Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Kościelec - Góra Strachu
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=2890
Strona 1 z 2

Autor:  BusterFM [ Śr lis 01, 2006 10:59 pm ]
Tytuł:  Kościelec - Góra Strachu

Nie wygląda imponująco tylko groźnie. To tak trochę jak słynna ściana Eigeru choć kształtem nawet jej nie przypomina.
Jest coś w tym, że góra może być stroma i niedostepna na wiele sposobów.
Ot weźmy na przykład Matterhorn. Strzelisty, imponujący, istny lider - przewodnik.
Albo taka Kazalnica Mieguszowiecka. Patrząc z okolic Czarnego Stawu ma właściwie "mord" wypisany na twarzy .
A obok stojący Mnich, pomimo fantastycznej ściany wschodniej, spogląda na nas przyjaźnie z każdej strony. Taki milusiński - no może leciutko zadziorny .

Kiedy patrzy się na obiekt naszej dzisiejszej wyprawy, osobom, które tam jeszcze nie były zaczynają galopować różne myśli.

Leży właściwie samotnie, swą 550-cio metrową wschodnią ścianą jednoznacznie informuje Czarny Staw, że w żadnym wypadku, nie zobaczy kolegi Zielonego .

Zarówno wschodnie, jak zachodnie zerwy dają do zrozumienia, że o żartach mowy być nie może. A północna, opadająca ściana dodatkowo podnosi atmosferę grozy .

Ale to dopiero gdy patrzymy od strony Przełęczy , na którą się niebawem wdrapiemy, bo dziwna to góra.
Kiedy wyruszamy ze schroniska Murowaniec i zaczynamy kierować się niebiesko znaczoną ścieżką nad Czarny Staw, nic nie zapowiada takich wrażeń. Moc tego szczytu ukryta jest za porośniętymi kosówką, w sumie łagodnie wyglądającymi zboczami, jego młodszego brata.

Spokojnie wśród kosówek, trawersujemy zbocze. Gry kosodrzewina się kończy po lewej stronie otwiera nam się widok na spore granitowe rumowisko. Gdy dobrze się przyglądniemy, na jego dnie zobaczymy spory kamień z wyrytym napisem. Właśnie mijamy symboliczny grób Mieczysława Karłowicza (kompozytora, który zginął tu w lawinie w 1909 roku). To pierwszy, niepozorny sygnał, że łagodne usposobienie okolicy, zmienia czasem swe oblicze. Stąd też pięknie rysuje się przed nami wielka morena czołowa, oddzielająca wyższe partie dolinki gąsienicowej od, mającej tu swój początek, najdłuższej dolinie tatr wysokich - Dolinie Suchej Wody. Przy pięknej pogodzie warto tu być przed 8 rano, kiedy nie ma jeszcze wielu ludzi.
Minąwszy "grób Karłowicza" kierujemy się wprost w stronę wspomnianej moreny cały czas trawersując strzępiącą się coraz bardziej grań "młodszego brata", w końcowej fazie w trzy zakosy, zostawiając grań po prawej stronie, wychodzimy ponad grzbiet moreny. Podskoczył nam znacznie puls ale warto zrobić jeszcze kilkadziesiąt kroków, bo oto wita nas piękny, majestatyczny Czarny Staw Gąsienicowy (od Murowańca 20 min).

Przed nami piętrzą się północne urwiska Koziego Wierchu i Kozich Czub, po lewej najpierw rumowiska Żółtej Turni, a nieco dalej lekko pochylone ściany Granatów. Dla interesujących się geologią doskonale widać tu działanie lodowców.

Gdy spoglądniemy w prawo ukaże nam się widok opadających ostro ścian, tajemniczej góry. Ale stromo !!!

Ciekawość nie pozwala odpoczywać długo. Blisko tafli stawu, w prawo odchodzi znakowany na zielono szlak.

Nim kierujemy się poprzez głazy i rumowiska wprost w objecia "młodszego brata".
Dobra ścieżka szybko pozwala nabrać wysokości. W sumie niby dośc stromo ale nie mozolnie.
Po kilku minutach szlak trawersuje w prawo, cofając się jakby w stronę Murowańca, by za załomem, ponownie skręcić w górę i w lewo poprzez trawiaste upłazki (uwaga gdy jest mokro bywa ślisko).
Mocno erodującą ścieżką wyprowadza nas malutkim a`la kominkiem na grań nieopodal wierzchołka " młodszego brata". Stąd znów otwiera się widok na obiekt naszej wyprawy. Teraz jest zdecydowanie bliżej i wygląda jeszcze bardziej ...
"Młodszy brat" skutecznie broni dostępu do szczegółowego widoku. Odsłania czasem tylko jakieś fragmenty.
Teraz kamienną ścieżką wprost na wspomniany wierzchołek. Jesteśmy na wysokości 1863 m. Z Czarnego Stawu zapewne szliśmy około 40 min.

Zdobyliśmy" młodszego brata" - Mały Kościelec, który wita nas przyjemną granią wiodącą do pobliskiej przełęczy. Z grani otwiera się piękny widok na otoczenie stawów gąsienicowych, których naliczyć tu możemy mnóstwo, Kasprowy Wierch, piękny filar Świnicy i ściany Gasienicowej i Niebieskiej Turni, surową Dolinkę pod Kołem.

Nic to, w porównaniu ze spotkaniem oko w oko z naszym "wielkim bratem"
którego potężna, pólnocna ściana, opada stromo, wprost na pobliską przełęcz, na którą właśnie schodzimy. Dopiero teraz, stojąc na Przełęczy Karb 1853m widzimy nasz cel w pełnej krasie.

Jeśli mamy piękną pogodę jest dobrze ale gdy tylko pojawią się mgły lub chmury, zaczyna nas czarować, znika całkowicie w ułamkach sekund lub pokazuje nagle tylko swoje strzepy .

Nie jest łagodny, nie jest okrutny. Jest groźny.
Jesli w tym miejscu stan naszej psychiki jest marny, lub pogoda daje możliwości na rychłą burzę i opady albo gdy na scianie zalega sporo śniegu decydujmy się na łagodne zejście na stronę Zielonego Stawu (znaki niebieskie - najszybsza ucieczka przy załamaniu pogody)

Jeśli jednak chcecie poznać mistykę Kościelca, to jesteście w dobrym miejscu i czasie.
Ruszamy z przełęczy, trzymając się lewej strony ściany. Na razie spokojnie po kamiennej ścieżce , między rumowiskiem, prawie prosto do góry, aż pod spory uskok skalny. Teraz szlak zaczyna trawersować w prawo, w poprzek ściany i po chwili doprowadza nas do niewielkiego 3 - 4 metrowego kominka skalnego. Nim prosto ponad wspomniany uskok (uwaga podczas mokrej lub ośnieżonej skały).
Uff. Jesteśmy w jednej trzeciej wysokości ściany. Hm. Nie tak trudno.

Teraz możecie doświadczyć jednej z tajemnic tej góry. Ilekroć spojrzycie w górę, będziecie widzieli szczyt. Ale dlaczego on wciąż jest tak samo daleko?

Za kominkiem idziemy po stopniach skalnych w górę, na przemian od lewej do prawej krawędzi ściany, czasem wprost do góry. Zauważamy, że ścian nie jest taka ostra. Teren właściwie się kładzie !! Co jest?

Nic.
To kolejna tajemnica Kościelca, skrzętnie ukrywana i dostępna tylko dla tych, którzy zdecydowali się z nim zmierzyć. Północna ściana, tak groźnie wyglądająca niemal z kazdej strony, tak na prawdę jest nachylona tylko pod kątem 30 stopni . Im dalej się na niej jest, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że ta góra nie chce naszej zagłady tak od razu i z natury .

Prawdopodobnie jesteście już za połową ściany gdy zdajecie sobie z tego sprawę. Szlak cały czas wśród dużych, opadających płyt (nie próbujcie nimi potem schodzić), w terenie nieco kruchym , przewija się od krawędzi do krawędzi. Ścieżka pnie się do góry odkrywając nam od czasu do czasu fragment tafli Czarnego Stawu, to fragment filara Swinicy. Teren nie jest trudny, a droga prowadzi bezpiecznie i bez szaleństw do góry.

Zapewne, gdy odkryjecie, że góra na swój sposób, bawi się Wami, pozwalając wciąż na nowo odkrywać widok to na Czarny Staw, to na Świnicę to znów na fragment Czarnego, będziecie tuż pod wierzchołkiem.

To właśnie kolejna z tajemnic Kościelca.
Cały czas mieliście wrażenie, że szczyt jest wciąż tak daleko. Minęło kilka minut, moment i oto stoicie oko w oko z kominkiem wyprowadzającym na szczyt. Szybka i w sumie nietrudna przeprawa skalna i wchodzicie na wierzchołek Kościelca 2155m. (z Przełeczy Karb ok. 45 min )

Nie jest wielki ale imponujący. Wokół pustka, żadnej grani. Dopiero na wprost ale to w odległości 100 metrów kolejny Zadni Kościelec i dalej Zawratowa Turnia.
Samotny szczyt, polski Matterhorn jedyny z którego można zobaczyć wszystkie Stawy Gąsienicowe. jedyny, z którego ściana Świnicy i północne zerwy Niebieskiej Turni są tak blisko.

Gdy już sekundę ochłoniecie, proponuję przejść dokładnie granią wierzchołka (po dużych głazach) w stronę Zadniego Kościelca jakieś 10 metrów. Zanim grań opadnie gwałtownie w dół wprost na Kościelcową Przełęcz, znajdziecie wygodną i doskolałą widokowo platforemkę między skałami.
Co prawda teren jest wokół niej bardzo przepaścisty ale jeśli usiądziecie w jej środku, będziecie całkowicie bezpieczni. Podobnie Wasze plecaki (a wierzcie mi - mało kto z obecnych się tu zapuści).

Rozkoszujcie się fantastycznym widokiem. Jeśli akurat będziecie na szczycie podczas działalności chmur, warto poczekać moment. Bardzo często chmury rozstępują się w różnych miejscach, odsłaniając nam fragmenty jednej z najpiekniejszych moim zdaniem panoram w Tatrach.

I jeszcze jedna tajemnica Kościelca. Weszliście dość łatwo, a
ten stromy i niedostepny, groźny szczyt pozwolił Wam doświadczyć bezpośredniego spotkania z duszą Tatr.

Wierzcie mi. Nie ma wielu udostępnionych dla turystów miejsc, w których bedziecie mieli okazję z tym duchem spotkać się w takiej bliskości.

Tylko nie pomyślcie sobie, że MIT PADŁ.

Ta góra, w szczególny sposób potrafi się przed ludźmi bronić. Są tacy, którzy próbowali bezskutecznie wejść na szczyt po kilka razy. Kościelec potrafi być bardzo kapryśny pogodowo.
Nie każdemu lubi i chce wyjawiać swe tajemnice.
W jego ścianach zginęli tak wybitni ludzie gór jak Mieczysław Świerz i Jan Długosz.
Podczas mgły z wielką radością zabiera Wam poczucie bezpieczeństwa, szczególnie podczas zejścia.
W trakcie burzy jest dramatyczny, z płatami sniegu można wyjechać niezwykle szybko i bedzie to wtedy najprawdopodobniej podróż ostatnia, aż do podnóża.

Pomimo tych wszystkich niebezpieczeństw, to wspaniała lekcja pojmowania Tatr Wysokich, jedna z najdoskonalszych wycieczek by dowiedzieć się na własnej skórze, że Tatry to nie tylko martwa kupa gruzu.

Z Kościelca ludzie wracają już nieco inni .

Wracamy tą samą drogą. Uważajcie na znaki. Kościelec ma to do siebie, że łatwo na tej północnej ścianie pobłądzić. Nie skracajcie też drogi zejściowej. W kilku miejscach góra aż o to niemal prosi. Szlak jest dobrze wytrasowany i omija praktycznie wszystkie trudniejsze fragmenty ściany.

Czy to jest góra strachu? Jesli tak ma być zejdźcie z Karbu na dół. Jeśli zdecydujecie się na atak szczytowy, obserwujcie pogodę i dajcie się wciągnąć przez niepowtarzalny klimat tej ściany - tego miejsca .

Mam z tą górą swoje własne polemiki. Chyba tylko raz czy dwa dała mi niebieskie niebo nad głową, natomiast nader często częstowała chmurami, mgłami (najczęściej podchodzą od Czarnego Stawu). Kilka lat temu sprawdziła moją znajomość meteorologii. Od Karbu dawała znaki o nadciągającej burzy (właściwie tworzącej się dokładnie na ścianie). Chciałem 3 razy się wycofać. Jednak ocena była słuszna. Uznałem, że Kościelec patrzy co zrobię. Poszedłem na szczyt. Zostałem wynagrodzony przez fantastyczne widoki. Na Karbie spotkałem się z Widmem Brokenu. Udało mi się wejść na wierzchołek z moją matką, przed którą góra broniła się przeszło 20 lat. Ale były też porażki. Kilkukrotnie musiałem uciekać z Karbu na doł.

Pewnie dlatego jeszcze wiele razy będę miał okazję z Kościelcem pogadać o tym i o tamtym .

Autor:  Bombadil [ Śr lis 01, 2006 11:30 pm ]
Tytuł: 

A mnie się poddał za pierwszym razem. :cheers: I faktycznie
BusterFM napisał(a):
Z Kościelca ludzie wracają już nieco inni .
:wink:

Autor:  Justka [ Cz lis 02, 2006 8:16 am ]
Tytuł: 

super opis :) mnie się łatwo poddał :mrgreen: "nie taki diabeł straszny..." :twisted:

Autor:  stan-61 [ Cz lis 02, 2006 8:46 am ]
Tytuł: 

Miałem to szczęście przy pierwszej próbie gościć na szczycie Kościelca przy fantastycznej pogodzie w... październiku tego roku. Stał się zrazu moim ulubieńcem, choć oczywiście nie ignoruję potencjalnych trudności i w pełni akceptuje jego manieryczność. W końcu On tam jest u siebie. Panuje niepodzielnie nad otoczeniem i gośćmi. Jego niepoślednia uroda pozwala mu na sporą dozę arogancji i pewną nonszalancję. Udałem się również (bez wiedzy, z ciekawości, z przekory) na opisane (położone 10 metrów dalej w stronę Zadniego) miejsce widokowe. Panorama w każdą stronę zapiera dech. Wrażenia niezapomniane. Odwiedzę go jeszcze nie raz, jeśli mi na to pozwoli…
Obrazek

Autor:  piomic [ Cz lis 02, 2006 12:37 pm ]
Tytuł: 

Ty to jakiś poeta jesteś...
Fajnie to ująłeś. Niby blisko, nietrudno - ale?

Autor:  Noth [ Cz lis 02, 2006 12:40 pm ]
Tytuł: 

Bardzo fajnie czytało sie Twój opis .... Kościelec to jeden ze szczytów , których niestety nie udało mi się jeszcze zdobyć, zaostrzyłes apetyt i ciekawość.... a tu trzeba wytrzymac do przyszłego roku...
Pozdrawiam

Autor:  Gofer [ Cz lis 02, 2006 2:14 pm ]
Tytuł: 

Koscielec rzeczywiście ma coś w sobie. Jego ogrom i charakterystyczna rzeźba robi ogromne wrażenie stojąc przed schronem w Murowańcu, szczegójnie kiedy przysypany jest sniegiem a niebo jest błękitne.


Obrazek

Autor:  Carcass [ Cz lis 02, 2006 3:08 pm ]
Tytuł: 

No proszę spotkały sie 2 opisy Kościelca. Mój bardziej graficzny i Twój bardziej epicki. Jest to niewątpliwie szczyt niezwykły. Jak patrzy sie na niego z drogi wiodącej z Kuźnic do Murowańca to wydaje się, że wejście na to górzysko graniczy z cudem. Z kolei jak pochodzi sie od strony Zielonego Stawu to wydaje sie, że będzie bardzo, bardzo łatwo. Prawda jak zawsze leży pośrodku. Nie dawno na łamach jakiejś gazety kobietka pisała, że nigdzie sie tak nie bała jak na Kościelcu i domagała się zainstalowania tam łańcuchów. To byłoby niewatpliwie okaleczenie tej pieknej góry, choć trzeba przyznać że w przypadku oblodzeń czy mokrych skał mogłyby one niejednemu bardzo pomóc. Ale przecież nie zawsze trzeba atakować Koscielec. Niektórzy smieją sie z tablicy informującej o trudności szlaku, a tymczasem to całkiem niezłe posunięcie TPN. Bo zupełnie inaczej chodzi sie z żelastwem w reku a zupełnie inaczej kiedy ma sie do dyspozycji tylko własne kończyny i skały, którym trzeba zaufać. Dlatego warto dobrze się zastanowić na Karbie, przyjrzeć sie panujacej pogodzie bo na Kościelec zdecydowanie łatwiej się wychodzi niz z niego schodzi. Zgadzam sie, że szczyt ten ma swój niepowtarzalny klimat. Jak byłem tam 2 tygodnie tymu i przez jakiś czas siedziałem sam na szczycie to czułem dreszcze i wcale nie z zimna :).

Autor:  Anetka [ Cz lis 02, 2006 3:34 pm ]
Tytuł: 

Pięknie nic dodać nic ująć

Mi Kościelec uległ za 3 razem we wrześniu 2003.
Pamietam jak dziś chmury, troche śniegu troche lodu...
Widok na ośnieżona Świnice, i bałwanka na szczycie :lol:

Autor:  stan-61 [ Pt lis 03, 2006 9:49 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
sam na szczycie to czułem dreszcze i wcale nie z zimna

To uczucie nie jest mi całkiem obce. Dreszcz podniety? :lol:

Autor:  Rob [ Pt lis 03, 2006 10:14 am ]
Tytuł: 

Super Buster, zresztą Ty już to wiesz :)

Autor:  Bombadil [ Pt lis 03, 2006 2:03 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
łatwiej się wychodzi niz z niego schodzi


I tu się nie zgodzę. :wink: W jako-taką pogodę można dosłownie zbiec.

Autor:  piomic [ Pt lis 03, 2006 7:20 pm ]
Tytuł: 

Bombadil napisał(a):
W jako-taką pogodę można dosłownie zbiec.
Ale tylko raz... :wink:

Autor:  Kaytek [ Pt lis 03, 2006 7:51 pm ]
Tytuł: 

Brawo, świetny opis :)

Autor:  Elfka [ Pt lis 03, 2006 10:20 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Dlatego warto dobrze się zastanowić na Karbie, przyjrzeć sie panujacej pogodzie


Mnie właśnie chmury przekonały do rezygnacji ze zdobycia Kościelca. Byłam już na Karbie, ale nie poszłam na Kościelec, bo bałam się, że może być burza. Burzy nie było, potem żałowałam, że nie poszłam, ale mam nadzieję w przyszłym roku tam wejść.

Autor:  Bombadil [ So lis 04, 2006 1:29 am ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Bombadil napisał(a):
W jako-taką pogodę można dosłownie zbiec.
Ale tylko raz... :wink:

No może nie sprintem, ale truchtem da radę bez najmniejszego zadrapania (przy suchej skale przynajmniej). Sam widziałem, a później spróbowałem. :D

Autor:  WiolkaS [ N lis 05, 2006 2:07 pm ]
Tytuł: 

Ja Kościelec zdobyłam za drugim razem, we wrześniu tego roku :cheer:

Autor:  Lukasz [ N lis 05, 2006 3:17 pm ]
Tytuł: 

ale opis naprawde świetny!!! :D

Autor:  jakaja [ Pn lis 06, 2006 2:11 pm ]
Tytuł: 

Mi się "poddał" przy pierwszej próbie 8)

Autor:  KWAQ9 [ Wt lis 07, 2006 7:11 pm ]
Tytuł: 

BusterFM napisał(a):
Z Kościelca ludzie wracają już nieco inni .


Święte słowa!!! Przepiękny opis mojego szczytu!!! Brak słów by Ci to wynagrodzić!!! Dzięki Ci Buster!!! :cheers: :cheers: :cheers: :cheers: :cheers: :cheers: :cheers: :cheers:

Autor:  stan-61 [ Śr lis 08, 2006 9:36 am ]
Tytuł: 

Bombadil napisał(a):
W jako-taką pogodę można dosłownie zbiec.

No można, tylko po co? :roll:

Autor:  Bombadil [ Śr lis 08, 2006 9:20 pm ]
Tytuł: 

Kwestia indywidualna. Ale chodziło mi o to, że wcale nie schodzi trudniej - jak to ktoś wcześniej napisał. :wink:

Autor:  WiolkaS [ N lis 12, 2006 7:51 pm ]
Tytuł: 

świetny opis ,masz chłopie talent-nie myślałeś o pisaniu na powaznie :?:

Autor:  dariel [ N lis 12, 2006 9:21 pm ]
Tytuł: 

tak,KOSCIELEC, to jeden z najpiekniejszych szczytow w tatrach,i wbrew
pozorom nie nalezy w zaden sposob go lekcewazyc,wlasciwie przygoda z
wysokimi tatrami zaczela sie wlasnie od niego,mam przez to wielki sentyment do tej gory,pierwszy wzrok po przybyciu do zakopca kieruje w jego strone, w tym roku mialem okazje pokazac i wejsc na koscielec
swojej przyjaciolce ktora nomen omen odrazu zaczela wspinaczke bedac
pierwszy raz w tatrach w swoim zyciu, zdobywajac koscielec przezyla
wielka przygode,koscielec stal sie dla niej gora symbolem

pozdrawiam wszystkich koscielcomaniakow :D :D :D

Autor:  Olka [ N lis 12, 2006 9:48 pm ]
Tytuł: 

dariel napisał(a):
pozdrawiam wszystkich koscielcomaniakow :D :D :D


Dzięki, pozdrawiam również :D

A gdzie KWAQ? :scratch:

Autor:  Hania ratmed [ N lis 12, 2006 10:21 pm ]
Tytuł: 

Olka napisał(a):
A gdzie KWAQ?

Może na Kościelcu :salut:

Autor:  stan-61 [ Pn lis 13, 2006 10:11 am ]
Tytuł: 

dariel napisał(a):
pozdrawiam wszystkich koscielcomaniakow

Dzięki i pozdrawiam z powrotem.

Autor:  Jędruś [ Wt lis 14, 2006 11:15 am ]
Tytuł: 

Tu trzeba jeszcze coś więcej wspomnieć o Karłowiczu, i to koniecznie. Niezwykły romantyk - kompozytor, taternik, fotograf. Bez jego poematów symfonicznych magiczny obraz, dzieje tej góry i całych Tatr zdają być jakieś niepełne. Tak jak i bez niego samego. Tak je ukochał, że został w nich na zawsze. Na wschodnim stoku Małego Kościelca

To ja, zwykły pastuch, cham niemyty mam wam o tym przypominać ? Jak was Karłowicz nie kręci to se choć Kilara posłuchajcie, bardziej na fali. Chłop się ucieszy, bo zawsze chciał wielkim kompozytorem być, a wredne ludziska go głównie z muzyką filmową kojarzą, albo wcale. :wink:
Do posłuchania - W. Kilar: Kościelec 1909, Krzesany
Do poczytania - http://www.muzeumtatrzanskie.com.pl/ind ... ia=zdjecia
Tym, co nie znają, całkiem serio, gorąco polecam :D

Autor:  Łukasz T [ Wt lis 14, 2006 12:34 pm ]
Tytuł: 

Jędruś w lutym poruszymy temat Karłowicza :lol: . I tak prawie każdy z nas co roku kilka razy mija kamień pamiątkowy. Raz zdarzyło mi sie iść nawet 15 - 20 metrów poniżej jego. 29 kwietnia tego roku.

P.s. W ostatnich Tatrach jest spory artykuł o nim. Wynika z niego np. , że góralszczyzna wogóle nie miała wpływu na jego muzyke.

Autor:  Jędruś [ Wt lis 14, 2006 2:40 pm ]
Tytuł: 

8 lutego będzie czwartek. To dobry dzień. Nie poniedziałek, nie piątek, sobota , niedziela a więc bardzo dobry dzień. Można sobie spokojnie zacząć we wtorek i skończyć w czwartek. No dobra, już przestaje :lol:
O Karłowiczu warto by coś napisać, kupa ludzi tu zagląda, mało kto wie jakiego kalibru człowiekiem był i czego w tych Tatrach szukał. Przy okazji by sie dowiedzieli.
Jeżeli chodzi o jego muzykę, to fakt - nie ma w niej motywów podhalańskich jak choćby u Szymanowskiego. Przynajmniej na tyle, co ją znam - powiedzmy średnio.
Nie czerpał z ludowizny, wolał Czajkowkiego i Wagnera. I może dobrze. Choć za życia mu to wytykano.
Karłowicz wielkim kompozytorem był, tylko kogo to dziś w ogóle obchodzi...

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/