Pojechaliśmy w sobotę z moim mężem, mamą i ze znajomymi na mały wypad w Tatry
Rano w Krakowie padał deszcz, więc niezbyt optymistycznie nastawieni wsiedlismy do samochodu. Po 1,5h jazdy byliśmy na miejscu, z bolącymi głowami, przy nadal kiepskiej pogodzie udaliśmy się na kawę aby ustalić dalszy ciąg dnia...
ustaliliśmy, że mimo pogody nie zmienimy planów - czyli Kuźnice -> Kondratowa (skromnie, amatorsko-zimowo) wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy niezauważając zakazów wjazdu.... W Kuźnicach dostaliśmy mandat
Trzeba było wrócić się spory kawałek, zaparkować (tym razem patrząc na znaki) i już na nogach do Kuźnic.
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie pod znakami, których nikt z nas nie zauważył i w drogę!
Szliśmy, szliśmy, a pogoda jak na złość wcale się nie zmieniała...
A jeśli już to niekoniecznie na plus. Wiatr chwilami był okropny
Przeszliśmy kolejny odcinek drogi lasem i.... naszym oczom ukazał się niesamowity widok....
Chmury się rozchodziły ukazując na śliczne błękitne niebo :love:
Wszystko cudownie mieniło się w słońcu
Na Kondratowej spędziliśmy duuuużo czasu robiąc sobie zdjęcia, podziwiając widoki i nagrzewając się w słońcu
Droga powrotna już w szampańskich nastrojach. Szaleństwom na śniegu nie było końca
Ale mi śniegi niestraszne i z uporem maniaka ślizgałam się z każdej górki
Na koniec zwiedziliśmy oczywiście strome zbocza Krupówek, ale widok na Tatereńki cały czas był CUDOWNY
A w drodze powrotnej towarzyszył nam cudowny zachód słońca (niestety przez brudną szybę

)
