Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 11:35 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 264 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 2:04 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
Piątek 08.02.08 godzina 10:00 - wsiadam w PKS na Zachodnim i po długich pięciu godzinach ląduję w Kraku gdzie czekają na mnie Łukasz (!) z Kefirem. Po dłuższej chwili znajdujemy się w pięknym pubie Y gdzie "przeważają" ;) kibice Wisły. Po szybkim polaniu cytryny i jeszcze szybszych dwóch arcysmacznych Perłach zahaczamy o Żabkę gdzie robimy zakupy i wwalamy się w autobus który wiezie nas na spotkanie z Markiem. Chwilę potem wsiadamy w Markową Alfę i grzejemy po Mańka. V6 pięknie ryczy toteż wiem że szybko przemkniemy przez drogę do Palenicy.

Obrazek

Jest jednak inaczej, przecież nikt wcześniej nie pomyślał że Warszawa zaczyna ferie. Telepiemy się przez korki powoli ale w samochodzie panuje dobra atmosfera, mimo wszystko nie jest to jeszcze JGB, za wcześnie... :lol: Za Myślenicami Marek pokazuje nam co potrafi jego Alfa z mocnym momentem obrotowym, przecież jesteśmy i tak spóźnieni... ;) O 20:10 lądujemy w Palenicy.

Obrazek

Czołówki na głowy i ognia! Ciężkie zakupy dają znać o sobie już po przekroczeniu szlabanu. Jak sobie pomyślę że mam przejść z tymi tobołami jakieś 2h to mam ochotę walnąć się w zaspę i iść spać. Marek toruje szlak, nie wiem skąd on ma tyle siły, drugi grzeje Łukasz - ten to mnie totalnie osłabia, gęba mu się w ogóle nie zamyka, idzie i albo gada albo śpiewa. Ja idę trzeci a za mną kilkanaście kroków idzie Maniek - ostoja spokoju na szlaku, w ręce dzierży swój browar i wszystko ma w dupie, ja też tak chcę! Idę w jego ślady, wyciągam browar ale torba wcale nie robi się lżejsza. Przechodzimy przez masę zakrętów i droga do Wodowytrysków mija szybko. O 20:53 przy Toi Toiach robimy stopa.

Obrazek Obrazek

Przechodziłem tędy już kilka razy i znam tą trasę ale mimo to zadaję chłopakom pytanie licząc na zadawalającą mnie odpowiedź: Chłopaki, czy zrobiliśmy już 1/3? Marek patrzy na Łukasza, Łukasz na Marka i wybuchają śmiechem po czym do mnie: Tak, tak 1/3 spokojnie. Zrzucam plecak, mam tego dość, nie chcę już tego nieść i tak tego nie dam rady wypić przez te dwa dni! Marek wpada na mega pomysł: Kwaq powiesimy ci tą torbę na czekanie, będzie lżej! Idealny pomysł, że też sam na to nie wpadłem. Po kilku minutach odpoczynku idziemy dalej. Maniek znów cicho, czołówkę Marka widzę daleko w przodzie a Łukasz ciągle qrva śpiewa! Mało tego - on ciągle ma nowe piosenki! Skąd on ma na to siłe? To pytanie męczy mnie całą drogę. O 21:20 dochodzimy do pierwszego skrótu, uffffffff, wreszcie! Ale Panowie, Panowie, tu robimy stopa! Spoglądam na Marka - na jego twarzy nie widać wcale żadnego zmęczenia! Myślę sobie: Qrva, następny robot! Leżę na drewnianych ławach i chcę tu zostać. Zamykam oczy i chyba na moment nawet zasypiam. Budzą mnie głosy: Kwaq, idziemy, to tylko 3 skróty i potem odpoczynek. Daję się na to nabrać, wstaję, wyciągam kijki i idę za nimi.

Obrazek

Tu Maniek mnie wyprzedza i już sam obstawiam tyły. Pierwszy skrót mija dosyć gładko, drugi idzie bardziej pod górkę, ale został mi ostatni, to już ostatni yebany skrót - dam radę! Idę bardzo powoli, z tyłu za mną tylko brzdęk jednej pustej puszki, którą niedawno wychyliłem. Dochodzę do końca skrótu, słyszę głosy, czekają na mnie, po chwili widzę światła. Wychodzę na prostą i gleba. Znów patrzę na chłopaków i widzę że takie odpoczynki ich męczą. Chłopaki zostawcie mnie, idźcie do przdu, dojdę sam, dam radę! Ja tylko porzebuję więcej odpoczynków, zobaczycie dojdę, powiedzcie cieciowi tylko żeby nie zamykał schroniska! Nie ma szans, nie wiem sam po co to mówię, nie zostawią mnie, w sumie ja postąpił bym tak samo. Idziemy Kwaq, już niedaleko! 1/3 i jesteśmy! - rzuca któryś i po chwili śmiech. Dla mnie to nie jest śmieszne. No nic, wstaję i się podnoszę, idziemy teraz wszyscy w grupie. Przed nami pokazuje się jeszcze jeden skrót! Co to do qrrrrrrrvy? - rzucam, Miały być 3!!! Nie słyszę odpowiedzi więc i ja to olewam. Wznioskuję, że i im skończyły się żarty, w sumie się nie dziwię, iść w nocy przez śnieg z taką kulą u nogi nie jest przyjemne. Ja bym chyba zwątpił na ich miejscu. Przechodzimy ostatni skrót i wychodzimy na prostą. Rzucam plecak z rozmachem na zimię nie bacząc na siatkę z browarnią. Błąd! Wielki błąd! Urywają się uszy od siatki. No to dorobiłem p****e uszy! Chłopakiiiiii, daleko jeszczeeeeee?. Kwaq, już 2/3 za nami!. W sumie i tak mu nie wierzę, pieprzą tak specjalnie żebym szedł. Ja już nie wstanę, zostawcie mnie tu, niech mnie wilki i niedźwiedzie zjedzą, żywcem i c**j! Nie mam po prostu siły iść dalej!. Marek podaję mi rękę i chwyta za siatkę z browarami. Nieeeee, nieeeee, Marek zostaw to, dam radę - krzyczę chociaż wiem że i tak nie dam rady a Marek w 3 sekundy jest już 10 mertów przede mną. No nic, połowa ciężaru ze mnie zeszła, teraz będzie lżej. Wstaję ale nie jest lżej, nogi w kolanach mi drżą a prawe kolano wściekle rwie, zapewne to zerwane więzadła. Po kilkunastu minutach doganiam chłopaków ale to oni musieli ostro zwolnić bo w ich tempie nigdy bym tego nie zrobił. Standardowe pytanie: Qrva, tak szczerze: daleko jeszcze czy nie!? Któryś z nich mówi żebym odpoczął, nie pamiętam już który. Nagle za nami słyszę głos jakiegoś auta, odwracam się i widzę światła! Oooooooo taaaaaaaaak, jedzie po mnie, jeśli mnie nie zabierze to weźmie przynajmniej ten ciężki plecak! - tłumaczę sobie jakbym miał okłamać własne mięśnie i psychikę bo i tak wiem, iż nie ma wuja żeby kierowca nawet zwolnił. Więcej, wyprzadając mnie - ciągnie za sobą narciarza który szczerzy do nas zęby jak na reklamie pasty Blend-a-med i szyderczo krzyczy: Heloooooł!!! Tu nawet Muflonom ;) puszczają nerwy i nie oddala się nawet na 10 metrów a każdy już po nim jedzie: S********j!!! P*****l się!!! A żeby Cię c**j!!! i wiele innych których nie byłem w stanie spamiętać. Gość znika za zakrętem i ciszę przerywa Maniek: Już niedługo stare MOko, potem 3 zakręty i jesteśmy w schronisku... Mańkowi wierze, on jest poważny, tamtym Muflonom już nie...;) Po kolejnych kilkunastu minutach widzę mocne światło, taaaaaaaak, to stare MOko, nie może być inaczej. Wkrótce widzę też czołówki chłopaków i słyszę ich śmiech. Jak nawet sobie robią jaja ze mnie to c**j, mnie to już wszystko yebie, ja chcę spać.... Zanim dochodzę do nich słyszę Łukasza głos: Kwaaaaq, spoko, jeszcze 1/3!. Przez moje myśli przechodzi odzew: P*****l się! ;) chociaż nie mówię tego na głos bo pewnie oni wszyscy bardziej cierpią przez te moje odpoczynki niż ja... W dupie mam już ten aparat i robienie fotek, to nie jest zabawne. Następna fotka będzie w MOku. Zatrzymuję się, zrzucam plecak, to już ostatni raz, jeszcze 3 zakręty i otwieram browara, pewnie zrobię łyka i od razu usnę. Widzę jak Łukasz przejmuje torbę od Marka i goni do przodu a ja za Mańkiem kolejne 15 metrów trzymam dystans. Co jakiś czas widzę jak Maniek odwraca się by skontrolować wlekące się moje, żywe zwłoki. Mija pierwszy zakręt, po jakimś czasie drugi. Jeszcze tylko jeden i MOko, jeszcze jeden - ostatni!!! - tłumaczę sobie. Mijam ostatni, widzę światło ale to nie jest z MOka, to Mańka czołówka, znów się odwraca i bada odległość. Zatrzymuję się, padam na kolana, c**j że jest twardo, mam to w dupie. Próbuję na spokojnie namierzyć przez drzewa jakieś światełko dające nadzieję to to już TU! Nie mogę znaleźć. Wstaję więc i idę dalej. Mijam następny zakręt i kolejny, nie wiem już który, napewno nie trzeci. Trzeci był 10 minut temu, to jest już chyba trzydziesty trzeci. Qrva, Maniek jest taki sam jak oni: brutal, bydlak dał nadzieję a to dupa!!! ;) Padam drugi raz na kolana, rozgrzanym czołem dotykam śniegu, czuję ulgę. Podnoszę głowę i wtem widzę światło przedzierające się przez drzewa!!! Nie dowierzając, wyłączam czołówkę aby sprawdzić czy to nie żadna iluzja bądź też fatamorgana. Stoi w miejscu i świeci stabilnie! PK qrva P!!! Na oko daję sobie jakieś 300 metrów. Dojdę, muszę, to już tu!!! 50 metrów od schroniska upadam po raz trzeci to już chyba bardziej z radości niż z wycieńczenia, Maniek stoi i czeka na mnie 20 metrów od schronu. Chodź, chodź, jesteśmy! - słyszę. Wieeeeeeem, ale muszę teraz bo po schodach nie wejdę. Maniek dalej twardo czeka - dobry chłopak to jest - nie zostawi mnie na pożarcie wilkom. Wstaję po chwili i wtaczam się po schodach na górę. Jest 22:25, pani jeszcze nas tylko spisuje i jesteśmy na poddaszu MOka. Cóż za uuuuuulga!!! Chłopaki rozwieszają flagę GEKONÓW , potem polewamy cytrynę, otwieramy piwo, potem drugie i któreś tam następne. Bawimy się dobrze... :lol:
To by było na tyle z pierwszego, bardzo bogatego we wrażenia dnia.

Obrazek Obrazek Obrazek

Następne dni postaram się także zwięźle opisać tak szybko jak tylko ogarnę się ze sprawami w pracy więc proszę o wyrozumiałość i cierpliwość... :D

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 2:14 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 04, 2005 8:00 am
Posty: 1429
Lokalizacja: ż-c
Bartek świetnie to wszystko opisałes :!:
Potrafie sobie wyobrazic tę drogę z Nimi :lol: :lol: :lol: :twisted:

Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg :D

I znowu zazdroszcze nawet tej piekielnej drogi do Moka :wink:

_________________
http://pl.youtube.com/watch?v=BuoTuL1we_c


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 2:21 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
Ania S napisał(a):
I znowu zazdroszcze nawet tej piekielnej drogi do Moka :wink:


Aniu powiem tak: Zazdrościć to możesz nam powrotu... Chłopaki wiedzą o co chodzi, najbardziej bolały nas mięśnie... brzuchów!!! :lol:
Tu ukłony i pozdrowania dla Maćka!!! :bowdown: :rofl_an: :cheers:

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 2:23 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 5:51 pm
Posty: 10096
Lokalizacja: Moszna
Nawet nie przypuszczałem KWAQ9 ze było tak dramatycznie :) fajnie napisane, czytałem jednym tchem :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 2:31 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn paź 17, 2005 5:35 pm
Posty: 7568
Lokalizacja: z lasu
haha, starość nie radość.... Ja też to mam Kwaq :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 2:39 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 04, 2005 8:00 am
Posty: 1429
Lokalizacja: ż-c
To Krakusy mają tyle siły :twisted:
Ja wiem że tez bym umarła gdzies po drodze :lol:

_________________
http://pl.youtube.com/watch?v=BuoTuL1we_c


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 2:56 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lip 24, 2006 7:21 am
Posty: 3052
Lokalizacja: Leytonstone
KWAQ jestes wielki :rofl_an:

_________________
Dar mądrości - to przede wszystkim umiejętność panowania nad swoją głupotą.

GG 8660406
Skype justka1983


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 3:11 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
Justka napisał(a):
KWAQ jestes wielki :rofl_an:


No, 189,5cm. ;)

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 3:28 pm 
Weteran
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 19, 2007 5:14 pm
Posty: 103
Lokalizacja: Kraków
KWAQu masz talent - relacja kapitalna :) Normalnie jakbym książkę czytał :) Oby tak dalej :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 3:36 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lip 24, 2006 7:21 am
Posty: 3052
Lokalizacja: Leytonstone
KWAQ9 napisał(a):
No, 189,5cm.

doslownie i w przenosni :lol:

_________________
Dar mądrości - to przede wszystkim umiejętność panowania nad swoją głupotą.

GG 8660406
Skype justka1983


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 3:38 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 11, 2006 11:30 am
Posty: 1078
Lokalizacja: WLKP
KWAQ pięknie napisane :wink:

Ps. Fajna ta Markowa Alfa :wink: To chyba 156 :?:

_________________
Pozdrawiam Michał :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 3:43 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
156 w swapie na 2.5 V6! :twisted:

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 3:46 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Genialnie opisane KWAQ9
Zacznij pisać książki, bo talent masz duży. :)
A ta droga do Moka to jest faktycznie męcząca. Zwłaszcza przy takim obciążeniu. :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 4:00 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 11, 2006 11:30 am
Posty: 1078
Lokalizacja: WLKP
KWAQ9 napisał(a):
156 w swapie na 2.5 V6! Twisted Evil

Piękna maszyna.

_________________
Pozdrawiam Michał :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 4:23 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr lut 16, 2005 8:51 am
Posty: 2378
Lokalizacja: Nowy Sącz
to chyba najdluzsza relacja jaka czytalem z dojscia do moka :wink: fajnie sie zapowiada...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 5:15 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 08, 2007 7:35 pm
Posty: 3100
Lokalizacja: G.E.K.O.N.Y.
Hahahahahhahahahahhahhaahahhhhhahhahhhhaa :!: :!:
Muflony! :rofl_an: :rofl_an: nie moge
Przeczytałem dwa razy,została mi 1/3 :mrgreen: :mrgreen:
Zapowiada się relacja roku :!: :lol:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 6:07 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
nieno coz za dramtyzm. bomba


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 13, 2008 6:24 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 05, 2005 9:12 am
Posty: 6269
Lokalizacja: Warszawa/Skierniewice
KWAQ9 piękne przejście.
jak to czytam to od razu widzę drogę jaką pokonaliśmy idąc Jaworzyną do Murowańca i Condora tarzającego się w śniegu, więc mogę sobie wyobrazić jak to wyglądało.

_________________
Pozdrawiam
Jacek
Obrazek

___________
..Umiem być ciszą, Kończę się w twoim śnie, Ostatnie echo jest ciszą to miejsce gdzie kończy się twoje spojrzenie..


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 2:30 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
Jacek napisał(a):
jak to czytam to od razu widzę drogę jaką pokonaliśmy idąc Jaworzyną do Murowańca i Condora tarzającego się w śniegu, więc mogę sobie wyobrazić jak to wyglądało.


Z , lekko licząc, 38 stopniami gorączki.


KWAQ - u mogę do Ciebie od tej pory mówić "jedna/trzecia" ? :lol: :wink:

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 2:32 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
Łukasz T napisał(a):
"jedna/trzecia" ? :lol: ;)


Możesz, chociaż wolałbym 3/4. :twisted: :lol:

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 2:34 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
To pokolejnym wyjściu zimowym :lol:

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 6:03 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
Sobota 09.02.2008 - godzina 6:20 - przez sen słyszę już mamrotanie Łukasza i Marka. Nagle wstaje i idąc w kierunku pstryczka światła głośno, tak żeby każdy z nas słyszał mówi: Dobra, koniec qrva tego dobrego, czas wstawać! po czym wraca na swoje łóżko, siada i szyderczo się śmieje widząc jaki ból nam zadał. Przecieram oczy i widzę że Maniek się już przeciąga. Patrzę na Marka a ten w ogóle nie jest rozespany. Nie dość że wczoraj zapieprzał jak maratończyk to dziś już musi pewnie od 6-ej nie spać! Jak to możliwe? Skąd on ma tyle sił? - nurtują mnie pytania. Wstaję, mycie zębów, szybkie śniadanko, wypijam ostatni łyk herbaty z termosu, która jechała ze mną od samego Wołomina i po chwili pakuję plecak. W głowie czuję lekki szum po wczorajszym wieczorze. Nie pamiętam nawet kto pierwszy poszedł spać, Maniek chyba bo kojarzę sobie jeszcze gdy kimał już z otwartym browarem. Teraz pytanie w myślach: Brać termos? - na które sam sobie odpowiadam: Ale po co? Na wrzątek za wcześnie a po co lać w niego wodę skoro tyle śniegu wokół nas... Tu nie zdaję sobie jeszcze sprawy z tego jak za godzinę będę klął ten mój "mądry" pomysł. :evil: O 7:03 jesteśmy już na tafli MOka.

Obrazek Obrazek Obrazek

Przed nami Mięgusze, których za wiele nie widać ale jesteśmy dobrej myśli jeśli chodzi o pogodę. Jak to pięknie że nie musimy dymać w koło tylko niczym Jezus pewnie kroczymy nad głębiami sięgającymi ponad 50m. O 7:15 jesteśmy już przy podejściu pod Czarny Staw.

Obrazek Obrazek

Dalej zaczyna się już jazda. Znów muszę dłuzej odpoczywać niż koledzy. Czuje jak wydycham z siebie promile zeszłej nocy, jest mi źle. Nawet Maniek pognał za Muflonami szybko i zniknął z linni widoku. Zostałem tu sam. Oglądam się za siebie i widzę jak mało przeszedłem w porównaniu z tym to jeszcze przede mną. Kurde, umrę tam, zdechnę jak pies! - powtarzam sobie. Wtedy wynurza się głowa w wiślackiej czapce Łukasza, który krzyczy: Chodź, chodź Kwaq, to już już tu! Robię ostanie kroki i padam razem z plecakiem na ziemię. Jest 7:40.

Obrazek Obrazek

Wpieprzam śnieg a oni się na mnie patrzą jak na murzyna, którego przywieźli z Afryki i myśli że to manna. Muflony znów mają polewkę, robią zdjęcia moim zwłokom i chcą mnie żegnać. Kwaq idziemy, potem podchodzimy kilka metrów i zakładamy raki. - tłumaczy mi Łukasz. OK, fajnie coś się zacznie, będę miał pierwszy raz raki na nogach. Wstajemy i idziemy dalej, droga przez CS jest równie piękna co przez MOko, idzie się szybko i małym nakładem sił. Dochodzimy do podejścia, Łukasz z Markiem znów gonią, Maniek kilka metrów za nimi a ja na szarym końcu. Robię 10 kroków i odpoczywam. Nie trwa to jednak długo, kazdy taki odpoczynek maksymalnie po 30 sekund, wystarcza by wyrównać oddech i dać odpocząć kolanom. Widzę że po delikatnym trawersie Wąskiego Zagonu chłopaki zrzucają plecaki więc myślę sobie że to już tak chwila. Marek krzyczy: Kwaq, podejdź tu, zakładamy raki! Nie mogę czekać dłużej, postanawiam dojść do nich na raz i udaje mi się to.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Ufffffff, qrrrrva, Panowie ależ się zmachałem! - krzyczę tak że pewnie na Buli mnie już słychać. Spoko Kwaq, jeszcze 1/3! - śmieje się Marek. Mnie już to nie rusza, wczoraj czułem się przynajmniej 10 razy gorzej i byłem bliski zgonu, dziś łatwo nie odpuszczę!. Widzę że chłopakom podoba się moje zacięcie. Pamiętaj, czekan zawsze od strony stoku! Wbijaj do samego końca, wtedy nawet przy poślizgu on cię trzyma. Aha i uważaj żeby nie zaczepić rakiem o rak - słyszę przyspieszoną naukę Mańka. Jest 8:25 jak ruszamy dalej.

Obrazek Obrazek Obrazek

W rakach idzie się niesamowicie, to tak jak bym chodził w halówkach po hali! Idealnie się kleją do sniegu, niesamowicie uczucie. Podeszwa stopy jest tylko trochę sztywniejsza ale czuję to dopiero po jakimś czasie. W końcu dogania nas ekipa z sąsiedniego pokoju, wyprzedzają nas i nawet Muflonom idzie się lżej z racji tego, iż tamci robią stopnie. Tu popełniemy błąd, który kosztuje nas dobrą godzinę straty; zamiast trawersować Zadnim Piargiem przy skale my podchodzimy Szerokim Zagonem gdzie robi się cholernie stromo. Nagle wszystko to zaczyna iść bardzo mozolnie, dochodzę do stojącej Trójki i pytam czemu nie idziemy.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Łukasz odpowiada że teraz ja pojdę pierwszy a on będzie mi mówił co mam robić. Ale po cccccc...? - nie końcąc tego pytania spoglądam w górę i widzę przed sobą prawie pion i skały. O ssssssshit!!! I niby że ja mam tam wejść? Maniek pójdzie pierwszy, patrz jak on to robi a ja będę Ci mówił z dołu! - krzyczy Łukasz. W pewnym momencie widzę jak Maniek czekanem rąbie lód. No będą jaja, myślę sobie i idę w ślad za nim. Wbijaj qrva ten czekan, wbijaaaaaaj!!! - słyszę z tyłu. No przecież qrva wbijam! - odpowiadam. Ale głębieeeeeeej!!! Tu nie ma żartów!!! - ponownie drze się Łukasz. No wieeeeem. W pewnym momencie dochodzę do momentu gdzie wbijam dziub czekana w lód i szarpię za stylisko aby sprawdzić czy dobrze siedzi. Dobrze siedzi, nie puści mnie... - myślę sobie. Jedną nogą robię sobie stopień, dziabiąc w lodzie i zdenerwowany podciągam się na czekanie. W między czasie słyszę jakieś głosy Łukasza. Musi mnie za coś bluzgać ale jestem tak skoncentrowany że nie wiem o co mu chodzi, nie ważne. Wskazówka poziomu adrenalimy wchodzi na czerwone pole, zupełnie jak na obrotomierzu w Hondzie. Jeszcze tylko jeden stopień i jestem na półce. Ufffffff, było gruuuuuubo!!! Widziałeś, widziałeś, ale zrobiłem to!!! Widziałem, widziałem mówi Łukasz i robi to samo tyle że ten przechodzi ten fragment w stylu kota. Ma czekan i czekanomłotek, jest mistrzem. Nie mam żadnych pytań ani nic mnie już nie dziwi. Wczoraj z********a jak muflon i do tego jeszcze śpiewa a dziś jak dziki kot pokonuje ten sam fragment przy którym jak się niemal obsrałem. Marek robi to w tym samym stylu tyle że już z jednym czekanem. Macie rozmach s********y!!! - krzycze kilka metrów przed nimi a oni nic sobie z tego nie robią tylko lekko się uśmiechają. Po jakimś czasie słyszę głos idącego za mna Marka: Paaaaaaaaatrz! i pokazuje palcem gdzieś w kierunku Wołowej Turni. Eeeeeeeeeeextra, ale będą widoki!!! Ściana Wołowej Turni zaczyna być delikatnie oświetlona przez słońce. Będziemy mieć niskie chmury!!! - krzyczy ponownie.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Cieszę się jak dziecko. Nie dość że debiut na Rysach to jeszcze takie widoki. Dalsza droga nie jest bardzo wymagająca, toteż na Buli lądujemy o 10:19 gdzie robimy stopa, tysiące fotek bo stoimy już na wysokosci chmur oraz na coś przegryzamy a ja znów wpierdzielam pawełka z advocatem i popijam go śniegiem. :lol: Lepsze to niż nic. Od teraz Łukasz idzie przodem torując nam drogę i wybijając stopnie, za nim Marek, potem dwaj koledzy z sąsiedniego pokoju, Maniek i ja. Zaczyna być ciężko. Śnieg na samym początku nam bardzo sprzyja bo jest świetnie zmrożony i dzięki chłopakom z przodu, którzy perfekcyjnie odwalają swoją robotę idzie się w nim jak po schodach. Po jakimś czasie zmienia swą konsystencję na bardzo sypki i męczymy się 2 razy bardziej. Tu każdy już musi ratować siebie i robić sobie własną drogę, ponieważ pierwszy, idący wyżej psuje całą drogę drugiemu. Masakra! Maniek wyprzedza kolegę - sąsiada a ja oczywiście obstawiam tyły. Qrva, dlaeeeeko jeszcze? - zadaję sam sobie pytanie nie patrząc czy ktoś mnie usłyszy. Jesteśmy w połowie rysy! - krzyczy Maniek i za moment znika za uskokiem skały.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Zaczynam odliczanie: 30 kroków i przerwa. Dochodzę do 20-tu i wymiękam padając w śnieg. Dobra, to do 20-tu i krótka przerwa. Udaje mi się to ale widzę po sobie że przerwy robię coraz dłuższe, nie są to już po 30 sekund a nawet dochodzą do półtorej minuty, jest źle. Zjadam 2 pawełki ze śniegiem i tonę w białym puchu. W myslach biją się myśli: Odpuść chłopie! Nie dasz rady! To nie dla ciebie! Kto z cukrzycą rwie się w zimę na Rysy i to w debiucie? Zrobiłeś i tak wiele dochodząc tu, po prostu odpuść! Nikt cię przecież z tego nie będzie rozliczał! Zejdź do schronu, walnij browca, zjedz coś, daj już spokój! Budzę się nagle i jak porażony prądem ruszam pod górę bo po chłopakach nie ma już prawie śladu. Zaczyna się znów zmrożony śnieg, idzie się nieporównywalnie! Agaaaain! :D To lubię, doganiam Marcina - kolegę, sąsiada i słyszę jego klątwy. Po chwili klniemy razem bo śnieg znów jest sypki: Qrrrrva, moje łydki, Ciebie też tak bolą!? Daaaaaaj spokój, nie czuję już ich w ogóle! Fajnie, nie jestem sam przynajmniej. Stajemy, patrzymy na grzędę po lewej stronie. Jak tu pięknie i jakże łatwo tu się idzie w lato, cooooo? - pytam Go. Całkowicie co innego! Psychika i łydki tak nie siadają. Ale z drugiej storny te widoooooooki... - ma chłopak rację, o tej porze roku jest tu całkowicie inaczej. Jak tu pięknie a jak w takim razie musi być na szczycie? Marcin zaczyna mnie denerwować, idzie wolniej i z pewnością nie liczy do 20-tu. Po 10-ciu, maksymalnie 13-tu krokach robi stopa. Nie daje się wyprzedzić a nie chcę tego robić swoimi śladami ponieważ i tak często nawet w ścieżce wyrobionej przez chłopaków zapadam w śnieg po pas. Nie no, to masakra jest jakaś - długo jeszcze tak będzie? - pytam sam siebie. W końcu po jakimś czasie widzę chyba przełączkę pod szczytem a tam uśmiechniętą jape Łukasza, który ostro mnie pogania: Kwaq, 1/3 i szczyt. Od jakiegoś czasu przestałem reagować na tą 1/3... :lol: Wchodzimy w końcu po mękach na przełączkę i teraz Łukasz klepie mnie po ramieniu jak by chciał za chwilę powiedzieć: Widzisz chłopie? Było spoko. A teraz zostało najgorsze... :twisted: Wypijam troche śniegu, Maniek ratuje mi nawet życie jakimś napojem o czerwonym kolorze (napewno nie jest to wiśniówka ale w tych warunkach smakuje równie dobrze) i pytam Łukasza: Co teraz? Łukasz bez chwili zawahania odpowiada pewnie: Jak to co? Wchodzimy szczyt! Patrzę na niego dłuższą chwilę, potem spoglądam na dalej i widzę wyciąnięte jakieś 2 łańcuchy które pięknie leżą na z*******m nawisie śniegu (kto w lato podchodził Rysy od tej strony wie o czym mowa z tym że wtedy nawisu nie ma a jest piękna przepaść nad Ciężką Doliną...). Patrzę jeszcze raz na Łukasza, potem na Mańka i Marka - ich wyraz twarzy pozostaje taki sam, normalnie już by był śmiech. Oni nie żarują, oni chcą mojej śmierci! - coś mi podpowiada. I co niby że ja mam tędy przejść? - pytam Łukasza. Jak nie chcesz to nie musisz - ja idę! - dostaję szybką odpowiedź. Hmmmmm, powiedzial to bardzo pewnie, wie co robi... OK, idę!!! Pierwszy idzie Maniek z Markiem. To są koty, próbuję obserwować ich taktykę ale w końcu wszystko mi się miesza, nie wiem już w końcu czy czekan jest im potrzebny czy nie. Idź pierwszy, ja ci będę mówił co robić - mówi Łukasz. Skąd ja to znam? :twisted: Zgadzam się i po chwili wbijam czekan ile tylko się da. Sprawdzam - trzyma się! Pierwszy krok. Adrenalina daje znać o sobie, znów czerwone pole, czuję że silnik się przegrzewa, muszę się zatrzymać! Łukaaaaaaasz, ja muszę odpocząć!!! - krzyczę mocno przestraszony. Gdzie qrrrrrva, tuuuuuuuu??? 2 kroki zrobiłeś i już??? Nad przepaścią będziesz odpoczywał??? A s********j mi stąd!!! Nie chcę cię tu widzieć, s********j, słyszysz??? Dalej odpoczniesz!!! On wie co mówi, nie mogę tu wisieć, pode mną sporo luftu, idziemy. Czekan, wbijaj qrrrrrrva ten czekan, po c**j on ci tam wisi??? - słyszę krzyk zza siebie. Wbijam czekan i spoglądam za siebie. O qrva, ja tędy szedłem??? - nie wierzę że to zrobiłem. 10 sekund później Kot stoi obok mnie: Teraz dalej, tu pozostały już tylko 4 łańcuchy - pociesza mnie Łukasz. Ma rację, jak przejdę ten odcinek to widzę tak zmrożony śnieg że rakiem zrobię idealny stopień. I znów to samo. Krzyk Łukasza i brnę dalej. Ostatni łańcuch - tu wbijam dziabę mocno śnieg, sprawdzam 3 razy czy jest stabilnie osadzona i puszczam łańcuch. Chwila moment, jest stromo ale przerabiałem ten fragment pod bulą i o 12:28 jestem na szczycie. Padam na twarz.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Niech poziom adrenaliny wróci na swoje miejsce. Momentami wskazówka wychodziła na zakreskowane czerwone pole a jak wiadomo to niczego dobrego nie wróżyło. Marek patrzy na moje ręcę i od razu sięga do plecaka po kolejną parę rękawic, ratując mi tym samym życie. Miałem przecież zapasowe ale po co miałem je brać? - kolejny szczyt mojego niedoświadczenia i głupoty. Jednak jak idzie się z takimi ludźmi to wiadomo że oni są przygotowani na wszystko. Tu pragnę jeszcze raz podziękować Markowi za to iż uratował mi i palce i pewnie życie bo nie wiem jak dalej w takich rękawicach chwytałbym się łańcuchów przy zejściu. Siedzimy i pstrykamy fotki, jest pieknie, PKP to zbyt słabe określenie na to co dzieje się w około. Robię im fotkę z flagą GEKONYów i wiele inych. Mamy widok na całe Tatry, na wszystko co cudowne - warto było troche się pomęczyć. Chłopaki robią masę fotek. Za chwilę Łukasz gdzieś znika. Nim się odwracam widzę że zmierza na słowacki szczyt. O qrrrrrrrrrrva, Łukasz, uważaj, nawiiiiiiiiiiiiiiiiiis!!! Macha mi ręką że wie o co chodzi ale idzie dalej. Ja wolę się odwrócić. Za chwilę stoi już na słowackim szczycie i rozwiesza flagę Wisły - tym samym pokazuje jak wiernym fanem i kibicem jest swojego klubu. Na takich patrzę z powagą i nie wstydzę się tego że dzień wcześniej waliłem z nim cytrynę w wiślackim pubie wznosząc toast za Wisłę! Takich kibiców nam trzeba Polsko! Kiedy schodzi stamtąd, znowu się odwracam, po chwili jednak słyszę jego głos za moimi plecami: Jak tam Kwaq??? Jak się podoba??? Pięknie co??? Nie dostaje jednak ode mnie odpowiedzi tylko patrząc na moją zmarzniętą gębę czyta ją sam. W kilka chwil później zaczyna mocno wiać więc pora na zejście. Jest 13:10 - pierwszy "idzie" Marek. Tu nie zdaję sobie sprawy nawet z tego że następnym razem zobaczę go dopiero znów na Buli. :lol: Potem idzie Maniek i za mną znów Łukasz. Tu chyba zaczyna mi wierzyć bo rzuca tekstem: Wiesz już o co chodzi, pamietaj o czekanie i będzie dobrze! Mam czas z racji tego iż Maniek mocno się koncentruje przy schodzeniu toteż robię mu całą sesję przy pierwszych 4-ech łańcuchach.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Potem zaczynam ja. Łapię się pierwszego łańcucha i nie baczę na zwisający na pętli czekan, więcej - tu mi nawet on bardziej przeszkadza aniżeli pomaga ale daję radę. Za plecami mam ciszę toteż wnioskuję ze wszystko robię dobrze. Dochodzę powoli do dwóch ostatnich i zarazem najgorszych łańcuchów nad nawisem. Łukaaaaaaasz, ja tu muszę odpocząć... - mówię nie zwracając uwagi na to że chłopak wisi już na pierwszym łańcuchu. Spoko, mamy czas, nigdzie się nie spieszymy - szybko odpowiada wiszący nad rysą Luzak... :lol: Dobra, czas na finał. Njgorszej jest to, że nie wiem jak podejść do tego łańcucha. Wbijam czekan najgłębiej jak się da, chwytam go dziub. Nie jest stabiliny bo jakieś 40 centymetrów pod śniegiem znajduje się skała. Co tu zrobić? - myślę sobie. Wtedy słyszę pomocny głos Łukasza patrzącego jak bardzo się trudzę: Rzuć w c**j tą dziabę, niech sobie wisi, olej ją, łap za łańcuchy!!! Ma chłopak rację, łapię za łańcuch i zjeżdżam po nim bardzo powoli. Nie myślę juz o tej przepaści po lewej stronie, chcę być już tylko na przełączce. Zjeżdżam po nim bardzo powoli i widzę jak wielką rolę odgrywają tu suche rękawice. Jestem w połowie, muszę odpocząć! Łukaaaaaasz chwila odpoczynku, 30 sek...! Nie kończe nawet tego zdania i znów lecą gromy z jego ust: S********j mi stąd!! Nad przepaścią wisisz!!! Tu się nie odpoczywa!!! Na kursie by ci się dostały joby!!! Koniec odpoczynku i schodzę szybko na przełączkę.

Obrazek Obrazek Obrazek

Ihaaaaaaaaaa, jesteśmy w domu, jesteśmy w domu!!! - krzyczę. Jeszcze nie, tu jest kawałek stromego zejścia, potem zjazd i wtedy jesteśmy w domu! - tłumaczy Łukasz. Kiedy wymawia słowo "zjazd" moje oczy nabierają blasku. To będzie piękne. Pamiętam jak Kiler opisał niedawno mega zjazd rysą i tak mu zazdrościłem kiedy to czytałem. To musiało być piękne! W sumie wejścia zimą mają sens tylko wtedy gdy możesz zjechać powrotnie szybko na dupie! O to tu chodzi! :D PKP! W tym momencie na przełączkę wchodzi Przemek - ski turowiec z pokoju obok.

Obrazek

Nie wierzę w to - ten gość jeszcze wtargał tu narty. Ściskam jego dłoń, gratuluję mu wejścia i ostatni (znów ;) ) o 13:17 atakuję zejście. Początkowo jest makabra, zejscie przodem do skały - F**k, kto to wymyślił??? Schodzę tak jakieś 50 metrów i potem próbuję przodem - udaje mi się to chociaż jest cholernie stromo i czasami zjeżdżam po 2 metry na dupie!

Obrazek Obrazek

Zaraz, zjeżdżam??? Czy ja zjeżdżam??? O taaaaaak, zjeżdżam!!! :twisted: Siadam więc na dupe i rozpędzam się szybko jadąc z małą lawinką. W końcu doganiam Mańka - coś krzyczy więc próbuję hamować... rakami. :lol: Maniek krzyczy znów: Kwaq, nie hamuj rakami, nogi sobie połamiesz, hamuj czekanem! po czym siada na śniegu i demonstruje mi jak to wygląda w praktyce. Maniek to mój guru, jest mistrzem, udziela mi przypieszonych kursów, i po c**j mam tu wydawać 400 złotych??? 8) Dobra, jadę dalej, rozwijam taką prędkość że łzy spływają mi wzdłuż oczu, jest super, teraz wiem co czuł Kiler! W kilka minut jestem przy Marku, ten pokazuje mi jeszcze jeden trick przy hamowaniu gdybym za szybko się rozpędził i styliskiem nie wyhamował.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Czekamy na Buli na chłopaków i po chwili nas doganiają, co za jazda! :D Jest 14:02, Mańkowi ułatwiłem zadanie robiąc rynnę i chłopak może poginac prawie ze zdwojoną prędkością. Teraz ja będę cwaniak, poczekam aż wszyscy pojadą. Marek zjeżdża pierwszy i widzę go już prawie na końcu Zadniego Piargu, siadam więc w jego tor i ognia! Dojeżdżając do niego słyszę ze mocno coś do mnie krzyczy ale za cholerę nie mogę zrozumieć co. Kwaaaaaaaq uważaj buabuabuabua!!! - coś takie słyszę. Cooooooooo??? Ten znowu: Uważaj buabuabua!!! - nic nie rozumiem, Nagle wystający oblodzony kawałek skały tłumaczy mi osadnie co Marek chciał mi przekazać... O qrrrrrrrrrvaaaaaaaa!!! Chcąc uratować Mańka jajca krzyczę razem z Markiem: Manieeeeeek uważaj na skałę, zwoooooooooolnij!!! Sytuacja się powtarza, Maniek: Cooooooooooo??? Po czym po chwili: O qrrrrrrrva!!! Z Łukaszem jest podobna sytuacja. Potem już nie możemy się rozpędzić. Czarny Staw przemierzamy ze śmiechem i wyobrażamy sobie obfity obiad, browar czekający na nas oraz lachony gotowe podjąć się masażom. :lol:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Jeszcze tylko próba jednego zjadu do MOka, Markowi się to udaje po części pozostali rezygnują ze względu na twardy i ubity śnieg. O 15:05 jesteśmy w MOku. Jest sporo lachonów w skórzanych kozaczkach na obcasach ale nawet tacy bohaterowie im nie imponują... :lol: Trudno, może innym razem... :D Znów pozostaje nadzieja... ;)

Przepraszam że napisałem post długościowo w stylu Lecha R ale myślę że aż tak nudny nie jest... :twisted: :lol: ;)

Kolejny dzień z Mordulcem w roli głównej pojawi się wkrótce... :twisted:

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 6:36 pm 
Weteran
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 19, 2007 5:14 pm
Posty: 103
Lokalizacja: Kraków
O łał :shock: KAPITALNE!!! :D
:brawo: Wielkie gratulacje za wejście mimo przeróżnych przeciwności :thumright: :brawo:
Nie ma to jak pokonać samego siebie - cudowne uczucie :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 6:39 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
To już wiesz, Bartku, dlaczego młodzi latają sami po górach?
Szacun, że nie pękłeś od ich tempa.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 6:42 pm 
Swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 01, 2007 4:41 pm
Posty: 77
Lokalizacja: Poznań
Co za relacja! Przeczytałem z zapartym tchem, nie mogąc oderwać się od monitora - gratulacje! Emocjonująca wyprawa i ciekawy opis - budowanie napięcia jak u Hitchcock'a.

PS. Czy przypadkiem tutaj: STROMIZNA :shock: nie przesadziliście trochę z perspektywą? :) Wygląda prawie jak przewieszka.

_________________
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 6:45 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
W tle widać choinki, ustaw je do pionu i zobaczysz rzeczywiste nachylenie stoku.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 6:58 pm 
Swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 01, 2007 4:41 pm
Posty: 77
Lokalizacja: Poznań
piomic napisał(a):
zobaczysz rzeczywiste nachylenie stoku

Nie no, wiem jak w rzeczywistości wygląda teren pod Bulą. Widać to też po tafli stawów. Zdjęcie mi się szczególnie spodobało, bo prostym zabiegiem fotograficznym można storzyć wręcz przerażające wrażenie :D

_________________
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 7:05 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
Fotka wyszła jak wyszła, faktem jest że byłem lekko przechylony na ściane... :D

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 7:08 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
Ale po co? Trza było się puścić. :mrgreen:

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lut 14, 2008 7:10 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 08, 2007 7:35 pm
Posty: 3100
Lokalizacja: G.E.K.O.N.Y.
KWAQ9 PKP!!!!!!!!!!!!!
Lachony mdleją :lol: :lol: :lol:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 264 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bing [Bot] i 8 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL