Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Nawet Hercules dupa, gdy kamieni kupa - powrót w Aladaglar
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=5488
Strona 1 z 2

Autor:  Rohu [ Pn maja 19, 2008 1:16 pm ]
Tytuł:  Nawet Hercules dupa, gdy kamieni kupa - powrót w Aladaglar

Wśród natłoku obowiązków uczelnianych i innych udało mi się w końcu jakoś znaleźć wolny weekend i wyskoczyć w góry. Długo zastanawiałem się gdzie jechać i jak to zorganizować. W końcu stwierdziłem, że wrócę w Aladaglar. To jedyne góry, o których miałem jakieś szersze pojęcie. No i przede wszystkim miałem ich mapę. A o to w Turcji niestety bardzo ciężko.
Dwa tygodnie poszukiwania namiotu i karimaty skończyły się znalezieniem sklepu ze sprzętem turystycznym. Znajdował się w sąsiedniej miejscowości. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że mieszkam w piątym co do wielkości mieście Turcji i tutaj takiego sklepu nie mieli, chociaż gór dookoła mnóstwo.
Ten jedyny był wielkości 2x2m. Namiotów mieli aż 3 modele :) Wybrałem najlżejszy (trzyosobowy). Lepsze noszenie tych 3-4kg, niż spanie w schronisku w Demirkazik.

W piątek rano wyjazd autobusem do Nigde, potem busikiem do Demirkazik. Niestety jak sie później okazało busik nie wjeżdżał do wioski, a przejeżdżał tylko drogą oddaloną 5 km od niej. Kierowca proponował mi załatwić transport, ale podziękowałem. Za ok. 20zł wolę się przejść.
Tu wysiadłem z busika:
Obrazek

Trochę kropi deszcz. Pogoda nie wygląda ciekawie, ale trzeba iść. Po stu metrach zatrzymał się jakiś samochód, o ile można tak nazwać tego starego gruchota. Ledwo się zmieściłem z plecakiem na tylnim siedzeniu. Był tam jeszcze jakiś Turek i parę worków nie wiadomo z czym. Po kilku minutach dotarliśmy do wsi. Taka mała, zapadła dziura:

Obrazek


Potem dróżką w górę, obok schroniska i po kilkunastu minutach wejście w wąwóz Karamik:
Obrazek Obrazek Obrazek
Przy wejściu do niego minąłem stado krów i osłów pędzonych przez pasterza. Zas...ły cały wąwóz. Idę więc slalomem między krowim łajnem. A samo podejście ciężkie. Plecak wypchany po brzegi ciągnie w dół. Po około 2h wychodzę na halę nad wąwozem. Trochę pada deszcz, trochę świeci słońce. Co 15 minut pogoda się zmienia. Ale widoczki generalnie ładne. W oddali widzę pasące się konie. Nad głową przelatują przeróżne ptaki. I w około żadnego człowieka, oprócz mnie.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek

Po godzinie dochodzę do doliny gdzie nie ma już żadnej roślinności i zalega trochę śniegu.

Obrazek

Zachodzi słońce, więc powoli trzeba myśleć o znalezieniu miejsca na nocleg.
Obrazek

Ponieważ nie mam zbyt ciepłego śpiwora miałem spać poniżej granicy śniegu, ale najwyżej jak mi się to uda. Co do pierwszego, to nie do końca mi to wyszło. Jedyne płaskie miejsce jakie znalazłem było częściowo w śniegu. Za to wysokość odpowiednia (ok. 2700m). Namiot rozbiłem na dnie doliny, w miejscu osłoniętym od spadających kamieni i śniegu. W lekkim zagłębieniu dla ochrony przed wiatrem.
Obrazek

Tak więc jestem sam. Dookoła tylko góry. Do najbliższych ludzi co najmniej kilka godzin drogi. Ciężko o taki spokój w polskich górach.
Powoli się ściemnia i robi się coraz zimniej:
Obrazek
Chowam się do namiotu i wchodzę do śpiwora. Noc nieprzyjemna. Zimno. Śpiwór owijam folią NRC, żeby było cieplej. Na szczęście nie ma wiatru, ale w namiocie temperatura i tak poniżej zera (woda w butelce zamarzła). Niestety nie mam nawet butli z gazem, żeby zrobić do picia coś ciepłego. Co chwilę się przekręcam, żeby się rozgrzać. Przysypiam na kilkanaście lub kilkadziesiąt minut i budzę się z zimna. W końcu zaczyna świtać. Wstaję trochę po piątej, trzęsącymi się z zimna rękoma pakuję namiot i ruszam w górę. Powoli wstaje nowy dzień. Słoneczko oświetla szczyty:
Obrazek Obrazek

Robi się przyjemnie ciepło. Kamienie zmrożone, więc nie osuwają się spod nóg zbyt często. Planuje dojść na przełęcz 3200 pod Demirkazik i zejść na jej drugą stronę do Doliny Narpiz. Wygląda na to, że nie powinno być z tym problemów. Dochodzę do stromej ściany i nią pod górę. Wchodzę do cienia, żeby uniknąć topniejącego śniegu. Idzie się bardzo ciężko. Śniegu jeszcze dosyć dużo. Zapada się czasami do kolan. Nie wygląda bezpiecznie. W niektórych miejscach zmarznięta skorupa przykrywa sypką kaszę. Odcinki takie przechodzę nerwowo od skały do skały. Nieopodal ślady po świeżych lawinach. Stok ma duże nachylenie. Idę czasami na przednich zębach raków. Dookoła pełno śladów po spadających kamieniach.
W miejscu w którym idę jeszcze nic nie leci, ale po przeciwnej stronie ciągle słychać łomot. Podejście dłuży się niemiłosiernie. Idę już około dwóch godzin, a wydaje mi się, że niewiele przeszedłem. Słońce coraz wyżej. Oświetla szczyt ściany pod która idę. Co chwilę coś spada. Kamienie wielkości pięści jak pociski przelatują ze świstem kilka metrów ode mnie. Robi się coraz niebezpieczniej. Co chwilę słyszę jak coś spada. Zaczynam się bać na serio. Chcę jak najszybciej wyjść na przełęcz gdzie to niebezpieczeństwo już minie. Po około 3 godzinach stok trochę się wypłaszcza. Już prawie nic nie leci obok mnie. Coś mi tu jednak nie pasuje. Przede mną, za przełęczą wyłania się jakiś ogromny szczyt.
Obrazek
Po godzinie w końcu docieram do szerokiej płaskiej przełęczy. Teraz już wiem, że musiałem coś pokręcić. Przede mną Demirkazik (3756m) – najwyższy szczyt Aladaglar:

Obrazek Obrazek Obrazek

Jego północna ściana wygląda imponująco. Około tysiąc metrów wysokości. Problem w tym, że po wyjściu na przełęcz miałem go mieć po prawej stronie, a nie przed sobą :)
Wygląda na to, że pomyliłem drogi i skręciłem trochę za wcześnie. Z dołu nie było tego widać. Jestem tuż obok przełęczy miedzy Dużym i Małym Demirkazikiem. Zastanawiam się co dalej robić. Jestem zmęczony tym podejściem. Pogoda rozleniwia. Odpoczywam. Podziwiam widoki.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Słońce praży i topi śnieg. Ze ściany Demirkazik co kilkadziesiąt sekund coś spada z łomotem. Ten hałas przypomina mi o tym, że robi się coraz niebezpieczniej. Pod ścianą ogromne lawinisko:
Obrazek

Muszę gdzieś zejść. Mam w zasadzie 3 możliwości:
- wrócić tą samą drogą
- przełęczą między Dużym i Małym Demirkazikiem zejść do doliny i stamtąd na halę gdzie byłem wczoraj
- do dolinki pod Demirkazik poniżej lawiniska ze zdjęcia powyżej.
Trzecią możliwość odrzucam od razu, ponieważ nie widzę końca doliny. Może kończyć się progiem, z którego nie dam rady zejść. Nie chciałbym skończyć jak kiedyś Draeg. Pozostają więc dwie możliwości. Idę 100 metrów na przełęcz, żeby zobaczyć jak wygląda zejście. Wolałbym nie wracać przez stok ostrzeliwany kamieniami, którym tutaj wszedłem. Niestety wszystko zaczyna zachodzić mgłą i zanim dochodzę do przełęczy już nic nie widać. Czekam jeszcze kilkanaście minut, ale się nie przejaśnia. Słyszę tylko duży łomot spadających kamieni gdzieś ze zboczy doliny. Postanawiam wracać tą samą drogą. Gęsta mgła chroni śnieg przed słońcem. Wydaje się, że trochę ucichło. Kamienie spadają już co kilka minut, a nie kilka sekund. Może to jest właśnie moja szansa na zejście stąd. Prawie biegnę. Dobrze, że widać ślady, bo w tej mgle straciłem zupełnie orientację. Znowu od skały do skały, trochę zsuwam się po tej kaszy. Czasami przodem do stoku na przednich zębach raków. Byle by szybko. Kilka razy słyszę świst kamienia obok. Mgła zaczyna się unosić. Widzę co mam pod sobą. Na trasie żadnych skał. Siadam więc i robię ponad stumetrowy dupozjazd. Uciekam w bezpieczne miejsce. Uffff!!! Niesamowita ulga. Zszedłem w jakieś 30 minut (wychodziłem chyba 4h).
Schodzę do dna doliny gdzie kończy się śnieg, ściągam raki i odpoczywam.
Wszystko topnieje błyskawicznie. W miejscu gdzie stał mój namiot nie ma już ani trochę śniegu.
Siedzę i rozmyślam. Z żalem postanawiam wrócić już dzisiaj. Nie ma tu zbyt dużych szans pochodzenia gdziekolwiek. Jestem sam, więc ryzyko jest zbyt duże. Na komórce brak zasięgu, dookoła nikogo nie ma. W razie jakiegoś wypadku nie mam co liczyć na pomoc.
Zejście podobną trasą jak wczoraj. Chcę zobaczyć jeszcze wąwóz Cimbara, więc z hali idę trochę okrężna drogą. To miejsce bardzo popularne wśród wspinaczy skałkowych. Jest jeszcze przed sezonem więc zupełnie tam pusto. Spotykam tylko stadko kozic i słyszę mnóstwo ptaków w około.
Obrazek Obrazek
Zejście wąwozem nie pozbawione jest przygód. Po prawie 3 godzinach zejścia dochodzę do miejsca, które wygląda na nie do przejścia. Wąwóz ma tutaj szerokość około 3m i nagle opada kilkumetrowym progiem skalnym w dół. Jest to dno okresowego strumienia, więc skała gładka jak szkło. Cofam się kilkadziesiąt metrów w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia do góry, ale okazuje się, że nie ma obejścia. Muszę jakoś zejść tym progiem. Jeżeli mi się to nie uda, to muszę się wrócić 3h pod górę na halę. Jestem zrezygnowany. Zostawiam plecak na brzegu progu i próbuję zejść. Jakimś cudem się to udaje. Idę w dół zobaczyć co mnie dalej czeka. Kolejne progi skalne, przeciskanie się pod skałami na leżąco i przeskakiwanie nad szczelinami skalnymi. Wracam po plecak. Wspinam się do połowy progu i ściągam go za wystający pas biodrowy. Spada z łomotem na ziemię. Przechodzę kilka kolejnych newralgicznych miejsc i dochodzę do miejsca gdzie wąwóz się rozszerza i wygląda na łatwiejszy. Stąd jeszcze jakieś 30 minut do drogi do wsi Demirkazik. We wsi jestem około 17:40. Jakiś wieśniak proponuje mi nocleg. Chcę jednak wrócić do Mersin, więc odmawiam. Pytam o autobus do Nigde. Po dlugich tłumaczeniach w końcu domyślam się o co mu chodzi. Ostatni autobus odjeżdża za niecałe 15 minut z drogi głównej oddalonej od wioski o 5 km. Proponuje mi podwiezienie swoim „jeepem” za 10YTL (20zł). Drogo, ale to jedyna możliwość, a czas ucieka. Zgadzam się więc na to rozwiązanie. Biegnie za dom po samochód. Okazuje się, że ledwo co to jedzie. Siedzenie na którym siedzę jest nie przymocowane i bujam się na nim jak w kołysce. Przyciśnięcie hamulca powoduje podskok samochodu jak na jakimś garbie. Na szczęście zdążyliśmy na autobus. I jeep jakimś cudem się nie rozleciał. Ostatecznie płacę 8YTL, bo nie mam więcej drobnych. Dla porównania autobus do Nigde (60km) kosztuje tylko 5YTL :) Trzeba płacić za luksusy.

Prawdopodobnie był to mój ostatni pobyt w Aladaglar, więc odjeżdżam stamtąd trochę z żalem i niedosytem, że nie udało się nic zdobyć.

Autor:  kilerus [ Pn maja 19, 2008 1:41 pm ]
Tytuł: 

Nic zdobyć? Nie żartuj!!!

Kopara mi opadła jak to czytałem. Ty to jednak jestes patol!!!!
Ale relacja! Sam gdzies na koncu świata, kamienie spadaja, lawiny... Ja pier..

Autor:  Rohu [ Pn maja 19, 2008 1:45 pm ]
Tytuł: 

Tym razem chyba podjąłem za duże ryzyko. :?
Cieszę się, że w ogóle wróciłem w jednym kawałku.

Autor:  Olka [ Pn maja 19, 2008 1:46 pm ]
Tytuł: 

Przeczytałam jednym tchem.
Piękna okolica.

Ja bym tam conajmniej 2 razy zeszła na zawał: kamloty i mgła.
Dobrze,że nie padało bo by śadu po śladach nie było-we mgle przrąbane.

Poszarżowałeś.

Autor:  golanmac [ Pn maja 19, 2008 1:53 pm ]
Tytuł: 

Nie no masz naje.bane, bez dwóch zdań, samotny nocleg na końcu świata, chyba nie dał bym rady ... zaje.biście. Gratuluje :)

P.S.
kiedy wracasz do polski ?

Autor:  Rohu [ Pn maja 19, 2008 1:54 pm ]
Tytuł: 

Za 2 tygodnie wracam. Szykujcie jakiś wyjazd, bo się stęskniłem za Tatrami :)

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pn maja 19, 2008 2:01 pm ]
Tytuł: 

PKP
zawsze mnie interesują takie dzikie rejony :wink:

Autor:  Gustaw [ Pn maja 19, 2008 2:06 pm ]
Tytuł: 

Niesamowite ... Dzikie, puste wysokie góry ... :)
Szkoda tylko, że bez towarzystwa.
Zawsze byłoby raźniej.
A tak ryzyko było jednak spore ... :?

Autor:  golanmac [ Pn maja 19, 2008 2:08 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Szykujcie jakiś wyjazd, bo się stęskniłem za Tatrami

Na pewno coś wymyślimy :D

Autor:  Justka [ Pn maja 19, 2008 5:17 pm ]
Tytuł: 

swietne zdjecia i wycieczka :brawo:

Autor:  Rob [ Pn maja 19, 2008 5:54 pm ]
Tytuł: 

Super,jak na narazie Turcja to dla mnie egzotyka.

Ja bym miał w porach , samemu na drugim krańcu świata.

Autor:  WiolkaS [ Pn maja 19, 2008 9:53 pm ]
Tytuł: 

Podziwiam odwagę ,bylam w tamtym roku w Turcji na wakacjach i pytając o jakieś informacje o najbliższych górach i wynajęciu przewodnika patrzyli na mnie z takim zdziwieniem a fakt że jestem dziewczyną i sama chcę się wybrac to powiedziano mi ze nie jestem przy zrowych zmysłach :!: Skończyło się więc na wycieczce samochodowej w góry z miejscwego biura, bo w hotelu nie organizowali nic takiego

Autor:  mpik [ Pn maja 19, 2008 10:42 pm ]
Tytuł: 

Widoczki - BAJKA... 8)

wyprawa - REVELA :!:


nic, tylko pozazdrościć... :roll:

Autor:  Rohu [ Wt maja 20, 2008 10:05 am ]
Tytuł: 

WiolkaS
Samotna kobietę w Turcji może spotkać bardzo wiele złego, więc w sumie to dobrze, że ci odradzali. Jeżeli dodatkowo masz mało turecki wygląd to jednym słowem masz przeje.bane.
Każdy się będzie do ciebie lepił. A w najgorszym wypadku można skończyć tak:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... 14499.html

Co do samego chodzenia po górach to faktycznie tutaj patrzą na mnie jak na jakiegoś nienormalnego. Ale koleś ze sklepu gdzie namiot kupiłem jest OK. Sam nurkuje, wspina się, lata na paralotni, jeździ na motorze po całej Turcji, itp. Wypiłem z nim flaszkę wina rozmawiając o górach i oglądając zdjęcia z jego i moich wycieczek. Szkoda, że więcej takich ludzi w Turcji nie spotkałem.

Gustaw
Wiele bym dał, żeby mieć z kim tu po górach pochodzić. Samemu jest jednak cholernie niebezpiecznie. Nie ma tu TOPRu, a po za tym nikt tam teraz nie chodzi. Powyżej wsi nie spotkałem nikogo, ani nie widziałem żadnych śladów człowieka. W razie jakiegokolwiek wypadku musiałbym liczyć tylko na siebie. Zasięgu na komórce nie miałem w żadnym miejscu w górach, nawet we wsi Demirkazik. Głupia kontuzja może oznaczać najgorsze.

Co do samych gór to polecam każdemu. W Turcji jest ich mnóstwo. W lecie trochę osób tam chodzi, ale przed sezonem są zupełnie puste. Chodzić można chyba wszędzie. Tylko na południowym-wschodzie przy granicy z Irakiem trzeba mieć pozwolenie od żandarmerii. Spać da się praktycznie wszędzie jeżeli ma się namiot.
Jeżeli ktoś chciałby dokładniejsze informacje na temat gór w Turcji lub planował jakiś wyjazd kiedyś to mogę pomóc.
Byłem tylko w Aladaglar, widziałem Bolkar Daglari, Hasan Dagi i góry w okolicy nadmorskiej (od Olympos po Adanę) ale będąc tutaj przez prawie 3 miesiące dowiedziałem się trochę o Turcji więc w razie czego służę moja skromna pomocą.

Autor:  syjek [ Wt maja 20, 2008 10:15 am ]
Tytuł: 

Swietna relacja i gratuluję... że wyszedłeś z tego żywy :D

A góry w Turcji są piękne, też muszę tam wrócić...

Autor:  Gustaw [ Wt maja 20, 2008 10:59 am ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Głupia kontuzja może oznaczać najgorsze.

O to mi właśnie chodziło. Jak czytałem relację to się zastanawiałem co by się stało gdybyś uległ prozaicznej kontuzji. Taka, moja chora wyobraźnia. Bo doskonale wiesz, że nie trzeba wiele, wystarczy się lekko potknąć i jest mega problem ... :|

Autor:  Gawith [ Wt maja 20, 2008 11:33 am ]
Tytuł: 

Wreszcie przeczytałem i już miałem pytać, jak tam ze służbami ratowniczymi... rozumiem, że nie ma, tak? :shock:

Ale klimat niesamowity, ta pustka, odległość od cywilizacji, no po prostu masakra, marzę o czymś takim...
Piknie!

Autor:  Rohu [ Wt maja 20, 2008 12:14 pm ]
Tytuł: 

Zdaje się, że w razie wypadku żandarmeria może jakąś akcję ratowniczą zorganizować. Jak ktoś zaginie, to się po prostu na policję dzwoni i razem z żandarmerią poszukują. Ale służb ratowniczych typowo górskich to chyba w ogóle nie mają w żadnych tureckich górach.

Autor:  Olaka [ Śr maja 21, 2008 1:23 am ]
Tytuł: 

Relacja rewelacja :!: :brawo:
Wiele bym dała za puste góry i takie widoki
Obrazek
w odległości mniejszej niż 500km! :)

Autor:  Drazz [ Śr maja 21, 2008 5:53 am ]
Tytuł: 

Ja ...
Rohu miażdżysz ;)
Super, super i jeszcze raz super! ;)

Autor:  KWAQ9 [ Śr maja 21, 2008 9:25 am ]
Tytuł: 

PKP, bajka po prostu! Pasujesz Witku z takimi wypadami do KEG-u. 8)

kilerus napisał(a):
Sam gdzies na koncu świata, kamienie spadaja, lawiny... Ja pier..


Kiler nawet wymiękł. :lol:

Autor:  Jacek [ Śr maja 21, 2008 11:37 am ]
Tytuł: 

No, no Rohu 8)
Wspaniała wycieczka, ach te widoczki, super fotki, niezła przygoda
ta zieleń i ta skała w wąwozie - piękne okolice.

Autor:  stan-61 [ Cz maja 22, 2008 6:19 am ]
Tytuł: 

No, trochę dupsko odmroziłeś? Ładne okolice.

Autor:  don [ Cz maja 22, 2008 11:00 am ]
Tytuł: 

Wspaniałe góry. Gratuluje odwagi.
Można by tam zorganizowac wyprawę. Jest ktoś chętny?

Autor:  Rohu [ Cz maja 22, 2008 6:29 pm ]
Tytuł: 

don napisał(a):
Można by tam zorganizowac wyprawę. Jest ktoś chętny?


Teraz to za przewodnika moge tam robic :wink:
Znam juz kilka sciezek.
A tak serio to na wyprawe sie to chyba nadaje. Jest tam okolo 25 szczytow ponad 3000m. A inne nizsze tez ladne.
W lecie gory straszliwie suche. Nie ma tam prawie w ogole roslinnosci. Roznice temperatury pomiedzy noca a dniem siegaja czesto ponad 30 stopni.
W zimie chyba przyjemniej, tylko zanim snieg zaczyna topniec.

Autor:  górolka [ Cz maja 22, 2008 9:02 pm ]
Tytuł: 

Rohu ryzykant jesteś, a relacja okraszona zdjęciami- super :wink:

Autor:  zjerzony [ N maja 25, 2008 6:27 pm ]
Tytuł: 

Rohu Jak zawsze super. Puste góry, to lubię najbardziej :D Tak realnie, dało by się taki treking zorganizować? Teraz pytam teoretycznie, kiedyś, kto wie?

Autor:  TaBaKa [ N maja 25, 2008 6:37 pm ]
Tytuł: 

świetna sprawa takie coś kiedyś zrobic tylko wygląda na to że trzeba by w pełni zimy bo latem suchutko, a w porach przejściowych mocno niestabilnie jak widac

Autor:  Rohu [ Wt maja 27, 2008 2:27 pm ]
Tytuł: 

zjerzony
Jak najbardziej da się tam zorganizować trekking. Góry te są w lecie dosyć uczęszczane. W zimie mniej ze względów właśnie na niebezpieczeństwa lawin i spadających kamieni.
Można wynająć przewodnika lub jechać tam samemu z mapką. Możliwości pochodzenia jest dużo. W lecie działają tam też bazy namiotowe, więc z miejscem na biwak nie ma problemu. Jest to park narodowy, więc w lecie obowiązują opłaty.
Jakby się ktoś tam chciał wybrać to mogę udzielić dodatkowych wskazówek. To nie są góry jakoś szczególnie dzikie i trudnodostępne. Do Demirkazik można dojechać samochodem.
Nie ma tam zagrożenia terroryzmem w przeciwieństwie np. do południowo-wschodniej Turcji. Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tam pojechać.

Autor:  zjerzony [ Wt maja 27, 2008 7:22 pm ]
Tytuł: 

Rohu Nie precyzyjnie się spytałem. Co sądzisz o wypadkowej koszt/efekt? Jak wg. Ciebie taki wyjazd można porównać do wyjazdu w Alpy? Turcja to samolot, sam pisałeś, że limit wagi nie pozwolił zabrać sprzętu.
P.S. Podziwiam za upór :wink: Jaka porażka :shock: ,byłeś prawie na szczycie? To do relacji z Erciyes :wink:

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/