Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Tatrzańskie "redebiuty" dodano zdjęcia
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=6085
Strona 1 z 1

Autor:  kamil [ Wt wrz 09, 2008 9:00 pm ]
Tytuł:  Tatrzańskie "redebiuty" dodano zdjęcia

Witam wszystkich!
To mój pierwszy post, lecz czytam Was od dłuższego czasu. Moje doświadczenie górskie jest znikome( Kasprowy, Giewont, DPS i parę dolinek), a mojej partnerki w tatrzańskich podbojach(a zarazem dziewczyny :) ) jeszcze mniejsze. Jednak w tym roku wyposażeni w mapy, przewodnik i wiedzę uzyskaną na tutejszym forum wyruszyliśmy w Tatry z mocnym postanowieniem zdobycia czegoś ciekawego. A zatem...

dzień pierwszy - 30.08

Wcześnie rano pobudka, pociągiem do Katowic i dalej ze stolicy Górnego Śląska do stolicy polskich Tatr, w której meldujemy się około godziny 12. Szybko się logujemy na kwaterze i ruszamy na rozgrzewkę do Doliny Kościeliskiej. Spacer przez dolinkę powolnym tempem , podziwiamy widoczki i dochodzimy do wąwozu Kraków. Bardzo fajne miejsce, a ponadto w przeciwieństwie do szlaku dnem doliny było pusto. Pod drabinką spotykamy pewne starsze małżeństwo, którego żeńska połówka robi właśnie trzecie podejście do rzeczonej drabinki i jest bliżej wycofu niże wejścia. Okazało się również, że nie posiadają latarki, ale daliśmy radę przejść przez smoczą jamę, choć narzekania było co niemiara. Z łańcuchami większych problemów nie było, choć w samej dziurze dosyć mokro i to mogło trochę utrudniać. Po wyjściu z jaskini zejście w dół i dreptanie doliną, a później już na kwaterę. Przyjemna rozgrzewka dla rozruszania kości.
Obrazek Obrazek Obrazek
Dzień drugi -31.08

Z racji tego, że był to ostatni dzień przed remontem asfaltu do Morskiego Oka postanowiliśmy się do niego doczłapać, tak aby móc sobie spokojnie i bez stresu wrócić. Początkowo chcieliśmy zacząć od kuźnic i przez Krzyżne dostać się do DPSP. Zrezygnowaliśmy jednak z tego wariantu, czego później żałowaliśmy. Ostatecznie start z przystanku autobusowego Zazadnia i szlakiem na Polane Rusinową. Podczas dochodzenia do kaplicy pojawiły się pierwsze chwilę zwątpienia, co do kondycji mojej dziewczyny, jednak, jak okazało się w dniach następnych były zdecydowanie nie potrzebne (po prostu nie lubi podchodzenia w dolinach. :lol: )Na polanie sesja zdjęciowa, widoki świetne, ludzi sporo większość z nich wchodzi na Gęsią Szyję. My zaś podążamy w kierunku Polany pod Wołoszynem i dalej Wodogrzmotów. Szlak bardzo przyjemny i cichy( 4 spotkane osoby przez godzinę), a widoki na Dolinę Białej Wody i Gerlach ciekawe. Od Wodogrzmotów do góry Roztoką. Co chwilę podziwianie widoków i sesja zdjęciowa (to był głód Tatr :D ). Tak więc powoli docieramy do Siklawy, która robi wrażenie. Dalej do schroniska, chwila przerwy i do góry szlakiem w kierunku MOka. Szlak jaki jest każdy wie, więc nie ma co się rozwodzić. Fakt, że zrobiło się tłoczno i tempo nie było piorunujące. Wreszcie docieramy do stawu. Jest już nieco późno, a w związku z tym ,że w pensjonacie jedzonko serwują do 19 robimy tylko kilka zdjęć i ruszamy asfaltem , który pokonujemy w przyzwoitym czasie 1h 15 min. W zasadzie był to trochę bieg, który po całym dniu powalił mnie na kolana, ale dzień zdecydowanie udany.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Dzień trzeci 01.09
Celem był Giewont, czyli odrobinkę wyżej niż dzień wcześniej, a ponadto kolejna okazja do zaprzyjaźnienia się z żelastwem. Ruszamy, przez Małą Łąkę i wypada mi się tylko zgodzić z Antyqjonem, który w swojej relacji zachwalał ten szlak. Droga przyjemna ludzi nie ma, tylko owady a po prawej cały czas Wielka Turnia. Później stromiej do góry i przez kosówkę, aż na przełęcz kondracką. Tutaj już większa ilość turystów, w szczególności, że byliśmy nieco późno. Po łańcuchach do góry (małe kłopoty w jednym miejscu) i już jesteśmy na szczycie. Widoki świetne - Zachodnie, Wysokie jak na dłoni. Wszystko było by super gdyby nie ten śmietnik, który ludzie zostawiają po sobie. Butelki, pety, papierki - Wstyd.
Po chwili w dół , krótka przerwa i wracamy, tym razem przez strążyską. Droga nie najgorsza, ale w porównaniu z Małą Łąką zdecydowanie mniej przyjemnie. Powolnym spacerkiem docieramy do Polany, po drodze mijając awanturujące się małżeństwo. Przyczyną kłótni dziecko, które przy skalnym żeberku postanowiło zakończyć drogę i za nic w świecie nie ruszać dalej. Na polance biwak i do pensjonatu.Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dzień czwarty 02.09

W planach był Kasprowy, a potem miało się zobaczyć. Zaczynamy w kużnicach i powoli do góry przez Jaworzynkę (jak Ja nienawidzę tamtędy) chodzić. Po jakimś czasie w Murowańcu, przerwa i dalej na Kasprowy. Słońce w pełni, gorąco, zero wiatru i aż wstyd mówić, ale omal tam nie padłem na twarz. Kryzys jakich mało. Zmęczyłem się okrutnie - więcej tym szlakiem nie pójdę :wink: . Na szczycie sesja zdjęciowa i lecimy dalej w kierunku Beskidu. Wreszcie meldujemy się na przełęczy świnickiej. Pierwotnie mieliśmy stąd schodzić, ale w dziewczynie odezwał się ambitny charakterek i postanowiła zaciągnąć mnie na górę. Po kilkuminutowej debacie, mimo zbierających się chmur ruszamy w górę. Było warto!! Podejście raczej bez większych problemów. Trochę się obawiałem z racji moich dawniejszych problemów z lękiem wysokości, ale dałem radę. Jedyne miejsce, które sprawiło nam więcej kłopotów to ostatni łańcuch przed samym szczytem. A u góry fantastycznie- widoki niesamowite. Trochę zdjęć i czas się zbierać. Było już trochę późno, przez zawrat mogliśmy nie zdążyć. A poza tym jest tam trudniej i nie wiadomo jak byśmy sobie poradzili. Dlatego szybko wracamy na świnicką i dalej w dół, przez pojezierze do Murowańca. Tam przerwa i tym razem dla odmiany, szybkie zejście Boczaniem do Kuźnic. Wycieczka świetna, a Świnicę polecam każdemu kto jeszcze nie był bo naprawdę warto, a trudności są nie wielkie(szlakiem od Kasprowego rzecz jasna)Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dzień piąty - 03.09

Mieliśmy sobie odpocząć, pospać dłużej, ale....
wstajemy rano, a za oknem znowu świetna pogoda. Szybka decyzja - Czerwone Wierchy. Busikiem do Kir i dalej na Ciemniak. Sporo się naczytałem o tym szlaku, że jest niezbyt fajny i męczący, dlatego były pewne obawy. Faktycznie jego pierwsza część przez las mniej więcej do skały Piec jest mozolna, a w dodatku owady atakują z każdej strony. Jednak dalej jest już lepiej, choć zejście tą drogą pewnie daje w kość. Do chodzimy do Chudej Przełączki, gdzie pojawia się wiatr, który towarzyszy nam już do samego końca. Wejście na Ciemniak nie sprawia problemów a widoki z niego, jak i pozostałych Wierchów fantastyczne. Wrażenie robi także ściana Krzesanicy. Z powodu wiatru siedzenie na górze nie było miłe i szybkim krokiem zmierzamy do Kopy Kondrackiej a potem do przełęczy, z której schodzimy na Kondratową. Idzie sie długo, zakosami a schronisko cały czas wydaję się na wyciągnięcie ręki, co zdecydowanie źle odbija sie na psychice człowieka spragnionego piwa :lol: . Chwilę po zejściu z Przełęczy widzimy "Sokoła" przeprowadzającego tam akcję. Wreszcie docieramy do schroniska - krótki popas, piwko i w dół do Kuźnic.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dzień szósty -04.09

Ten dzień musiał nadejść... dzień małego kryzysu i chęci na wypoczynek. Jednak postanawiamy nie oddawać się całkowicie leniuchowaniu i wreszcie ruszamy do Kościeliskiej. Cel pierwszy do Jaskinia Raptawicka. Dochodzimy do szlaku, i po łańcuchach, których równie dobrze mogłoby tam nie być idziemy do góry. Docieramy do żelastwa przed samym wejściem do jaskini i to jest już bardziej przydatne, wreszcie drabinka i do dziury...
Przyjemne miejsce, cicho, chłodno i ciemno :D. Zdjęcia i powrót. Przy okazji dwie zabawne historie: Na stwierdzenie swojej żony że trochę tu trudno, mąż stwierdza: "Tak, bo to jest czarny szlak". Oraz dziewczyna w śnieżnobiałych adidaskach i z różowym plecaczkiem przez telefon do mamy: "Mamo byliśmy w jaskini , ale nie weszliśmy bo nie miałam latarki i sprzętu" :lol:
Dalej do schroniska Ornak i nad staw smreczyński. Cudowne miejsce, wyobrażam sobie jak musi tam być świetnie, gdy nie ma ludzi, jest cicho i spokojnie. Chwila kontemplacji i wracamy spacerem do kir. Dzień odpoczynku, ale również przyjemny i pełen pozytywnych wrażeń.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dzień siódmy - 05.09

Tegoroczną przygodę z Tatrami postanowiliśmy zakończyć ciekawym akcentem. W tym cel ruszamy do Kuźnic. Do Murowańca tym razem przez Boczań, ale droga równie nie przyjemna jak Jaworzynka. Wreszcie docieramy do schronu, gdzie zjadamy zupkę i zastanawiamy się co dalej, gdyż za oknem halny robił swoje. Jednak udajemy się w w kierunku Czarnego Stawu, a dalej sie zobaczy... No i tak się "zobaczyło", że wylądowaliśmy na Skrajnym Granacie :) Podejście mozolne, ale bez większych problemów, miejsce z łańcuchem łatwe. Jedyny błąd popełniliśmy w momencie, o którym Nyka pisze: "Doszedłszy do żlebu spadającego spod Pańszczyckiej Przełęczy wspinamy się obramiające go grządką skalną". My na chwile zgubiliśmy szlak i poszliśmy chyba fragmentem tego żlebu (ale pewien nie jestem). Na szczęście problemów nie było. Na górze fantastycznie, a przejście Granatami rewelacja. O ile jest dobra pogoda, to nie ma problemu. Obawiałem się "mitycznej szczeliny", ale jak już koledzy z forum udowadniali wcale nie jest taka straszna. Docieramy do Zadniego Granatu i nie bez żalu zaczynamy schodzić. Nie bez żalu, bo apetyty rosły w miarę jedzenia, ale emocje trzeba sobie dozować powoli, a na dalszej trasie jest pewnie trudniej. A więc w dół do Zmarzłego Stawu, dalej do Czarnego, cały czas z pięknymi widokami. Wreszcie jesteśmy w Murowańcu, a dalej kolejny "dramat" na szlaku w Jaworzynce(jakaś kolejka by się przydała na szlaku :lol: ). W ten sposób zakończyliśmy naszą zabawę w górach, gdyż dnia następnego czekał nas powrót do domu. Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Podsumowując było świetnie, pogoda elegancka przez wszystkie dni pobytu, i cele zrealizowane niemal w 100%. Powrót za rok, choć może uda się wcześniej.

Pozdrawiam czytających

Autor:  Rohu [ Wt wrz 09, 2008 9:59 pm ]
Tytuł: 

kamil napisał(a):
Zaczynamy w kużnicach i powoli do góry przez Jaworzynkę


Następnym razem idźcie przez Boczań. Moim zdaniem droga przyjemniejsza. No ale dyskusja na temat tego, która jest lepsza jest jak ta o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.

Jakieś zdjęcia dodaj, to relacja będzie na pewno ciekawsza.

Autor:  golanmac [ Wt wrz 09, 2008 10:01 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Moim zdaniem droga przyjemniejsza

A ja wolę Jaworzynkę :D hehe

Autor:  Rohu [ Wt wrz 09, 2008 10:06 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Rohu napisał(a):
Moim zdaniem droga przyjemniejsza

A ja wolę Jaworzynkę :D hehe


Może chcesz to przedyskutować? ;)

Autor:  Justka [ Wt wrz 09, 2008 10:10 pm ]
Tytuł: 

bar jaworzynka? :wink: :wink:

Autor:  peepe [ Śr wrz 10, 2008 6:41 am ]
Tytuł: 

Ładnie pochodziliście. Brawo

Autor:  Łukasz T [ Śr wrz 10, 2008 7:47 am ]
Tytuł: 

Ja tak samo. Ostatnio w niedzielę przy zejściu. Tam musi być coś 8) tajemniczego w tych skałach. To coś ciągnie Nas na manowce 8)

Autor:  Rohu [ Śr wrz 10, 2008 8:00 am ]
Tytuł: 

Tak, skały z dna żlebu delikatnie szepczą, jak syreny ze swojej wyspy "Chodź do nas".

Autor:  grubyilysy [ Śr wrz 10, 2008 8:28 am ]
Tytuł: 

1)
Jaworzynka rulez - krócej...
2)
Z wszystkich szlaków na Giewont najładniejszy jest jak dla mnie czerwony ze Strążyskiej. Też są piękne widoki na Wielką Turnię ale z większej wysokości a z drugiej strony dla urozmaicenia piękne widoki na Podhale, w oddali Babia... najlepiej w zimie, tyle że raz że nie wolno (stałe zagrożenie lawinowe wiec jest rutynowo zamykany), a dwa że niebezpiecznie. Latem też ładnie, tylko że albo jest pogoda i tłum, albo nie ma tłumu i pogody.

Autor:  LigeiRO [ Śr wrz 10, 2008 8:47 am ]
Tytuł: 

Ciekawe tereny opisujesz, obyś tak dalej rozwijał skrzydła, nie zawsze liczy się cel a droga ;)

Autor:  antyqjon [ Śr wrz 10, 2008 10:52 am ]
Tytuł: 

Jaworzynki też nienawidzę... tzn szlaku przez dolinę, bo o prawdziwej Jaworzynce to Justka napisała. :P Gratuluję 2301 :)

Autor:  Mag_Way [ Śr wrz 10, 2008 11:03 am ]
Tytuł: 

Kamil poszalałeś. No i Orlą liznąłeś. Pięknie. :twisted:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/