Z racji przerwy świątecznej i ostatnich opadów śniegu postanowiliśmy wybrac jakąś lekką wycieczkę. Kombinowaliśmy bardzo długo gdzie iść, aż w końcu pojawił się pomysł zdobycia głównego szczytu Świnicy.
Wyjechaliśmy z Krakowa w składzie: Golanmac, Rohu i Kilerus.
Pogoda piękna, ale warunki średnie. Dużo nawianego sypkiego śniegu. Po drodze spotykamy dwie dziewczyny, które miały śię wspinać na Świnicy ale warunki sprawiły, że już wracają.
My już teraz wiemy, że główny szczyt odpuścimy i mamy nadzieję, że taternicki chociaż pójdzie.
Taternicki szczyt jednak udaje się zdobyć. Po drodze jest dość ciekawie. Ja się ostro bawię nowym sprzęciorem
Głównego wierzchołka nie próbujemy, bo wybitnie śnieg nie trzyma się skał i trójka lawinowa też daje nam do myślenia.
Spowrotem widzimy ciekawe okazy, np. schodzącą tyłem kobietę na stoku o nachyleniu 30 stopni.
Powoli robi się ciemno, więc kierujemy się na nartostrade w Goryczkowej, a tam ścigamy się (metodą dupozjadów) z ratrakiem. Wygrywamy!
kiedyś nam to typ prowadzący pokazał na zajęciach