Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt cze 28, 2024 12:48 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 2:57 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
W końcu udało się znaleźć czas na dłuższy odpoczynek od tatrzańskich granitów, przepaści, itd.
Skład: kobiety i dzieci, czyli moja lepsza połówka Aneta i ja.
Miejsce: najniższy z beskidów czyli jak można się domyślać Beskid Niski
Czas: 26-29. VIII. 2008r.

Podróż to sentymentalna i nostalgiczna. Jakieś 9 lat temu poznawaliśmy się właśnie w Beskidzie. Teraz postanowiliśmy trochę powspominać i zobaczyć co zostało z naszych wspomnień niezmienione.

Dzień I - wtorek
Trasa: Komańcza - Jasiel

Z Jasła wyruszamy pociągiem o 4:30 w kierunku Zagórza. Już na początku spotyka nas niespodzianka. Kupujemy bilety z Jasła do Komańczy. Według informacji pani z okienka na przesiadkę w Zagórzu mamy 8 minut. Przy sprawdzaniu biletów pytamy konduktora czy zdążymy na ten pociąg. Zdziwiony pyta się o jaki pociąg mi chodzi, przecież kursuje tylko w weekendy, a jest wtorek. Dostaliśmy więc bilety na pociąg, którego nie ma :D
Sam pociąg to też niespodzianka. Pamiętam czasy kiedy jeździliśmy do Zagórza siedząc przy otwartych drzwiach, grając na gitarce i śpiewając. Przypomina mi się grupka kolesi, którzy wyskakiwali z pociągu w biegu po przegapieniu stacji.
Teraz jedziemy jakimś małym nowoczesnym szynobusem, w którym drzwi otwierają się automatycznie i takie akcje nie wchodzą w grę.
W Sanoku wsiada grupka kolejarzy, którzy głośno z rozrzewnieniem wspominają zamierzchłe czasy PRL-u:
- Za komuny to było lepii. Robota była, pociągi jeździły co chwilę i do tego pełne. Teraz kolej upada, wszystko rozsprzedane.
- Mówią, że teraz lepij, że można podróżować, granice otwarte. I co z tego? Wyjeżdża gdzie który z nas?
-Za komuny było lepii...

W Zagórzu jesteśmy ok. 6:30. Chcemy złożyć reklamację w sprawie biletu, ale okazuje się, że kasy są otwarte dopiero o 9:30. Trudno, parę złotych w plecy.
Szukamy więc autobusu PKS do Komańczy. No nie! Jest dopiero o 9:30. Mamy więc trzy godziny czekania. Idziemy do sklepu po chleb. Pytamy przy okazji o prywatne busy do Komańczy. Pani niestety nic nie wie. Po wyjściu ze sklepu widzę jak w naszą stronę jedzie autobus z napisem Komańcza. Cóż za szczęście.
Wkrótce dojeżdżamy na miejsce.
Nasz pierwszy cel to zobaczyć jak wygląda miejsce po spalonej dwa lata temu cerkwi prawosławnej. Byliśmy w niej wiele razy. Raz nawet na prawosławnej mszy. Okazuje się, że cerkiew już chyba od dłuższego czasu odbudowują:
Obrazek

Stamtąd idziemy asfaltową drogą do Dołżycy. To tam poznaliśmy się na obozie dokładnie 9 lat temu.
Po drodze fotka ostrożenia lancetowatego:
Obrazek

W Dołżycy smutek. W miejscu wjazdu do obozu stoi szlaban z napisem "Teren prywatny. Wstęp wzbroniony" My chcemy jednak zobaczyć co zostało z dawnych lat i nie zważając na ostrzeżenie wchodzimy do środka. Drzewka które razem sadziliśmy przed laty wyrosły niesamowicie:
Obrazek

W miejscu starego baraku domek letniskowy. Przed nim jakiś Mitsubishi Pajero. K.... czuje się jakby mi ktoś ukradł młodość. Za czasów liceum spędzałem w tym miejscu ponad miesiąc w roku. Rozbijaliśmy cały obóz, cerowaliśmy namioty, reperowaliśmy dachy w drewnianych barakach, kosiliśmy trawę i regulowaliśmy bieg rzeki. Było pięknie. A teraz... :(
Nie chcemy się narażać nowemu właścicielowi, więc odchodzimy szybko w stronę wsi.

Obrazek Obrazek
Tam wstępujemy do schroniska Pantałyk na herbatkę. Jest miło. Dostajemy wrzątek i cukier za darmo. Miejscowi są mili. Przechodzące babcie pozdrawiają nas "Dzień dobry". Złe emocje i smutek powoli odchodzą.
Po chwili idziemy już leśną dróżką w stronę granicy. Po drodze spotykamy drwali i jednego turystę. Oczywiście jak to w Beskidzie Niskim z napotkanymi ludźmi chwilę rozmawiamy. To jedyne osoby spotkane tego dnia na szlaku.
Szlakiem granicznym idziemy nieco pod górę na Danową, a następnie na Kanasiówkę, na której znajduje się stara przerdzewiała wieża widokowa.
Obrazek
Niestety widoków z niej nie ma prawie żadnych bo drzewa wyrosły już wyżej od niej.
Z Pasiki docieramy na Kanasiówkę zwaną też Babą. Po drodze mijamy mogiłę żołnierzy Armii Czerwonej z tablicą upamiętniającą przyjaźń czechosłowacko-radziecką. Potem już tylko w dół błotnistą drogą leśną do Jasiela. Jest tam pole namiotowe, które kilkanaście lat temu przygotował miejscowy leśniczy. Ogrodził je, wybudował zagrodę dla koni, kilka wiat, ławeczek, itp. Nikt tego nie pilnuje, nie pobiera opłat, a miejsce jest piękne i ciche. Do najbliższych domów 1-1,5h.
Na polu namiotowym są 3 osoby. Przyjmują nas bardzo gościnnie. Na wejściu dostajemy wrzątek na herbatę, a wieczorem piwko.
Jasiel:
Obrazek

Dzień II - środa:
Trasa: Jasiel - Barwinek

Jasiel to piękna rozległa dolina, w której kiedyś znajdowała się wioska. Jest tam niesamowity spokój i cisza. Oprócz pola namiotowego są tam ruiny starej strażnicy WOP, kilka pomników, stary cmentarz i zarastające miejsce po cerkwi. Całość leży na terenie Rezerwatu Źródliska Jasiołki, będącego największym w polskich Karpatach.

Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Nie chce się opuszczać tego miejsca. W trasę wyruszamy więc dopiero około 11.
Znakarze nie mogli się zdecydować co do długości drogi:
-na jednym drogowskazie niebieski szlak "Kamień 3:45h"
-na drugim niebieski szlak "Kamień 2:45h"
Obrazek]

Wracamy na pasmo graniczne przez zarastające łąki Jasiela.
Obrazek Obrazek
Obrazek

Po drodze często przystajemy żeby posilić się pysznymi jeżynami i borówkami.
Idąc pasmem granicznym docieramy do słowackiego rezerwatu Haburske Raselnisko, w którym znajduje się torfowisko wysokie, przez które przebiega niszczejąca drewniana kładka o długości około 200m:
Obrazek

Aneta robi kilka zdjęć motylom:
Obrazek Obrazek Obrazek

Ponieważ już jakiś czas temu weszliśmy do strefy Schengen postanawiamy przejść na Słowację przez zieloną granicę. Mamy niewiele picia i jedzenia, więc trzeba uzupełnić zapasy. Poza tym słowackie piwko smakuje mi bardziej niż nasze Żywce i Okocimy.
Wkrótce okazuje się, że na Słowacji znakowany szlak czasem nie jest nawet leśną ścieżką, lecz gąszczem pokrzyw i krzaczorów:
Obrazek

Nieco podrapani przez ostrężyny i popieczeni przez pokrzywy wychodzimy w końcu na gruntową drogę. Na niej spotykamy dwóch crossowców z Polski szukających dojazdu do pasa granicznego, a później parę Słowaków oferujących nam podwiezienie swoją Skodą.
Są bardzo mili i postanawiają nas podrzucić dalej niż sami mieli jechać. W taki sposób szybko lądujemy za wsią Certiżne, skąd do granicy z Polską jest tylko jakieś 3km.
Dziękujemy im za podwiezienie i żegnamy się. Dopiero po chwili uświadamiamy sobie, że przecież mieliśmy iść do sklepu i że do picia pozostało nam tylko niecałe 0,5l wody na dwójkę, a dzień jest dosyć upalny. Cholera, do najbliższego sklepu jest przynajmniej kilka kilometrów. Nie chce się wracać. Może znajdziemy jakiś strumyczek na trasie, a jak nie to jakoś wytrzymamy do wieczora.
Idziemy więc znowu w stronę granicy drogą gruntową. Przy okazji napychamy się śliwkami i orzechami laskowymi rosnącymi dziko przy drodze. Trochę gasi to pragnienie.
Granicę przekraczamy na Przełęczy Beskid skąd schodzimy do Czeremchy. Po drodze co kilkaset metrów mijamy rozjechane węże i żmije, więc cały czas patrzymy uważnie pod nogi, żeby nie wdepnąć w jakiś żywy okaz.
Czeremcha to kolejna piękna beskidzka dolina, w której kiedyś istniała łemkowska wioska. Wysiedlono ją w ramach akcji Wisła w latach 1945-46.
Idąc kamienistą gruntową drogą docieramy do niebieskiego szlaku. Gdzieś tu powinien skręcać w lewo. Jest droga w lewo, ale czy to już ta? Na drzewie jakieś 20 metrów przed nami widać niebieski znak częściowo zasłonięty przez gałęzie. Aneta idzie sprawdzić czy jest to strzałka w lewo czy musimy iść dalej prosto. Idzie więc patrząc w górę na znak. Ta chwila nieuwagi wystarczyła. Widzę jak idzie prosto na przechodzącą w poprzek drogi długaśną żmiję. Krzyczę tylko: "Uważaj!!!"
Aneta przystaje nie wiedząc o co chodzi, odwraca się na jednej nodze i wchodzi drugą prosto w głowę żmiji. Kiedy orientuje się co się stało, odskakuje automatycznie w tył i zaczyna krzyczeć. Nie wiem kto jest bardziej przestraszony, Aneta, ja, czy żmija spieprzająca czym prędzej w krzaki.
Na szczęście nic się nie stało (przynajmniej nam, bo nie wiem jak tam żmija :wink: ) i skończyło się tylko na strachu.

Kiedy emocje opadają idziemy dalej teraz już ze wzrokiem wtopionym uważnie w ziemię. Po chwili dochodzimy do strumyka. Prowadzi przez niego bród, ale poziom wody jest jakiś dziwnie wysoki. Okazuje się, że bobry zrobiły sobie nieopodal tamę i poziom wody znacząco się podniósł. Bezskutecznie szukamy przejścia. Pojawiają się myśli o zmianie trasy. W końcu postanawiamy przejść po zwalonych przez bobry drzewach. Jest trochę stresująco, ale się udaje. Słońce chyli się już ku zachodowi, a my mamy jeszcze jakieś 3 godziny drogi do Barwinka. No i cholernie chce się pić, a wody już prawie nie ma.
Idziemy przez monotonny las, po 2,5h dochodząc do słowackiej wieży widokowej Dukla. To olbrzymi murowany kolos z architekturą z czasow PRL-u. Ma dwa tarasy widokowe na oddzielnych poziomach. Ostatni raz byłem tam na wycieczce w III klasie podstawówki. Chyba nic się nie zmieniło.
Obrazek Obrazek
O tej godzinie wieża jest już zamknięta. Liczyliśmy na coś do picia, ale niestety nie ma wokół żadnego kraniku, źródełka, ani strumyczka.
Na murze pamiątkowy napis mówi coś o przyjacielstwie narodów:
Obrazek
Drogą asfaltową schodzimy już prawie po ciemku do przejścia granicznego w Barwinku. Tam wpadamy do całodobowej restauracji. Kupujemy wodę i od razu wypijamy około litra. Do tego jeszcze cieplutki obiadek. Pycha. Jestem tak spragniony, że wypijam szybko jeszcze dwa browary.
Około 21 przy świetle czołówki idziemy szukać miejsca pod namiot we wsi Barwinek.
Prawie wszystko jest już tam pogaszone i wioska wygląda na opuszczoną. Trafiamy na jakiś napis "Grill, noclegi, namioty" i pukamy do drzwi. Budzimy właścicielkę, która jest przez to nieco wkurzona. Za to mąż jest o wiele milszy. Częstuje nas kiszonymi ogórkami domowej roboty i gotuje nam wrzątek. Za rozbicie namiotu pod domem płacimy 10zł. Możemy skorzystać z łazienki w domu właścicieli.

