pomysl na wyjazd na slowacki raj chodzil mi juz od dawna po glowie. nie wiedzielismy jednak jak sie tam dostac (teraz juz wiemy, ze sa pks z zakopca do popradu) wiec postanowilismy przejsc przez rysy na slowacje.
DZIEN PIERWSZY
parking pod morskim okiem
morskie oko
rysy
schronisko pod rysami
rozstaje nad zabim potokiem
popradzkie pleso
zaczynamy od tego, ze marro sie wpycha do kolejki do kasy sprzedajacej bilety wstepu do parku i od przejazdzki samochodem do parkingu pod morskim okiem.
serdecznie dziekujemy tym milym panom.
ruszamy na rysy, mega pogoda.
na szczycie pelno ludzi ale widok...
no to na slowacje
pozniej szynobus, autobus, nieoczekiwane odwiedziny u polskiego ksiedza, no i kwatera w smizanach.
DZIEN DRUGI
smizany
przelom hornadu
tomaszowska bela
sokola dolina
pod bykarka
tomaszowska bela
klasztorisko
przelom hornadu
cingov - smizany
idziemy kawalek wzdluz hornadu
skrecamy na tomaszowska bele
sokola dolina
znowu tomaszowska dolina
klasztorisko
i znowu hornad
postanawiamy wraca asfaltem bo juz jest pozno i jestesmy zmeczeni i zaraz obok parkingu przy drodze zobaczylismy dwie dziury, no nie bylbym soba gdybym nie...
troszke sie robi ciemno
DZIEN TRZECI
smizany
tomasovsky vyhlad
przelom hornadu
sucha bela
klasztorisko
i znowu piekny dzien
zasuwamy na tomaszowska wychopdnie (chyba sie tak to tlumaczy)
na przelomie poznajemy stupaćky
marro ma problemy z kolanem wiec idzie skrotem do schroniska (zielonym), a ja targam sucha bela
no to do schroniska
bawie sie aparatem
to jeszcze nie koniec dzisiejszej wycieczki
idziemy zwiedzac muzeum, tzn. klasztorisko. po drodze znajdujemy fajne miejsce na nocleg. na terenie ruin cichutko sie skradamy bo nie wiemy czy sie cos placi za wstep czy nie, czy wolno tu byc w nocy. ale mysle, ze za dnia nie robiloby to takiego wrazenia.
DZIEN CZWARTY
klasztorisko
wodospady (barikadovy, ostrovsky,lapinkovy)
klasztorisko
przelom hornadu
zelena hora
certova sihot
przelom hornadu
letanovce
no i znowu piekny dzionek (co za pech)
narazie idziemy na malutka przechadzke do wodospadow (bez plecaczkow i bez sniadanka). dalej bawie sie aparatem.
zabieramy bety ze schroniska i dalej na dol, sniadanie czeka
ci slowacy wszystko wylicza co do "minutki"
czas cos kupic do zarcia. ide po chlebek do starego mlyna
sniadanko i w droge. powoli zaczynamy sie zegnac z rajem
i jeszcze jedna jaskinia
jakis nietoperz chcial poleciec sobie do letanowcow na piwo zobaczyl mnie i zwariowal. mialem to samo prawie zawalu dostalem. a za mna spala jego zona
pozniej jeszcze osiedle romow. niestety skonczylo sie nam juz miejsce w aparacie (a szkoda, naprawde mozne). takiej dzieciarni jeszcze nie widzialem. juz nigdy wiecej tamtedy nie pojde. trzech takich siednmiolatkow sie do nas przyczepilo i chcieli jakas kase, jeden nawet nam grozil rozbita butelka.
wracamy z letanocow pociagiem do popradu, pozniej bus (pks zakopane) do zakopca i do krakowa.
swietna wycieczka, super pogoda, piekne tereny, tylko dosc sporo ludzi (chyba wiekszosc polakow) i wody brakowalo.
trzeba sie tam wybrac wiosna.