Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt cze 28, 2024 8:56 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn mar 05, 2007 7:51 pm 
Nowy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 23, 2007 3:31 pm
Posty: 4
Witam wszystkich,

Moj pierwszy post, wiec opisze tu z lekka moja dotychczasowa kariere z Tatrami, najkrocej jak sie bedzie dalo, mam nadzieje bez przynudzania, moze komus sie przyda, szczegolnie do wyboru trsy zima, bo o to tu glownie chodzi...Przygoda z Tatrami tak bardziej na powaznie zaczela sie dla mnie pol roku temu w wakacje. Wtedy od razu spotkalem sie ze zmiennoscia pogody w gorach. Wolowiec byl na tyle uprzejmy, ze w najgoretszy weekend wakacji na nizinach, zafundowal mi obfity, darmowy prysznic na szczycie, polaczony z niska temperatura ( szron na nogach dostalem gratis ). Nie mialem wtedy poza letnia kurtka zadnej peleryny, nic co moglo mnie uchronic przed deszczem, buty zwykle adidasy, przemoczone za chwile, spodenki wytrzymaly ze swoja wodoszczelnoscia 2 minuty. Wtedy niestety trzeba bylo zrezygnowac z ataku na Rohacze, bo jak z takim wyposarzeniem? Na szczescie wyciagnalem wnioski i pare tyg pozniej juz lepiej zaopatrzony przeszedlem przez Rochacze i zakonczylem trase na Wolowcu i Rakoniu. Tradycyjnie Wolowiec poczestowal nas deszczem, ale jakze byl ten deszcz odmienny, gdy mialem na sobie pelerynke i cieple ubranie. Az zal bylo patrzec na tych co jak ja za 1 razem pomykali bez nalezytej ochrony, bo na dole przeciez cieplo..Kolejna trase jaka zrobilem byla wycieczka na Mala Wysoka. Pogoda byla fajna, tak wiec poza tym ze troszke kilometrow trzeba bylo nabic nie bylo problemow. Ostatnim tatrzanskim letnim wyjsciem, a wlasciwie jesiennym bo na przelomie pazdziernika i listopada, bylo zaliczenie orlej perci. Tam dowiedzialem sie co znaczy dobre obuwie, po powrocie patrzac na moje palce myslalem ze sie zalamie ( mialem pozyczone buty, minimalnie za ciasne ), ale udalo sie przejsc cala orla mimo nie przespanej nocy i goraczki, ktora dostalem akurat w nocy przed wyjsciem. Przez goraczke i niewyspanie, wiekszosc co zapamietalem to tylko strach jaki mi tam towarzyszyl i to ze chcialem by sie ta orla jak najszybciej skonczyla, tak wiec nie wiem czy warto isc w gory chorym ( pomijam juz to ze brakuje sil i latwo mozna popelniac bledy ). Dodam ze pisze tu tak jakbym sam chodzil, ale nigdy nie ide sam, zawsze wiecej osob. Po takim przygotowaniu praktycznym zdecydowalem sie niedawno ze pojde w Tatry zima ( zrobilem orla wiec co mi tam grozi zima, najwyzej troche zimniej ). Zaczely sie rozmowy ze znajomymi, oczywiscie na poczatku kazdy idzie, pozniej kazdemu cos wypadalo, az zostaly nas 2 osoby. Problem byl taki ze ani ja ani kumpel nie bylismy w tatrach zima, tak wiec zaczelo sie wypytywanie wszystkich jak to jest, co zabrac, jaka trase wybrac itp.. Od poczatku wycieczka po dolinie nie wchodzila w gre, chcielismy cos bardziej ambitnego, przez chwile nawet jakas Swinica wchodzila w gre, ale generalnie stanelo na Wolowcu, albo na czyms co musi miec 2000+ .Przeczytalem ksiazke o wypadkach gorskich, pogadalem z osobami co laza zima i wreszcie zaczalem troche bardziej myslec. Skoro 90% odradza wyjscia w gory jesli nie ma sie doswiadczenia to cos w tym musi byc. Kolejnym problemem byl sprzet, nie mielismy ani rakow, ani czekanow, ja nawet na 1.5 tygodnia przed planowanym wyjazdem nie mialem butow. Pozniej pojawily sie komunikaty o ostatnich wypadkach, co przesadzilo ze postanowilismy isc na Trzydniowianski i Konczysty. Czas byl niezbyt dobry na wyjscie ( chodz 2 stopien zagrozenia zachecal ), ale ja wlasciwie nie mialem wyboru, albo ten weekend, albo dopiero za miesiac albo 2, tak wiec naciskalem by isc. Cale 2 dni spedzilem na zakupach butow, i zamowilem dopiero przez internet, udalo sie. Kondycje obaj mamy dobra, troszke trenujemy, wiec przynajmniej tym nie trzeba bylo sie przejmowac. Trasa ktora zamiezalismy isc nikt z nas wczesniej nie szedl, ale dobralismy ja tak by byla to tylko 1 gran, tak wiec trudno by sie zgubic. Problemy finansowe dawaly sie we znaki, wiec sprzet byl dosc skapy i postanowilismy ze pojdziemy tylko na 1 dzien, niewyspanie wiec znow bylo pewne, bo do Zakopca trzeba dojechac, a w autobusie sie wyspac to dla mnie cud. Nowe buty wczesniej probowalem rozchodzic, jednak przy pilce troszke piety sobie zdarlem i pozniej bylo juz coraz gorzej. Wyszlo to juz na poczatku szlaku, wycofac sie jednak nie dalo z takiego powodu, trzeba bylo isc z piekacymi pietami. Pogoda cud, porobilismy pare zdjec zadowoleni, ja nawet narzekalem ze jest za cieplo i w rozpietej kurtce musze smigac bez czapki. Wszystko szlo super dopuki nie dotarlismy do naszego wlasciwego szlaku, czerwonego z doliny Chocholowskiej na Trzydniowianski. Wtedy weszlismy w las i okazalo sie ze o zgrozo jestesmy dzis pierwsi ( jak sie pozniej okazalo jedyni ) na tym szlaku. Poczatek jednak nie byl taki zly, mimo ze nikt nie szedl w tym dniu doskonale bylo widac sciezke, snieg byl na niej dosc zbity wiec szlismy prawie jak w lecie. Po kilku minutach zaczely wychodzic jednak oszczednosci finansowe, kumpel mial niskie buty i nie mial stuptutow ( wlasciwie to mial ale w formie tasmy klejacej obwiazanej wokol buta - nijak nie zdaja egzaminu ), snieg wsypywal mu sie do butow i za chwile mial je mokre( pozniej wynalazl stuptuta ze skarpety, calkiem dobrze spisujace sie), szlismy jednak dalej po w miare fajnie ubitym sniegu. Im wyzej tym bylo gorzej, sciezka na poczatku zatracala sie fragmentami, snieg stawal sie coraz mniej ubity, az w pewnym momecie musielismy sami torowac sobie droge przez snieg w najlepszym momecie po kolana, czasem nawet i po pas. Niekiedy mialem nawet ochote juz zawrocic bo sil nie mialem ( podejrzewalismy jednak ze na grani jak las sie skonczy nie powinno byc duzo sniegu, ze powinien zsypywac sie w dol, wiec szlismy ), ale caly czas las sie nie konczyl, dalbym wtedy duzo za kolejna osobe do zmian przy torowaniu przejscia, teraz wiem ze sam bym nigdy przez ten las nie przeszedl ( oczywiscie z takim wyposarzeniem jaki wtedy mialem, czyli ani rakiet, ani nart itp. ). Widoki z lasu powoli wylanialy sie cudne, pogoda wysmienita, wszystko jak na dloni, juz nie moglismy sie doczekac tej panoramy jak wyjdziemy z lasu i porobimy zdjecia, sil jednak coraz bardziej brakowalo. W koncu las stawal sie coraz mniej gesty, i im dalej przekopywalismy sie przez snieg ku grani coraz wiecej chmur zaczynalo nadciagac, wiaterek zaczynal coraz bardziej swistac, gdy wyszlismy w koncu ze znienawidzonego lasu na gran, okazalo sie ze widzimy tylko ja, nawet sasiedni Ornak tylko raz od czasu moglismy dostrzec. Snieg byl tutaj tak jak podejrzewalismy plytszy, szlo sie nawet fajnie, jednak pojawilo sie kolejne przeciwienstwo losu, silny, zimny wiatr i opady sniegu. Co chwile byl taki atak wiatru ze musielismy padac na kolana, bo na stojaco nie bylo szans utrzymac rownowagi, czasem nawet musielismy sie polozyc, bo i kleczenie nie wystarczalo. Postanowilismy ze musimy dojsc do Trzydniowianskiego i co dalej to zobaczymy. Jak tylko przed soba widzielismy lekki pagurek juz myslelismy ze to jest to ( raz nawet wszystko idelanie pasowalo, brakowalo tylko tabliczki, a w burzy snieznej nie moglismy zobaczyc gdzie dokladnie jestemy ), nieznajomosc trasy wychodzila, do szczytu jescze troche bylo. Zmeczenie z lasu wychodzilo, mokre buty kumpla dawaly znac o sobie, palce marzly, przerwy powoli stawaly sie praktycznie niemozliwe, wiatr od razu nas wychladzal, wychodzac pocilismy sie, stojac wychladzalismy sie, niezbyt dobrze, goraca cherbata skonczyla sie, jesc bylo trudno przy takim lodowatym wietrze i sniegu. Gogle ktore mialem nieraz ratowaly nam zycie, bez nich nie bylo kompletnie nic widac, ja szedlem pierwszy i w goglach ledwo widzialem krawedz grani, kumpel patrzyl tylko w dol na moje slady. O 13 jednak doszlismy na szczyt Trzydniowianskiego ( chwile nawet mielismy nadzieje ze to Konczysty, ale nie ), dosc wczesnie, raz nawet w sniezycy mignal nam Konczysty. Bylismy jednak za bardzo wychlodzeni, zdalismy sobie wtedy sprawe ze najprawdopodobniej w 2 godziny bedziemy tutaj z powrotem, ale co bedzie jak nie ? nie mamy cieplej cherbaty, ciezko jesc, lod zaczal sie juz pojawiac, a to dopiero 1750 m, my przeciez rakow nie mamy, co jak mielibysmy nocowac w takich warunkach, palce marzly coraz bardziej, moje obtarcia dawaly mi sie we znaki coraz bardziej, wiatr juz tutaj nas raz od czasu zdmuchiwal, co jak jeszcze sie wzmocni, zdjec i tak zadnych nie porobimy, mamy tylko 1 czekan jakby cos, zbyt duzo watpliwosci, ciezko podjac decyzje ale wracamy.. Powrot to jednak super sprawa, nie sadzilismy ze bedzie taki fajny, do wiatru przywyklismy, obciazenie psychiczne ze oddalamy sie od schroniska zniknelo, raz od czasu nawet na workach zjezdzalismy w dol. Jednak i tutaj raz wydarzylo sie cos co moglo zamienic powrot w koszmar. Miejscami juz nawet zbiegalismy rozluznieni, tak bylo fajnie, az wszedlem na lod, ktory byl przysypany swiezym sniegiem, przywalilem o ziemie calym ciezarem, nawet nie zdazylem pomyslec co sie stalo, same odruchy, szczesliwie mialem sztywne buty i spodnie narciarskie z ochraniaczami na kolana, takze kostka pozostala cala i kolana nie naruszone, a na nie upadlem, nie che myslec nawet jakbym troche inaczej podjechal na tym lodzie. Droga przez ten las w ktorym pozostalo tyle naszych sil przy podejsciu to byla igraszka, zabawa. Powrot do schroniska i pozniej do Zakopanego to formalnosc, szczegolnie ze bylo dosc wczesnie. Trasa ktora szlismy byla dosc prosta, a i tak musielismy sie wycofac, kazdy kto wiec to przeczyta wyciagnie odpowiednie wnioski. Dla jednych moze to byc zacheta by na poczatek chodzic tylko dolinami zima, inni moga uznac ze zachowalismy sie w pewnym momecie glupio ( a tak bylo ) i oni wybiora trasy trudniejsze, jednak idac pierwszy raz bez kogos kto sie zna na Tatrach zima napewno popeleni sie inne bledy, a juz najgorsze jest isc na sile ( mysmy troszke tak szli ). Moje zdanie na podsumowanie jest takie, ze kazdy musi dobrac trase do swych mozliwosci, do tego ile jest w stanie zaryzykowac. Jesli ja mialbym teraz wybor czy isc z takim sprzetam jaki mialem w trudniejsze trasy ( tak jak planowalem wczesniej ) nie poszedlbym, lepiej sie raz a dobrze przygotowac, a nie ryzykowac glupio kilka razy. Ladnie strachu najadlbym sie gdybym przeszedl jakis sredniej trudnosci odcinek w czasie ladnej pogody i pozniej spotkaloby mnie takie zalamanie pogody jak w sobote, to 30 minut zmienilo calkowicie wycieczke, a przeciez to nie bylo najgorsze zalamanie jakie jest w Tatrach, podejrzewam ze to nawet jest normalka. W taka sama trase jednak bym poszedl, gdyz byla dobrze przygotowana :
- ryzyko narastalo stopniowo, im dalej tym bylo trudniej, takze zawsze istniala mozliwosc szybkiego wycofania,
- bliskosc schroniska,
- zasieg telefonow w razie wypadku,
- praktycznie zerowe zagrozenie lawinowe na grani,
- jedna gran, wiec trudno sie zgubic,
- nie bylem sam,

Minusem tego szlaku bylo to ze nikt tam nie szedl tego dnia, dlatego nikomu nie polecalbym chodzic samemu w gory, nikt nie przewidzi wszystkiego.
Zaden szczyt nie ucieknie, dlatego nie bojmy sie wycofac, ja mojego Konczystego jeszcze tej zimy dorwe, ale z lepszym wyposarzeniem i doswiadczeniem:>

Troche sie ten moj post przedluzyl, chodz i tak pewnie mi duzo ucieklo, ale jesli moze komus pomoc to zycze udanej lektury i dobrego wyciagniecia wnioskow z moich bledow i dobrych decyzji.
pozdrawiam..


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn mar 05, 2007 11:09 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Wt wrz 26, 2006 10:56 am
Posty: 1119
Lokalizacja: Warszawa
witaj

fajne opowiadanie

też szedłem tą trasa, z tym że już taką wczesną wiosną, więc sniegu nie było tyle co bywa w styczniu. Tym niemniej również torowanie, również wywiany lód (4 - zębne raczki okazały sie znakomite na te warunki) i do tego brak żarcia które jakos mi się zapomniało spakowac do plecaka. I również niewyspanie. Wycieczka okazała się super, ale pogode mielismy idealną, szczerze mówiąc gdybym był w Twojej sytuacji to zawróciłbym znacznie wcześniej i nie pchałbym się na Trzydniowiański. Mgła, śniezyca i wiatr... chyba najgorsze połączenie, najłatwiej stracic orientację, a jak zawieje slady to kiepska sprawa.
Zdobyłes od razu cały wachlarz zimowych doświadczeń. Mi sie narazie udało nie natrafić na wszystko naraz. Jak był wiatr to tylko wiatr. Jak głęboki snieg to tylko on. Jak gęsta mgła to przynajmniej w ciszy... ale dało mi to wystarczająco do myślenia żeby starać się za wszelka cenę uniknąć napotkania tego wszystkiego naraz :)

_________________
Maciej Łuczkiewicz
http://naszegory.info - nasza strona o górskich wyprawach
http://czarnobyl1986.info - moja strona o wyprawach do "zakazanego" miejsca


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt mar 06, 2007 12:20 am 
<font color = red><i>Szarik</i></font>

Dołączył(a): Pn sie 01, 2005 5:21 pm
Posty: 2908
Ja bym to wrzuciła do racji :D
Co na to autor?

P.S. Fajnie się czytało :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt mar 06, 2007 6:37 am 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 21, 2007 11:28 am
Posty: 154
Lokalizacja: gród Krakowski
dobrze sie cyzta- i wydaje sie iekszosc wnioskow oczywista, ale trudno to je docenic czasem.
dobry wybor, zeby zawrocic

na kilka fotek czekam :D

_________________
Lay down your souls to the gods ROCK'N'ROLL


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt mar 06, 2007 11:37 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 23, 2006 8:39 am
Posty: 5110
Lokalizacja: daleko od gór
Gratuluję wycofu w porę.

_________________
W życiu piękne są tylko chwile. (R. Riedel)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt mar 06, 2007 5:21 pm 
Nowy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 23, 2007 3:31 pm
Posty: 4
Olka napisał(a):
Ja bym to wrzuciła do racji
Co na to autor?


autor na to : nie ma problemu.. ale co to sa te racje ? :)


LOBOman napisał(a):
na kilka fotek czekam


z tym takze nie ma problemu, tylko fotek malo z oczywistych burzowych
wzgledow :(


stan-61 napisał(a):
Gratuluję wycofu w porę.


dziekuje :wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt mar 06, 2007 9:53 pm 
<font color = red><i>Szarik</i></font>

Dołączył(a): Pn sie 01, 2005 5:21 pm
Posty: 2908
Ło matulko, relacje :lol:
Przepraszam za literówki :wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz mar 08, 2007 10:17 am 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lip 17, 2006 9:25 pm
Posty: 249
uff dobrze że nic wam sie nie stało :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So mar 10, 2007 8:40 pm 
Nowy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 23, 2007 3:31 pm
Posty: 4
Tez sie cieszymy ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL