Tydzień był zakręcony bo w pracy mi mieszali i w domu na maxa..
Rzutem na taśmę po pracy poszedłem na 1 piwko z Kefirem
o 2 w nocy udało mi sie położyć na mieszkaniu w Krk gdzie nocowałem specjalnie abyśmy mogli wcześniej wyjechać -dzwoni telefon-co jest kurde? to Maniek pyta się gdzie jestem bo za 5 min jest PKS i już czeka.. kurfa już się zbieram 
zaspałem 
.Dobra jedziemy -wypiłem połowę zapasów z mineralki.. dziwne.
Super pogoda
pada deszcz- odlot po całości.
Jedzimy busem do Kużnic ,gdzie w dobrym stylu zdobywamy Jaworzynkę.
OK-plan B- obdzwaniamy wszystkich co wiedzieliśmy że są na pewno w Zakocu i kminimy miejscówkę na Krupówkach(w tym samym czasie w pełnym słońcu na K. szły dwie dzielne kobiety-ich imiona niech pozostaną tajemnicą bo zapewne chą być anonimowe po takim wyczynie)Koło ronda wita nas Wołomiński mafiozo i na dzień doby otwiera napoje energetyczne dla nas
. W sumie zrobił sie nas tam(w knajpie)spory tłumek i tak do 13 czy 14 rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Czas na jakieś wejście -wycof z Kuźnic nas zabolał trzeba zrobić coś ambitnego.
Nie pada już więc tempem melanżowym -naprawdę baaaaardzo melanżowym zdobywamy 5tke dowód na fotce wyżej
a tam spotykamy te dwie dzielne kobiety(w tym jedna już stara bardzo)zaczynamy zabawę..
co załamało na chwilę co poniektórych
a innych wręcz przeciwnie
były żółwie ninja ,samotność w sieci a także zabawa jak w przedszkolu w "niema mnie"
i tak około 24 zakończyła sie sobota
padłam..
To reszta szła pod prąd 
zobaczysz jutro i nawet chora łapa nic ci nie da 
