Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
Świnia & C.O. na Rysach, 13.09.08, str. 6 http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=5949 |
Strona 1 z 7 |
Autor: | świnia na świnicy [ Pt sie 15, 2008 9:33 pm ] |
Tytuł: | Świnia & C.O. na Rysach, 13.09.08, str. 6 |
Spis treści: 1. Świnia na Kozim - s.1 2. Świnia na Świnicy - s. 1 3. Świnia na Diablaku - s. 3 4. Kilometry pękają pod butami, czyli Świnia ciśnie w Beskid Sądecki - s. 5 5. Rysy, Rysy, niestraszne nam pogody kaprysy - s.6 Poniżej część wrażeń z krótkiej, bo zaledwie trzydniowej wyprawki (lepiej brzmi niż wycieczka ![]() ![]() (fot. Xyva http://xyva.bocznica.org ) Świnia na Kozim Wierchu Godzina ósma rano. Próbuję złapać resztki snu, jednak głośno rozmawiający turyści skutecznie mnie wybudzają. „Cichutko”, mówię do nich półprzytomnie, ale wkrótce wstają następni. Ze spania nici. Rzut oka na zaparowaną szybę – pogoda nie zachęca absolutnie do niczego. Wstajemy. ![]() ![]() ![]() ![]() Poranna kawa – i pytanie, co robić dalej. Irytujący poprzedniego wieczora głośnym zachowaniem młodzi, rozflirtowani i rozgadani ludzie planują dojście do Morskiego przez Szpiglasową. „I tak nam doleje, że ho ho!” oświadcza najgłośniejszy z nich, w którym nieomylnie upatruję postaci najbardziej irytującej. Może to właściwa dwudziestolatkom pewność sądów, kategoryzacja przekonań i ciągle jeszcze posiadane wrażenie, że wypowiedź nabiera mocy słuszności od wystarczająco przekonującego tomu. Jako wyznawca teorii że góry odbierają mowę dochodzę do wniosku, że nie mogli się jeszcze specjalnie zmęczyć. Poprzedniego wieczora długo przekomarzali się między sobą, nie biorąc szczególnie pod uwagę samopoczucia reszty śpiących w zbiorówce. Dzisiaj – butnie zapewniają o Szpiglasie. Dobrze więc. Pogoda nadal nie zachęca. Drzewan zachęca do marszruty, ale jego inicjatywa rozpływa się w deszczu. Decyduję się iść spać i wpełzam do śpiwora, aby po dwóch godzinach udać się na papierosa. Na papierosie spędzam kolejne dwie godziny w międzymiastowym towarzystwie. Emwu i Drzewan nareszcie nie wytrzymują. Z planem dojścia przez Zawrat i Kozią Przełęcz na Kozi Wierch wychodzą pomimo deszczu, ubrani w nieprzemakalne peleryny. ![]() „Kondom o smaku marchwiowym”, ocenia Emwu swoje pomarańczowe wdzianko. Odprowadzam ich wzrokiem, a kiedy znikają za Przednim Stawem również podejmuję decyzję, chociaż deszcz wcale nie spieszy się opuścić Dolinę Pięciu Stawów. Szybko wrzucam do plecaka batony, mapę i wodę mineralną. Decyduję się zabrać aparat, ubieram polar, przeciwdeszcza – tym razem kondom o smaku denaturatu, mamroczę do siebie, szarpiąc lekko oporne tasiemki folii. I idę w deszcz. Nie wiedząc na dobrą sprawę w co się pakuję, szybko podejmuję decyzję: Kozi Wierch(2291). To trochę wyżej niż moja pierwsza tatrzańska zdobycz, Szpiglasowa Przełęcz (2110). „My też wyjdziemy, niech tylko przestanie padać. Deszcz nie może przecież lać cały dzień” uśmiecha się do mnie ogorzały pięćdziesięciolatek, który niedawno opowiadał przygody jakie spotkały go przy objeżdżaniu Polski rowerem. ![]() ![]() ![]() Zostawiam pana i jego opowieści i idę. Chociaż pada. Buty zaimpregnowane... moja marszruta rozpoczyna się od dwudziestominutowego spaceru brzegiem Przedniego Stawu. Mijam bacówkę, lekko ślizgając się po kamieniach, zmierzając do miejsca, gdzie niebieski szlak skrzyżuje się z czarnym. Do tego miejsca kamienna dróżka prowadzi niemal zupełnie płasko. Tutaj też spotykam ostatnie tego dnia osoby na szlaku. ![]() Lubię samotne marsze. Dzisiaj dodatkowo w zamiarze wspiera mnie pogoda. Robi to najlepiej, jak potrafi, ofiarnie wyduszając z chmur hektolitry wody. Początkowo wspinam się do góry żlebem, mając po prawej szumiący strumień. W pewnym momencie umiarkowanie ostro pnąca się do góry ścieżka zaczyna zapełniać się coraz większymi głazami. Spośród głazów wypływają strumyczki – zastanawiam się, bo idę tą drogą pierwszy raz, czy płyną niezależnie od pogody, czy tylko dzisiaj. W pewnym momencie zdejmuję polar, już nieco nadmoczony przez – tak tak – deszcz, zakładam za to rękawiczki bez palców. One również dość prędko namakają, ale nawet mokre stanowią dobrą ochronę przed wiatrem. Odpędzam od siebie myśl o zejściu, chociaż racjonalny fragment umysłu podpowiada, że może być trudno. Śliskość! Głazy na ścieżce coraz większe, a sama ścieżka kluczy, wije się, utrudnia. Nabieram coraz większej pewności że nie powinnam iść dalej, przypominam sobie własne słowa ze schroniska: nie mam w sobie zawziętej żyłki, która kazałaby mi za wszelką cenę dopiąć Koziego Wierchu choćby mieli mnie stamtąd transportować helikopterem. A jednak. Idę. Kiedy ścieżka kończy się na dobre, wkraczam na coraz bardziej śliskie głaziska. Pierwsza płyta. Nieduża. Z wrażenia zasycha mi w gardle, jednak szlak omija miejsca, w których ewentualnie mogłabym obsunąć się w dół. Przed widokami w przepaść pogoda również sprytnie mnie chroni: mimo wiatru mgły w ogóle się nie rozwiewają. Odganiam kolejną wątpliwość, a co jeśli mleko otoczy mnie tak, że na wyciągnięcie ręki nic nie zobaczę? A won z takimi myślami, sapię gniewnie w przestrzeń i idę. Krytyczny moment: zapędzam się w takie miejsce, gdzie po raz pierwszy rozumiem o co chodzi w sytuacji, kiedy ani w górę, ani w bok. Ani na dół. Nogi uwiązane na maleńkim, skalnym występie. Żadną nie mogę ruszyć. Jak ja tu w ogóle?... mam wrażenie, że odchylam się od półeczki i zaraz pofrunę, tylko że na pewno nie w górę. QRVA, QRVA, co jakiś czas słyszą Tatry Wysokie. Nie reagują. Po kilku minutach stękania – ostrożnie wycofuję się na dół. Udało się. Na spokojnie obserwuję teraz okolicę. Ni cholery! Jak dostać się do oznaczenia szlaku widniejącego powyżej? Decyduję się zaangażować nie tylko nogi, ale ręce, łokcie, kolana i wyciągnięty język. Pech chce, że przez trasę mojej niezbyt profesjonalnej wspinaczki przepływa jeden ze strumyków. I drugi. I trzeci. I kolejny. Ułamek sekundy i decyzja: spodnie już i tak kompletnie przemoczone, więc co mi tam. Pełznę przez zimną wodę, czując się zupełnie jak odkrywca nieznanych lądów, choć wrażeniu ewidentnie przeczą oznakowania dokonane jak najbardziej ludzką ręką. Im bliżej szczytu, tym chłodniej. W miejscu, gdzie czarny szlak styka się z czerwonym wykonuję mimo deszczu dokumentacyjne zdjęcie i zakładam na nowo rękawiczki, które zdjęła wcześniej, aby uzyskać złudzenie że będzie mi się łatwiej piąć do góry. ![]() Od tego miejsca, mimo że jest zimno, droga wydaje się bardziej stabilna. Jeszcze tylko parę minut – i chyba jestem na Kozim Wierchu! Brakuje oznaczeń, ale – o ile mgła pozwala – dojrzeć można już tylko skalistą grań. Duma rozsadziłaby mnie na pewno, gdyby nie fakt, że powłokę mam zupełnie skostniałą a w butach chlupie woda. Dumnie wdrapuję się na najbliższą skałkę. Niespodzianka! Leży tam mokra czapka z napisem USE YOUR IMAGINATION. Napis zdecydowanie adekwatny do sytuacji: wokół taka mgła, że gdyby nie lekkie (lekkie! Kolejny powód do triumfu nad słabością ułomnego ciała) zmęczenie oraz ostry wiatr w ogóle nie miałabym poczucia tych 2000 metrów z haczykiem. Używam zatem wyobraźni i wyobrażam sobie potencjalne widoki. W pewnej chwili wydaję z siebie krótki, niekontrolowany wrzask Wygranego. Później okaże się, że Emwu i Drzewan, przebywający w tym samym czasie po drugiej stronie Koziej Przełęczy słyszą moje świadectwo upojenia szczytem. ![]() Wypalam papierosa i wciągam mokry polar – czas na zejście. Jakąkolwiek troskę o zachowanie suchych elementów garderoby odpuszczam sobie już zupełnie. Wbrew obawom – zejście okazuje się prostsze niż wejście. Płyty szybciej ustępują miejsca głazom, głazy mniejszym głazom a te z kolei kamiennej ścieżce. Idąc wzdłuż potoku – mam go obecnie po lewej stronie – zjeżdżam malowniczo na dupie kilkadziesiąt centymetrów. Dobra nasza, nadgarstki całe chociaż oparłam się na nich z dużą siłą. Przy skrzyżowaniu szlaku czarnego z niebieskim w oddali majaczą się znajome postacie w plastikowych opakowaniach, zielonym i pomarańczowym. Emwuuuuuu, Emwuuuuu, Emwuuuu!... echo przynosi stukrotną odpowiedź, ale oni początkowo nie słyszą. Wreszcie zauważyli mnie. Pochłonięta myślą, żeby teraz finalnie nie zrobić sobie krzywdy, dobijam do chłopaków. W butach mamy łącznie Dolinę Sześciu Stawów a na całym ciele mokrość. Do schroniska docieram – wcale nie na ostatnich nogach! Czuję się jak fontanna. Tryskam i ociekam ze wszystkich możliwych miejsc. Powraca już na suchym i ciepłym gruncie myśl o sporej głupocie, która kazała mi wyjść na niekoniecznie najłatwiejszy szczyt w niekoniecznie korzystnych warunkach atmosferycznych. Deszcz, samotność. Fakt, chłopaki miały jeszcze ciekawsze kwestie do pokonania, ale to już ich historia i o niebo większe, tatrzańsko-himalajskie doświadczenie. Radość. Radość ze zrobienia Koziego Wierchu, przebywania sam na sam ze sobą. |
Autor: | KWAQ9 [ Pt sie 15, 2008 9:41 pm ] |
Tytuł: | |
Wszystko wielkie PKP tylko po co te papierochy? ![]() ![]() ![]() Aaaa, może jeszcze jakieś fotki się znajdą??? ![]() ![]() |
Autor: | świnia na świnicy [ Pt sie 15, 2008 9:47 pm ] |
Tytuł: | |
KWAQ9 napisał(a): Wszystko wielkie PKP tylko po co te papierochy?
![]() ![]() ![]() Aaaa, może jeszcze jakieś fotki się znajdą??? ![]() ![]() się znajdą, tylko że widoki tego, takie trochę mgielne. ale właśnie siadłam do spisywania następnego dnia pobytu - czyli faktycznie świnia na świnicy :> a wtedy już była pogoda. a pety... no cóż, rzucałam je setki razy. na usprawiedliwienie i lekkie rozgrzeszenie pragnę dodać, że nie wyrzucam niedopałków na trasie, jeno upycham w woreczku i do plecaka. trochę zatarłam złe wrażenie? ![]() (a w planach ewentualnie i tak gryzienie a nie całowanie, więc ![]() |
Autor: | KWAQ9 [ Pt sie 15, 2008 9:50 pm ] |
Tytuł: | |
Rzucasz jak spalisz... ![]() Gryzienie na początek a potem to kto wie co... ![]() |
Autor: | świnia na świnicy [ Pt sie 15, 2008 10:07 pm ] |
Tytuł: | |
KWAQ9 napisał(a): Rzucasz jak spalisz...
![]() Gryzienie na początek a potem to kto wie co... ![]() potem? zakopywanie zwłok! ![]() |
Autor: | mpik [ Pt sie 15, 2008 10:37 pm ] |
Tytuł: | |
opowiadanie całkiem, całkiem Świnku... znaczy mam nadzieje na kolejne dni i nastepne opisy... bo zaiste super się Ciebie czyta... ![]() ![]() niby tylko Koza, ale za to jak zdobyta ![]() |
Autor: | leppy [ So sie 16, 2008 1:39 am ] |
Tytuł: | |
Fajnie się czyta, pisz więcej! ![]() |
Autor: | Lechuu [ So sie 16, 2008 9:32 am ] |
Tytuł: | |
świnia na świnicy napisał(a): Część II - Świnia na Świnicy Plan spisywania historii trochę kuleje, ponieważ niespodziewanie gaśnie światło w zbiorówce: ktoś twierdzi, że jutro wstaje o czwartej i w pozie bojowej pilnuje kontaktu. Mistrz asertywności, myślę sobie i przenoszę się na schody. akurat ta głośna i hałaśliwa młodzież też była za tym aby to światło zgasić. Góry odbierają mowę:) Cytuj: iły akcent: hałaśliwa ekipa młodych ludzi (nigdzie wczoraj nie dotarli), obkupiona w nadprogramową ilość chleba występuje z propozycją odstąpienia bochenka. Chleb uratuje nasze nadwątlone siły jakiś czas później. ano nie dotarła. jedna z tej hałaśliwej młodzieży się zatruła i wyszła do ok 1/3 Koziego. Wielki respekt dla niej, najdzielniejsza z nas Cytuj: Mijam po drodze ekipkę hałaśliwych młodych ludzi ze schroniska, którzy wyszli odrobinę przed nami. Już nie są tacy hałaśliwi. Odpoczywają. koleżanka dalej była struta.... ![]() Cytuj: W pewnym momencie odwracam się i z cichą satysfakcją notuję, że hałaśliwa młodzież zatrzymuje się po raz kolejny. z bardzo cichą - jeśli dobrze kojarze, miałaś wtedy słuchawki.... btw - bardzo fajny model. W ogóle sennheiser ma dobre słuchawki:) Cytuj: rzed ostatecznym wejściem do Doliny Gąsienicowej zasiadamy na kamieniach i zachłannie pożeramy chleb, otrzymany od irytującej młodzieży. Młodzież przestaje wydawać się irytująca. Nagły opad sił zostaje szybko zregenerowany węglowodanami, czy czymkolwiek co znajduje się w chlebie. Najsmaczniejszym, jaki kiedykolwiek jadłam.
naprawde miło to słyszeć pomimo pejoratywnego wydźwięku owej hałaśliwej młodzieży. Mam nadzieje, że chlebuś naprawde pomógł, szkoda, że dwóch Wam nie daliśmy, bo jeszcze jeden nadprogramowy się ostał... do zobaczenia na szlaku, choć pewnie masz nadzieje, że już nas nigdy nie spotkasz...ale - nigdy nie mów nigdy;) pozdrawiam. |
Autor: | barek_brw [ So sie 16, 2008 11:00 am ] |
Tytuł: | |
![]() Też mam sesje tej czapki ![]() Pozdrawiam |
Autor: | em_dzej [ So sie 16, 2008 11:18 am ] |
Tytuł: | |
Fajnie sie czyta , przeczytałem całość . Szkoda że tak mało zdjeć ![]() |
Autor: | świnia na świnicy [ So sie 16, 2008 11:33 am ] |
Tytuł: | |
Lechuu napisał(a): do zobaczenia na szlaku, choć pewnie masz nadzieje, że już nas nigdy nie spotkasz...ale - nigdy nie mów nigdy;) pozdrawiam. oooo ![]() chleb okazał się zbawieniem tysiąc. jeden wystarczył. z przyprawą jarzynka, zapity wodą i zakąszony resztką czekolady wpompował siłę do zejścia na dół. ze słuchawkami pożegnałam się za Zawratem. jedząc go, zastanawialiśmy się, gdzie się podzialiście, hałaśliwa młodzieży :> bo na Zawracie był ostatni moment. dzięki za naprostowanie historii - jak widać człowiek czasem pochopnie ocenia możliwości i działania innych. poszliście na Kozi w ten deszcz? ![]() ![]() pozdrów koleżanki i kolegę ![]() |
Autor: | świnia na świnicy [ So sie 16, 2008 11:36 am ] |
Tytuł: | |
barek_brw napisał(a):
widzę że się sturlała po kamieniach ![]() bardzo mi się spodobał jej przekaz. powinna tam zostać i służyć radą wszystkim zawiedzionym ![]() |
Autor: | świnia na świnicy [ So sie 16, 2008 12:05 pm ] |
Tytuł: | |
em_dzej napisał(a): Fajnie sie czyta , przeczytałem całość .
Szkoda że tak mało zdjeć ![]() dodałam jeszcze kilka. przy następnym wypadzie górskim będę brała pod uwagę konieczność ilustrowania opowieści ![]() |
Autor: | Lechuu [ So sie 16, 2008 12:06 pm ] |
Tytuł: | |
halo - wypraszam sobie! pierwszej nocy to ten śliczny pan z tą jeszcze piękniejszą panią sobie żwawo dyskutowali do północy przy stole nie zważając na wszystkich innych nie starając się nawet mówiąc półgłosem.... mnie też wkurzali. Nas też wkurzali. Pierwszej nocy nie spaliśmy też z powodu pewnego młodego gościa który siedział z kolei najbliżej drzwi jadalni i czytał książkę. czytał i czytał i czytał i cały czas na nas ziorał - po prostu baliśmy się, że to złodziej. Więc czuwaliśmy;) dziękuję za pozdrowienia:) pozdrów również "kondomy" ![]() ps jeszcze większa sympatia za to, że wyszłaś na Kozi w taką pogodę!! Pomijając chwile gęstego i sporego kapuśniaczku, to lało jak z cebra... gratulacje! szkoda, że we mgle - widoki powalające! ale - od czego mamy naszą wyobraźnię... ![]() |
Autor: | świnia na świnicy [ So sie 16, 2008 12:24 pm ] |
Tytuł: | |
dobra dobra, też się dobrze kotłowaliście w psiworach. co do tamtych państwa przy stole to fakt, w końcu ich nasza kumpela opieprzyła i trochę spuścili z tonu. do chłopaków przed chwilą dzwoniłam, właśnie zeszli z Lubonia i narzekają na deszcz ![]() ![]() Lechuu napisał(a): czytał i czytał i czytał i cały czas na nas ziorał - po prostu baliśmy się, że to złodziej. Więc czuwaliśmy;) czytał Gaardera. myślisz że ktoś taki mógłby kraść? ![]() Lechuu napisał(a): ps jeszcze większa sympatia za to, że wyszłaś na Kozi w taką pogodę!! Pomijając chwile gęstego i sporego kapuśniaczku, to lało jak z cebra... gratulacje! szkoda, że we mgle - widoki powalające! ale - od czego mamy naszą wyobraźnię...
![]() wyobraźnia wyobraźnią, a potem człowiek rano nie rozpoznaje pagórka na który wchodził ![]() |
Autor: | mpik [ So sie 16, 2008 1:59 pm ] |
Tytuł: | |
świnia na świnicy napisał(a): Część II - Świnia na Świnicy
Wiedziałem Świnku że się nie zawiodę... ![]() masz rzadki dar tworzyć, ze stosunkowo łatwych tras, trzymające w napieciu opowiadania... ![]() i oby tak dalej ![]() ![]() |
Autor: | em_dzej [ So sie 16, 2008 2:02 pm ] |
Tytuł: | |
mpik napisał(a): masz rzadki dar tworzyć, ze stosunkowo łatwych tras, trzymające w napieciu opowiadania...
![]() Wydaje mi sie ze bardzo dobrze , może ktoś przeczyta taka relacje i stwierdzi ze to nie spacerek po parku |
Autor: | świnia na świnicy [ So sie 16, 2008 3:09 pm ] |
Tytuł: | |
em_dzej napisał(a): mpik napisał(a): masz rzadki dar tworzyć, ze stosunkowo łatwych tras, trzymające w napieciu opowiadania... ![]() Wydaje mi sie ze bardzo dobrze , może ktoś przeczyta taka relacje i stwierdzi ze to nie spacerek po parku no jasne, że dla większości zaawansowanych użytkowników zrobienie Świnicy to wysiłek akurat żeby przed obiadem zaostrzyć sobie apetyt ![]() wy tu rzucacie takimi opisami i takimi trasami, że głowa puchnie ![]() bardzo mi miło, że opisy moich prywatnych everestów ![]() ![]() przynajmniej spada ryzyko, że ktoś jeszcze świeższy niż ja poczyta, dojdzie do wniosku, że to porównywalne z przebieżką po Krupówkach a potem runie gdzieś w przepaść z okrzykiem na ustach "forum kłamałoooooooooooo..." ![]() ![]() mam gdzieś w archiwach relację sprzed jakiegoś czasu z nocnej wyprawy na Niemcową. poszukam ![]() ![]() |
Autor: | Justka [ So sie 16, 2008 3:39 pm ] |
Tytuł: | |
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/64a01f90de84fce1.html ubie takie klimaty ![]() |
Autor: | antyqjon [ So sie 16, 2008 7:44 pm ] |
Tytuł: | |
Nooo ekstra! ![]() ![]() |
Autor: | Rohu [ Pn sie 18, 2008 10:38 am ] |
Tytuł: | |
Fajna relacja. Gdybym nigdy nie był na Świnicy, to bałbym się tam pójść po twoim opisie ![]() Czyta się świetnie. |
Autor: | kefir [ Pn sie 18, 2008 10:59 am ] |
Tytuł: | |
Po zdjęciach widze, że PKP było, poczytam na spokojnie jak wyjde z pracy;) |
Autor: | świnia na świnicy [ Pn sie 18, 2008 11:21 am ] |
Tytuł: | |
Rohu napisał(a): Fajna relacja. Gdybym nigdy nie był na Świnicy, to bałbym się tam pójść po twoim opisie
![]() Czyta się świetnie. ależ! sztuką będzie teraz wybalansować pomiędzy tym dramatycznym opisem a relacjami tych, co z palcem w nosie ![]() jak się przynajmniej jeden adidasoid zastanowi, to moje pozytywistyczne popędy zostaną zaspokojone ![]() |
Autor: | Lechuu [ Pn sie 18, 2008 12:00 pm ] |
Tytuł: | |
myślisz, że adidasoidy czytają to forum?:P |
Autor: | świnia na świnicy [ Pn sie 18, 2008 2:05 pm ] |
Tytuł: | |
Lechuu napisał(a): myślisz, że adidasoidy czytają to forum?:P
jest opcja zawsze, nie? ![]() a jak nie adidasoidy to zawsze się może trafić ktoś zupełnie niegórski ![]() |
Autor: | Rohu [ Pn sie 18, 2008 2:38 pm ] |
Tytuł: | |
świnia na świnicy napisał(a): sztuką będzie teraz wybalansować pomiędzy tym dramatycznym opisem a relacjami tych, co z palcem w nosie ![]() jak się przynajmniej jeden adidasoid zastanowi, to moje pozytywistyczne popędy zostaną zaspokojone ![]() Obyś tylko nie stała się kolejnym wcieleniem Misia-Klisia. A co do adidasów, to są na forum osobnicy, którzy w adidasach nawet po Mięguszach biegają ![]() |
Autor: | świnia na świnicy [ Pn sie 18, 2008 3:06 pm ] |
Tytuł: | |
Rohu napisał(a): Obyś tylko nie stała się kolejnym wcieleniem Misia-Klisia. a kto zacz i czym się zasłużył albo nie? |
Autor: | blizzard [ Pn sie 18, 2008 3:19 pm ] |
Tytuł: | |
Kapitalna relacja, ale świnek na zdjęciach nie uświadzczyłem ![]() |
Strona 1 z 7 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |