Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Długi weekend majowy w Tatrach
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=3853
Strona 1 z 1

Autor:  Elfka [ Wt maja 08, 2007 8:42 pm ]
Tytuł:  Długi weekend majowy w Tatrach

W końcu zabiorę się do pisania relacji z mojego weekendowego wypadu w góry. Zdjęcia dodam później, bo mi się dziś po płytę nie chciało wychodzić :D Nie mogę się zdecydować na cyfrówkę, a to z powodu mojej nieostrożności. Mam już takie szczęście, że aparat często wypada mi z rąk, szczególnie jak komus podaje do zdjęcia, to robię to tak zgrabnie, że prawie zawsze zalicza upadek. Mój stary apart przeżył kilka upadków, tuż przed weekendem się po prostu rozpadł po ponad 10 latach. Więc kupiłam zastępczy. Ale do rzeczy.

Sobota (28 IV)
Do Zakopanego przyjeżdżam około 11 rano, szybko na kwaterę idę, zostawiam bagaże i ruszam na szlak. Wiadomo, cała noc w drodze, jestem troszkę zmęczona, więc coś łatwego. Wybór pada na Dolinę Kościeliską. Idę powoli, podziwiam widoki i cieszę się, że jestem w górach. Podchodzę na Staw Smreczyński (jedno z moich ulubionych miejsc). Na podejściu jeszcze miejscami śnieg. Nad stawem jest parę osób, ale jest cicho i spokojnie. Staw już bez lodu i śniegu, tak więc patrzę na taflę wody. Posiedziałam tam trochę, podziwiając widoki. W drodze powrotnej jeszcze Wąwóz Kraków. Tyle, że tym razem nie przez Smoczą Jamę, ale obejściem obok. Bez problemów, podobało mi się to obejście :) I potem już spacerkiem powrót na parking w towarzystwie miłych osób, do których przyłączyłam się w Wąwozie.

Niedziela (29 IV)
Budzik nastawiłam na 6 rano. Chciałam iść na Grzesia, a może potem także dalej. Ale budzę się, a tu leje deszcz, więc śpię dalej. O 7 dalej leje. W koncu wstaję przed 9, zachmurzone, ale nie pada. Zbieram się i wsiadam w busa do Palenicy. Tam tłumy ludzi. Nie miałam jakoś ochoty iść nad Morskie wiedząc, że podejscie nad Czarny Staw pod Rysami raczej się nie uda. O Piątce też narazie mogłam zapomnieć, nie doszłabym tam bez sprzętu. Kusiły mnie zawsze te szlaki na Rusinową, Waksmundzką. Ale sama miałam tam strach. Ku mojej radości, jakaś grupa turystów skręciła na szlak na Waksmundzką. Więc szczęśliwa także to zrobiłam. Tak więc moja trasa tego dnia wyglądała następująco: Palenica - kawałek asfaltem - zejście na szlak czerwony na Waksmundzką - Waksmundzka Rówień - Gęsia Szyja - Rusinowa - Wiktorówki - Rusinowa - Palenica. Szlak, mimo, że leśny i widoków nie za dużo, podobał mi się. Myślę, że na taki dzień akurat. Tylko, że czasami jeszcze śnieg, śnieg topniejący, a pod spodem woda. Więc jak się raz zagapiłam, to jednym butem wylądowałam w strumyczku. Niestety z Gęsiej widoków nie miałam :( Mgła :( Zejście do Rusnowej niezłe :D (ktoś liczył kiedyś te "schody"?). Na Rusinowej sporo ludzi, przy kapliczce mniej. Potem powrót na parking i do Zakopanego

cdn i fotki wkrótce :D

Autor:  Andzia [ Wt maja 08, 2007 8:59 pm ]
Tytuł: 

czekamy na cd i foteczki :)
Fajnie Elfka :)

Autor:  Justka [ Wt maja 08, 2007 9:06 pm ]
Tytuł: 

wrzuć zdjęcia czym prędzej :)

Autor:  stan-61 [ Śr maja 09, 2007 5:38 am ]
Tytuł: 

Tych cholernych schodów na Gęsią nie policzyłem, bo juz prawie od początku szedłem obok. :lol:

Autor:  prof.Kiełbasa [ Śr maja 09, 2007 8:21 am ]
Tytuł: 

stan-61 napisał(a):
Tych cholernych schodów na Gęsią nie policzyłem, bo juz prawie od początku szedłem obok. :lol:

no to jest tragedia :lol:

fotencje 8) :!: :!: :!: :!: :wink:

Autor:  stan-61 [ Śr maja 09, 2007 9:56 am ]
Tytuł: 

! napisał(a):
no to jest tragedia
Obiecuję, że w tym roku nadrobię. 30.06. jako specjalny wysłannik forum będę uczestniczył w nabożeństwie na Wiktorówkach po czym udam się z pielgrzymką na Gęsią Szyję licząc po drodze owe schodki. A niech mnie to kosztuje. :|

Autor:  Łukasz T [ Śr maja 09, 2007 10:10 am ]
Tytuł: 

stan-61 napisał(a):
na Gęsią Szyję licząc po drodze owe schodki


Oczywiście pokonasz je na kolanach.

Autor:  stan-61 [ Śr maja 09, 2007 10:17 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Oczywiście pokonasz je na kolanach.
Yyy, no oczywiście. Skoro tak trzeba... :twisted:

Autor:  Łukasz T [ Śr maja 09, 2007 10:19 am ]
Tytuł: 

tak. To dla poznania mistyki Tatr.

A bardziej w temacie to Wąwóz odwiedzam co roku. Kto wie jak daleko w tym roku tam dojdę ... 8)

Autor:  Łukasz T [ Śr maja 09, 2007 11:09 am ]
Tytuł: 

Już raz pociągło ( około 200 metrów ). Teraz może być ( przy fachowej pomocy ) o wiele dalej 8) .

Autor:  Elfka [ Śr maja 09, 2007 12:21 pm ]
Tytuł: 

Fotki z dwóch pierwszych dni :) Nie za dużo, ale nie mam talentu do robienia zdjęć

Dolina Kościeliska
Obrazek Obrazek

Staw Smreczyński
Obrazek Obrazek

Wąwóz Kraków i droga powrotna
Obrazek Obrazek Obrazek

Palenia - szlakiem na Waksmundzką Rówień - Gęsia Szyja - Rusinowa Polana - Wiktorówki

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

cdn :D

Autor:  mx [ Śr maja 09, 2007 1:09 pm ]
Tytuł: 

Fajnie tak bezludnie na fotkach :)

Autor:  Elfka [ Śr maja 09, 2007 11:39 pm ]
Tytuł: 

Poniedziałek (30 IV)

Dolina Chochołowska - Grześ - Rakoń - Wołowiec - Wyżnia Chochołowska - Dolina Chochołowska

Wstaję dość wcześnie, szybkie śniadanie, prowiant do plecaka i ruszam n dworzec na busa. W dolinie idę na łatwiznę i jadę ciuchcią :D Ale przynajmniej omija mnie droga po asfalcie. Przed schroniskiem jeszcze jem jakąś kanapkę i gofra :P (trzeba sobie posłodzić od rana). Ruszam na Grzesia. Szlak praktycznie pusty. Trochę ludzi spotykam dopiero w miejscu, gdzie jeden ze szlaków odchodzi na Bobrowiec. Oczywiście idę dalej na Grzesia. Snieg jeszcze jest, ale niezbyt dużo, rok temu na tym szlaku było więcej. I szybka decyzja. Idę dalej. Rakoń, a może i Wołowiec. Pomyślalam sobie, że w razie trudności mogę się wycofać. Na Rakoń idzie się przyjemnie, śnieg jeszcze miejscami, ale też sporo suchych miejsc już, bez tego białego czegoś. Na Rakoniu chwilę myślałam co dalej. Wołowiec w zasięgu ręki, ale czy dam radę bez sprzętu? Śniegu tam jeszcze było co nieco. Ale widzę, że idą ludzie bez sprzętu, więc ruszam i ja. Mimo, że jeszcze na szlaku śnieg, idzie się bezproblemowo. W pewnej chwili dostrzegam w oddali kozicę. Ale zanim wyjęłam aparat kozica umknęła. Docieram na Wołowiec, jestem niesamowicie szczęśliwa, że udało mi się wejść na Wołowca. Widoki przepiękne, zresztą cały szlak jest niesamowicie piękny. A także łatwy i przyjemny. Kolejna ulubiona trasa w Tatrach. Na Wołowcu strasznie kusiło mi aby iść dalej, na Jarząbczy, a potem dalej na Kończysty. Ale obawiałam się, że nie wyrobię czasowo. Więc zaczęłam wracać. I tu popełniłam błąd. Zamiast wracać tą samą trasą, przez Grzesia, szlakiem przyjemnym, zachciało mi się zejść szlakiem przez Wyżnią Chochołowską. Głupota. Tam jeszcze masa śniegu. Trochę dostałam w kość schodząc tą trasą. Po zejściu jeszcze na trochę do schroniska aby założyć suche ciuchy i coś zjeść. I powrót. Załapałam się na ostatnią ciuchcię o 18. Ale ten dzień uważam za najbardziej udany podczas tej wyprawy. I jeszcze parę fotek:

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek

ObrazekObrazek

Obrazek Obrazek

ObrazekObrazek

Autor:  stan-61 [ Cz maja 10, 2007 8:46 am ]
Tytuł: 

No i git. Ładna wycieczka. Trzeba kolekcjonować wrażenia. 8)

Autor:  prof.Kiełbasa [ Cz maja 10, 2007 8:55 am ]
Tytuł: 

ładne ładne
a mnie kusi Rohacz z Wołowca-ale w śniezku :lol: :twisted: :wink:

Autor:  AsiaJ [ Cz maja 10, 2007 11:22 am ]
Tytuł: 

brawo Elfka, bardzo ładna wycieczka :)

Autor:  KWAQ9 [ Cz maja 10, 2007 12:29 pm ]
Tytuł: 

Coraz bardziej Zachodnie dają mi do myślenia. :lol: A najgorsze jest to że nie nie byłęm w Wąwozie Kraków... :shock: :?
Trzeba to kiedyś nadrobić... :)

Autor:  Robert18 [ Cz maja 10, 2007 2:43 pm ]
Tytuł: 

KWAQ9 napisał(a):
Coraz bardziej Zachodnie dają mi do myślenia. :lol: A najgorsze jest to że nie nie byłęm w Wąwozie Kraków... :shock: :?
Trzeba to kiedyś nadrobić... :)


powiem tak " Tam nie ma gór..."

Autor:  Łukasz T [ Cz maja 10, 2007 3:39 pm ]
Tytuł: 

Wtocz się Maturzysto w Kraków i chłoń piękno tego zakątka. Nie pożałujesz.

Autor:  WiolkaS [ Cz maja 10, 2007 7:30 pm ]
Tytuł: 

! napisał(a):
stan-61 napisał(a):
Tych cholernych schodów na Gęsią nie policzyłem, bo juz prawie od początku szedłem obok. :lol:

no to jest tragedia :lol:

fotencje 8) :!: :!: :!: :!: :wink:


To prawda wychodziłam tam mając dziecko 4,5 letnie na plecach :faint:

Autor:  Elfka [ Pt maja 11, 2007 8:59 pm ]
Tytuł: 

I jeszcze jedna wyprawa, która niestety nie zakończyła się zbyt dobrze :(

Rano ruszam Jaworzynką na Gąsienicową. Z początku bez śniegu, im bliżej Hali, tym więcej białego. Na jednym odcinku szlaku kilka osób ma problem z przejściem, gdyż śnieg i jeden fałszywy krok i można ładnie polecieć. Ale docieram bez problemów na Gąsienicową, po krótkim odpoczynku idę nad Czarny Staw Gąsienicowy. Śniegu dużo, Staw także jeszcze w zimowej krasie. Obserwuję Kościelec i postanawiam sobie, że latem tam pójdę. Teraz nawet nie pomyślałam żeby tam iść. W stronę Przełęczy Karb szło parę osób, oczywiście w rakach. Siedziałam tam jakiś czas, potem wróciłam pod schronisko. I tu trochę źle wybrałam dalszą część wędrówki. Zamiast iść w stronę przyjemnej i łatwej Psiej Trawki, to zachciało mi się Kasprowego. Ale wiedziałam, że Kasprowy raczej nie będzie końcem tej wyprawy. Na Kasprowy wjechałam tym wyciągiem dla narciarzy :D Na Kasprowym tłumy, a ja postanowiłam przejść się jednym z moich ulubionych szlaków, czyli granią w stronę Kopy Kondrackiej. I owszem granią szło trochę osób, a mnie szło się całkiem dobrze, nie miałam problemów na podejściach, jedyne co mi trochę dokuczało to wiatr. Na szlaku wszystko do wyboru do koloru: śnieg, błoto, a także suche miejsca. Doszłam do Przełęczy Pod Kopą. Wiało tam solidnie. Więc Kopę sobie darowałam i zaczęłam schodzić szlakiem do schroniska. Masa sniegu. I żebym powoli schodziła, zeszłabym bez problemu. Tyle, że mi się zachciało zjechać na czterech literach. No cóż, nie wiem, ale pewnie mi się podwinęły rękawy mojej kurtki, pewnie i polar też. Bo skutek był taki, że miałam odrapaną rękę i na dodatek nogę. A kurtka w stanie nie naruszonym. Jacyć ludzie pytali się mnie, czy nic mi się nie stało. Ale spokojnie do schroniska doszłam, tam pan, który akurat wtedy był odpowiedzialny za schronisko, a także turyści założyli mi bandaż. Z tego miejsca raz jeszcze dziekuję im za pomoc. Ponieważ na drugi dzień miałam już wracać i cały dzień w drodze miałam być, poszłam na izbę przyjęć. Tam dostałam zastrzyk od tężca, czy jak to fachowo zwał. I także takie opatrunki, ktore potem kupiłam w aptece. Jakieś takie gojące, bo dziś praktycznie mam już wygojone, po tygodniu. Gdybym schodziła spokojnie, nic by mi nie było, bo po tym nieszczęsnym zjeździe szłam już normalnie i choć szło się dość ciężko, to jednak na spokojnie można było zejść. Nie wiem ile w tym prawdy, bo tam nie byłam, ale ponoć zejście z Kopy na Przełęcz Kondracką i potem zejście do schorniska tym drugim szlakiem było o wiele lepsze. I jeszcze fotki z tej trochę pechowej wyprawy:

Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek
Obrazek Obrazek

Autor:  Ania S [ So maja 12, 2007 5:51 pm ]
Tytuł: 

:brawo: Elfka, widze, że sie rozkręcasz :D

Autor:  AsiaJ [ So maja 12, 2007 6:31 pm ]
Tytuł: 

dzielna z ciebie dziewczyna, :brawo:

Autor:  Carcass [ So cze 02, 2007 7:21 am ]
Tytuł: 

Elfka napisał(a):
Mam już takie szczęście, że aparat często wypada mi z rąk, szczególnie jak komus podaje do zdjęcia, to robię to tak zgrabnie, że prawie zawsze zalicza upadek. Mój stary apart przeżył kilka upadków, tuż przed weekendem się po prostu rozpadł po ponad 10 latach.


Do cyfrówki dostaniesz taki ładny paseczek. Musisz wyrobić w sobie nawyk by podczas robienia zdjęć zakładać go sobie na rękę. Podobnie jak będziesz dawać komuś do robienia zdjęcia - to na początek paseczek na rączkę i będzie dobrze :).

Elfka napisał(a):
Tam dostałam zastrzyk od tężca, czy jak to fachowo zwał.


Dobrze, że skończyło się tylko na odrapaniach. A ten zastrzyk to w ... ?

Autor:  Elfka [ So cze 02, 2007 7:17 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Dobrze, że skończyło się tylko na odrapaniach. A ten zastrzyk to w ... ?



W rękę :D :D

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/