Z braku czasu, po udanej sesji udało mi się wyrwać ino na Ślężę. Nie chce mi się teraz zbytnio rozpisywać
Główna atrakcja znajduje się na zdjęciach. Na wejściu niebieskim szlakiem (od Sobótki) szklanka, miejscami śnieg (beton). Pomagaliśmy sobie nożami wycinając w kilku miejscach "stopnie " na noge. Na górze mgła (widoczność kilkanaście mietrów). Na wieży widokowej huraganowy wiatr i wspaniała szadź. Zejście niebieskim szlakiem (do Tąpadły), bardzo zalodzone (dwa razy lądowałem na dup**). Niżej już ok. Z Tąpadły czarnym szlakiem do Sobótki. NA całej Ślęży drzewa pokryte były szadzią, im wyżej tym lepiej. Na szczycie i w okolicahc leżał twardy śnieg. 
Zdjęciami z wejścia nie dysponujemy (byliśmy zbyt zajęci trzymaniem się drzewek, gałęzi, kamieni itp.)
A następnego dnia było tak:
Wypad był jednodniowy, nastepnego dnia byłem drugi raz 
na górę od strony Tąpadła. Jak po takiej jednodniowej wycieczce wracam do domu to wtedy myślę, że jest daleko 