Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Mnich, co ma płytę z Metalicą ;)
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=5724
Strona 1 z 2

Autor:  Kaytek [ Pn lip 07, 2008 3:54 pm ]
Tytuł:  Mnich, co ma płytę z Metalicą ;)

Jeśli na mnie padło, to w kilku zdaniach opowiem jak nasz dreem team zapodał na płycie Metalicę. A generalnie chodzi o to, że w piątek zaliczyliśmy wycofa spod Pleców Mnichowych… Nie to, że chcieliśmy przy wiadrze wody na metr kwadrat na minutę włazić na Mnicha… Na to porwałby się tylko idiota, a liny i reszta szpeju w plecakach – to tylko tak, żeby nie było nam zbyt lekko… Ale ja miałem nie o piątku, tylko o niedzieli…
A zaczęło się w Piątek o 10.00 na Włosiennicy, gdzie dotarł do nas (Cure’czki, Chodego, Dresika, mnie i potencjalnej góromaniaczki – Basi – czyli mżonki Chodego) Adam, czyli Grubyilysy… Spotkaliśmy się w temacie grani Mięguszy, a to że się w ogóle spotkaliśmy – to w ogóle był szczyt optymizmu w świetle prognoz meteo…
Nieeeeee, no przecież Mięguszy nie będziemy ładować w deszczu… co innego Minch… można wleźć mu na plecy, pomyszkować wokół Abgarowiczów na Cubrynie i sprawdzić jak ze śniegiem, oblookać przełączkę pod Zadnim Mnichem czy aby nie możnaby resztek zimy w drodze na Mięgusze właśnie tamtędy nie obejść, a jakby tak nagle się pogoda zrobiła – hyc, hyc na Mnicha.
No więc, skończyło się tak, że do rozwidlenia szlaku na Wrota i Szpiglas nie dane nam było dojść… Syjek mawia: „czasy heroicznej turystyki mam za sobą” my mokrzy i zmarznięci powiedzieliśmy to sobie i z podkulonym ogonem w długą do schronu…
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

W sobotę część z nas zaatakowała Żabiego Mnicha – a korzyść z tego była tylko taka, że Chody zadowolił się jakąś turniczką, a Dresik na nową narzeczoną, która niestety zostawiła rogi w rękach Chodego, gdy ten próbował się jej w swój sposób przedstawić… Gruby opisał to w osobnej relacji, lecz z tego co czytałem, ani koziego lachowa nie poznał, ani turniczki nie złoił, więc chyba dla niego była ta wyprawa mniej udana niż dla chłopaków… Po prostu jest bardziej wymagający ;)

To tak tytułem wstępu – po prostu się wq…..my i uznaliśmy, że jeśli w niedzielę pogoda pozwoli, to zamiast dymać do domu spróbujemy znów wydymać Mnicha… Zawsze toto szybciej niż Mięgusze, a cel równie szczytny ;)

Cure'czka już na mnie czeka, więc skończę kiedy indziej ;)

Autor:  CHODY [ Pn lip 07, 2008 4:00 pm ]
Tytuł: 

dawaj dawaj to wieczorkiem wrzucę zdjatka.....:)

A z koziczką zabawiał się Gruby i Łysy do pary z Dresikiem.... :twisted:

Autor:  zolffik [ Pn lip 07, 2008 5:53 pm ]
Tytuł: 

bedzie kolejny film z łojenia? :wink:

Autor:  Łukasz T [ Wt lip 08, 2008 8:41 am ]
Tytuł: 

A film z zalotów ? :lol:

Autor:  cure-czka [ Wt lip 08, 2008 8:52 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
A film z zalotów
zaloty były dnia poprzedniego pod przełęczą białczańską, ale to już całkiem inna historio-relacja ;)

Autor:  Kaytek [ Wt lip 08, 2008 11:20 am ]
Tytuł: 

zolffik napisał(a):
bedzie kolejny film z łojenia?


Łukasz T napisał(a):
A film z zalotów ?


Nie bedzie. Mój aparat znowu powiedział, żebym się od niego odstosunkował.
zdjęcia będą, właśnie skończyłem ładować je na fotosika i w wolnej chwili popełnię relację.

