Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt cze 28, 2024 1:59 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 5 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 11:07 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 10, 2007 10:36 pm
Posty: 322
Lokalizacja: Łódź
Po roku spędzonym na forum raczej w roli czytelnika, niż spamera przyszedł wreszcie czas, by popełnic jakąś relacje. A więc :

19.07 - wyjazd

Nareszcie się doczekałem :cheers: Pogoda ładna, prognozy optymistyczne, tylko żeby jeszcze forma rodziców dopisała :) Pierwszy raz od lat nie mamy zarezerwowanej kwatery, więc zaczyna się poszukiwanie... Po 2 godzinach :shock: udaje się znaleźć miejsce, gdzie nie trzeba wykupywać pełnego wyżywienia, nie mieć łazienki w pokoju, a cena niższa niż 40 zł za dobe :? Gdzie te czasy, gdzie ciężko by było znaleźć miejsce za więcej niż 25 zł :roll:

20.07 - Q

Nie chcąc zbyt forsować rodziców ( zaznaczam, że we dwójkę mają ponad 100 lat :P ) proponuję Kasprowy. Pomysł jednak szybko odrzucony, bo za wysoko, bo za duże tłumy, więc ruszamy do Murowańca. Na szlaku meldujemy się o 11:45 :x , jeszcze pokój musieliśmy zmienić. Idąc przez Psią trawkę :? staram się dograć ze świeżo kupionymi kijkami, a przy okazji zaczynam wyliczać : od ostatnich wakacji nie byłem w Tatrach, od dwóch lat nie byłem w Tatrach Wysokich, od czterech lat nie byłem w Tatrach Wysokich Polskich, od sześciu lat nie byłem w Murowańcu :!: :oops: pora szybko to wszystko wyzerować. Przed 14 osiągamy Murowaniec, myślę : w takim żółwim tempie i o takiej godzienie, to za dużo my nie zrobimy. Podchodzimy jednak pod Czarny Staw, później na Karb. Pogoda niezła, cel już na wyciągnięcie ręki, więc nie czekając za długo popełniamy atak szczytowy. Widoki cudne, tak samo jak pogoda. Niestety późna pora 16:30 :cry: nie pozwala, zbyt długo siedzieć na szczycie. Zadowolony z postawy rodziców mam nadzieję, że jednak trochę złoję w tym roku.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

21.07 - Animal Planet

Ten Kret z Jedynki, to łże jak pies. :x Pogoda jak pod psem, więc wybraliśmy się do 7-dmiu Kotów.

22.07 - Giewont

Pogoda nadal niezbyt ciekawa. W zadowalającym czasie osiągamy Grzybowiec, skąd wraz z tłumem idziemy na przełęcz pod Giewontem. Tam krótki posiłek, bo kolejne stonki w schronisku w Strążyskiej, skutecznie uniemożliwiły mi spróbowanie hot-dogów, które przed laty mi tam bardzo smakowały :evil: Wracając do przełęczy, to widok kolejki na Giewont w ekspresowym tempie wybił mi z głowy atak szczytowy. Schodząc do Kondrackiej rozkleił mi się but :x :evil: :roll: akurat pare dni po upływie rocznej gwarancji :? z reszta i tak bym go nie oddał do klejenia, bo przecież będę chodził w najbliższych dniach ...

Obrazek Obrazek

23.07 - 25.07 - ... po Krupówkach

Zaczęły się opady, zaczęła się powódź, zaczęło się deptanie Krupówek :(

Obrazek

26.07 - wreszcie w góry :cheers:

Mógłbym tu troche poskrobać, ale ...
w 1/3 drogi do D5SP zaczyna lać, rodzice decydują się na wycof i obiad zamiast w schronisku, jemy po raz enty w 7-dmiu Kotach :?

Obrazek

27.07 - były Krupówki, była próba wejścia na Giewont ...

