czesć!
w końcu udało mi sie wyjechać w Tatry Słowackie

, więc sie "muszę" Wam pochwalić

ogólnie to wyjazd w Tatry trwał 11 dni , 16-23.07 rano w polskich, 23-26.07 nad Morskim Okiem w schronisku... przez większość czasu niestety, bo akurat nas zaskoczyła wielka ulewa (alarm przeciwpowodziowy w Zakopanym) i podtopione szlaki).
chcialam wejśc przede wszystkim na Czerwoną Ławkę i na Rysy w końcu od słowackiej strony i przejść na polską. co z tego wyszło...:
Pierwszy dzień to było przebijanie sie z domu mego odległego do Novej Lesnej, więc do południa spacer po deszczowym Zakopanem, przejazd i tylko wieczorem maly spacer po Smokowcach, piknych i uroczych swoja drogą.
17.07.2008
delikatnie, żeby szoku wysokosciowego

nie doznać idziemy na Hrebienok, nad Wodospady Zimnej Wody, do Rainerowej Chat (najstarsze schronisko ponoć - z 1865r.), potem w bok magistralą przez Sląski Dom nad Batyżowieckie Pleso, zejście do vyżnich Hag i elktriczką do domu. rano troche chmurzyście, ale potem pieknie, bez upałow, chmurki i słoneczko, milusio. co prawda przez pól magistrali szli za nami bardzo gadatliwi anglojęzyczni trampi, non stop gadu-gadu, az dziw, ale aklimatyzację przezyłam

18.08.2008.
jako że jest piątek, to zalozenie ejst takie,że nie bedzie wielkiej pielgrzynki na Świeta Górę Słowaków czyli Krivan

zatem jedziemy do Strbskiego Plesa, wchodzimy na Krywań i schodzimy zeń. po drodze karmiac nachalnie ciut "proszace' o jedzenie kaczki w jamskim Plesie.
szlak fajny jak dla mnie, widzialam dzieciaki ok 7letniesię tam drapiące

widoki niestety niezbyt widoczne...
19.07.2008.
w sobotę zrobiła sie ładna pogoda rano wieć chciałyśmy wejsc na Czerwoną Ławke. niestety.. po wejściu na Hrebienok pomyliłysmy szlaki i odbiłysmy w lewo na niebieski prowadzący na Slavkowsky Szczyt. w sumie też ładna góra, wiec sobie na nią weszlam
po drodze złapała nas ulewa, mojej siostrze sie odechciało i gdzieś przy Nosie zawróciła. za to mie przy schodzneiu złapała grad. ale warto było, widoki ze szczytu - mniodzio!
20.07.2007.
niedziela, czyli dzień odpoczynku i modłów. alors - z rana wycieczka do Popradu w poszukiwaniu łaski świętej (niestety nie trafiłysmy na odpowiednia godzine), po drodze w kolejce spotkałyśmy nieco niezorientowanych gdzie są i jadących od 2 dni z Warszawy jakimis bardzo okrężnymi drogami panocków, którzy ok13tej wyjeżdzali z popracu, a chceli wejśc na Rysy i spowrotem...

powrót na obiad i po południu wycieczka na Łomnice, z której zeszłam znowu na Hrebienok
(którego nazwę przekręcalam przez caly pobyt :p) pogoda jak dzwon

21.07.2008.
cel- na CzerwonĄ Ławke. wszystko ładnie piknie, dolna Malej Zimnej Wody przepiękna po prostu dech w piersiach zatyka, ale na górze... mleko, mżawka, zimno i widocznośc 5 metrów. nie znamy trasy, nie mamy rękawiczek (bo zapomniałyśmy

) więc sobie darowałysmy. no coż... to dopiero druga próba Czerwonej Ławki. do 3 razy sztuka wszak!
22.07.2008.
a ostatniego wychodzonego w góry dnia na Słowacji weszłam na Polski Grzebień, Małą Wysoką i Rohatke i dalej do Zbójnickiej Chaty i przez Dol. Staroleśna do domku
23.07.2008. miałysmy zamiar przejśc przez Rysy do schroniska nad Morskim Okiem, ale pani z tegoż nas ostrzegła dzień wcześniej, że będzie padać i to mocno. no i ulewa była taaaaka, od nocy do końca dnia, że z Łysej Polany niemal popłynęłysmy asfaltówką. w każdym razie w butach jeziora, wszystko mokre i razem z resztą schroniska suszyłysmy sie 2 dni
24.07.2008. pada cały dzień, szlaki zalane, piwnice w nowym schronisku zalane, w Zakopanem alarm przeciwpowodziowy.