Autor:  Kaytek [ Wt lip 08, 2008 3:29 pm ]
Tytuł: 

No więc po dwóch dniach sportów wodnych nadszedł ranek Niedzielny, kiedy to powinniśmy się zbierać do powrotu… Ale jak tu wracać, kiedy za oknem ładna pogoda??? No, ale Mięgusze… To na wieczór byśmy dopiero do Moka zeszli… No to powtórka z piątku – ładujemy się na Mnicha.
Wstaliśmy coś kole bałt 6.00 coś przetrąciliśmy, ubraliśmy się i w drogę, chwilę później wszyscy (za wyjątkiem Adama) zameldowaliśmy się w Nawym moku porozrzucani po piętrach i okupujący kibelki… Jakaś zbiorowa akcja taka???? Any sabotaż????
No, ale później już bez żadnych tam takich poszliśmy ceprostradą w górę…

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Stawiki były śliczne i po dwóch dniach ulewy zalały szlak na Wrota… A my między skałkami i trawkami zajęliśmy się wyszukiwaniem ścieżki… Minęła nas grupa która miała parcie na Mięgusza, a my drepta, drepta dotarliśmy na plecy Mnichowe. Tu charakteryzacja, lans, sport sunglasy no i oczywiście sesja zdjęciowa – a jakże 

Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Zostawiliśmy ciuchy i plecaki w kolibie i zaczęliśmy się przedzierać przez labirynt, który w efekcie miał nas doprowadzić pod płytę. Dojście pod płytę nie jest raczej skomplikowane, i myślę, że można bez asekuracji dojść pod nią nie tylko tak jak my, lecz jeszcze na kilka innych sposobów, choć już teraz jest się gdzie spitolić. Cure’czka ma 50 pomysłów na minutę gdzie jeszcze można by tu skręcić i pójść dookoła, na szczęście to tylko pomysły i takie tam standardowe marudzenie do którego ja przywykłem już dawno, a reszta chyba zaczęła przywykać. I w ogóle to „daleko jeszcze???” ;)

Obrazek
Obrazek Obrazek

Dochodzimy pod płytę – myślałem, że jest bardziej stroma, i że to jeszcze nie jest to miejsce, gdzie robi się mniej bezpiecznie – wlazłem na nią z rozpędu i dopiero w połowie płyty połapałem się o co kaman…
Tak pomyślałem sobie, że jak już wlazłem, to może już poprowadzę resztę na pierwszego, ale siła złego na jednego – ma być jak wcześniej zaplanowaliśmy bla, bla, a prowadzenie miał przyobiecane Dresik i w ogóle, więc uległem przeważającej sile, wpinam ekspresa, przekładam linę i robię pierwszy w tym dniu zjazd z porażającej wysokości 2 m czyli z płyty na… pod płytę ;)

Obrazek

Dalej poszło nam jak z płatka – 8,5 godziny rozplątywania liny i tuż przed północą Dresik wchodzi na kluczowy wyciąg. W między czasie sesja, Cureczka się nudzi, ogólnie mamy niezły ubaw, bo w zasadzie to mogliśmy wpaść na to, żeby liny sklarować w przyjemniejszych okolicznościach przyrody.

Obrazek Obrazek Obrazek

Dresik atakuje, Chody asekuruje… Tekst Dresika nas powala, to było coś w rodzaju: „Chódy, Ty mnie asekuruj, bo tak jak teraz, to mi się przejście free solo powinno liczyć”, Na co Chody: „Dresik, w lewo!!!, Dresik w prawo!!! Dresik, spier…laj” :D
… a śmiechom i żartom nie było końca… a Grubyilysy pewnie więcej nie będzie chciał z nami pojechać, bo nie takich komend się spodziewał, i chyba myślał, że jesteśmy zdrowsi na umysłach – a tu nie ;)
No nic, Dresik znika za tajemniczą formacją skalną, którą Paryski nazwał nosem, a która bardziej wygląda jak kamień niż nos, a wiadomo jak pasuje kamień do nosa ;)… Adam co prawda wspominał, żeby Dresik przerzucił linę nad nosem, bo się zaklinuje, ale Dresik myślał, że to chodzi o jego prywatny nos i lina się zaklinowała… W ogóle to Dresik zniknął, kontakt z nim się urwał i w ogóle nie wiedzieliśmy, czy sam Dresik się nie urwał… Ale nie, zadzwonił, że już po szczytowaniu (pewnie dla tego to tyle trwało) i że Chódy może iść… Po chwili zadzwonił, że nie może zebrać luzu i że Chody nie może iść, więc wymyśliliśmy, że teraz pójdzie Adam, uwolni linę Dresika i Chódego i w taki sposób Chódy też będzie mógł popodziwiać widoki. Słowo ciałem się stało, i za chwilę Gruby pojawił się na półeczce – to był taki pitstop naszego zespołu (tzn. Cure’czki, Grubego i mojego) ponieważ naszej trójce musiała wystarczyć jedna lina i robiliśmy całość na dwa wyciągi.
Jak Adam pojawił się na półeczce, to Chody zniknął za nosem a my z Cure’czką powoli zamarzaliśmy… Te dwa cwaniaki robili tylko jeden wyciąg, więc na luzie już się opalali, a ja dalej marzłem… Po chwili za nosem zniknęła Cureczka, podjechała do pitstopa i jak to w pitstopie usłyszałem rozmowę o samochodach:
„Masz Auto??? Auto się pytam, czy masz?????
Od razu miałem tylko jedno skojarzenie: „Kupiłeś marchewkę??? Marchewkę się pytam, czy kupiłeś???” ;) – po prostu umarłem, ale po chwili z marchwi wstałem, bo oto moja pora!!!
No więc ja od razu: chyc, myk, szast, prask, jeb, hop pozbierałem szpej który porozrzucali po drodze moi poprzednicy i już byłem „po drugiej stronie nosa” – jak Alicja po drugiej stronie lustra… Tylko, że tu nie było naćpanego kapelusznika i ujaranego kota a Cureczka i Adam w pitstopie ;)
Zrobilimy drugi szybciutki króciutki wyciążek, na górze usłyszałem znowu rozmowę o samochodach (…marchewkę się pytam, czy kupiłeś???), podwoiłem swoją wagę zabierając resztę żelastwa i znów chyc, myk, szast, prask, jeb, hop byliśmy w komplecie na szczycie  FAMFARY!!!!!!!

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Posiedzieliśmy, podłubaliśmy w nosie, kto tam z resztą chciał to sobie podłubał gdzie tam chciał… Miejsce dłubania nie było z góry narzucone… Ja na przykład…Eeeee… Nudy, ale Chody!!!! O hoho!!!! ;)

Adamowi się śpieszyło na pociąg, więc szybko przygotował linę i pojechalimy w dół:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Na dole zapanował entuzjazm, bo nikt nam rzeczy nie za….harcerzył.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Po chwili głupawe uśmieszki starło z naszych twarzy odczucie, że czegoś zapomnieliśmy… Tak zapomnieliśmy wsłuchać się w dźwięk bicia serca skały…
No i tak zakończyła się nasza przygoda ze Mnichem.
Zdjęcia w relacji popełnił Chody, Dresik pewnie jeszcze dorzuci co swoje… i dopiero wszystko będzie można obaczyć (zwłaszcza Adama na szczycie – którego Chody nie zdjął) :)

Ze swojej strony chciałem wszystkim podziękować za super weekend włączając w to Zet, Jajaję i Poznańską Młodzieżówkę :)

Autor:  grubyilysy [ Wt lip 08, 2008 4:14 pm ]
Tytuł: 

Kaytek napisał(a):
Dojście pod płytę nie jest raczej skomplikowane, i myślę, że można bez asekuracji dojść pod nią nie tylko tak jak my, lecz jeszcze na kilka innych sposobów, choć już teraz jest się gdzie spitolić.

Dowcip polega na tym że wedle mojej wiedzy to jest absolutnie jedyne dojście pod płytę o trudnościach poniżej III. Do tego od razu nie II i nie I a 0+, taki słaby punkt.
Kaytek napisał(a):
a Grubyilysy pewnie więcej nie będzie chciał z nami pojechać, bo nie takich komend się spodziewał

Oj, Kaytek... Pojadę chętnie, ale liną zwiążemy się jak mi obiecasz że jaj sobie robić nie będziecie. :-) Komend nie wymyślono po to by gnębić młodych adeptów wspinaczki, tylko po to by zorganizować bezpieczeństwo podczas wspinania, to coś jak kodeks drogowy dla kierowców. W Anglii jeździ się lewą strona drogi, w Polsce prawą, na zielonym się rusza na całym świecie, a przyrząd wypina się po "mam auto" (ew. "off belay" za granicą ;-)) o dziwo tez na całym świecie. Wielicki, Messner i grubyilysy to różni wspinacze, ale zapewniam cię, że używają dokładnie tych samych komend. Robienie tego wszystkiego jakkolwiek inaczej pachnie kaplicą, CHYBA że umówimy się dokładnie z partnerem że zamiast "mam auto" będzie "Kupiłem marchewkę". Owszem sam kiedyś obyłem konwersację:
- "możesz iść"
- "idę"
- "zapierdalaj" (to zamiast prawidłowego "chodź")
Nie miałem jednak wątpliwości, że partner dokładnie wiedział jaki jest układ, kto asekuruje a kto nie, gdzie jest luz na linie a gdzie nie ma, kto sie porusza a kto asekuruje itd.

Autor:  Kaytek [ Wt lip 08, 2008 4:21 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
- "możesz iść"
- "idę"
- "zapierdalaj" (to zamiast prawidłowego "chodź")

No widzisz, też potrafisz ;)

Autor:  Hubert [ Wt lip 08, 2008 4:40 pm ]
Tytuł: 

Piękny teren. Warto było poczekać do niedzieli. I ten motyw płytowej metalici :twisted:

Autor:  CHODY [ Wt lip 08, 2008 4:42 pm ]
Tytuł: 

relacja suuuuppperrr.....

Autor:  Jacek [ Wt lip 08, 2008 8:13 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
- "możesz iść"
- "idę"
- "zapierdalaj"

jakbym słyszał Waldiego :)

fajnie sie czytało, szkoda tylko, że nie udało się...... ech... :(
jakie piękne chmury...
wspaniałe ujęcia 8)

Kaytuś jak tam Mammuty sie spisywały ? ;)
widzę, że spodenki wykorzystujesz ;)

Autor:  CHODY [ Wt lip 08, 2008 8:42 pm ]
Tytuł: 

Oj Jacuś szkoda, szkoda że nie przyjechałeś....... :cry:

Autor:  cure-czka [ Wt lip 08, 2008 9:01 pm ]
Tytuł: 

Kaytek napisał(a):
Ze swojej strony chciałem wszystkim podziękować za super weekend włączając w to Zet, Jajaję i Poznańską Młodzieżówkę
to i ja dołączam do podziękowań i pozdrowień!!!
relacja super, nic dodać, no może:
że ja nie lubię marchewek w górach, o czym chłopaki dawno już wiedzą
a grubyilysy nie wiedział i stąd się trochę powQrzaliśmy na siebie koleżeńsko ;)
ja niestety nie mogę obiecać, że jaj nie będzie następnym razem
bo ja sobie swoje trochę poobcierałam (ups, miałam podzielić się swoimi uwagami w istniejącym już wątku)

poza tym uważam, że miło jest się pośmiać, zwłaszcza jeśli siedzi się na mokrej skale
i występuje pewne "ryzyko fizjologiczne" bo to rodzi adrenalinę w górach :lol:

i pewnie grubyilysy mimo wszystko podziela moje zdanie 8)

Kaytek napisał(a):
zameldowaliśmy się w moku porozrzucani po piętrach i okupujący kibelki
ja w tym miejscu pragnę sprostować, ja w tym czasie wpisywałam nas w księdze wyjść, proszę nie uogólniać :lol:

Autor:  cure-czka [ Wt lip 08, 2008 9:04 pm ]
Tytuł: 

CHODY napisał(a):
szkoda że nie przyjechałeś.......
ale posłuchał szmeru wiatru w smrekach przy ogólnej lampie :wink:

Autor:  dresik [ Wt lip 08, 2008 9:08 pm ]
Tytuł: 

Dzięki wielkie za towarzystwo, cierpliwość, zrozumienie. I wogole.

Ps. Chciałbym pozdrawić babcie.

Autor:  CHODY [ Wt lip 08, 2008 9:15 pm ]
Tytuł: 

Ja mogę obiecywać, że następnym razem bedę poważny:)))

Ale kto mi uwierzy...

Autor:  cure-czka [ Wt lip 08, 2008 9:30 pm ]
Tytuł: 

dresik napisał(a):
Dzięki wielkie
zapomniałeś dodać "sorry" :lol:
dresik napisał(a):
Ps. Chciałbym pozdrawić babcie.
a ja zadniego mnicha :lol:

Autor:  Olka [ Wt lip 08, 2008 9:38 pm ]
Tytuł: 

Najprzyjemniejsza relacja od jakiegoś czasu na forum.
Czytało mi się znakomicie, ubawiłam się setnie.
Fotki pierwsza klasa, przystojni Panowie ale i tak najbardziej podoba mi się Zielony Kapturek :alien:

Kaytek pisz chłopaku wiecej :lol:

Autor:  stan-61 [ Śr lip 09, 2008 6:16 am ]
Tytuł: 

No i w taki sposób zostałem uprzedzony. Jestem niepocieszony, ale jak się tak rzadko zagląda w Tatry to jest się sam sobie winny.
Miła relacja, tylko jakoś z tą ilością wyciągów mnie lekko zszokowaliście. Ja myślałem, że jest tego trochę mniej i poręczówka wystarczy. :shock: :wink:

Autor:  Kaytek [ Śr lip 09, 2008 7:33 am ]
Tytuł: 

Hubert napisał(a):
Piękny teren. Warto było poczekać do niedzieli. I ten motyw płytowej metalici

Oj, warto, warto :)

Jacek napisał(a):
Kaytuś jak tam Mammuty sie spisywały ?
widzę, że spodenki wykorzystujesz


Spodenki wykorzystuję, a mammuty mi trochę nogi pokatowały - ale trzymają się jak na klej.

Olka napisał(a):
Kaytek pisz chłopaku wiecej

Nie mogę, zarobiony jestem ;)

stan-61 napisał(a):
No i w taki sposób zostałem uprzedzony. Jestem niepocieszony, ale jak się tak rzadko zagląda w Tatry to jest się sam sobie winny.

No nie wiem, czy nie jestem równie często ;)

Autor:  grubyilysy [ Śr lip 09, 2008 7:54 am ]
Tytuł: 

stan-61 napisał(a):
z tą ilością wyciągów mnie lekko zszokowaliście. ....poręczówka wystarczy. :shock: :wink:

Wyciąg jest jeden ma ok 25 metrów, rozbiliśmy na dwa z przyczyn technicznych.
Poręczówka? No nie - linę to jednak weź dynamiczną... Ja wszedłem kiedyś na linie długości 30m, ale wtedy trzeba zjechać z przepinką na ringu na płycie. Albo zejść.

Autor:  grubyilysy [ Śr lip 09, 2008 8:02 am ]
Tytuł: 

Olka napisał(a):
...przystojni Panowie ale i tak najbardziej podoba mi się Zielony Kapturek...

Zajęty.... :wink:

Autor:  zet [ Śr lip 09, 2008 5:56 pm ]
Tytuł: 

Ciekawa relacja, masz talent chłopie :wink:
Ps. Ręki ani żadnej innej części ciała nie dam sobie uciąć, ale prawie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że to możecie być Wy. Czas się zgadza... więc kto wie? :lol: Jakości zdjęcia proszę się nie czepiać, to efekt pomroczności :)

Obrazek

Aaaa. Ja całej Waszej szóstce dziękuję za miłe towarzystwo no i za flegaminę ( :wink: ). Od razu poczułam się lepiej, kaszel przeszedł jak ręką odjął:D
Pozdrawiam

Autor:  Rohu [ Śr lip 09, 2008 7:17 pm ]
Tytuł: 

Przeczytałem tą relację dopiero teraz. Fajna. Kaytek masz dosyć oryginalny styl pisarski :)
Foty też niczego sobie. Pogoda wam nie dopisała, ale na koniec na szczęście udało się trochę połoić.

Autor:  CHODY [ Śr lip 09, 2008 9:33 pm ]
Tytuł: 

zet napisał(a):
Ciekawa relacja, masz talent chłopie :wink:
Ps. Ręki ani żadnej innej części ciała nie dam sobie uciąć, ale prawie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że to możecie być Wy. Czas się zgadza... więc kto wie? :lol: Jakości zdjęcia proszę się nie czepiać, to efekt pomroczności :)

Obrazek

Aaaa. Ja całej Waszej szóstce dziękuję za miłe towarzystwo no i za flegaminę ( :wink: ). Od razu poczułam się lepiej, kaszel przeszedł jak ręką odjął:D
Pozdrawiam


No pewnie że to my :lol:
Ten co się wypina to Kaytek.......
Pewnie na coś liczy....

Autor:  zet [ Śr lip 09, 2008 9:44 pm ]
Tytuł: 

CHODY napisał(a):
Ten co się wypina to Kaytek.......

No nie mam wątpliwości, że to właśnie on :wink: :)

Autor:  pol-u [ Cz lip 10, 2008 6:41 pm ]
Tytuł: 

No, zacna ekipa. Jedna z najlepszych relacji ostatnio (TAK OLKA!) I Wasze porozumienie aż dech zapier...a :)

Autor:  Kaytek [ Cz lip 10, 2008 6:59 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
I Wasze porozumienie aż dech zapier...a

hehe... to oczywista oczywistość ;)

Autor:  tomek.l [ Pt lip 11, 2008 3:10 pm ]
Tytuł: 

Jeszcze tylko dopiszcie krótkie info o asekuracji.
Ile jest po drodze stałych punktów i w jakich miejscach i co ewentualnie można dołożyć swojego.
I zjazd. Jaka długość i w które miejsce się zjeżdża?
Jak tak mniej więcej pamiętam ale, że to było jakiś czas temu więc się szczegóły zatarły. A są pomocne. A może się coś od tego czasu zmieniło? Ubył jakiś stały punkt.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/