Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Spotkanie z niedźwiedziem (relacja bez zdjęć)
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=7037
Strona 1 z 1

Autor:  Basia Z. [ Wt lut 24, 2009 3:24 pm ]
Tytuł:  Spotkanie z niedźwiedziem (relacja bez zdjęć)

Postanowiłam opisać, natchnęła mnie relacja z Chocza, bo moja zeszłoroczna przygoda przytrafiła mi się też pod Wielkim Choczem.

Może zabrzmi ona jak opowieść z 1000 i 1 nocy, ale na prawdę tak było. Na dodatek nie mam żadnego zdjęcia, ... bo zupełnie nie myślałam wtedy o fotografowaniu, a aparat był w plecaku, schowany ze względu na późną porę i nie najlepsze światło.

Zdarzyło się na szerokiej ścieżce, często uczęszczanym szlaku, raptem 45 min. od najbliższej wsi.

Ale od początku:

W Górach Choczańskich byłam na początku maja 2008 z koleżanką - Jolą z którą dużo chodzę po górach i bardzo dobrze nam się chodzi razem.
Pogoda była średnia, widoczność nie specjalna, co jakiś czas popadywało, ale dało się chodzić.

Chciałyśmy spać w szałasie "Hotelu pod Choczem" na Średniej Polanie, ale pojawiło się tam bardzo nieciekawe towarzystwo, z którym miałyśmy okazję "zapoznać się" 2 dni wcześniej, więc około 18.45 zdecydowałyśmy się schodzić do Valaskiej Dubovej i tam szukać noclegu (są tam pensjonaty i kwatery). Jest to około 1,5 godz. zejścia szeroką wyraźną ścieżką, niebieskim szlakiem, najbardziej popularne i uczęszczane podejście na Chocz. Na tym odcinku pokonuje się w dół ok. 500 m deniwelacji.

Było jeszcze całkiem jasno, ale na trasie byłyśmy same. Na początku gadałyśmy, potem już nie, ale tez nie zachowywałyśmy się specjalnie cicho, tym bardziej że szłyśmy po takim szutrze, który chrzęścił pod nogami dość mocno.

Ścieżka przebiega tak, że najpierw schodzi się z polany około 15-20 min. bardzo stromo przez las, potem ścieżka schodzi do wąskiej, bezwodnej dolinki o stromych zboczach i przebiega nieco bardziej poziomo, a potem dolinka zamienia się w krasowy wąwóz "Ciasne skałki", gdzie z obu stron są skały.
Byłyśmy już poniżej tego zejścia, ale jeszcze przed wejściem do wąwozu, na nieco bardziej płaskim odcinku ścieżki.

Koleżanka szła przede mną jakieś 12-15 m i nagle wychodząc zza zakrętu ścieżki stanęła dosłownie nos w nos z niedźwiedziem, który stał sobie na środku ścieżki 10 m od niej.
Ona najpierw stanęła jak wryta, potem zaczęła uciekać do góry w moją stronę a jednocześnie śpiewać "szła dzieweczka do laseczka". Ja się odwróciłam i też pobiegłam do góry. niemniej bieganie pod górę z ciężkim plecakiem (i jednocześnie śpiewanie) jest męczące, wiec za chwilę zaczęłyśmy tracić oddech.
Tymczasem niedźwiedź szedł za nami w odległości ok. 10-15 m wyraźnie nami zainteresowany, ale tez chyba nie chciał nas na pewno dogonić, bo z pewnością dogonił by bez trudności.

Był to niezbyt duży, na pewno nie dorosły niedźwiedź, może 2-latek. Jak szedł na czterech łapach sięgał mniej więcej mi do pasa.

Koleżanka zaczęła się wdrapywać na strome zbocze w bok od ścieżki, mimo że wołałam do niej że to nie ma sensu, bo w tych warunkach niedźwiedź i tak będzie szybszy.
Zauważyłam tez że śpiewanie chyba zamiast go płoszyć przyciąga jego uwagę, to przestałyśmy śpiewać.
Natomiast przestraszył się głośnego klaskania i zszedł ze ścieżki na przeciwległe do naszego zbocze dolinki.
Schowałyśmy się za takimi wiatrołomami (z trudem przez nie przelazłam z plecakiem nabijając sobie sporego siniaka) i zaczęły stopniowo schodzić zboczem wzdłuż doliny, równolegle do jej dna, którym biegła ścieżka, jakieś 30 m w pionie powyżej ścieżki. W ten sposób niedźwiedź znalazł się już powyżej nas (licząc wzdłuż biegu doliny). Z daleka nie był nawet taki duży.

Niestety łamiąc gałęzie przedzierając się przez chaszcze znów zwróciłyśmy jego uwagę i wlazł za nami na "nasze" zbocze dolinki.
Przełażąc z plecakiem przez pnie leżące na zboczu koronami w dół straciłam sporo czasu, a tymczasem on przeskoczył przez te pnie "hyc, hyc, hyc" - i znalazł się dosłownie 10 m za mną.

Ja się tylko raz odwróciłam - zobaczyłam go całkiem blisko siebie, co mi nieco dodało sprężu.
Koleżanka mówiła że widziała go za mną w pozycji stojącej i był wtedy o około 10 cm wyższy ode mnie (mam 168 cm wzrostu).
Na szczęście ja go wtedy nie widziałam. W ogóle starałam się nie oglądać, a jak najszybciej spier.dalać (sorry za słowo, inaczej określić się tego nie da. Zaczęłyśmy dosłownie zjeżdżać na tyłkach po zboczu z powrotem na dno dolinki, niedźwiedź za nami. Przed samym dnem dolinki wpadłam w jakiś wykrot i lekko skręciłam nogę.
Jak znalazłyśmy się znów na ścieżce (lekko poniżej miejsca, gdzie go pierwszy raz spotkałyśmy) zaczęłyśmy biec w dół ścieżką, koleżanka pierwsza, ja za nią.
Przy czym ona odwracała się co jakiś czas, widziała go blisko (ja tylko go słyszałam za sobą) i krzyczała "Basia, szybciej biegnij, szybciej".

Na co ja mocno zdenerwowana, bo znów na kamieniach wykręciła mi się noga "kur.wa szybciej już nie daję rady" i w kierunku niedźwiedzia głośno - "spier.dalaj !"

I wtedy o dziwo niedźwiedź się zatrzymał i dalej już za nami nie szedł.
Nie sprawdzałyśmy zresztą co robi a biegły ścieżką jeszcze kilkaset metrów w dół, a potem już w wąwozie cały czas bardzo szybko szły, oglądając się co jakiś czas, ale już za nami nie szedł.

Jak zeszłyśmy wreszcie do wsi myślałam że ucałuję asfalt.

Przyznam że miałam pełne gacie strachu, ale koleżanka chyba bała się jeszcze bardziej.
Stwierdziła też że chyba nie wybierze się już sama w słowackie góry (a lubi od czasu do czasu chodzić samotnie), bo się będzie bała.

Potem wypytywałyśmy miejscowych (w Valaskiej Dubovej w karczmie u Janosika, gdzie piwem ukoiłyśmy stargane nerwy, jak również w Likavce, gdzie nocowałyśmy) i tam nie słyszeli o niedźwiedziu o takim zachowaniu.
Szedł on wyraźnie w górę w stronę Średniej Polany.

Przychodziło mi tez do głowy że to młody niedźwiedź "odstawiony" przez matkę, który szuka swojego terytorium i po prostu był ciekawy.

Pozdrowienia

Basia

Autor:  kilerus [ Wt lut 24, 2009 3:32 pm ]
Tytuł: 

No niezła historia. Ja nie chciałbym takiego ciekawskiego (ani żadnego innego) spotkać.

Autor:  Mag_Way [ Wt lut 24, 2009 3:45 pm ]
Tytuł: 

Boję sie spotkania z niedźwiedziem. spotkaliśmy raz z dawidem_w niedźwiedzia jak złazilismy z Ciemniaka do Kir po zmroku juz w październiku. wylazł nam wprost na szlak :evil: Adrenalina skoczyła mi na czerwona strzałkę. Był bardzo blisko tez jakies 10 metrów od nas.

Autor:  piomic [ Wt lut 24, 2009 4:32 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
"kur.wa szybciej już nie daję rady" i w kierunku niedźwiedzia głośno - "spier.dalaj !"

No i możesz opatentować sposób - sprawdzony w boju, skuteczny.

Autor:  keff79 [ Wt lut 24, 2009 7:17 pm ]
Tytuł: 

Fajna historia... tzn jak się ją czyta (w bezpiecznej odległości). Tak jak piszesz, pewnie to była ciekawość młodego miśka, a wystarczyło kupić w Morskim Oku dzwonek na niedźwiedzie :lol:

ps.
Cytuj:
Natomiast przestraszył się głośnego klaskania i zszedł ze ścieżki na przeciwległe do naszego zbocze dolinki.


Niedźwiedzie też nie cenią Rubika?

Autor:  szach_mat [ Wt lut 24, 2009 10:24 pm ]
Tytuł: 

też nie chcę nigdy mieć spotkania z tymi pluszakami. chociaż jedno miałem :) a nawet z dwoma :D
Obrazek

Autor:  przemek p [ Wt lut 24, 2009 11:34 pm ]
Tytuł: 

Ja miałem okazję spotkać niedźwiedzia przez okno w starym schronisku w MOku (zaglądał sobie przez okno) około dziesięć lat temu.
I w Niżnich Tatrach jakieś pięć- sześć lat temu widziałem ślady misia w drodze z Liptowskiej Łużnej na Wielką Chochulę: Obrazek

Autor:  Mag_Way [ Śr lut 25, 2009 10:01 am ]
Tytuł: 

takie ślady widzielismy przed Kondratową Halą w listopadzie. Straszno było.

BTW-w zasadzie nie mieszka znowu tak wiele niedźwiedzi w Tatrach polskich. Więc pech trafic akurat na jakiegoś :lol:

Autor:  KWAQ9 [ Śr lut 25, 2009 10:04 am ]
Tytuł: 

Mag_Way napisał(a):
takie ślady widzielismy przed Kondratową Halą w listopadzie


To były moje. Jak popiłem nierówno szedłem... :lol:

Autor:  Łukasz T [ Śr lut 25, 2009 10:11 am ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
w kierunku niedźwiedzia głośno - "spier.dalaj !"

I wtedy o dziwo niedźwiedź się zatrzymał i dalej już za nami nie szedł.


To był polski niedźwiedź ? :lol: :wink:

Przejmująca przygoda. Ja dwa razy spotkałem misia. Raz z towarzyszem ! na Włosienicy, drugi raz z Daggą i Donem na zboczach Małego Kościelca ( daleko poza szlakiem ).

Autor:  Mag_Way [ Śr lut 25, 2009 10:14 am ]
Tytuł: 

KWAQ9 napisał(a):
To były moje.

:lol: to koniecznie musisz pazury sobie przyciąć :mrgreen:

Autor:  Basia Z. [ Śr lut 25, 2009 10:17 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Basia Z. napisał(a):
w kierunku niedźwiedzia głośno - "spier.dalaj !"

I wtedy o dziwo niedźwiedź się zatrzymał i dalej już za nami nie szedł.


To był polski niedźwiedź ? :lol: :wink:



Po słowacku jest prawie tak samo. ;-)

Tak w ogóle to w Polsce nie ma ich tak dużo, ale na Słowacji jest podobno ok. 800 niedźwiedzi i zaczyna im się tam robić ciasno, więc przełażą na stronę polską. W końcu o granicach nie mają pojęcia.

Kiedyś indziej widziałam niedźwiedzicę z młodymi (a w zasadzie ich tył jak znikały w krzakach) w Murańskiej Płaninie.

Mój syn idąc ze sporą grupą (około 20 osób) spotkał małego niedźwiadka w okolicach Wielkiej Rycerzowej w Beskidzie Żywieckim.

Pozdrowienia

Basia

Autor:  KWAQ9 [ Śr lut 25, 2009 10:47 am ]
Tytuł: 

Mag_Way napisał(a):
KWAQ9 napisał(a):
To były moje.

:lol: to koniecznie musisz pazury sobie przyciąć :mrgreen:


Na wyjazdy w góry zapuszczam, czasami raki stają się zbędne... :lol:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/