Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Czarno to widzę...
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=6024
Strona 1 z 1

Autor:  Gawith [ Pt sie 29, 2008 10:53 am ]
Tytuł:  Czarno to widzę...

Takie miałem tego lata parszywe szczęście, że zawsze w górach trafiałem na złą pogodę. Jakieś fatum pieprzone. W końcu na zeszły weekend prognozy były niezłe. A na piątek nawet bardzo dobre. No więc nie wahałem się. Zapowiedziałem w robocie, że w piątek mnie nie ma, spakowałem zapasowe gatki, śpiworek i kilka innych drobiazgów. W piątek rano siedziałem już w PKSie do Zakopanego. Błękit, błękit na niebie! Nie wierzę... nie leje, nie ma mgły, chmur, super widoczność...

Cel był dość ambitny ale zaczęło się od asfaltu do MOKa. W MOKu skusiłem się na jajecznicę. Nie polecam - tanie, ale paskudne i małe. A liczyłem na coś podobnego do murowańcowej... :lol: No nic, ruszyłem w stronę Czarnego stawu. W sumie to leciałem jak pojebany i trochę opadłem z sił, więc szlakiem zielonym na MPpC lazłem już powoli. Jeszcze odcisk się na stopie odezwał - masakra, taka pierdółka potrafi zabić całą radość z wycieczki. Ale jakoś się wtoczyłem, zaznajamiając się po drodze z sympatyczną grupką. Przy klamrach wyszło na jaw, że jeden z tych osobników prowadzi nas na obiad dla zaznajomionej niedźwiedzicy, ktoś bierze mnie za mieszkającego na Przełęczy pustelnika, ogólnie jest śmiesznie :D

Szlak bardzo fajny i w sumie nietrudny. Z drugiej strony - byłem tu ze dwa tygodnie temu w deszczu i zrobiłem wycof, bo nie czułem się pewnie - wszystko jest względne. Z Kazalnicy doskonale widać żleb który stanowi pewien wariant i nawet przez chwilę się nad tym zastanawiałem, ale w końcu doszedłem do wniosku, że nie ma co kombinować. Na Wielkim Mięguszu jacyś ludzie. Następni już skręcali z przełęczy w stronę DPG - ruch jak na autostradzie normalnie :shock:
Rozwalam się na przełęczy. Jest ładnie. Trochę wieje. Po chwili przychodzą zaznajomieni na szlaku jegomoście... jakoś się wykręcili niedźwiedzicy :lol: Gawędzimy sobie, rozmowa schodzi na temat schodzenia ze szlaku, jegomoście dochodzą do wniosku, że jak ktoś schodzi ze szlaku, to w razie wypadku powinien sam pokrywać koszty akccji, bo sam sobie winien... taaak... biorę to za dobry omen :lol: Zamiarami się nie chwalę, bo i po co, odpuszczam.
Po chwili zostaję na przełęczy (prawie) sam. No i ruszam. Przekraczam "kilka skalnych żeber" i szukam "głębokiej piarżystej rynny". Super, ale takich tu jest od groma... W pewnym momencie dostrzegam kopczyk. Oho! Super! Dalej trasa jest nieźle wykopczykowana, rynna w sumie też dość charakterystyczna. Idę za kopczykami, trochę po skałach, trochę niewyraźną percią. Na koniec włażę w rynnę. Jakiś palant zostawił tam butelkę plastikową, 0,5 l :twisted: Mam zamiar ją podnieść w drodze powrotnej, ale zapomnę o tym, idąc trochę innym wariantem, bardziej z prawej strony, po skałach.
W końcu jestem na grani. Ekstra! Żwawo ruszam w stronę wierzchołka, idzie się świetnie, trochę trzeba sobie pomóc kończynami górnymi. W końcu docieram na szczyt.. tak mi się przynajmniej wydaje. Potwierdzałby to duuuży kopiec kamieni leżący w pobliżu. Kawałek dalej jest jakby ciut wyższe spiętrzenie grani, może to jest wierzchołek? Może, ale przejście tam jakby trudniejsze, decyduję, że zostanę tu gdzie jestem. W końcu Droga się liczy, tak? ;) A ta była cudna! Widoki piękne - Mięgusz z całkiem innej perspektywy, Rysy, Wysoka - po prostu bajka. Focę, odpoczywam. Ogromną radość i satysfakcję dało mi to wejście.
No ale w końcu trzeba złazić... idę granią, bez trudu odnajduję zejście, z góry wyraźnie widać, że lepiej nie iść stricte rynną, tylko bokiem, po skałach. Trochę się stresuję ale dość szybko złażę na wysokość MPpC. Kopczyki bardzo wyraźne. Okazuje się, że praktycznie od samej przełęczy jest dość wyraźna, oznaczona kopczykami ścieżka, po prostu szedłem ciut za nisko... Na przełęczy spotykam pana, który głupi nie jest i od razu pyta "jak tam wygląda" :lol: Gawędzimy chwilę, w końcu ruszam na dół, przede m,ną jeszcze droga przez Świstówkę. Wymiękam na niej, w ale w końcu schron, piwko, jedzonko ciepłe... i gleba ;) Snuję plany na dzień kolejny...

PS
Zdjęcia będą. Dzień następny też ;)

Autor:  stan-61 [ Pt sie 29, 2008 12:03 pm ]
Tytuł: 

Tam chyba każdy błądził. Ja w pierwszym wariancie wyszedłem na grań wchodząc z pierwszego żlebu i musiałem zejść prawie do podstawy aby znaleźć tą drugą rynnę po której łatwiej było wejść na główną grań, którędy już łatwo do wierzchołka głównego. Zamiast 20 min. szedłem godzinę. :roll:

Autor:  Gawith [ Pt sie 29, 2008 4:02 pm ]
Tytuł: 

łeee, zdjęcia wyszły tak ujowe, że nie będę was nimi męczył :P Może kilka, tak poglądowo:

Widok z MSC:
Obrazek
Obrazek
MSW - prawda, że genialnie stąd wygląda?
Obrazek
Wierzchołek (albo i nie :lol:)
Obrazek

No. Ładnie tam było w każdym razie, nawet jeśli na fotkach nie widać :lol:

A dzień drugi... miało być ambitnie też. Szpiglasowa i nie tylko, a powrót szlakiem niebieskim przez Świstówkę. Szpiglasowa była, dalej był kawałek w bardzo fajnym terenie (zaczynam przyjmować do wiadomości fakt, że w Tatrach jest znacznie więcej ścieżek niż się wydaje :mrgreen: ) ale zaczęło się robić mgliście więc był też odwrót (trochę na wyrost, nie było dramatu, ale wolałem nie ryzykować - w końcu szedłem sam). Na 10 wróciłem w każdym razie do Piątki. Dzień był jeszcze młody więc zaatakowałem Orlą szlakiem niebieskim, przez przełęcz Zawrat (nie polecam - ten szlak to jakiś żart, idzie się i idzie). Dawno na Orlej nie byłem, wrażenia super. Kilka trudniejszych miejsc ale generalnie spoko. Udało się upolować widmo Brockenu gdzieś za Małym Kozim Wierchem :D. Żlebem Kulczyńskiego zszedłem do skąpanej we mgle Gąsienicowej (zaczęło troszkę padać i zrobiło się nieprzyjemnie ślisko - nie polecam).

Wypad generalnie baardzo fajny, zwłaszcza pierwszy dzień. A na M. i na O. kiedyś wrócę, o! ;)

Autor:  dawid_w [ Pt sie 29, 2008 8:27 pm ]
Tytuł: 

no no zaszalałeś zapodaj kolejne dni :wink:

Autor:  Gawith [ Pt sie 29, 2008 8:46 pm ]
Tytuł: 

Ale to już koniec :lol:
Kolejny dzień jutro, oby ładnie było :evil:

(kufa, właśnie zaczęło piździć, oby przestało :roll: )

Autor:  dawid_w [ So sie 30, 2008 12:06 pm ]
Tytuł: 

udanych zobyczy górskich :salut:

Autor:  Łukasz T [ So sie 30, 2008 6:01 pm ]
Tytuł: 

Gawith napisał(a):
Nie polecam - tanie, ale paskudne i małe



5 zł za dwa jajeczka przepiórcze to tanio :lol:

P.s. Czyli dalej trwa dysputa - "Gdzie właściwie znajduje się główny wierzchołek Czarnego". Musimy tam komisję wysłać. Niniejszym zgłasazm się.

Autor:  dawid_w [ So sie 30, 2008 6:12 pm ]
Tytuł: 

ja stawię się w stosownym terminie na wezwanie biskupa Dona :lol:

Autor:  Gawith [ So sie 30, 2008 6:51 pm ]
Tytuł: 

ej ale tam jest hardcore w sumie dalej xD

Grupowo można by spróbować żlebem od wschodu, czy też północnego wschodu ;)

Autor:  Łukasz T [ So sie 30, 2008 6:52 pm ]
Tytuł: 

Kogoś się na zatracenie puści pierwszego :lol:

Autor:  Gawith [ So sie 30, 2008 6:53 pm ]
Tytuł: 

Można tego kogoś uwiązać na jakimsik sznurku
(o ile się ma sznurek :P )

Autor:  dawid_w [ So sie 30, 2008 7:12 pm ]
Tytuł: 

nawet o tym nie myślcie :obrazony:

Autor:  Gawith [ So sie 30, 2008 7:17 pm ]
Tytuł: 

Ale Daaaaawid :P:P:P

Autor:  dawid_w [ So sie 30, 2008 7:23 pm ]
Tytuł: 

no ja myślę :lol:

Autor:  Gawith [ So sie 30, 2008 7:26 pm ]
Tytuł: 

Czyli mamy dwóch ochotników :lol:

Autor:  dawid_w [ So sie 30, 2008 7:32 pm ]
Tytuł: 

w kupie siła :devil2:

Autor:  Mag_Way [ So sie 30, 2008 10:13 pm ]
Tytuł: 

Gawith, piękna relacja. Cel ambitny, aż strach co później będzie :lol: Też chętnie weszłabym sobie na Czarnego... :twisted:

Autor:  dawid_w [ N sie 31, 2008 7:06 am ]
Tytuł: 

no no drużyna pierścienia się powiększa :lol:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/