Jako że wszystkie znaki na niebie i icmie pokazały że w czwartek ma być ładnie - krótka piłka. Jak nakazuje etos górski - wyjeżdżam ok 8.30 na Kasprowy, tyle że nie wiem czy się liczyło bo ani w Kuźnicach ani na szczycie wogóle nie ma ludzi
Po założeniu ekwipunku turuje w kierunku Bestii. Ta dzisiaj jest łaskawa, wpuszcza bez problemu
niestety w tym momencie orientuje się że zapomniałem z samochodu telefonu i plany żeby zjechać z grani w prawo zaczynają się mocno oddalać. Dodatkowo pogoda na razie też nie rozpieszcza. No nic, zjeżdżam w kierunku Liliowego, obserwuje warunki - na zboczach widać ślady lawin. No way, nie jadę tam, jeszcze mi gps coś zaczął szwankować, jestem sam. jak się coś stanie to mnie znajdą dopiero w lecie
trawersuje Skrajną i Pośrednią Turnie, dojeżdżam do Świnickiej przełęczy. Zostawiam narty i lecę w górę. Początkowo idę skałami (tzn tam gdzie zapadam się po kolana w śniegu a nie po pas

), tak mi wygodniej dopiero gdzieś w 1/3

zbocza wchodzę w docelowy źleb. Tak jak pisałem wcześniej - przy braku słońca śnieg jest jeszcze zmrożony i sypki (świeży?) na stromym trzeba robić sobie schodki, na mniej stromym zapadam się mocno. Po niecałej godzince melduje się na szczycie (oczywiście taternickim)
w tym momencie wychodzi słońce robi się pięknie

z pół godziny siedzę sobie na szczycie (oczywiście sam)

i czas schodzić. Śnieg zdążył się zrobić już taki trochę miałkowaty, trzeba uważać żeby nie zjechać bo w tych warunkach to hamowanie czekanem może być mało skuteczne
Docieram na przełęcz, tam chłopaki ustawiają trasę do weekendowego Memoriału Malinowskiego. Próbują wyciąć nartami nawis na przełęczy ale twardo drań siedział (a liny ani ładunków wybuchowych nie mieli

)
Zjazd. Trochę cykam bo to mój pierwszy w takich warunkach

Dwa pierwsze metry się zsuwam (za nawis) i pokonując wszelkie nakazy zdrowego rozsądku robię pierwszy skręt

jakoś się udało, w kilku następnych już się czuje pewniej

zbyt pewnie

było ryps, śnieg mam wszędzie

Pozbierałem się i poszusowałem w kierunku karbu.
Na Karbie odpoczynek i zjazd do Czarnego Stawu - mimo że wyceniany podobnie jak Świnicka - imho łatwiejszy - szerszy i mniej stromy źleb.
Dalej przez Murowaniec, śnieg kończy się na Przełęczy Między Kopami i do Kuźnic z buta
więcej zdjęć
- śniegu na wczoraj jest więcej niż rok temu pod koniec kwietnia
- wyjścia powyżej 1600 metrów są w warunkach zimowych! (m.in. Giewont)
- super warunki narciarskie
- ryj mi spaliło na amen - mimo że stosowałem wszelkie kremy