Dzień III - czwartek
Trasa: Barwinek - Radocyna

Tym razem wstajemy nieco wcześniej, pakujemy się, robimy zakupy i żegnamy się z właścicielami. To miejsce, w którym spaliśmy:

Obrazek

Dzisiaj wyjątkowo nie chce mi się iść. Nie lubię tego odcinka granicznego. Jest długi i mało atrakcyjny. Większość trasy przebiega lasem, widoków więc zupełnie brak.
Po jakichś 2 godzinach od Barwinka wchodzimy na teren Magurskiego Parku Narodowego. W środku lasu na wąskiej ścieżce stoi znak "Droga dla pieszych". Nigdy nie potrafiłem zrozumieć czemu ma tam służyć. Widziałem go też w innym miejscu w MPN.
Zgodnie ze znakiem duży trzyma mniejszego:
Obrazek

Teraz ścieżką graniczną idziemy pod górę na Górę Baranie po słowacku zwaną Stavok. Jest na niej wieża widokowa, ciekawa bo zrobiona z masywnych drewnianych bali. Wcześniej stała tam wieża metalowa, która nie wiedzieć czemu pewnego dnia przewróciła się ;)
Z wieży roztacza się ciekawy widok na okolice.
Na wieży:
Obrazek

Z Baraniego znowu monotonnie lasem. Trochę w dół tylko po to, żeby zaraz znowu było pod górę. Rzadko ukazują się jakiś widoki na stronę słowacką:
Obrazek

Kiedyś szlak schodził do Huty Polańskiej i stamtąd przez malowniczą dolinę Ciechani do Ożennej. Niestety kilka lat temu dyrektor parku wybudował sobie letniskowy domek w owej dolinie nazywając go Stacją Badawczą Magurskiego Parku Narodowego. Jest to miejsce, które parkowym służy głównie do chlania, polowania i jeba.nia, a każdy turysta który przypadkiem zajdzie do Ciechani jest stamtąd natychmiast przeganiany pod pretekstem ochrony przyrody.
Po długim i monotonnym odcinku granicznym schodzimy niebieskim szlakiem do Ożennej. Znowu malownicze łąki:

Obrazek

A potem wieś Ożenna. Stary PGR i życie patykiem pisane:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Aż dziw bierze, że ciągle żyją tu i pracują ludzie. To już nawet nie bieda, a najgorsza nędza. Dziennie jeździ jeden lub dwa autobusy z sąsiedniej miejscowości Grab. W weekendy nic. Jest tam też jeden sklepik. Jedyne źródło dochodu to wypas owiec i krów, oraz leśnictwo. Ziemia jest zbyt mało żyzna, żeby móc coś uprawiać. Najbliższe miasteczko oddalone o ponad 20km. W zimie wieś często jest zasypana i odcięta od świata.
W Grabiu robimy dłuższy odpoczynek pod sklepem. Tu jest dokładnie odwrotnie niż w sklepie na Słowacji na Łysej Polanie. Pani miała już zamykać 20 minut wcześniej, ale czeka aż zrobimy zakupy. Potem siedzimy pod sklepem, pijemy piwko, jemy coś. Pani nadal czeka czy aby sobie o czymś nie przypomnimy i nie zamyka sklepu. Prawie 40 minut. To się nazywa podejście do klienta. :)
Droga do Radocyny to jakieś 9km częściowo asfaltem częściowo drogą gruntową. Dłuży się niemiłosiernie. Docieramy na miejsce przy świetle czołówki około 21. Namiot rozbijamy w studenckiej bazie namiotowej. Opłata to 4zł/os.
Ludzie mili, uczynni, gościnni, itd. ale czegoś tam jednak było mi brak. Może to ja się zestarzałem, a może Radocyna straciła swojego dawnego ducha.

Dzień IV - piątek
Trasa: Radocyna - Zdynia

Wstajemy dosyć późno i zbieramy się bardzo powoli. Wczorajsza trasa trochę nas zmęczyła, a po za tym na dzisiaj planujemy tylko krótki 4-5h spacerek.
W bazie:
Obrazek Obrazek

Z bazy wychodzimy około 12 i idziemy do Hotelu Nadleśnictwa na obiad i piwko. Dopiero po 13 wyruszamy w trasę. Cały czas drogą gruntową przez las do nieistniejącej już wsi Lipne. Po łemkowskiej wiosce zostało tylko kilka krzyży, kapliczka, cmentarzyk, miejsce po cerkwi:
Obrazek Obrazek

Aneta jest trochę bardziej zmęczona niż ja, więc momentami robię za szympansa transportowego:
Obrazek

Z Lipnej idziemy przez las drogą gruntową, która w końcu zamienia się w asfalt. Wychodzimy na łąki Zdyni nieopodal terenów, na których organizowany jest co roku łemkowski festiwal Watra.
Obrazek

Stamtąd mieliśmy jeszcze iść do Regetowa przez Rotundę, ale ostatecznie postanowiliśmy wrócić do domu, ponieważ pogoda zaczynała się pogarszać. Po za tym w sobotę z Beskidu Niskiego jest dosyć ciężko się wydostać z powodu braku autobusów.
Łapiemy więc stopa ze Zdyni:
Obrazek
Najpierw do Małastowa, potem do Gorlic. Stamtąd busikiem do Biecza, a następnie autobusem PKS do Jasła.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 3:14 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Kapitalna relacja. Czytalem i czytalem jak książki Stasiuka opisujące z takim lekkim rozleniwieniem tamte tereny.
Przyznam ,że chętnie tez bym się wybral w taką okolicę -wylączając miejsce " zmijowe"

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 3:40 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Luka3350
Na pewno by ci się tam spodobało. Można godzinami łazić po krzaczorach nie spotykając nikogo ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 3:50 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Jestem pewien ,że by się spodobalo. Zwlaszcza ,że podobnie jak Ty mam sentyment do takich dzikości typu BN czy Biesy.
Caly czas mam ochotę np na Rejon graniczny w Bieszczadach np. taką malo znana górke jak Paportna.

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 3:54 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Fajna relacja ... lubię pewną dzikość ale za jerzynami i pokrzywami bieszczadzkimi nie tęsknię ... :P

Luka3350 napisał(a):
taką malo znana górke jak Paportna


Raz zdażyło mi się tam być ... może nawet biwak tam mieliśmy ... Cięliśmy granią od Rawek przez Krzemieniec dalej gdzieś na Paprotną i do Cisnej. Stare dzieje. :|

_________________
Obrazek TG


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 3:59 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 18, 2008 8:45 am
Posty: 560
Lokalizacja: Raszyn
Rohu napisał(a):
Nasz pierwszy cel to zobaczyć jak wygląda miejsce po spalonej dwa lata temu cerkwi prawosławnej. Byliśmy w niej wiele razy. Raz nawet na prawosławnej mszy. Okazuje się, że cerkiew już chyba od dłuższego czasu odbudowują:
Obrazek


No niby fajnie, że odbudowują, przynajmniej uzupełniona będzie luka wizualna. Też w niej byłam, kilka razy nawet, a mieszkając w Komańczy miałam na nią widok z okna. No a wieczorami zakradałam się, żeby ją obwąchiwać...eeee... :roll: ot takie zboczenie :oops: ,może powinnam napisać: wdychać zapach przesiąkniętego kadzidłem drewna, mniejsza o to...

_________________
"Boże! Spraw, żeby zamknęli ten sklep!" ;)


Ostatnio edytowano Śr wrz 03, 2008 4:03 pm przez Lufka, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 4:01 pm 
Nowy

Dołączył(a): So maja 17, 2008 4:59 pm
Posty: 16
Lokalizacja: podkarpacie
świetna relacja. bardzo przyjemnie się czyta :)

a co do szynobusu - na trasie jasło-zagórz jest tylko jeden, jeździ na zmiane z 'normalnym' składem [sp42/sm42 + jeden wagon typu 120A 'bonanza'] - wyłączając pociagi pospieszne z głębi polski. można więc trafić na ten drugi.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 4:22 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
I pomimo ,że z Rohem dzialamy glównie w Tatrach to fajnie ,że pojawia się inna relacja z innych gór.

Gustaw napisał(a):
Cięliśmy granią od Rawek przez Krzemieniec dalej gdzieś na Paprotną i do Cisnej. Stare dzieje.

Tak,tak . Teraz sobie przypominam Rawkę . Bardzo dzikie tereny.
I jakoś jak tam bylem to zawsze takie warunki delikatnie mówiąc horrorystyczne: mgla,deszcz.

O i zdjęcie Wielkiej Rawki
Obrazek

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 5:07 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Luka3350 napisał(a):
warunki delikatnie mówiąc horrorystyczne: mgla,deszcz

Taaaaak, wszystko przemoczone majta się nad piecem w bazie namiotowej w Łopience (?) ... Brrrrr ... Albo grupowe nocne szukanie wody w gliniastym parowie w morzu pokrzyw przy świetle jednej prehistorycznej latarki ... Brrrr ... :|

_________________
Obrazek TG


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 5:17 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Latarki oczywiście takiej metalowej na plaską baterię :lol:
A czy bateria jest dobra sprawdzalo się językiem -jak pieklo to znaczy ,że bateria dobra.
A spalem wtedy w takim schronisku -bazie w Wetlinie.
Mozna bylo zrobić wycieczkę do Moczarnego. Tam byla taka stara bocznica kolejowa. Wogóle bardzo mroczne klimaty jak z "Bazy ludzi umarlych "

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 5:30 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Luka3350
Rawki to takie zdecydowanie mniej dzikie tereny Bieszczad. Więcej krzaczorów jest między Cisną a Łupkowem.
Ale po sezonie na połoninach też jest pięknie.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 5:33 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
No tak. Przypuszczam ,że największy ruch to jest na Wetlińskiej ,Caryńskiej . A reszta pewnie już o tej porze roku to zupelna pustka. Już nie wspominam o zimie ,która w Biesach jest totalnym hardcorem .

Obrazek

Albo takie dzikie zakątki jak Dolne Jeziorko Duszatyńskie w okolicach Chryszczatej ( tam tez byly niezle walki z tego co wiem )

Obrazek

Albo wodospad
Obrazek

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 5:57 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Pamiętam jak kiedyś w zimie wybraliśmy się właśnie na Wetlińską z Berehów Górnych. Trasa zajmująca w lecie około godziny. Schodziliśmy kilka godzin błądząc we mgle i zamieci. W końcu zeszliśmy na przełaj do kamieniołomu w Nasicznem już właściwie po ciemku. Niesamowicie się wtedy zmęczyliśmy. Niby nic wielkiego w porównaniu z Tatrami, a jednak była to jedna z najbardziej ekstremalnych wypraw w moim życiu. Spodnie mi zamarzły i porobiły mi się od tego obtarcia w pachwinach do krwi.
Popełniliśmy wtedy wiele błędów, które nas chyba dużo nauczyły.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 6:02 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Rohu napisał(a):
Niby nic wielkiego w porównaniu z Tatrami

Z tego co slyszalem to Bieszczady zimą są ogromnie trudne i niejednokrotnie znacznie bardziej wymagające w zakresie kondycji i orientacji niż Tatry.
Pamiętam jak opowiadaleś o tej Wetlińskiej. To są ekstremalne sprawy przy takiej pogodzie. Masz jakieś zdjęcia z tego wypadu ?

A tutaj dwa zdjęcia z netu :
Obrazek

Obrazek

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 6:12 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 9:28 pm
Posty: 2176
Lokalizacja: Litwini wracali?
Fajna relacja, oddaje klimat... Byłam tam nawet pod koniec sierpnia, tym milej mi się czytało ;)

_________________
I'd rather be riding my motorcycle thinking about God than sitting in church thinking about my motorcycle.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 6:23 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
magda jak masz jakieś foty to dawaj .

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 7:54 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Z wypadu na Wetlińską jakieś foty gdzieś mam, ale na drugim kompie. Znajdę kiedyś i wrzucę. Z tego co pamiętam to są robione podczas podejścia, które było jeszcze w miarę lajtowe. Prawdziwy problem powstał przy zejściu, kiedy pogoda była fatalna i widoczność znikoma.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 9:30 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Acha, apropos Stasiuka, to właśnie on zabrał nas na stopa ze Zdyni do Małastowa. Nie byłem pewien czy to on, ale w domu sobie sprawdziłem na google jak wygląda. Miły człowiek :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 03, 2008 11:27 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Piękna relacja, piękne klimaty :) Śliczne zdjęcia :)

Rohu napisał(a):
Dostaliśmy więc bilety na pociąg, którego nie ma Very Happy


Taką przygodę miała też moja koleżanka :D Ja także :D

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 7:09 am 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
No bo to jest wlaśnie problem obecnych czasów.
Ludzie chcą mieć wszystko i to jak najszybciej.
Chcieliby i pociąg i bielty i WC i punktualność itd.
Coś trzeba wybrać. Rohu dostal piękne bilety. To już jest coś .

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 8:10 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn lip 24, 2006 7:21 am
Posty: 3052
Lokalizacja: Leytonstone
bardzo przyjemna relacja :) a zdjecia uspokajajace :brawo:

_________________
Dar mądrości - to przede wszystkim umiejętność panowania nad swoją głupotą.

GG 8660406
Skype justka1983


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 8:12 am 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Justka napisał(a):
a zdjecia uspokajajace

Wlasnie tak tez to odebralem. Jakaś taka nostalgiczna relacja jak z dawnych wakacji.
A numer ze Stasiukiem jest po prostu NIESAMOWITY.

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 8:50 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 18, 2008 8:45 am
Posty: 560
Lokalizacja: Raszyn
[quote="Luka3350"]

Albo takie dzikie zakątki jak Dolne Jeziorko Duszatyńskie w okolicach Chryszczatej ( tam tez byly niezle walki z tego co wiem )

Obrazek

Luka a kiedy zrobiłeś tę fotę :?: To tam jeszcze jest woda czy tylko zdjęcie takie okazałe???!!!
Jakiś czas temu jeździłam w Bieszczady co roku (ostatni raz byłam ze 3-4 lata temu) i niemalże za każdym razem zaglądałam na Jeziorka i z roku na rok było tam coraz mniej wody, ostatnim razem nawet miejscowi odradzili mi wycieczkę w tamtą okolicę mówiąc, że z Jeziorka to już bagno zostało...no i faktycznie widok był dość przygnębiający...czyżby jakaś bioodnowa :?:

_________________
"Boże! Spraw, żeby zamknęli ten sklep!" ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 9:06 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Ja ostatni raz na Jeziorkach Duszatyńskich byłem z 6-7 lat temu. Woda jeszcze była :)
Polecam przejść się z Duszatyna do Prełuk ale nie szlakiem a trochę obok torami kolejki. Szczególnie piękne miejsce to tzw. Łokieć - przełom Osławy.
Trochę trzeba się przedzierać przez krzaczory bo nieużywane tory zarastają, ale na pewno jest to ciekawy wariant tej trasy.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 11:21 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Skoro lubicie takie klimaty to poszperajcie na naszej klubowej stronie, sczególnie w Archiwaliach :
http://styki.ee.pw.edu.pl/index.php?id=archiwalia
O np tutaj na jednym zdjęciu jest sam Gustaw : :lol:
http://styki.ee.pw.edu.pl/foto/archiwum ... 2%20A.html
I jeszcze tutaj u Tomka (ale sporo starych zdjęć poznikało) :
http://www.tsoft.unicom.pl/

_________________
Obrazek TG


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 11:52 am 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Lufka to nie jest moja fota -tylko ze strony o Bieszczadach ,więc może być to stare zdjęcie.

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 11:56 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 18, 2008 8:45 am
Posty: 560
Lokalizacja: Raszyn
hmmmm chyba nastał czas zweryfikować to naocznie ...

_________________
"Boże! Spraw, żeby zamknęli ten sklep!" ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 12:20 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
No to jest zupelnie inny klimat i inna planeta.
Taki jesienne Biesy to jest coś co nigdzie indziej się nie może przytrafić.
To jest miejsce ,w którym czasu nie ma .

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 1:12 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 18, 2008 8:45 am
Posty: 560
Lokalizacja: Raszyn
Mnie zawsze w tamtych okolicach urzekali miejscowi ludzie, bezkonfliktowi, prości i o wielgachnym serduchu. Zawsze miałam wrażenie że problemy tego świata w ogóle ich nie dotyczą, oni byli jakby ponad to wszystko, faktycznie inna planeta.
Gustaw, dzięki za linki :D

_________________
"Boże! Spraw, żeby zamknęli ten sklep!" ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 04, 2008 1:39 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Też uwielbiam takie klimaty,ALE nigdy ,za żadne pieniądze bym tam nie chcial mieszkać na stalę .W tym nigdy na stalę mieści się nie tylko ,powiedzmy zacofanie technologiczne ,ale też i mentalność miejscowych -choć oczywiście urzeka ta prostota i pozorna bezproblemowośc. Myślę ,że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.
To są miejsca wakacyjne tylko. Do życia never ever.

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL