Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Rajski koniec wakacji 2008
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=6960
Strona 1 z 2

Autor:  Carcass [ So lut 14, 2009 1:43 am ]
Tytuł:  Rajski koniec wakacji 2008

Kto czytał moją poprzednią relację pt. „Nie samą Słowacją żyje człowiek” ten wie, że z urlopu przedwcześnie wróciliśmy do domu z uwagi na nie do końca sprawny samochód. Kto nie czytał, to albo może wrócić do tamtej relacji albo potraktować tę jako odrębną całość.
Siedzę sobie zatem na fotelu i oglądam zmagania olimpijczyków (Pekin 2008). Całkiem przyjemnie, choć jednak trochę inaczej sobie wyobrażałem końcówkę urlopu. Może pomaluję część ogrodzenia, która jeszcze mi została ? Plan zacny, aczkolwiek chciałoby się jeszcze liznąć trochę gór. W tym czasie wg. pierwotnego zamiaru mieliśmy być w Żiarze i penetrować tamten rejon Tatr Zachodnich (Banówka, Baraniec, Bystra, Płaczliwy). No ale z wiadomych przyczyn byliśmy teraz w domu. Wreszcie dzwoni Patrycja i proponuje wariant „B” - bardzo interesujący. Miejsce, które kocham równie mocno jak Tatry, a może i bardziej.
Zamieniamy samochody i szybko wrzucamy plecaki tym razem do Matiza Patrycji i szybko ruszamy by nie tracić czasu. Polecam wyjazdy w niedzielę po południu. Korki i to niemałe widzieliśmy tylko w przeciwnym kierunku. Weekendowi turyści wracali właśnie z Zakopanego i okolic. Spokojnie przekraczamy granicę w Jurgowie (Łysej Polany konsekwentnie unikamy), poza tym jest bliżej.
Ok. 16 jesteśmy już w Hrabuszicach. Decydujemy się na noclegi u niejakiego Józefa P. – duży żółty dom na skraju potężnej łąki, za którą zaczyna się już Słowacki Raj.
Józek, mimo iż to mężczyzna w średnim wieku okazał się być obeznany w świecie techniki. Całe godziny spędzał w swoim gabinecie, przeglądając strony www. W każdym pokoju telewizor, co było warunkiem koniecznym z uwagi na trwające igrzyska. Niestety próba uruchomienia pudła telewizyjnego zakończyła się fiaskiem. Mówię Józkowi, że ten telewizor to jakaś atrapa chyba, bo nic się w nim nie da oglądać, a ten na to, że telewizja to wymysł szatana i że on nie ogląda od 12 lat i żyje.
„O żesz ty w mordę taraszony bambusie” pomyślałem sobie. Ale Józkowi w końcu zmiękła rura i zaproponował przeniesienie TV z innego pokoju. Walczyłem z tym w pocie czoła. Drugi okazał się niewiele lepszy, ale to „niewiele” nam wystarczyło. Wszak nie pojechaliśmy tam po to by oglądać TV, chcieliśmy tylko być na bieżąco z wydarzeniami w Pekinie.
Chwilę po nas przyjechali kolejni turyści, którzy upatrzyli sobie tam idealną bazę na wyprawy w... Tatry Wysokie. Niektórzy to mają pomysły. Józek wietrząc natychmiast dobry interes przewiózł ich do swojej drugiej bazy do Popradu.
Po ciężkim boju z telewizorem pora na konkretną kolację za korony (łza się w oku kręci). Oczywiście wyprażany syr z hranolkami. Tak też było przez 2 kolejne dni.
Poniedziałek wita nas piękna pogodą. Trzeba przyznać, że mimo różnych dziwactw Józka P. do wyposażenia kuchni nie można było mieć zastrzeżeń. Duża, przestronna z częścią jadalną z widokiem na Tatry. Oj chciałoby się mieć chatę w takim miejscu. Ale czy wtedy Słowacki Raj byłby wciąż taki wyjątkowy ???
Pakujemy plecaki i wychodzimy. Po raz kolejny przekonujemy się jak sympatycznym narodem są Słowacy. Robotnicy pracujący u sąsiada Józka spytali jaką trasę zamierzamy przejść i od razu wskazali nam odpowiedni skrót. Skorzystaliśmy z rady i na początku przyszło nam przemierzyć wielką łąkę, z której dokładnie już widzieliśmy niepozorne pagórki Słowackiego Raju. Niepozorne z zewnątrz, a urzekające urodą od środka.

Obrazek

Kupujemy bilety – nie takie jak w TPN świstki tylko kartki pocztowe. Wybraliśmy wąwóz, który miałem okazję przechodzić już trzykrotnie, ale Patrycja jeszcze nigdy tam nie była, więc kiedyś trzeba było tam uderzyć wspólnie. To chyba najbardziej oblegana trasa SR, ale jest piękna, więc czasem trzeba się poświęcić. Przez pewien czas szliśmy szlakiem niebieskim, który prowadzi na Przełom Hornadu ale w przeciwną stronę niż zdecydowana większość turystów. Wreszcie docieramy do początku słynnego wąwozu Sucha Bela. Wejście do rokliny wygląda bardzo niepozornie.

Obrazek

Ale już kawałek dalej odsłaniają się przed nami znacznie ciekawsze widoki...

Obrazek Obrazek Obrazek

Ale kolejny kawałek dalej widoki już nie są tak wspaniałe, ze względu na prawdziwy tabun ludzi kłębiących się na kilku drabinach, które występują tu w całym pakiecie. Jak się patrzy na tą kolejkę to można się zniechęcić.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Na szczęście po pokonaniu drabin korek się rozładowywuje niczym na Zakopiance po przejechaniu świateł w Skomielnej Białej. Znów możemy delektować się pięknymi obrazkami.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Przejście Suchej Beli zajmuje jakieś 2 – 2,5 godziny. Wszystko zależy od tego ile czasu straci się w zatorach. Po wyjściu z tego wąwozu wychodzi się na ścieżkę przypominająca te w naszych Beskidach.
Stąd prawie wszyscy kierują się do Klasztoriska, gdzie stoi schronisko na wielkiej polanie. Można się tu posilić, coś „chlapnąć” i zaplanować dalszą trasę.
Po odpoczynku obieramy kurs na Wielki Kisiel – jedyny wąwóz SR, którego jeszcze nie miałem przyjemności przechodzić. Głównie było to związane z pożarem, który kilka czy też kilkanaście (już nie pamiętam) lat temu strawił właśnie tamte rejony SR. W każdym razie szlak został przywrócony dla ruchu turystycznego, z czego skwapliwie skorzystaliśmy. Po drodze można jeszcze przejść w pół godziny taką małą uroczą pętelkę, ale tym razem jej odpuściliśmy. Zdjęcia z niej zamieściłem
w mojej poprzedniej relacji ze Słowackiego Raju.
Jak się okazało kładki i drewniane drabinki w Wielkim Kisielu są w fatalnym stanie. Trzeba było naprawdę uważać by się nie poturbować.

Obrazek Obrazek

Po przejściu tych częściowo zbutwiałych i spróchniałych kładek zaczyna się najbardziej atrakcyjna część szlaku. Teraz przez ponad godzinę mocujemy się z całkiem niemałymi drabinami i stupaczkami przytwierdzonymi do skały. Ten odcinek jest wspaniały. Spore emocje i piękne widoki.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wracamy do Podlesoka już zwykłym „beskidzkim” szlakiem. Po drodze dzieje się prawdziwe nieszczęście. Wypijam ostatniego Harnasia i z wielką radością pod kapslem od puszki znajduję słowo „piwo”, czyli bonusowy Harnaś. Następnie automatycznie wyrzucam tę puszkę do pierwszego napotkanego kosza na śmieci zapominając o wcześniejszym oderwaniu kapsla. Przez pół drogi powrotnej przeżywałem ten dramat ;(.
W drodze powrotnej podziwiamy zachód słońca nad Tatrami.

Obrazek Obrazek

Dalsza część wieczoru to już klasyka: wyprażany, browary i skróty z olimpiady.

We wtorek pogoda nie gorsza. Oj świetnie, że jednak się tu wybraliśmy. Wyszliśmy dość późno, bo oglądaliśmy potyczką naszych siatkarzy z makaroniarzami – bez happyendu niestety. Dla odmiany Tatry z rana wyglądały tak:

Obrazek

Znowu szorujemy przez łączkę i w tym samym miejscu nabywamy bilety. Tym razem kierujemy się jednak w lewo na osławiony Przełom Hornadu. To taka Orla Perć Słowackiego Raju. Szlak wiedzie nad rwącą rzeką (Hornadem) i raz po raz przewija się na zmianę na obydwa jej brzegi. Przejścia te odbywają się przy pomocy wiszących mostów linowych. Jest sporo miejsc eksponowanych, gdzie swoje zdrowie a może i życie zawierzamy metalowym stupaczkom i łańcuchom. W kilku miejscach skały są przewieszone i aby pokonać dany odcinek trzeba się odchylić w stronę rzeki, która pieni się (kilka albo i kilkanaście metrów) pod naszymi stopami. Dla wprawnego turysty szlak ten nie będzie stanowił problemu, ale dla osób z lękiem wysokości może być przeżyciem traumatycznym, którego nie będą mile wspominać. Niemniej jednak trasa ta jest bardzo popularna wśród turystów, a można na niej spotkać nawet małe dzieci, więc aż tak źle nie jest. Ja osobiście z małym dzieckiem bym się tam na pewno nie wybrał.
Początek jest bardzo niewinny i nie zapowiada dalszych emocji.

Obrazek

Ale dość szybko się one pojawiają...

Obrazek

Przełom Hornadu znam bardzo dobrze, ale zawsze przejście niektórych fragmentów wywołuje u mnie dreszczyk emocji. Pojawia się pierwszy wiszący most.

Obrazek Obrazek Obrazek

I dalsza trasa. Kolejne stupaczki, następny wiszący most, na który może wejść razem maksymalnie tylko 5 osób. A wszystkiemu towarzyszą wspaniałe widoki na Hornad i jego otoczenie, przypominające nieco nasz przełom Dunajca w Pieninach.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

W pierwszej wersji mieliśmy przejść część Przełomu Hornadu a następnie udać się do Sokoliej Doliny, słynącej z najwyższego wodospadu w Słowackim Raju, który pokonuje się całym ciągiem drabin. Ale czasu było coraz mniej wiec zdecydowaliśmy się na kontynuowanie wędrówki przełomem Hornadu.
W Letanowskim Młynie (taki niewielki bar na polance po drodze) upragnione piwko (kofola) i ruszamy dalej w stronę Cingova. I na tym odcinku jest sporo emocjonujących fragmentów, które wyzwalają trochę adrenalinki.

Obrazek Obrazek Obrazek

Wreszcie stajemy na twardym gruncie i podziwiamy Tomaszowski Widok.

Obrazek

Wkrótce będziemy tam na górze. Na parkingu w Cingowie najwyższa pora na solidny posiłek. Wyciągam już chyba przedostatnią puszkę piwa z plecaka. Upał jest okrutny. Ależ smakuje w takim momencie piwko z torby izotermicznej.
Przeszliśmy z Podlesoka naprawdę spory kawał. Wrócić przed zmrokiem tym samym szlakiem nie ma szans. Idziemy teraz górą – trasa nieco podobną do Sokolej Perci, albo do szlaku wiodącego górami wzdłuż Doliny Prądnika (mam szczęście mieszkać niedaleko, więc kilka razy miałem przyjemność tamtędy chadzać). Przechodzimy przez Tomaszowski Widok. Rzeczywiście widok z niego przedni.

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Dalej to już tylko walka z czasem, ostatecznie zakończona sukcesem. Na deser znowu podziwiamy Tatry.

Obrazek

Pięknie. Szkoda, że już jutro wyjeżdżamy, ale do Raju zawsze warto wpaść choćby na chwilę.
W środę oficjalnie żegnamy Józka i udajemy się na... inny typ relaksu – mianowicie termalne kupalisko :). Nie jestem fanem tego typu rozrywek, ale obiecałem, poza tym trzeba się powoli przygotowywać do wieku starczego :).
Ależ mnie spaliło w tym Vrbowie. Kilka dni dochodziłem do siebie. No cóż – kompletny brak doświadczenia w opalaniu się. Po drodze jeszcze odwiedziliśmy tesco w Keżmaroku ze zrozumiałych względów i tak oto zakończyły się nasze wakacje 2008.
Już po raz drugi opisuję Słowacki Raj w moich relacjach. Ci co znają wiedzą, że warto tam jechać, ci co nie znają niech się nawet nie przyznają. To jedno z tych miejsc, o których wystarczy, że słyszę i już pojawia się rogal na mojej twarzy :).

Pozdrowienia

Wojtek

P.S. No i Scharlachberg zszedł był przy pisaniu tej relacji. Oj życie, życie...

Autor:  Samoth [ So lut 14, 2009 12:26 pm ]
Tytuł: 

byłem, widziałem i potwierdzić mogę: takie niepozorne a jakże przecudne miejsce. Tylko Ci ludzie... na weekend majowy kolejki gorsze niż w biedronce przed świętami :)

Autor:  regedarek [ So lut 14, 2009 12:47 pm ]
Tytuł: 

Dokładnie dlatego warto tam jechać tuż przed majowym weekendem, uświadczyliśmy może 8 osób na Suchej Beli

Autor:  Carcass [ So lut 14, 2009 4:52 pm ]
Tytuł: 

Ja akurat bylem pod koniec sierpnia. Ale Sucha Bela zwykle jest oblegana, chyba że tak jak mówicie jechać jeszcze w kwietniu.
A próbował ktoś zimą przechodzić te rokliny ?

Autor:  nyk [ N lut 15, 2009 4:24 pm ]
Tytuł: 

świetne miejsce, spoko relacja, narobiłeś mi kolego ochoty na Przełom Hornadu bo na suchej Beli byłem w okolicach 10 września i zrobiła na mnie duże wrażenie i co najważniejsze było pusto :lol:

Ps. Ale z tym Harnasiem to przegięcie kolego.

Autor:  regedarek [ N lut 15, 2009 4:28 pm ]
Tytuł: 

Na mnie największe wrażenie zrobiła Sokolia Dolina i taka strasznie długa trasa po prawej od Beli Velky Sokol chyba...

Autor:  Mag_Way [ Pn lut 16, 2009 9:01 am ]
Tytuł: 

Carcass po zimowych relacjach dobrze poczytać taką Waszą - "letnią" :lol: Duzoo drabinek :lol: , ale widze ze dobra zabawa. I to jest najważniejsze!!! +

Autor:  Carcass [ Pn lut 16, 2009 9:38 am ]
Tytuł: 

nyk napisał(a):
świetne miejsce, spoko relacja, narobiłeś mi kolego ochoty na Przełom Hornadu bo na suchej Beli byłem w okolicach 10 września i zrobiła na mnie duże wrażenie i co najważniejsze było pusto Laughing


Przełom Hornadu to jedyny w swoim rodzaju szlak, jaki miałem przyjemność przechodzić. Rokliny są świetne, ale jest ich kilka, a Przełom Hornadu tylko jeden.

nyk napisał(a):
Ps. Ale z tym Harnasiem to przegięcie kolego.


Do tej pory cierpię z tego powodu :(. Na początku to chciałem nawet wracać (jakieś pół godziny marszu w jedną stronę), ale zaczęło się już ściemniać :(.

Cytuj:
Na mnie największe wrażenie zrobiła Sokolia Dolina i taka strasznie długa trasa po prawej od Beli Velky Sokol chyba...


Na prawo od Suchej Beli są Piecki i wspomniany przez Ciebie Wielki Sokół. Niestety Wielki Sokół był zamknięty w czasie wakacji - chyba znowu był jakiś pożar w tamtym rejonie :(. A Sokolia Dolina faktycznie robi wrażenie. Za młodu - przeszliśmy ją "pod prąd" po kilku piwkach - szokując tym mocno słowackich turystów i budząc podziw wśród turystów z Polski. Teraz bym się na to nie odważył.

Cytuj:
Carcass po zimowych relacjach dobrze poczytać taką Waszą - "letnią" Laughing


Dzięki. Mam jeszcze kilka "niezimowych" w zanadrzu :).

Autor:  Mario431 [ Śr lut 18, 2009 9:51 am ]
Tytuł: 

Muszę przyznać, że Ty to masz talent do pisania bardzo interesujących i emocjonujących relacji. Tylko pozazdrościć. Ja swoją z Wielkiej Fatry męczę i końca nie widać.
Wojtku (chyba mogę do Ciebie tak się zwracać?) przeszedłem podobną trasę Przełomu Hornadu w z zaliczeniem Letanowskiego Mlyna - tylko myśmy zrobili jakbu to ująć tę pętelkę w odwrotnym kierunku - punkt wyjścia i powrotu z Cingova. Ale chciałem o tej knajpce na polance - pamiętam, bo za chiny barman nie dał się przekonać do nalania Kelcika (ach ten smak :-)) do szkła na wynos, tzn. aby móc wyjśc na zewnątrz i usiąść sobie z piwkiem na trawce przy potoku musieliśmy wziąć w plastiku. Proponowałem kaucję, plecak, ... (żonę nie :-)) w zastaw, ale nic to nie dało. No cóż widocznie taki urok :-).
Powiedz mi, czy jak zwykle jechaliście w ciemno, czy mieliśmy coś upatrzone, zarezerwowane?

Autor:  Carcass [ Śr lut 18, 2009 10:12 pm ]
Tytuł: 

Mario431 napisał(a):
Muszę przyznać, że Ty to masz talent do pisania bardzo interesujących i emocjonujących relacji.


Wielce raduję me serce słowa tak miłe :).

Mario431 napisał(a):
Wojtku (chyba mogę do Ciebie tak się zwracać?)


Naturalnie.

Mario431 napisał(a):
Ja swoją z Wielkiej Fatry męczę i końca nie widać.


Ja też tą relację trochę męczyłem. Najgorzej jest się zebrać. POtem już idzie. Chętnie poczytam o Twoich wojażach w Wielkiej Fatrze. Ładnie tam i cicho.

Mario431 napisał(a):
Ale chciałem o tej knajpce na polance - pamiętam, bo za chiny barman nie dał się przekonać do nalania Kelcika (ach ten smak Smile) do szkła na wynos, tzn. aby móc wyjśc na zewnątrz i usiąść sobie z piwkiem na trawce przy potoku musieliśmy wziąć w plastiku.


Słowacy są generalnie bardzo sympatyczni, ale czasem dziwnie uparci. Mnie najbardziej zawsze dziwi zamykanie knajp w wakacje o godz. 23. Pełno ludzi przy stolikach z piwem i innymi specjałami a ci krzesła wykładają na stoliki i po zawodach. Jako Polak nie mogę tego pojąć - choćby z ekonomicznego punktu widzenia. Nieraz już na wynos musieliśmy brać.

Cytuj:
Powiedz mi, czy jak zwykle jechaliście w ciemno, czy mieliśmy coś upatrzone, zarezerwowane?


Jak zwykle w ciemno. Jak do tej pory w samochodzie nie spaliśmy :).

Autor:  jck [ Cz lut 19, 2009 8:40 am ]
Tytuł: 

Oj, bardzo urokliwe. A zimą raj dla lubiących lodospady. Choć tak jak piszecie: w sezonie Sucha Bela to jak kolejka w mięsnym. Sokolia Dolina też jest fajna, Piecki czy Velky Sokol.
A takie pytanie nieco z innej beczki: czy ktoś z Was ma zdjęcie z dołu Obrovskiego Vodopadu? Tego, który widać z góry z tej niewielkiej pętelki przy szlaku przez Kysel?

Autor:  Carcass [ Cz lut 19, 2009 10:52 am ]
Tytuł: 

jck napisał(a):
A takie pytanie nieco z innej beczki: czy ktoś z Was ma zdjęcie z dołu Obrovskiego Vodopadu?


To jest ten wodospad, obok którego prowadził zamknięty obecnie szlak a została tylko ta mała pętelka ? Tam chyba zginęła ta 20-letnia Słowaczka. Pętelkę przechodziłem, ale zdjęc wodospadu nie mam.

Autor:  jck [ Cz lut 19, 2009 11:45 am ]
Tytuł: 

Tak, właśnie ten. Kurczę, ja kiedyś widziałem na necie takie zdjęcie, ale to chyba perełka była...

Autor:  Carcass [ Cz lut 19, 2009 12:00 pm ]
Tytuł: 

jck napisał(a):
Tak, właśnie ten. Kurczę, ja kiedyś widziałem na
necie takie zdjęcie, ale to chyba perełka była...


Zdjęcie w terenie ciężko tam zrobić bo nie ma tam jak zleźć. A swoją drogą szlak, który tamtędy przebiegał swego czasu musiał być nieźle eksponowany.

Autor:  jck [ Cz lut 19, 2009 12:05 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Zdjęcie w terenie ciężko tam zrobić bo nie ma tam jak zleźć. A swoją drogą szlak, który tamtędy przebiegał swego czasu musiał być nieźle eksponowany.

Masz rację. Zdjęcie z góry nie oddaje w pełni klimatu tego miejsca, natomiast w dół obecnie nie nada...I fakt: ten stary szlak musiał być naprawdę interesujący:D

Autor:  Trauma_ [ Cz lut 19, 2009 3:32 pm ]
Tytuł: 

Ehhhh... Słowacki Raj... to pierwszy raz tam się w życiu załałam w trupa :lol:

Swoją drogą... zrobiłam tam tyle km, przeszłam niefajną przygodę a zdjęć jak na lekarstwo.... z 3 czy 4 :( Miło zobaczyć to piękne miejsce raz jeszcze.

P.S. o ile pamiętam to tam zawsze mieli pocztówkowe bilety w pliczkach po 3 szt. :mrgreen:

Fot 47 - też mam tam zdjęcie

Autor:  Carcass [ Cz lut 19, 2009 4:09 pm ]
Tytuł: 

Trauma_ napisał(a):
Słowacki Raj... to pierwszy raz tam się w życiu załałam w trupa Laughing


Czyżbyś próbowała w tym stanie hasać po drabinkach i z tego wynikała ta niefajna przygoda ?

Jeśli jesteś spragniona zdjęć ze Słowackiego Raju, to tu jest jeszcze trochę, w tym i te z tej małej fajnej pętelki koło Kisieli.

http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... ht=weekend

Autor:  Elfka [ Cz lut 19, 2009 7:57 pm ]
Tytuł: 

Przepięknie :)

Znam tylko szlak Suchą Belą i Przełomem Hornadu, czyli to co miało w ofercie biuro turystyczne z Zakopanego.

Autor:  Carcass [ Cz lut 19, 2009 8:08 pm ]
Tytuł: 

Elfka napisał(a):
Znam tylko szlak Suchą Belą i Przełomem Hornadu, czyli to co miało w ofercie biuro turystyczne z Zakopanego.


Najlepiej wybrać się tam na tydzień lub dwa. Atrakcji na pewno nie zabraknie. A tam nie trzeba tak jak w Tatrach wcześnie wstawać, bo szlaki nie są zbyt długie, więc na spokoju można połączyć wypoczynek aktywny z pasywnym :).

Autor:  bright [ Cz lut 19, 2009 10:42 pm ]
Tytuł: 

Piękne miejsce...wiążą się z nim same miłe wspomnienia ;)...dobrze powspominać letni czas gdy za oknem zima...dzięki :thumright:...wielka szkoda, że dla niektórych odpoczynek na Słowacji to teraz nielada luksus :(

Autor:  Carcass [ Pt lut 20, 2009 8:57 am ]
Tytuł: 

bright napisał(a):
wielka szkoda, że dla niektórych odpoczynek na Słowacji to teraz nielada luksus Sad


Mnie też to przeraża - zwłaszcza, że to nasze ulubione rejony do aktywnego wypoczynku :(. Chyba głównie jednodniówki będą w używaniu.

Autor:  Trauma_ [ Pt lut 20, 2009 9:07 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Czyżbyś próbowała w tym stanie hasać po drabinkach i z tego wynikała ta niefajna przygoda ?


Hehe nie :lol: Dzwonili wtedy na obozie do moich rodziców bo byłam niegrzeczna :mrgreen:
Carcass napisał(a):


Dzięęęęki :) Już widziałam te zdjątka.

Chciałabym mieć więcej zdjątek ale wtedy kiedy tam byłam aparat (zwykły na klisze) automat był meggaaaa drogi i rodzice mi nie dali go na wycieczke. :( Al może i dobrze... pewnie bym po pijaku zgubiła :wink:

A wcześniej to nawet nie mieliśmy aparatu (automatu). Z Tatą wywoływaliśmy zdjęcia w łazience... to były czasy :cry:

Autor:  Carcass [ Pt lut 20, 2009 9:22 am ]
Tytuł: 

Trauma_ napisał(a):
Chciałabym mieć więcej zdjątek ale wtedy kiedy tam byłam aparat (zwykły na klisze) automat był meggaaaa drogi i rodzice mi nie dali go na wycieczke. Sad Al może i dobrze... pewnie bym po pijaku zgubiła Wink


Może warto poprosić o pomoc Łukasza T. - specjalistę od fotomontaży :).
A tak na poważnie to maż dodatkową motywację by tam wrócić. O tym, że warto już wiesz.

Autor:  Trauma_ [ Pt lut 20, 2009 9:32 am ]
Tytuł: 

Motywacja jest ale Euro na razie po złym kursie :mrgreen:

Autor:  Carcass [ Pt lut 20, 2009 12:09 pm ]
Tytuł: 

Trauma_ napisał(a):
Motywacja jest ale Euro na razie po złym kursie Mr. Green


Prawdę rzeczesz, ale do lata powinna się sytuacja ustabilizować (mam nadzieję).

Autor:  Trauma_ [ Pt lut 20, 2009 12:15 pm ]
Tytuł: 

Podejrzewam, że nie ustabilizuje się do 2012 czyli teoretycznej daty wprowadzenia u nas Euro :mrgreen: Albo daty końca świata :mrgreen:

Autor:  Carcass [ Pt lut 20, 2009 1:17 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Podejrzewam, że nie ustabilizuje się do 2012 czyli teoretycznej daty wprowadzenia u nas Euro Mr. Green Albo daty końca świata Mr. Green


Nie strasz tych co mają kredyty we frankach.

Autor:  Trauma_ [ Pt lut 20, 2009 1:20 pm ]
Tytuł: 

Ok :wink: Już nie będę :D

Autor:  Łukasz T [ Cz lut 26, 2009 10:29 am ]
Tytuł: 

Przeczytałem w zyciu dwa razy "Bastion" Kinga. Cienki to on nie jest :wink: . Więc tak przygotowany mogłem sobie pozwolić na przeczytanie tej nowelki górskiej :D . I nie żałuję. A zarazem się wstydzę - jeszcze tam nie byłem. Jedyny kontakt z podobnymi ustrojstwami to wąwóz w Małej Fatrze.

Wojtek - Słowacki Raj ma ograniczenia datowe w "działalności" ? Czy cały rok można ... legalnie :lol: tam się wypasać ?

Autor:  Dida [ Cz lut 26, 2009 7:19 pm ]
Tytuł: 

Niesamowite widoki. Jak im się chciało w te skały podpory umieszczać, a i powinni zadbać trochę o tę trasę, zbutwiałe kładki to nie zbyt przyjemna sprawa. Ten tabun ludzi nie ułatwiał podziwiania natury w ciszy. Zdjęcia super, oddają urok miejsca. :wink:

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/