Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Fragment E5 (z grzmotami)
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=6215
Strona 1 z 1

Autor:  Dziku [ Cz paź 09, 2008 2:44 pm ]
Tytuł:  Fragment E5 (z grzmotami)

W sierpniu postanowiliśmy przejść górami z Niemiec do Włoch. Zapomnieliśmy że pomiędzy nimi jest jeszcze Austria. :scratch:
A tak w skrócie wyglądały 6 dni wędrówki (częściowo trasą E5):

Obrazek

Dzień 1 – rano przyjeżdżamy wiewiórką do Monachium. Zostawiamy ją samą na parkingu i lecimy na pociąg do Obertsdorfu. Tu okazuje się że w Niemczech język niemiecki nie jest zbyt popularny bo gdy Paweł, który się tam wychowywał i język ten zna jakby miał co najmniej dziadka w Wermachcie pytał wybranych ludzi na ulicy jak trafić do dworca to oni uprzejmie odpowiadali po angielsku że przepraszają ale po niemiecku nie mówią. Było to irytujące tym bardziej że do odjazdu zostało kilka minut. Spokój Pawła udzielił się jednak wszystkim i spokojnym opanowanym sprintem dotarliśmy do drzwi wagonu akurat w chwili odjazdu.
Po dotarciu na miejsce ruszamy obładowani z całym dobytkiem w góry. Na noc docieramy do schroniska Kemptner Hutte. Spanie zbyt komfortowe nie było. Wprawdzie w schronisku czysto a niemieccy i austriaccy turyści górscy są bardzo mili i sympatyczni ale… uwielbiają sobie popierdywać. Momentami w pokoju miałem wrażenie że mógłbym te bąki gryźć.

Obrazek

Dzień 2 – Bąki z nocy przyćmiło wyznanie Pawła. Ten przeżył wrażenie najmocniejsze bo gdy rano otworzył oczy zobaczył przed twarzą to co się widzi gdy starszy niemiecki obywatel bez majtek, obrócony tyłem, schyla się i szuka czegoś w plecaku.
Po otrząśnięciu się ruszamy w dalszą drogę, przekraczamy granicę z Austrią zgodnie z planem po całodniowym marszu docieramy do schr. Memminger Hutte. I to było chyba ostatnią rzeczą, jaką udało się nam wykonać zgodnie z planem A. Na kolację zjadamy ‘bergsteiger essen’ i kulturalnie kładziemy się w jadalni pod stołami na karimatach. Nie wiemy jeszcze wtedy jak duży ta kolacja będzie miała wpływ na zdarzenia w dniu następnym..

Obrazek
Obrazek

Dzień 3 – Tego dnia największy hardcore, z jednej strony wpływ długości trasy (w sumie ponad 2,5 tys. m zejścia i ok. 600 m podejścia), z drugiej wpływ posiłku z dnia poprzedniego. Od przebudzenia słyszymy (pół biedy) i czujemy (gorzej) że coś jest nie tak. Jedzonko musi być dosyć popularne bo zauważamy objawy również u innych turystów. Było to tego dnia o tyle niebezpieczne że trasa na dość długim odcinku prowadziła wąską ścieżką ograniczoną ścianą i przepaścią. W jednym z takich miejsc po odpięciu pasa biodrowego, który przez godzinę skutecznie przytrzymywał i kumulował „energię” odegrałem hymn państwa niemieckiego. Rozbawiło nas to tak bardzo że powodowało ciekawość innych turystów, którzy stawali w tej chmurze energii i pytali uśmiechnięci jak to jest że mamy jeszcze siły na takie śmiechy. Po chwili energia docierała do ich komórek nerwowych i kolejno skakali w przepaść.

Obrazek
Obrazek
A dziewczyny szaleją

Po 13 h drogi, wymęczeni docieramy do Larcher Alm. Uroczej chatki w której... zabrakło dla nas miejsc. Paweł uruchamia plan B i płynną niemiecczyzną załatwia, że z pobliskiego miasteczka Wenns przyjeżdża po nas wypasionym autem (w desce wysokościomierz, wykres rzeźby terenu i inne) starszy pan na emeryturze, który jedynie dla przyjemności i kontaktu z ludźmi prowadzi sobie pensjonat i ma dla nas wolne pokoje. Ot normalne. Prawie jak emeryci w Polsce.

Obrazek
Obrazek
Piwko z pianką, prosto od krowy

Dzień 4 - Dziś mamy zamiar dojść do schroniska Braunschweiger Hutte i tam przenocować. Jednak, jako że nietrzymanie się planu weszło nam w krew, to w schronisku zatrzymaliśmy się tylko na piwo i ruszyliśmy dalej. Po wspięciu się na pobliskie skałki po raz 1 przekraczamy wysokość 3 tys. m. n.p.m. Na parkingu pod lodowcem okazuje się że ostatni autobus już odjechał więc Paweł zwany Mr Plan B załatwia z robotnikami przy wyciągach narciarskich transport i zjeżdżamy do Solden.

Obrazek
Obrazek

Dzień 5 - Udajemy się autobusem do Vent skąd ruszam w górę. Po drodze mijamy drogowskaz „Wildspitze 5-6h”, ech nie raz marzyłem by się wdrapać na drugi szczyt Austrii. No ale przecież trzeba się trzymać planu, który zakładał spędzenie nocy w schronisku Martin-Busch Hutte. No i po paru godzinach docieramy do tego schroniska, wypijamy piwo i… ruszamy dalej – na granicę z Włochami. Docieramy do schroniska Similaun Hutte na wysokości 3015 m n.p.m. Wieczorem podejmuję jeszcze próbę wbiegnięcia na szósty szczyt Austrii - Similaun (3607 m n.p.m.). Zawracam jednak z wysokości 3440 m. Wytłumaczyłem sobie, że bieganie przed zmrokiem po bardzo kruchej i stromej skalnej grani, poruszanie się po lodowcu samemu bez czekana i raków, brak plecaka i jakiegokolwiek sprzętu poza kijkami i czołówką są wystarczającymi powodami żeby sobie wierzchołek odpuścić. Źle na morale wpłynął również widok małej zamieci jaka utworzyła się kilkadziesiąt metrów poniżej szczytu i... wyłaniająca się z niej w pełni oszpejowana powiązana liną grupa ludzi. W skorupach, kompletnych wysokogórskich strojach z wiszącymi u boku śrubami lodowymi i taśmami mogliby dziwnie popatrzeć na mijającego ich kolesia w krótkich spodenkach jedynie z kijkami w ręku :crazy: . Skacząc z jednego obsuwającego się głaza na drugi wesołymi susami docieram do schroniska gdzie już w komplecie zasiadamy do uzupełniania płynów.

Obrazek
Similaun

Dzień 6 - Oglądając błyskawice z poziomu 3 tys. m. szybciutko zeszliśmy do Włoch.

Obrazek

- END - :salut:

Autor:  Lufka [ Cz paź 09, 2008 3:46 pm ]
Tytuł: 

"...gdy Paweł, który się tam wychowywał i język ten zna jakby miał co najmniej dziadka w Wermachcie pytał wybranych ludzi na ulicy jak trafić do dworca to oni uprzejmie odpowiadali po angielsku że przepraszają ale po niemiecku nie mówią. Było to irytujące..."

Tia, co samo w Portugalii, człek do nich po portugeszu a ci po ingliszu, a jak ktoś nieco lepiej po portugeszu gada to ci po spaniolsku, o co kaman? Cholerni poligloci! :crazy:

"Piwko z pianką, prosto od krowy" a tak tak na poważne, bom ciekawska :wink:

Autor:  antyqjon [ Cz paź 09, 2008 3:57 pm ]
Tytuł: 

Oglądając ostatnią panoramkę miałem dość dalekie skojarzenie z widokiem z Polskiego Grzebienia :) A ogólnie to piknie :) Góra na 3 zdjęciu mnie rozwala, co to jest?

Autor:  keff79 [ Cz paź 09, 2008 4:56 pm ]
Tytuł: 

Za duży hardkor geriatryczno-gastronomiczny :lol:

Świetna wyprawa, świetny pomysł na wyprawę

Obrazek

"oko dlaczego właśnie oko... ja tego nie rozumiem, ja nie wiem.."

ZNAK! :shock:

Autor:  gouter [ Cz paź 09, 2008 7:47 pm ]
Tytuł: 

Naprawdę pięknie, zdjęcia genialne :salut:

Autor:  świnia na świnicy [ Cz paź 09, 2008 7:52 pm ]
Tytuł: 

:shock: coś pięknego... może poza widokiem germańskiego zada :lol:
pomysł godny rozważenia
ile średnio stoi schronisko na trasie?

Autor:  Gawith [ Cz paź 09, 2008 8:01 pm ]
Tytuł: 

Fajnie napisana relacja a zdjęcia cudne! :thumright:

Autor:  chemica [ Pt paź 10, 2008 6:21 am ]
Tytuł: 

Extra pomysł :!: Extra przygoda. Relacja superancka, uśmiałam się.
Dziku za wyprawę dostaje w dzienniku chemicy 6.
Obrazek

Autor:  peepe [ Pt paź 10, 2008 6:49 am ]
Tytuł: 

świetna wyprawa
napisz coś w temacie portfela, znaczy koszty

Autor:  Łukasz T [ Pt paź 10, 2008 6:50 am ]
Tytuł: 

Dziku, Menelcze drogi - jedziemy gdzieś razem w 2009 ? Będą chętni abyś ich poprowadził.

Autor:  Dziku [ Pt paź 10, 2008 7:44 am ]
Tytuł: 

Lufka napisał(a):
"Piwko z pianką, prosto od krowy"

Po drodze była chatka przy której można było zakupić kanapki, mleko, piwo. Tak na marginesie myślałem że to coś w rodzaju knajpy przyszlakowej a tam normalnie rodzinka mieszkała i za małą opłatą ugaszczała turystów w podwórku. Wszedłem do środka zanieść kufle po mleku spodziewając się ujrzeć bar, cennik i barmana a tam normalnie kuchnia i rodzinka siedząca przy stole, kroi kiełbasę i stos kanapek robi :thumleft:
antyqjon napisał(a):
Góra na 3 zdjęciu mnie rozwala, co to jest?

To jest Freispitze (2884) widoczny z tarasu schroniska Memminger Hutte.
http://de.wikipedia.org/wiki/Freispitze
keff79 napisał(a):
"oko dlaczego właśnie oko... ja tego nie rozumiem, ja nie wiem.."

No właśnie, czemu nie noga zamiast oka? :scratch:

Autor:  Kaytek [ Pt paź 10, 2008 7:47 am ]
Tytuł: 

Oj, Dziku, teraz to żeś przegiął ;)

Autor:  Dziku [ Pt paź 10, 2008 7:54 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
jedziemy gdzieś razem w 2009 ?

Z dziką chęcią, obgadamy to na zjeździe :D

Autor:  Łukasz T [ Pt paź 10, 2008 7:57 am ]
Tytuł: 

Ok. Oczekuj info. Pewien Dramat się szykuje 8)

Autor:  Dziku [ Pt paź 10, 2008 8:00 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Pewien Dramat

powiedziałbym nawet: Pewny Dramat
8)

Autor:  Łukasz T [ Pt paź 10, 2008 8:01 am ]
Tytuł: 

Oj, tak. Nawet Straż Pożarna będzie w pogotowiu 8)

Autor:  Dziku [ Pt paź 10, 2008 8:04 am ]
Tytuł: 

Tym razem na bank będzie transmisja w tefałenie.

Autor:  Dziku [ Pt paź 10, 2008 8:43 am ]
Tytuł: 

peepe napisał(a):
napisz coś w temacie portfela, znaczy koszty

Dojazd na miejsce to albo autem albo pociągiem z wochenende ticket. Na ten bilet może jechać 1-5 osób a kosztuje 33 euro. Czyli przy 5 os. za podróż przez całe Niemcy płacisz 7 euro! (bilet tylko na pociągi regionalne, bez ekspresów, ale i tak połączenia są całkiem dogodne a pociągi nowoczesne, czyste, szybkie i wygodne)
Schroniska - kilkanaście euro. Powiedzmy 15 euro normalnie i 9 ze zniżką alpenverein (zniżka honorowana tylko w schroniskach należących do sekcji AV, ale jest ich pełno więc z legitymacją można omijać te prywatne). (W Memminger jako że nie było miejsc i spaliśmy w jadalni to nocleg kosztował nas tylko 2,5 e.) Jedzenie od 3 e w górę. Najważniejsze: piwo - 2,5 do 3,5 e.
Jak to przeliczyć na złotówki to cała doba może sporo kosztować. Ale dla Niemców to grosze. Żadnemu do głowy nie przyjdzie żeby brać bułki i konserwę do plecaka :crazy:

Autor:  Kaytek [ Pt paź 10, 2008 3:04 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Kaytek napisał(a):
teraz to żeś przegiął

A cóż to za kulawa polszczyzna. Mówi się "tera przegłeś" :wink:

Tak... MAsz rację. Z tą polszczyzną to dopiero przegłem...

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/