Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Z cyklu tam nas jeszcze nie widzieli: Wielka Fatra.
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=5532
Strona 1 z 1

Autor:  Carcass [ Wt maja 27, 2008 10:00 pm ]
Tytuł:  Z cyklu tam nas jeszcze nie widzieli: Wielka Fatra.

W oczekiwaniu na ostatnią kolejkę Ligii angielskiej zabieram się za pisanie relacji z ostatniego wypadu do Wielkiej Fatry, który miał miejsce podczas długiego majowego weekendu. Tym razem myślałem, że przechytrzę wszystkich i wziąłem sobie w środę pół dnia urlopu (w nowej pracy mam taką możliwość). Po 13 pojechałem po Patrycję, ale już jadąc przez miasto wiedziałem, że mój pomysł nie był szczególnie odkrywczy. Skończyło się jak zawsze, czyli 3 godziny kluczenia po Krakowie, by wreszcie opuścić miasto. Co działo się wtedy na Zakopiance chyba wszyscy się domyślacie. Sytuacja była o tyle niepokojąca, że tradycyjnie jechaliśmy „w ciemno” a z Krakowa do Liptowskich Rewucz, które wybraliśmy na swoją bazę jest ok. 200 km. Koło 17:30 wreszcie opuszczamy znienawidzoną Zakopiankę i skręcamy na Bielsko. Wybieramy dłuższą drogę do Chyżnego (przez Sułkowice, Maków Podh., Zawoję i Zubrzycę), ale tam przynajmniej jest szansa na płynną jazdę. Droga przez Sułkowice jest formalnie zamknięta ale można przejechać, objeżdżając wyłączone z ruchu odcinki. Ruch był umiarkowany, wiec jechaliśmy w miarę szybko. Niestety tuż przed Krowiarkami moja wypasiona fura (CC 900) pokazała rogi. Temperatura silnika podniosła się do 110 st C a spad machy poszły dymy. Było po 19, a my stanęliśmy przed trudnym wyborem – czy poszukać czegoś w Zawoi czy dolać płynu chłodniczego i kontynuować kurs na Liptowskie Rewucze. Nie bez wątpliwości wybraliśmy jednak drugą opcję. Przy długim zjeździe do Zubrzycy temperatura się unormowała, ale niestety straciliśmy znowu trochę czasu i wciąż byliśmy w Polsce. Nie wspomnę już o półfinale Ligii Mistrzów Chelsea – Liverpool, który bardzo chciałem obejrzeć już na kwaterze. Na szczęście po przekroczeniu granicy w Chyżnem nie mieliśmy już żadnych przygód. Jak wiadomo drogi u naszych południowych sąsiadów są o 2 klasy lepsze jak u nas, wiec robiłem co mogłem by nadrobić stracony czas (oczywiście w ramach rozsądku i w ramach posiadanych KM). Jak ktoś będzie się wybierał w tamte rejony to podaję w skrócie jak tam dotrzeć. Droga w zasadzie prosta i intuicyjna. Jedzie się przez Trstenę, Twardoszyn, Dolny Kubin (w zasadzie zostaje on z boku po prawej stronie), Rużomberok (tu przejeżdża się przez centrum, ale to nawet dobrze, bo można przy okazji zrobić zakupy w tamtejszych supermarketach. Z Rużomberoku kierujemy się drogą na Bańską Bystrzycę i w miejscowości Liptowska Osada skręcamy w prawo na Lipowskie Rewucze. Ten odcinek przejeżdżaliśmy już w półmroku, a jak zaczęliśmy szukać kwatery było już zupełnie ciemno. O dziwo w pierwszych miejscach, w których pytałem o noclegi wszystkie miejsca były pozajmowane. W końcu jednak trafiliśmy do kobiety, która zaoferowała noclegi po 200 koron. Pokoje były jednak w innym domu do którego należało przejechać jeszcze kilka kilometrów. Nie był to żaden problem. Po obejrzeniu domu nie mieliśmy wątpliwości – znowu spadliśmy na 4 łapy. Duży dom (2 kondygnacje mieszkalne + poddasze), ogrodzony, sporo miejsca do parkowania, przygotowane miejsce i drzewo na ognisko, a wszystko to w cenie noclegów. Duża i wyposażona kuchnia, a w pokoju obok pudło telewizyjne. Kobieta dała nam wolną rękę jeśli chodzi o wybór pokoju, zostawiła nam klucze i się pożegnała. Cały dom tylko dla siebie. Tak jeszcze chyba nigdy nie było :). Włączyłem szybko TV – 15 minuta meczu i na szczęście wciąż 0 : 0.
Byłem za Liverpoolem, ale z drugiej strony niech Chelsea wreszcie zagra w tym finale – w końcu dobijają się do niego od kilku lat. Dla Liverpoolu to chleb powszedni.
Tak wyglądał nasz dom i jego otoczenie. Zdjęcia robiłem w niedzielę, ale Wam zaprezentuję jako pierwsze.

Obrazek Obrazek Obrazek


A to wizytówka Liptowskich Rewucz - ciężarówki, których jest tam całe mnóstwo.
Co ciekawe wszystkie one są sprawne, a wyglądają jak wyrwane żywcem z lat 60-tych, albo i nawet z okresu II-ej wojny światowej.

Obrazek Obrazek


W czwartek rano dojechali do nas znajomi z Krakowa (Aśka z Wojtkiem). Szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy na pierwszą z zaplanowanych przez nas tras. Pogoda była przyzwoita, choć było pochmurno. Okazało się, że lokalizacja naszej kwatery ma jeszcze jeden plus. Szlaki turystyczne zaczynają się raptem 400 – 500 m od niej. Niestety Patrycja nie czuła się najlepiej (objawy zapalenia oskrzeli – jak się potem okazało nie leczona alergia) ale przez cały czas walczyła z sobą by jednak przejść i zobaczyć jak najwięcej.
Pierwszego dnia chcieliśmy wejść na Borisov (1509 m n.pm.), ale tempo mieliśmy dosyć żółwie. W końcu to dopiero początek sezonu i pierwszy dzień chodzenia, więc bez szaleństw. Po drodze uzupełnialiśmy energię jak mogliśmy :) .

Obrazek Obrazek Obrazek


A teraz już to co widać dookoła jak wychodzi się na Przełęcz Płaskiej.

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

I tak dotarliśmy na Przełęcz pod Płaską (Sedlo Ploskej)

Obrazek

Stamtąd na szczyt Ploskej 1532 m n.p.m. (Płaskiej – przynajmniej ja tak sobie to tłumaczę – kształt nie pozostawia złudzeń) to już bardzo niedaleko. Raptem 30 minut dosyć męczącego podejścia, bo grzęźliśmy w dość grubych tutaj pozostałościach śniegu.

Obrazek

Przed bardzo obszernym i płaskim wierzchołkiem już tylko sucha trawa i niezliczone ilości krokusów.

Obrazek Obrazek

Na szczycie znajduje się grób słowackiego żołnierza (piękne miejsce na pochówek). Też bym tak chciał kiedyś.

Obrazek

Niestety wiatr wiał okrutnie, więc czapka i rękawiczki okazały się praktycznie niezbędne. Do tego zniżył się pułap chmur, ale kilka fotek udało się pstryknąć. Oto Borisov, na który już nie zdołaliśmy dotrzeć.

Obrazek Obrazek

A to rejon Suchego Wierchu i Ostredoka (cele na kolejny dzień)

Obrazek Obrazek

Niesamowitą, rozległą halą zeszliśmy na przełęcz Koniarki – tak wygląda Płaska z tej przełęczy.

Obrazek

Następnie Zieloną Doliną (o tej porze roku bardziej żółtą) wróciliśmy do bazy wypadowej. Ze zdumieniem obserwowaliśmy poczynania Bayernu, który dostał od Zenitha 4:0.

Na piątek zaplanowaliśmy zdobycie najwyższego szczytu Wielkiej Fatry (Ostredoka – 1592 m n.p.m.) i Kirżnej (1574 m n.p.m.).
Niestety Patrycja nie czuła się najlepiej i na zasadniczą trasę wyruszyliśmy w trójkę.
Pogoda była znacznie lepsza niż w czwartek. Wyszliśmy o 8 bo przed nami była trasa na jakieś 10 godzin, wliczając w to odpoczynki.
Już z dolinki było widać nasz pierwszy cel na ten dzień – Kriżną.

Obrazek Obrazek

Szlak okazał się być całkiem wymagający i męczący. Momentami wiódł bardzo wąską ścieżynką nad przepływającym w dole potokiem.

Obrazek Obrazek Obrazek

Widoki po drodze na Rybowską Przełęcz wspaniałe. Niskie Tatry i Góry Choczanskie (przynajmniej tak mi się wydaje):

Obrazek Obrazek Obrazek

Przed przełęczą niesamowite bloki śniegu:

Obrazek

i krokusy, które tym razem postanowiłem uwiecznić z bliska:

Obrazek Obrazek

Rybowska Przełęcz, na którą wejście kosztowało trochę wysiłku okazała się miejscem bardzo przestronnym, z którego wiele widać.

Obrazek Obrazek Obrazek

Teraz przed nami był odcinek szlaku na tzw. zapalenie płuc. Prosto na krechę i stromo pod gorę. Można to porównać do podejścia na Baranec, Kralową Holę czy Kończysty Wierch od strony słowackiej. Trochę potu tam wylaliśmy, ale zwieńczeniem tego trudu było zdobycie Kriżnej. Stąd na Ostredok wiedzie już szlak graniowy z rozległymi widokami na obydwie strony. Ponoć z Kriżnej przy dobrej pogodzie widać 2/3 Słowacji. Łagodna graniówka na Ostredok wygląda stąd następująco:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Wstyd się przyznać, ale nie byłem nigdy w Bieszczadach, a pewnie rozległe hale Wielkiej Fatry przypominają nieco bieszczadzkie połoniny.

O 13:30 meldujemy się na Ostredoku. O dziwo w przeciwieństwie do dnia wczorajszego ludzi jest sporo. Większość to zorganizowane grupy z Polski.
Oto kilka zdjęć zrobionych z „dachu” Wielkiej Fatry:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Z Ostredoka ruszamy na przełęcz Koniarki, którą zaliczyliśmy już wczoraj schodząc z Płaskiej. Odcinek tego szlaku tylko pozornie jest krótki. A może dłużył się dlatego, że było na nim mnóstwo mokrego śniegu, który uciekał spod nóg. Widać Borisov a w tle ośnieżone szczyty Małej Fatry.

Obrazek

Z przełęczy znów podziwiamy Borisov, który dzisiaj jest widoczny jak na dłoni.

Obrazek

Widoki na inne świata strony są nie gorsze.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Zejście już bez historii, bo powielaliśmy szlak z wczoraj. To była wspaniała wycieczka. Szkoda tylko, że Patrycja nie mogła pójść z nami ;(. Jak wracaliśmy miałem wrażenie, że widziałem kogoś z forumowiczów koło knajpy w Liptowskich Rewuczach, ale może mi się tylko zdawało.
Wieczorem ognisko, kiełbaska i piwo czyli majowy weekend pełną gębą.

W sobotę niestety od rana wisiały ciężkie chmury. Marzył mi się Rakytov (1567 m n.p.m.), leżący trochę na uboczu, ale wiedziałem, że będzie ciężko ten cel osiągnąć. Ale przynajmniej próbę postanowiliśmy podjąć. Podjechaliśmy samochodem do ujścia Doliny Ciepłego Potoku.
Oto rzeczony Rakytov. Jak widać po godzinie na zdjęciu nie spieszyliśmy się zbytnio tego dnia.

Obrazek

Po ok. godzinie marszu usiedliśmy na małe co nieco (Corgon, Kelt, Nikolaus) i tak zakończyła się nasza wyprawa na Rakytov :). W dodatku później zaczęło już regularnie padać.
W drodze powrotnej zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Następnie udaliśmy się do Liptowskiej Osady – jedni na wyprażany ser, drudzy na bryndzowe haluszki. W Liptowskich Rewuczach są raczej knajpy niż restauracje.
I to w zasadzie tyle jeśli chodzi o górską relację. Wojtek z Aśką wyjechali w sobotę wieczorem, a my z Patrycją zostaliśmy do niedzieli. Powrót do domu trochę nam zajął, mimo że jechaliśmy bocznymi drogami. Inni kierowcy najwyraźniej też wykazali się inwencją w tej kwestii.