... brakuje jeszcze Gubałówki, więc stało się. Buty po wczorajszym deszczu dalej suszą się u gaździny na kaloryferze, więc ruszamy jakoś od dupy strony na Gubałówkę żółtym szlakiem. Moje wkur%*&^ rozgoryczenie sięga zenitu. Tyle dni czekania na pogode i rozwiązywania kolejnych egzemplarzy Sudoku, no i wreszcie jest :? Tatry w słońcu, a ja na Gubałówce pożeram kolejną kiełbasę, bo jeszcze sTUPTUŚÓW jeszcze nie miałem i sie woda musiała nalać do butów :(

Obrazek

28.07 - ostatni dzień w Tatrach Polskich, trzeba się dobrze pożegnać

Pogoda znowu słoneczna, buty nareszcie wyschły, więc dzwonimy na Słowację, gdzie mamy już zarezerwowaną kwaterę, że możemy późno przyjechać. Znowu asfalt do Wodogrzmotów, znowu w stronę D5SP, tylko teraz wreszcie widzę coś więcej niż chmury zawieszone nad lasem :) Większość drogi zeszło mi nad rozmyslaniem, czy nie było mnie tu 7, czy 8 lat. Gdy doszedłem do schroniska i zobaczyłem całe otoczenie doliny, doszedłem do zdania, że nieważne czy to 7, czy 8 lat, na pewno był to zbyt długi okres czasu. W planach przejście do HG przez Krzyżne, jednak przypomniało mi się jak bardzo mama chciała zawsze przejść przez Zawrat :D Nigdy tam nie byłem, ale czytałem, że lepiej od Gąsienicowej podchodzić. Trudno zrobimy to od drugiej strony... Podejście oczywiście niezbyt trudne, więc ciężko było mi zrozumieć, czemu mama przed laty dwa, czy trzy razy wycofywała się podchodząc od tej strony. Widoki oczywiście cudne, jednak troche denerwowała spora ilość osób "a na Kościelcu to tak pusto było... taaa tylko, że tam bylismy sporo po 16, a nie przed 14" - pomyslałem. Ludzie jednak nie byli największym problemem, razem z ojcem pamiętaliśmy jak mama panikowała rok temu na zejściu z Ostrego Rohacza, więc zapowiadało się dłuugie zejście. Spora ilość osób na łańcuchach jednak na tyle zwolniła tempo schodzenia, że mama w miare sprawnie dawała sobie rade, pocieszając się widokiem młodszych osób, które miały większe problemy od niej. :) Dalsza droga przebiegała bez większych problemów, mijając Murowaniec bałem się, że znowu długo się nie zobaczymy, lecz myślami byłem już w Tatrach Słowackich Zachodnich mając nadzieję, że słowacki Kret będzie przepowiadał lepszą pogodę.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 11:21 am 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 02, 2008 3:24 pm
Posty: 182
Lokalizacja: Warszawa
No cóż, pogoda jak kobieta... ;)
Za to w słoneczne dni zdjęcia wyszły bardzo fajnie. Co do kwatery, to są jeszcze takie za 20zł. Tylko trzeba dobrze poszukać :mrgreen:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 7:47 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
I bingo! Nie ma to jak zacząć od Kościelca... 8) Szkoda troche pozostałych dni ale pogody w górach nie przewidzisz...

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 8:31 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 31, 2007 10:13 pm
Posty: 724
Lokalizacja: Kraków
KWAQ9 napisał(a):
pogody w górach nie przewidzisz.

No właśnie... :mrgreen:

Mama twarda. Jeśli dobrze rozumiem dwa lata temu się bała wyjść od DPSP na Zawrat, a w tym roku nie dość, że wejście popełniła, to jeszcze zeszła do Gąsienicowej? :shock: Rzeczywiście, zmienna jak pogoda :lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 20, 2008 2:21 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 10, 2007 10:36 pm
Posty: 322
Lokalizacja: Łódź
29.07 - Siwy Wierch

Po męczącym, pełnym wrażeń dniu, następna wycieczka miała być mniej wymagająca kondycyjnie. Wybór padł na ostatni ze szczytów zeszłorocznego wypadu w Tatry. Nie chcąc się za bardzo powtarzać zdecydowaliśmy się na wejście od Jałowca, co wiązało się z dodatkowym dojazdem samochodem ( 1 godzina w plecy :? ). W rezultacie meldujemy się na szlaku o 12:30 :shock: mimo niezbyt czasochłonnego szlaku, zaczynam matrwić się, czy zdążymy wrócić na parking przed zachodem.
Mimo nieprzyjaznej pogody, straasznie parno było, zaprawa z wcześniejszego tygodnia pozwala nam skutecznie nadrabiać czas na podejściu. Po dojściu do Chaty pod Náružím przeżywamy pierwsze rozczarowanie... nie ma nic do jedzenia na ciepło :shock: ehhh ci Słowacy.
Na szczycie meldujemy się o 16:30, o zgrozo, za długie były te przystanki. Szczęśliwie jednak powracając przez Babky wygrywamy wyścig ze słońcem :wink:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

30.07 - Liptovska Mara

Po dwóch strasznie męczących dniach :roll: jedziemy poleniuchować nad Liptowskie Morze. Plusy jednak były, gdyż udało mi się wynegocjować korzystne warunki, które mieliśmy zrealizować w następnych dniach :twisted:

31.07 - coś z rodzaju : grrrr, wyprawa roku :twisted:

Pobudka skoro świt ( czyt.: 7:00 ), pogoda dobra :D, więc pakujemy się w samochód i jadymy do pakingu przed Tatliakową Chatą. Narzucamy szybkie tempo na asfalcie i osiągamy Chate po niecałych 50 minutach. Szybkie piwko i ruszamy dalej. Pogoda nadal obiecująca, cel wycieczki widać, więc powinno sie udać. Przed godziną 12 meldujemy się na Smutnym Sedlu ( o tej porze to jeszcze byliśmy w samochodzie w drodze do Jałowca :o ). Pogoda jednak się pogarsza, idzie na nas czarna chmura, lecz za nią widać już niezgorsze niebo. Decydujemy się chwilę przeczekać i ewentualnie założyć kurtki przeciwdeszczowe ( a nuż chmura się wystraszy :) ). W tym momencie z pobliskiego szczytu schodzą Polacy, dziwnie przypatrujący się mojej mamie. Zagadujemy ich, czy szlak trudny dalej. ooo, spora ekspozycja, dużo łańcuchów, nie jestem pewien czy się Pani uda przejść - odpowiadają. Pięknie :? nie ma to jak dobre nastawienie psychiczne w takim momencie - myślę. Po ok. 10 minutach chmura przeszła, więc zaczynamy skrabanie się na pierwszy szczyt, tu jeszcze łańcuchów ani ekspozycji nie ma, więc jeszcze można iść, ocenimy na miejscu jak to wygląda dalej, najwyżej wrócimy. Za Skrajną Kopą zaczyna się zabawa, do której jednak mama podchodzi z niezbyt zadowoloną miną. Zejście, podejście, zejście, podejście, troche pracy wszystkimi kończynami, trochę podpowiedzi jaki iść i stoimy na Szerokiej Kopie. Z tego co mi wiadomo, to już połowę łańcuchów mamy za sobą, spoglądam więc pytającym wzrokiem na mamę : z Zawratu jakoś trudniej mi się schodziło - odpowiada. Nie czekając długo lecimy przez Hrubą, do podejścia na Banikov. Tu czekają kolejne łańcuchy, więc zaczynamy zabawę od nowa :D tu ekspozycja jakby większa, bo idzie się po przeciwnej stronie grani, niż przez Trzy Kopy, więc martwię się, czy mama da radę, jednak dobiegający z daleka ( rejon Czerwonych Wierchów ) odgłos burzy, dodaje skrzydeł i za chwilę wszyscy już jesteśmy na najwyższym w tym roku szczycie. Zejście jest już tylko czystą formalnością w porównaniu do morderczej wędrówki granią, więc o całkiem zadowalającej porze ( o ile pamiętam, to trochę po 18 ) meldujemy się przy samochodzie.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

01.08 - do przejścia głównej grani Tatr Zachodnich Słowackich został już tylko jeden krok, więc :twisted:

Początek dnia niemal że identyczny jak poprzedni, tylko z tą różnicą, że dojechaliśmy do Zwerovki autobusem. Szybkie piwo, szybkie, kolejne przeliczenie długości trasy i wio asfaltem do góry. Tym razem rozstajemy się z trasą do Tatliakovej na wysokości odejścia na Rohackie Plesa i rozpoczynamy znajomą wędrówkę z poprzedniego dnia, z tą różnicą, że tym razem pod górę. Jesteśmy już na tyle rozchodzeni, że bez większych problemów skracamy czas podejścia na Banikovskie Sedlo o blisko godzinę. Tu znowu powtórka z dnia wczorajszego :x idzie czarna chmura, jednak tym razem nie widać co za nią się czai. Znowu zakładamy kurtki, oraz sTuptusie, będące przejawem doświadczenia zebranego w D5SP pare dni wcześniej. Ruszamy na Pacholę i...po 3-4 minutach podejścia wchodzi na nas chmura :( a zapowiadały się niezłe widoki. Dzielnie jednak idziemy pod górę, licząc na szybkie wypogodzenie. czy ta kupa kamieni, to już szczyt, czy dopiero jakiś pagórek przed szczytem - myślę. Z widokiem na które góry chcesz mieć zdjęcie ? - ironicznie pyta ojciec. Mama chce mieć jednak wszystko jak najszybciej za sobą, więc nie przesiadując za długo na szczycie ruszamy dalej. Spalone Sedlo wita nas porywistym wiatrem oraz gradem, temperatura odczuwalna na pewno znacząco spadła. Chowamy się za kamieniem, osłaniającym nas od poziomo lecącego gradu i postanawiamy przeczekać taką pogodę. Po mniej więcej 5 minutach wychylam się, by spojrzeć w kierunku z którego szły chmury, no za ciekawie to to nie wygląda. Odwracam wzrok w kierunku mamy, chyba nie jest zadowolona, skoro się trzęsie z zimna i mówi, żeby zawrócić, spoglądam na ojca no nie, znam ten wyraz twarzy :cry: szykuje się wycof. Jak pomyślałem, tak się stało, a już w sumie tak niewiele brakowało, 2 godzinki i już byśmy schodzili do Zuberca. W Spalenej dolinie u podnóża Banikova i Pacholi robimy dłuższy przystanek, już w pięknym słońcu. Gorąca herbatka z termosu, chleb ze smalcem domowej roboty, żyć nie umierać, tylko miało tak być na Brestovej :( Cóż, będzie trzeba znowu przyjechać w Zachodnie Słowackie i złoić ten odcinek.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

02.08 - Rohacskie Plesa

Ojciec chciał znowu spróbować przejść od Pacholi do Brestovej, jednak mama powiedziała, że woli jakiś lajtowy dzień. W TA3 ( taki słowacki odpowiednik TVN24 ) zapowiadali na dzisiaj deszcz, jutro słońce, więc się dobrze składa. Rohacskie Plesa tym razem nas grzecznie wpuściły ( przy pierwszej próbie w tamtym roku musielismy się wycofać :o ) i spacerowym tempem obeszliśmy sobie wraz z całym tłumem jeziorka przy :evil: dobrej :evil: pogodzie...

Obrazek Obrazek Obrazek

03.08 - ostatni wycieczka, czyli powtórka sprzed dwóch dni

No i ci łże-przepowiadacze pogody z TA3 wszystko przekręcili :evil: wczoraj ładnie, dzisiaj całe góry w chmurach od rana. Dodatkowo śpiewy i tłumy z okazji Dni Oravskiej Dediny skutecznie nas wykurzyły z Zuberca i o 12 już spakowanym samochodem przekraczaliśmy granice.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 5 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL