Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Lajtowy początek sezonu zimowego - śladami Artura H.
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=6453
Strona 1 z 1

Autor:  Rohu [ N lis 23, 2008 5:19 pm ]
Tytuł:  Lajtowy początek sezonu zimowego - śladami Artura H.

Pomysł na trasę padł tydzień temu w sobotę w drodze powrotnej z Tatr. Chcieliśmy trochę odpocząć, zrobić coś lajtowego, krótkiego i w miarę przyjemnego. Wtedy jeszcze nie było śniegu.
No i jakoś tak wybraliśmy Zachodnie, że niby płaskie, niskie. Kiler nawet mówił, że to będzie wycieczka dla emerytów.
NIE BYŁA :shock:

No to zaczynamy.
Zespół: KEG w pełnym składzie, czyli Luka3350, kilerus, golanmac i ja czyli Rohu :wink:
Trasa: "nie powiemy, bo nas mac ap zabije".

Start - Kiry-gdzieś po 7 rano. Idziemy zupełnie białą Kościeliską do Ornaku na śniadanie. Fajnie, że przyszła zima. Chociaż zaczęła dosyć mocnym uderzeniem. Nasypało kilkanaście cm śniegu. Mróz 9 stopni.
Luka z Maćkiem zapieprzają zostawiając mnie z kilerem kilkaset metrów w tyle. Dochodzimy do schronu kilkanaście minut po nich.
Jest prawie zupełnie pusto. Jedna dziewczyna rozmawia przez komórkę przyklejając głowę do zamarzniętej szyby, żeby złapać zasięg. Wszystkie stoły stoją puste. Klimatycznie. Za to można lubić tatrzańską zimę.

Po śniadanku i wykładzie Luki na temat przyjemności związanych z długimi podróżami samochodem powoli ruszamy zielonym szlakiem w górę Tomanowej Doliny. Piękny biały, pusty las.
Obrazek
Dobra pogoda. Słońce co jakiś czas przebija się przez chmurki. Śniegu po kostki, czasami do połowy łydki.
Po wyjściu na Polanę Tomanową śniegu jest nieco więcej. Czasami zapadamy się powyżej kolan, ale idzie się w miarę łatwo i przyjemnie.
Zmieniamy się co jakiś czas na prowadzeniu.
Dochodzimy do skrzyżowania szlaku zielonego z czerwonym. Niestety dalej szlak zielony jest zamknięty. Żeby nie łamać prawa musimy iść czerwonym. Na początek żlebem. Im wyżej tym więcej śniegu. Czasami zapadamy się w zaspach nawet do pasa.
W końcu trzeba odbić w prawo gdzieś w kosówkę. Zaczyna się masakra. Ekwilibrystyka po gałęziach, ciągłe zaczepianie się, w końcu czołganie pod drzewami. Zabiera nam to wszystko bardzo dużo czasu i sporo sił.
Przechodzimy do kolejnego żlebu i nim w górę ponad kosodrzewinę. Potem jeszcze kilkanaście metrów w prawo przez kolejny pas zarośli i jesteśmy tuż nad Tomanową Przełęczą.
Obrazek
Piękna rozległa dolina. Miejmy nadzieję, że kiedyś uda się ją nieco ucywilizować. Wybuduje się tunel do Zakopanego, żeby turyści mogli ją zwiedzać. Wielki ośrodek narciarski, itd. Wszystko według planu pana Gąsienicy i innych francowatych śmierdzidupów w sztywnych od brudu portkach.
Robimy mały popasik. Zaczyna się robić trochę zimno. Słońce skrywa się za chmurami. Zaczyna padać śnieg i wiatr się wzmaga.
Idziemy po zmrożonych i przewianych trawach. Potem wchodzimy w głębszy śnieg i dochodzimy do skał na grani. Tu zaczyna się trochę bardziej ślisko, więc przywdziewamy zimową zbroję i wyciągamy ciupaski.
Trochę po zalodzonej płycie po wschodniej stronie grani. Potem po głębokim i stromym śniegu. Robi się coraz zimniej.
Miejscami teren jest nieco lawiniasty. Dużo sypkiego niezwiązanego śniegu. Czasami trafiają się trudniejsze odcinki gdzie trzeba włazić na przednich zębach raków. Dochodzimy na wierzchołek z ulgą, że już skończyły się trudności. Zastanawiamy się w którym miejscu w lutym tego roku spadł stąd Artur H.
Mimo, że śnieg pada dopiero od kilku dni na grani utworzyły się już w paru miejscach spore nawisy.
Grań schodzi nieco w dół łatwym terenem. Potem znowu w górę i dochodzimy do skał, które trzeba znowu obejść po wschodniej stronie. Stok znacznie się tu nachyla. Trzeba trawersować na przednich zębach raków wbijając czekany w niezbyt zmrożone trawki. Upadek stamtąd na pewno nieciekawie by się skończył. A miało nie być trudności. Maciek przekopuje tunel w śniegu po pas idąc wprost pod górę. Ciężko. Kiler obszedł turniczkę z drugiej strony przez bardziej eksponowane i trudniejsze ale krótsze miejsce. Jest już na grani. Czeka na nas.
W końcu dochodzimy do niego. Pod koniec do wejścia używamy 2 czekanów, podając sobie je nawzajem z góry. Ulga. Zastanawiamy się co jest dalej.
Wydaje się, że szczyt powinien być już niedaleko, ale droga ciągnie się w nieskończoność, a mroźny wiatr wywiewa z nas całą energię.
Na Kasprowym odnotowano temperaturę -16 stopni, ale wiatr powoduje, że odczuwalna jest znacznie niższa.
Ciągle idziemy drogą po wschodniej części grani coraz bardziej opadając z sił. Na szczyt docieramy w mgle i zamieci około 14:30-15:00. Nie widać za bardzo gdzie iść dalej. Razem próbujemy sobie przypomnieć topografię terenu i odnajdujemy jakoś szybko drogę.
Patrzę na kilera. Z ośnieżonej kominiarki wystaje mu tylko kawałek nosa ze zwisającym z niego centymetrowym soplem lodu i oczy z zalepionymi lodem rzęsami. Mówię mu o soplu. Nawet go nie czuł, bo twarz miał tak zmrożoną. Ściąga go. Pod nim biała zmrożona skóra, bez oznak krążenia. Kiler powoli rozgrzewa twarz. Patrzę na Lukę. Wygląda podobnie. Połowa nosa od strony wiatru jest biała. Przykłada czapkę do twarzy i próbuje zapobiec odmrożeniom. Ja podobno też mam taki nos.
Co chwilę próbujemy rozruszać zmrożone ręce. Idziemy w rakach po kamieniach przewianym stokiem w stronę Chudej Przełączki. Nikt nie myśli o ściąganiu raków przy tym mroźnym wietrze. Byle by niżej przed nastaniem ciemności.
Przed Chudą chowamy się na kilka minut przed wiatrem za niewielkim garbem. Próbuję zjeść kanapkę, ale jest sztywna od mrozu. Powerad'y mają konsystencję lodowego żelu. Parę łyków chłodnej już herbaty, czekolada i dalej w dół.
Od Przełęczy przedeptaną już ścieżką na Piec. Im niżej tym znacznie cieplej. Jesteśmy schowani przed mroźnym wiatrem. Powoli zaczynam odczuwać ból w końcówkach palców. Napawa mnie to niesamowitą radością. To znak, że wraca krążenie. Sztywne rękawiczki zaczynają się powoli uginać, a my dochodzimy już w ciemnościach do lasu.
Wyciągamy czołówki i dalej w dół.
Śnieg rozpadał się na dobre. W Kościeliskiej nie widać ani jednego śladu.
W Kirach na parkingu jesteśmy po 17. Na samochodzie 5 cm świeżego śniegu. Odsypujemy go i wracamy do nieco mniej białego Krakowa.
Pierwszy dzień sezonu zimowego dobiega końca.

PS. Zdjęcia w relacji są Luki. Kiler później wrzuci więcej.

Autor:  Luka3350 [ N lis 23, 2008 5:42 pm ]
Tytuł: 

Pomimo tego ,że trasa dala nam trochę popalić byla to rewelacyjna wyprawa. Bardzo się cieszę ,że KEG znowu dzialal w pelnym skladzie.

Obrazek

Obrazek

Autor:  kilerus [ N lis 23, 2008 5:49 pm ]
Tytuł: 

To była wycieczka, podczas której człowiek zmagał się z kosówką, balansując na niej, czołgając sie pod nią, czując jak wszystko na plecaku zahacza się o nią, torował po dupę w śniegu trawersując 50 stopniowy stok i czując jak stąpa po płycie i wbija sie pod śnieg, pokonywał 70 stopniowe kominy z pionowymi progami (dzięki Ci Boże za trawki), umierał z wycieńczenia, nie czuł twarzy, próbował oderwać rzęsy i ściągał zalodzone okulary, by coś widzieć, odłamywał sople z nosa i nie czuł palców.
Oby więcej takich wycieczek!!!!!

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Autor:  Gnidek [ N lis 23, 2008 9:51 pm ]
Tytuł: 

Bombowa relacja :D chociaż i tak pewnie nie oddaje tego co faktycznie przeżywaliście
Zdjęcia - jak zwykle ... ''palce lizać'' 8)
Czy ja mam coś ze wzrokiem, czy osoba na tym zdjęciu Obrazek lewituje :?: :shock:

Autor:  kilerus [ N lis 23, 2008 9:55 pm ]
Tytuł: 

Kurcze faktycznie coś dziwnie światło zadziłało. :scratch:

Autor:  Luka3350 [ N lis 23, 2008 10:02 pm ]
Tytuł: 

Genialne. Witek w powietrzu. Gdybym wiedzial ,ze On tak potrafi to nie byloby stresu na tym stromym poletku na , którym powiedzial takim poważnym niskim glosem " Nie podoba mi się tutaj"

Autor:  peepe [ N lis 23, 2008 10:03 pm ]
Tytuł: 

Gnidek napisał(a):
czy osoba na tym zdjęciu lewituje

Rohu tak zawsze :D

Autor:  świnia na świnicy [ N lis 23, 2008 10:04 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
faktycznie coś dziwnie światło zadziłało

jasne, światło, światło.
oszukiści, mieliście składane ruchome schody wysmarowane sympatycznym atramentem, wydało się! :mrgreen:

Autor:  golanmac [ N lis 23, 2008 10:04 pm ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
" Nie podoba mi się tutaj"

Hehe, słyszałem to ... ale udałem że nie słyszę :) no nie było innej rady jak iść dalej ... choć sam prawie miałem kupę w majtkach :D

Autor:  kilerus [ N lis 23, 2008 10:06 pm ]
Tytuł: 

No poletko było z dupy ale później te kominy, progi... poezja!!!

Autor:  Luka3350 [ N lis 23, 2008 10:06 pm ]
Tytuł: 

Witek tak spokojnie popatrzyl na to poletko i powiedzial " Nie podoba mi się tutaj" Ja odwrócilem się do niego i powiedzialem " Mnie też się tu kur.va nie podoba jak jasna cholera "
I tak wyglądal ten górski dialog. Maciek nic nie powiedzial tylko napieral po stromym śniegu do góry - a male lawinki pylowe lecialy po noskach caly czas.

Autor:  golanmac [ N lis 23, 2008 10:09 pm ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
Maciek nic nie powiedzial tylko napieral po stromym śniegu do góry

Żeby można było inaczej to by powiedział ... a tak przynajmniej jest zaj.ebista satysfakcja ....

P.S.
maćkowi też się nie podobało ...

Autor:  Luka3350 [ N lis 23, 2008 10:11 pm ]
Tytuł: 

Każdemu kto ma jakiekolwiek pojęcie to poletko by się nie podobalo.
A świadomośc ,że Hajzer dokonal tam malego przesunięcia w terenie nie podnosila humoru.
Ale tak poza tym to grń bardzo fajna i na początek sezonu taki konkrecik.

Autor:  kilerus [ N lis 23, 2008 10:14 pm ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
taki konkrecik.


Eeeee, no co ty, to tylko zachodnie!
Nawet dziaby nie wziąłem (motyla noga jego mać ale zje.ałem).

Autor:  Luka3350 [ N lis 23, 2008 10:17 pm ]
Tytuł: 

:lol:
Najważniejsze ( wiadomość dla KEGa ) że kwestia wspólnego :drink: za dwa tygodnie jest już ok.

Autor:  golanmac [ N lis 23, 2008 10:17 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Eeeee, no co ty, to tylko zachodnie!

Aż zachodnie ;D

Autor:  Rohu [ N lis 23, 2008 10:57 pm ]
Tytuł: 

Gnidek napisał(a):
lewituje Question


Kiler zrąbał fotomontaż. Krzywo wkleił moją postać w zdjęcie grani znalezione na internecie. No i się wydało, że nigdzie nie byliśmy. Przesiedzieliśmy całą sobotę w knajpie w Krakowie i wymyślaliśmy dramatyczną relację z gór wysokich. Przecież nikt w taką pogodę nie wyszedł by w góry.
Mówiłem kilerowi, żeby dokładnie montował zdjęcia, bo się ktoś na tym pozna, ale on to zrobił na szybko i niedokładnie. No i klops :oops:

Autor:  golanmac [ N lis 23, 2008 11:01 pm ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
za dwa tygodnie jest już ok

Zaje.biście Kolego :D

Autor:  mpik [ N lis 23, 2008 11:59 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
To była wycieczka, podczas której człowiek zmagał się z kosówką, balansując na niej, czołgając sie pod nią, czując jak wszystko na plecaku zahacza się o nią, torował po dupę w śniegu trawersując 50 stopniowy stok i czując jak stąpa po płycie i wbija sie pod śnieg, pokonywał 70 stopniowe kominy z pionowymi progami (dzięki Ci Boże za trawki), umierał z wycieńczenia, nie czuł twarzy, próbował oderwać rzęsy i ściągał zalodzone okulary, by coś widzieć, odłamywał sople z nosa i nie czuł palców.
Oby więcej takich wycieczek!!!!!


bo czasem właśnie nawet te teoretycznie łatwe i proste szlaki potrafią dać nieźle w dupę... :brawo:

zazdrość... oj zazdrość przebija z mych słów... a ja niestety swój kadłub z pościeli dziś nie ruszyłem*... :cry:

* - bynajmniej nie z lenistwa :!:

Autor:  Rohu [ Pn lis 24, 2008 12:02 am ]
Tytuł: 

Wiesz mpik w pościeli można też niejeden szczyt zdobyć, sprzętem się pobawić, zmęczyć się i zdyszeć przy tym nieziemsko, więc nie masz co narzekać ;)

Autor:  golanmac [ Pn lis 24, 2008 12:07 am ]
Tytuł: 

mpik napisał(a):
nawet te teoretycznie łatwe i proste szlaki

To jak, ściśle granią jest teoretycznie łatwo ?

Autor:  Łukasz T [ Pn lis 24, 2008 6:55 am ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
To była wycieczka, podczas której człowiek zmagał się z kosówką, balansując na niej, czołgając sie pod nią, czując jak wszystko na plecaku zahacza się o nią, torował po dupę w śniegu trawersując 50 stopniowy stok i czując jak stąpa po płycie i wbija sie pod śnieg, pokonywał 70 stopniowe kominy z pionowymi progami (dzięki Ci Boże za trawki), umierał z wycieńczenia, nie czuł twarzy, próbował oderwać rzęsy i ściągał zalodzone okulary, by coś widzieć, odłamywał sople z nosa i nie czuł palców.



Tzw. pełen wypas w ofercie :lol:

Autor:  Luka3350 [ Pn lis 24, 2008 9:33 am ]
Tytuł: 

Wypas byl. I przyznam ,że nawet cala Ekipa byla mocno zdziwona.
Nastawiliśmy się na może nie lajt ale na coś średnio trudnego i średnio dająceg w kość. A trudności byly na zdecydowanie dlugim odcinku grani,
a warunki daly nam popalić zacnie.
No ale zadowolenie na dole bylo i poczucie ,że sobotę mozna wpisać na listę udanych dni górskich.

Autor:  Lechuu [ Pn lis 24, 2008 11:44 am ]
Tytuł: 

okrutnego smaka narobiliście!!

Autor:  Luka3350 [ Pn lis 24, 2008 11:46 am ]
Tytuł: 

No to do dziela !!

Autor:  mpik [ Pn lis 24, 2008 1:08 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
mpik napisał(a):
nawet te teoretycznie łatwe i proste szlaki
To jak, ściśle granią jest teoretycznie łatwo ?


Nie miałem akurt na myśli tutaj jakiegoś konkretnego pozaszlaku (w tym wypadku chyba okolic Stołów), tylko szlaki raczej ogólnie.
Generalnie Zachodnie uważa się za góry łatwiejsze (z czym ja nie do końca się zgadzam) a Czerwone Wierchy większość potraktowałaby na luzie. Co oczywiscie nie zmienia faktu ze przy niesprzyjajacych warunkach nawet najprostsze szlaki mogą stać się śmiertelną pułapką. Dla Was z pewnością aż takim koszmarem nie były, bo za dobrzy jesteście w te klocki, ale jednak z tego co piszecie, troche się Wam dały we znaki...
A odpowiadając na Twoje pytanie, w dużej częsci masz rację, przy świeżo nasypanym sniegu ściśle granią nie jest łatwo. Nawet na tak zdawałoby się prostym odcinku, jakim szliście. Tym bardziej jednak sie wam należą słowa uznania ;)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/