Podsumowując - Wielka Fatra to pasmo piękne i stosunkowo dzikie. Każdy, kto kocha góry wcześniej czy później tu trafi. Ci co teraz biegają po Tatrach pewnie dopiero na emeryturze, ale jestem przekonany, że tu dotrą. Nie ma tutaj drabinek, przepaści, łańcuchów ale jest niesamowity duch gór i poczucie bliskości z naturą. Szczyty Wielkiej Fatry mimo iż niewysokie (przynajmniej w porównaniu z Tatrami) są naprawdę wybitne i można je z daleka rozpoznać. Niektóre podejścia są wymagające kondycyjnie, ale nietrudne technicznie, co powoduje, że można tu się wybrać całą rodziną, nawet z małymi dziećmi. Liptowskie Rewucze leżą jakby na końcu świata, z dala od cywilizacji.
I jest jeszcze jedna zaleta tego miejsca. Nie musicie się obawiać tłoku na tamtejszych szlakach, co czasem może się przytrafić w Słowackim Raju czy w Małej Fatrze – szczególnie w rejonie Rozsutców, że o Tatrach – zwłaszcza polskich już nie wspomnę. Jak nie będziecie mieli pomysłu na kilkudniowy wyjazd w góry polecam Wielka Fatrę. Na pewno warto !

Pozdrawiam

Wojtek (carcass)

Autor:  chemica [ Śr maja 28, 2008 6:28 am ]
Tytuł: 

Bardzo ładna relacja
Szczególnie podoba mi się podsumowanie :D

Autor:  prof.Kiełbasa [ Śr maja 28, 2008 7:39 am ]
Tytuł: 

musze coś kiedyś przefatrzyć :lol:
Twoje relacje jak zwykle super napisane i poparte fotami 8)

Autor:  stan-61 [ Śr maja 28, 2008 8:31 am ]
Tytuł: 

Cieszą zwłaszcza mistyczne odczycia względem gór. Brawo Wojtek.

Autor:  Carcass [ Śr maja 28, 2008 8:51 am ]
Tytuł: 

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za budujące i motywujące komentarze.

Tak sobie myślę, że teraz to dopiero musi być tam pięknie, kiedy wokół jest wszystko zielone. Na początku maja było tam raczej dość szaro, co widać na zdjęciach.

Autor:  Łukasz T [ Śr maja 28, 2008 8:51 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Na szczycie znajduje się grób słowackiego żołnierza (piękne miejsce na pochówek). Też bym tak chciał kiedyś.


To ustalmy datę i miejsce 8) :wink: . Mam doświadczenie ( rozsypywałem kiedyś prochy ludzkie na Pilsku ) i znajomości ( w zakładzie pogrzebowym )

Piekne opisy ( zdjęć nie widzę ). Rzeczywiście - wysokość nie zawsze jest najważniejsza.

Autor:  LigeiRO [ Śr maja 28, 2008 8:53 am ]
Tytuł: 

Forum szaleje po wszelakich Fatrach ;)
A faktem jest,ze Wielka Fatra jest niesamowita,byłem parę ładnych lat temu...pamietam biesiadę ze Słowakami..ach ;)

Autor:  Carcass [ Śr maja 28, 2008 9:20 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
To ustalmy datę i miejsce Cool Wink . Mam doświadczenie ( rozsypywałem kiedyś prochy ludzkie na Pilsku ) i znajomości ( w zakładzie pogrzebowym )


Chyba Twój komentarz "minął się" z moją wiadomością do Ciebie na PW :).
Widzę, że Twoje macki sięgają nie tylko gór :).


Cytuj:
Piekne opisy ( zdjęć nie widzę ). Rzeczywiście - wysokość nie zawsze jest najważniejsza.


Dziękuję. Do Ciebie mi jeszcze daleko, ale robię co mogę :).

Autor:  Łukasz T [ Śr maja 28, 2008 9:26 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Dziękuję. Do Ciebie mi jeszcze daleko, ale robię co mogę


Rzuć wódkę.


Carcass napisał(a):
Chyba Twój komentarz "minął się" z moją wiadomością do Ciebie na PW


O minutę :lol:

Autor:  Carcass [ Śr maja 28, 2008 9:31 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Rzuć wódkę.


Rozmawiajmy o rzeczach realnych :).


Łukasz T napisał(a):
O minutę Laughing


Telepatia :).

Autor:  Wiolcia31 [ Śr maja 28, 2008 6:51 pm ]
Tytuł: 

Fajna relacja i zdjęcia - kolory jak na moich sprzed roku, też z weekendu majowego. Jak piszesz, trzeba by się tam wybrać, gdy wszystko jest zielone, widoki muszą być niesamowite.
Pozdrawiam!
W.

Autor:  OLEŃKA [ Cz maja 29, 2008 7:01 am ]
Tytuł: 

No, no fajnie tam, tak spokojnie, zrobiłes mi ochote, może kiedyś... ;]

Autor:  stan-61 [ Cz maja 29, 2008 7:27 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
rozsypywałem kiedyś prochy ludzkie na Pilsku
:shock: Ale chorror. :shock:

Autor:  Łukasz T [ Cz maja 29, 2008 7:28 am ]
Tytuł: 

Takie było życzenie zmarłego.

Autor:  Carcass [ Cz maja 29, 2008 8:26 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Fajna relacja i zdjęcia


Bardzo dziękuję.


Cytuj:
Takie było życzenie zmarłego.


Rozumiem go. Też myślę o takiej formie pochówku. Może na Czarnym Stawem, albo w D5S a może na Babiej. Mam nadzieję, że mam jeszcze sporo czasu na podjęcie tej decyzji :).

Autor:  peepe [ Cz maja 29, 2008 10:52 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Też myślę o takiej formie pochówku. Może na Czarnym Stawem

i Cie potem wypiją...
na zdrowie!
:mrgreen:

Autor:  Carcass [ Cz maja 29, 2008 12:40 pm ]
Tytuł: 

peepe napisał(a):
Cie potem wypiją...


Trochę alkoholu powinno zostać w proszku :).

Autor:  kika [ Cz maja 29, 2008 8:49 pm ]
Tytuł: 

Hej Wojtek,
Super relacja i wycieczka choć może pogoda nie rozpieszczała. Już kiedyś narobiłeś mi ochotę na Małą Fatrę ale teraz na Wielką. Kiedyś na pewno tam zawitam.

Autor:  Dida [ Pt maja 30, 2008 8:36 am ]
Tytuł: 

Jaka zwykle super zdjęcia i ciekawy opis. Po przeczytaniu twojej relacji człowiek nabiera ochoty na wypad w góry. (Fajną kwaterę znaleźliście). :lol:

Autor:  Carcass [ Pt maja 30, 2008 8:47 am ]
Tytuł: 

kika napisał(a):
Super relacja i wycieczka choć może pogoda nie rozpieszczała. Już kiedyś narobiłeś mi ochotę na Małą Fatrę ale teraz na Wielką.


Wielkie dzięki. Tak się jakoś składa, że ostatnio moje relację dotyczą głównie naszych południowych sąsiadów. Obydwie Fatry to pozycje obowiązkowe w kalendarzu każdego górołaza bez dwóch zdań. Zdecydowanie polecam.

Dida napisał(a):
Jaka zwykle super zdjęcia i ciekawy opis.


Bardzo dziękuję.

Autor:  Ataman [ Pt maja 30, 2008 8:49 am ]
Tytuł: 

Bardzo pięknie Wojtek :wink: Pozazdroscić. Pomyśl jednocześnie nad wrześniem (tym razem raczej bankowo wniknę na tydzień, prawdopodobnie w słowackie, to byłaby okazja w końcu razem coś zdziałać) 8) Jak będę znał szczegóły bliższe to dam cynk 8)

Autor:  Carcass [ Pt maja 30, 2008 9:04 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Bardzo pięknie Wojtek Wink Pozazdroscić. Pomyśl jednocześnie nad wrześniem (tym razem raczej bankowo wniknę na tydzień, prawdopodobnie w słowackie, to byłaby okazja w końcu razem coś zdziałać) Cool Jak będę znał szczegóły bliższe to dam cynk Cool


Cieszę się, że wreszcie się odezwałeś. Jeśli chodzi o wrzesień to jakby to powiedział ślepy koń na WKKW: "nie widzę przeszkód". Mam w Tatry niedaleko, więc przynajmniej na te 2 - 3 dni możesz na mnie liczyć.

P.S. Tottenham wyjątkowo aktywny na rynku transferowym. Chyba powalczą o LM w tym sezonie.

Autor:  Ataman [ Pt maja 30, 2008 9:11 am ]
Tytuł: 

To co do września będziemy w kontakcie, jak tylko cos będę wiedział precyzyjnie to dam znak.

Tottenham na razie bardzo pozytywnie. Cieszy mnie zwłąszcza ten Chorwat Modric - po euro mógłby być dla Tottenhamu nieosiagalny. Teraz tylko Berbatova utrzymać. Chociaż o LM może być ciężko: MU, Chelsea, Arsenal, Liverpool to jednak inna półka chyba wciąż

Autor:  Carcass [ Pt maja 30, 2008 9:23 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Tottenham na razie bardzo pozytywnie. Cieszy mnie zwłąszcza ten Chorwat Modric - po euro mógłby być dla Tottenhamu nieosiagalny. Teraz tylko Berbatova utrzymać. Chociaż o LM może być ciężko: MU, Chelsea, Arsenal, Liverpool to jednak inna półka chyba wciąż


Tradycyjnie pewną niewiadomą jest Arsenal. Dla Liverpoolu w tym sezonie liga to cel nr 1. A MU i Chelsea to wiadomo.
Na Iron sie przypadkiem nie wybierasz ? Chyba w sierpniu ma być w Warszawie ?

Autor:  Ataman [ Pt maja 30, 2008 10:18 am ]
Tytuł: 

Ironów odpuszczam, ale w mieście jestem jakby co wiec w przypadku braku noclegu zapraszam.

Co do Premiership wydaje mi sie, że z tej czwórki jednak chyba Liverpool jest najbardziej w zasiegu, zawsze duzo głupich punktów gubią po drodze. Arsenal z Wengerem boję sie, że może grać coraz lepiej. MU i Chelsea wiadomo, ze poza zasiegiem.

Autor:  Carcass [ Pt maja 30, 2008 10:47 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Ironów odpuszczam, ale w mieście jestem jakby co wiec w przypadku braku noclegu zapraszam.


Z góry dziękuję. Gdybym się wybierał to niewykluczone, że skorzystam z Twojej gościny...


Cytuj:
Co do Premiership wydaje mi sie, że z tej czwórki jednak chyba Liverpool jest najbardziej w zasiegu, zawsze duzo głupich punktów gubią po drodze. Arsenal z Wengerem boję sie, że może grać coraz lepiej. MU i Chelsea wiadomo, ze poza zasiegiem.


To prawda, że Liverpool ma tendencję zwłaszcza do remisowania ze słabymi przeciwnikami, ale w Arsenalu zaczyna sie sypać skład. Odszedł Flamini, a na najlepszej drodze do tego jest Hleb. Wenger pewnie znów ściągnie do klubu tylko 20-to letnich Francuzów, więc może być różnie. Choć z drugiej strony Walcott i Bendtner mogą w tym sezonie już grać na znacznie wyższym poziomie.

Autor:  bright [ Śr cze 04, 2008 10:26 pm ]
Tytuł: 

Świetna relacja! :brawo: ... piękne fotki, serducho rośnie na samą myśl, chce się wracać... :wink: ... myślę że tak własnie wygląda raj

Autor:  Carcass [ Cz cze 05, 2008 3:38 pm ]
Tytuł: 

bright napisał(a):
piękne fotki, serducho rośnie na samą myśl, chce się wracać...


Wrócimy. Mam nadzieje, że już wkrótce. Co do raju to myślę, że powinno być tylko odrobinę zieleniej :)

Autor:  Gawith [ Cz cze 05, 2008 8:02 pm ]
Tytuł: 

Fajnie się czyta. Chociaż inne klimaty górskie mi teraz po głowie chodzą... ;)
Ale tak do połażenia super, ciekawe, czy w sezonie też są tam takie puchy.

Autor:  Carcass [ Pt cze 06, 2008 8:54 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Ale tak do połażenia super, ciekawe, czy w sezonie też są tam takie puchy.


Jak pojadę tam w sezonie to dam Ci znać :). Ale jestem dobrej myśli. Poza tym zwiedziliśmy tylko część Wielkiej Fatry i to chyba tą najbardziej popularną bo z największymi szczytami. W innych rejonach może być jeszcze luźniej.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/