D

Dagee napisał(a):
To muszę powiedzieć, że im wyższa wysokość tym człowiek czuję się lepiej i ma większą ochotę na piwo.

Przewodnik pozwalał Ci na piwo? Ja w Stüdlhütte mogłem wypić tylko dwa :D
Dagee napisał(a):
Przejście graniówką przypominało mi trochę Rohacze, tylko że trochę trudniejsze.

Prawda, że piękna i przyjemna ta graniówka?
Dagee napisał(a):
Nigdy nie zapomnę tych dupozjazdów na linie. Boguś mówił, że to nie etyczne, ale watro było.

Po tym mokrym śniegu i lodzie? :)
Jak wracaliście to pewnie wszystko już płynęło?

Dagee pamietaj, że w Tatrach możesz skorzystać z usług dwóch innych przewodników :wink: Szykuje się wyprawa na Psią Trawkę. Boguś idzie. :D

Autor:  Łukasz T [ N paź 01, 2006 2:20 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
Dagee pamietaj, że w Tatrach możesz skorzystać z usług dwóch innych przewodników Szykuje się wyprawa na Psią Trawkę. Boguś idzie.



Z tego się robi wyprawa w stylu wczesnotatrzańskim. Zatrudnijcie jeszcze tragarzy i orkiestre :lol:

Autor:  Dagee [ N paź 01, 2006 2:31 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
Nie wierzę To nie mogło być małe skaleczenie.
A sprawdziłaś krew? To nie była czasem wiśniówka?


Wiśniówka to chyba nie była, chociaż kto to wie. :) Im bardziej krew odpływała tym bardziej robił się zielony :wink: To oznacza, że potrzebuje kolejnej dawki. Może już niebawem.


Jeśli chodzi o piwko w schronisku. To znasz Bogusia na trzeźwo się nie da :lol:

Autor:  don [ N paź 01, 2006 2:51 pm ]
Tytuł: 

Przepraszam za określenie, ale w temacie wiśniówki zacytuje klasyka:
" Pocałujta w du.. wójta"

Autor:  Łukasz T [ N paź 01, 2006 2:52 pm ]
Tytuł: 

Amen.

Autor:  Dagee [ N paź 01, 2006 3:01 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
Prawda, że piękna i przyjemna ta graniówka?


Przyjemna, to mało powiedziane. A jakie piękne widoki. Chciało się tam zostać na zawsze :D

tomek.l napisał(a):
Po tym mokrym śniegu i lodzie?
Jak wracaliście to pewnie wszystko już płynęło?


Jedyne co płynęło to my po śniegu. Szkoda, że nie udało nam się określić z jaką prędkością jechaliśmy :D


tomek.l napisał(a):
Dagee pamietaj, że w Tatrach możesz skorzystać z usług dwóch innych przewodników Szykuje się wyprawa na Psią Trawkę. Boguś idzie.


Dziękuję, będę pamiętać. O Psiej Trawce słyszę co dzień w pracy. Coś w tym musi być. :D

Autor:  tomek.l [ N paź 01, 2006 3:15 pm ]
Tytuł: 

kc-19 napisał(a):
A gross jest po drodze, więc nie ma problemu.

Ale warto było by tą drogą graniową Stüdlgrat. Tam jest II i III więc da się radę.
Dagee napisał(a):
Szkoda, że nie udało nam się określić z jaką prędkością jechaliśmy
Niedługo będzie sobie można w Tatrach znowu pozjeżdżać :D

Autor:  Dagee [ N paź 01, 2006 3:18 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
Niedługo będzie sobie można w Tatrach znowu pozjeżdżać

Na to liczę i już się nie mogę doczekać :D

Autor:  don [ N paź 01, 2006 5:39 pm ]
Tytuł: 

Dagee napisał(a):
tomek.l napisał(a):
Niedługo będzie sobie można w Tatrach znowu pozjeżdżać

Na to liczę i już się nie mogę doczekać :D


Ale to jest nieetyczne i niebezpieczne 8) . Panie przewodniku wstyd! :oops: :wink:

Autor:  tomek.l [ N paź 01, 2006 5:49 pm ]
Tytuł: 

Pod opieką pana przewodnika staje się już bzpieczne.
O etyce się nie wypowiadam bo nie przestrzegam. :D

Autor:  Ataman [ N paź 01, 2006 6:03 pm ]
Tytuł: 

widzę, że kc-19 to kolejny po granatowym młodzieńcu potencjalny samobójca :? Że się tak zapytam: wsyztsko pięknie, pięknie ale gdzie PRZEWODNICY na taką eskapadę :?: Akurat pewien duet miał ten termin wolny 8)

PS. A w ogóle Wam obojgu wielkie Ave za wypad :)

Autor:  Rob [ N paź 01, 2006 6:44 pm ]
Tytuł: 

kc-19 napisał(a):
Mam w planach Blanca. A gross jest po drodze, więc nie ma problemu. Jesteśmy wstępnie umówieni.


ok .nie ma sprawy :)

Autor:  cure-czka [ Pn paź 02, 2006 9:23 am ]
Tytuł: 

dopiero teraz przeczytalam relacje
super wyjazd!! szkoda tylko tych fotek...

Autor:  Dagee [ Pn paź 02, 2006 10:06 am ]
Tytuł: 

W DRODZE DO :

Widoki z tarasy:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Widoki z Lucknerhausu:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

C.D.N nastąpi niebawem

Autor:  ania-kamzik [ Pn paź 02, 2006 10:07 am ]
Tytuł: 

cureczka napisał(a):
szkoda tylko tych fotek...


taaak, fotek szkoda ...
Ale najważniejsze i tak zostaje w pamięci ;)
Suuuper sprawa taka wycieczka, moje gratulacje i wyrazy uznania :thumright:

Autor:  Łukasz T [ Pn paź 02, 2006 10:08 am ]
Tytuł: 

A gdzie oblicze Wiśniowego Dona :?: :lol:

Autor:  ania-kamzik [ Pn paź 02, 2006 10:12 am ]
Tytuł: 

o ranyyy dagee
zdjecia jednak są
czekamy z niecierpliwością na "cdn" ...

Autor:  Dagee [ Pn paź 02, 2006 10:13 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
A gdzie oblicze Wiśniowego Dona

Spokojnie, niebawem będzie. Troszkę cieprliwości, przyjemności trzeba dozować :wink:

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/