Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Magiczny weekend w Bośni i Hercegowinie
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=7743
Strona 1 z 2

Autor:  Dziku [ So cze 20, 2009 8:41 pm ]
Tytuł:  Magiczny weekend w Bośni i Hercegowinie

Bośnia i Hercegowina - Maglić (2386 m n.p.m.)

Pomysł z wypadem do Bośni chodził mi po głowie od kilku miesięcy, ale wypalił dopiero w długi weekend czerwcowy. I dobrze, widać tak miało być. Bo przez całą wycieczkę wszystko układało się wg scenariusza, którego nawet nasze zryte umysły nie były w stanie wymyśleć.

Obrazek

Cel był jasny: najwyższy szczyt BiH - Maglić (2386). W przypadku gdyby starczyło czasu braliśmy pod uwagę możliwość "zaliczenia" (inaczej tego się nie da nazwać) najwyższej góry Węgier - Kékes (1014). Trudno było jednak coś przewidzieć. Czekały nas 2 doby w aucie i 2 doby w górach. Niby to "tylko" ok. 1300 km od Wrocławia, ale czasem trzeba zatankować, czasem coś zjeść, a i na granicach zdaża się że się godzinkę straci. Od razu wskazówka dla wybierających się w tamte rejony: zielona karta i paszport obowiązkowe.

Obrazek

Środa 10 VI
Popołudniu Ola wyjeżdża (prosto z pracy) z Łodzi i przed godziną 22:00 wjeżdża przez pole maków (zasługa Kasi - naszej nawigacji) na Psie Pole we Wrocławiu. Wsiadam ja, potem wsiada Łukasz i za chwilę tniemy do Nysy po Marka. Ok. godz. 23:30 jesteśmy w komplecie. Ruszamy w drogę na Bałkany.

Czwartek 11 VI
Co by nie przedłużać to zastosuję tutaj skrót myślowy, czyli (...), i mniej więcej po 24 h wysiadamy z auta w miejscu skąd będziemy rano atakować Maglić. Koniec skrótu myślowego.

Piątek 12 VI
Rano budzimy się w Puszczy Perućica. Zrobiła ona na nas spore wrażenie, należy się jej akapit.
Puszcza ta, podobno największa górska i ostatnia dziewicza puszcza w Europie, położona jest na terenie BiH w Parku Narodowym Sutjeska. Niesamowity, niedotknięty działalnością człowieka górski teren pokryty drzewami o wysokości dochodzacej do 60 metrów, pełen wilków i niedźwiedzi (ale my spotkaliśmy tylko jelonka), robi potężne wrażenie.
Jeśli kiedyś będziecie wchodzić na Maglić - nie próbójcie skracać drogi podjeżdżając pod szczyt autem, tylko zróbcie sobie sobie 3 godzinną przeprawę przez Perućicę. Jak już tak sypię w tej relacji wskazówkami to napiszę jak tam trafić: od miejscowości Foca kierujemy się drogą na południe. Po jakichś 20 km (jeszcze przed Tjentište) skręcamy z asfaltówki w lewo na Dragos Sedlo. Teraz 12 km powolutku przez las i jest wypłaszczenie z drogowskazami. Stąd jeszcze 150 m drogą (na Prijevor) i po lewej mamy kamienny krąg a powyżej niego wiatę, zaś po prawej - schodząc po schodkach widzimy pomnik i źródełko. To właśnie tu, koło źródełka, zaczyna sie oznaczona biało czerwonymi kółkami ścieżka przez las. Znaki są (na razie) namalowane naprawde gęsto i docieramy dzięki nim do rozstaju dróg. Tu jeden namalowany szlak skręca w prawo, w dół. Natomiast drugi (na drzewie jeśli dobrze pamiętam napisane cyrylicą, że to droga na Prijevor) skręca w lewo, w górę, ale szybko znika - najpierw szlak - a momentami i ścieżka. Ale to właśnie nią należy iść.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wrócę do tego jak to wyglądało u nas: Mieliśmy spore wątpliwości czy dobrze idziemy. Nijak się nic nie zgadzało z relacją, którą miałem ze sobą. Wychodzimy na wzgórze, z którego możemy zaobserwować całą okolicę, czytamy opisy, oglądamy wydrukowaną mapę, i stwierdzamy, że to nie tędy, że droga na szczyt prowadzi na pewno grzbietem górskim daleko stąd - na prawo od nas. Potem jesteśmy już pewni, że droga na szczyt jest jedna i znajduje się na grzbiecie górskim... na lewo od nas. A skoro ta jedyna droga jest gdzieś daleeeko na prawo, no chyba że na lewo, to w takim razie będziemy nieugięci i będziemy pruć przez puszczę przed siebie. W tym akurat przypadku teoria, że należy trzymać się raz podjętej decyzji sprawdziła się. Wychodzimy z lasu w miejscu zwanym Prijevor, a przed nami już tylko szczyt.

Obrazek
Obrazek

Znów zaczyna się znakowany szlak. Zasuwamy na górę. W pośpiechu w pewnym momencie spuszczam lawinkę kamieni, które śmigają koło Marka. Powinniśmy mieć kaski bo szlak robi się naprawdę stromy a skała krucha. Piarżyska się kończą a przed nami stroma ściana. Kijki lądują w plecaku i zaczyna się łatwa, przyjemna, ale nie do końca bezpieczna wspinaczka. Lecę na górę jak nakręcony, wychodzę tuż pod sczytem, wbiegam na niego, dotykam bośniackiej flagi, uf, udało się. Wracam zobaczyć co z Olą, Markiem i Łukaszem. Są już blisko końca ściany, pokonują ostatnie metry i już razem wychodzimy na szczyt, gdzie wyciągamy... uroczystego serbskiego melona. Na szczycie ciepło, bezwietrznie, po prostu idealnie.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Czas na kolejny skrót myślowy: schdozimy na dół. Tym razem po zejściu ze ściany podążamy w prawo - i zamiast lasem idziemy 8 km drogą do miejsca skąd zaczynaliśmy - z kamiennym kręgiem, wiatą i źródełkiem.
Rozkładamy namiot znów w tym samym miejscu, tzn. po środku tego kręgu. Jeszcze tylko obowiązkowo butelka wina dla uczczenia dnia i śpimy.

Sobota 13 VI
Rano wychodzimy z Dragos Sedlo na punkt widokowy na 80 metrowy wodospad Skakavec. Szkoda, że nie starczyło nam czasu na udanie się pod wodospad, ale trzeba było wybierać. My zgodnie stwierdziliśmy, że skoro tak fajnie poszło nam z Magliciem, to pojedziemy jeszcze do stolicy BiH - Sarajewa.

Parkujemy w centrum i zaczynamy zwiedzanie. Planowaliśmy spędzić tam od 1 do maks 3 godz., ale wyszło trochę inaczej. Oglądamy targowisko pełne pięknych rękodzieł. Ola fotografuje wystawy, Marek fotografuje dziewczyny, generalnie wszyscy szczęśliwi. Cóż, centrum Sarajewa jest urocze ale przed nami przecież długa droga więc po 2 godz. decydujemy się wrócić do auta. Ale do niego nie doszliśmy. Przy kawiarnio-księgarni słysząc polski język zaczepia nas ks. mjr Jerzy Niedzielski - kapelan wojskowy polskich sił EUFOR w Camp Butmir- bazie wojskowej koło Sarajewa. Z tego co się dowiedzieliśmy to to raczej nie pierwszy raz, kiedy ks Jerzy zaczepia na ulicy różnych ludzi, i dzięki mu za to! Wprawdzie w pierwszej chwili przychodzi m ina myśl, że może to jakiś naciągacz, ale towarzyszącemu mu żołnierzowi - Markowi ze Zgorzelca - dobrze z oczu patrzy. Więc usiedliśmy na chwilę. I tu ks. Jerzy całkowicie przejmuje inicjatywę. To dzięki niemu lądujemy w Caravanserai, gdzie oglądamy i dotykamy dywanów, których wartość sięga nawet 25 tys. zł. Dzięki niemu również poznajemy aktora z filmu Kusturicy nagrodzonego złotą palmą Cannes. A potem... to już zupełnie czujemy się jakbyśmy śnili. Spędzamy ten wieczór w przemiłym, niesamowitym towarzystwie ks. Jerzego, żołnierza Marka, sekretarza Nuncjusza Apostolskiego - ks. prałata Waldka, dr Ewy Klonowski oraz jej męża - Ireneusza.
O dr Ewie Klonowski chciałoby się pwiedzieć że można by książkę napisać. Tylko że... została już o Niej nie tylko napisana książka ale i również nakręcony film. W rolę Pani Ewy w filmie "Rezolucja 819" (z muzyką Ennio Morricone) wciela się Karolina Gruszka, natomiast książka autorstwa Wojciecha Tochmana nosi tytuł "Jakbyś kamień jadła". Dr Ewa to światowej sławy antropolog, która (wcześniej m.in. na zlecenie Międzynarodowego Trybunału z Hagi) własnymi rękoma wyciąga z masowych mogił i składa tysiące ludzkich kości. To dzięki niej, po dokonaniu testów DNA, wiele rodzin może dokonać pochówku swoich najbliższych zaginionych i zamordowanych np. podczas wojny w latach 1992-1995.
W tak znakomitym towarzystwie, na tarasie na wzgórzu z widokiem na rozświetlone Sarajewo siedzimy do nocy. Potem zostaliśmy odprowadzeni na parking gdzie się pożegnaliśmy.

Wrażenia z tych dwóch dni przekroczyły wszelkie oczekiwania. Szczęśliwi, ale jednocześnie z żalem, że nie możemy zostać w Bośni i Hercegowinie dłużej, kierujemy sie w kierunku granicy z Serbią.

Węgry - Kékes (1014 m n.p.m.)

Niedziela 14 VI

O północy opuszczamy Bośnię i Hercegowinę. Chyba nas Bośniacy polubili bo sympatyczny pan celnik trochę nas na granicy przetrzymał w aucie. Po jakiejś pół godzinie jednak podszedł, oddał dokumenty, podziękował że tyle zechcieliśmy czekać, po czym jeszcze kilkakrotnie przeprosił i pomachał nam z uśmiechem.

Kawałek dalej, w Serbii, zatrzymuje nas bardzo groźnie wyglądający policjant. Pomagając sobie świecącym czerwonym lizakiem ogląda uważnie każdą z naszych opon po czym z uśmiechem pozwala jechać dalej. O co mu chodziło z tymi oponami - nie wiem - ale podobno to u nich częste.
Po całonocnej jeździe, jeszcze przed południem udaje nam się zdobyć zachodnią - asfaltową ścianę Kékesa. Jakoś dajemy radę wspiąć się te ostatnie metry od parkingu. Ja w skręconych śrubką klapkach i spodniach od Oli (moje spodnie na zawsze pozostały w Bośni gdyż zupełnie się na Magliciu roztargały), Marek w sławnych Bermudach (pokonał w nich większość drogi na Maglić), Ola w sentymentalnej chustce w barwach naszej klasy, a Łukasz w spodniach, w których dotychczas wstydził się nawet po domu chodzić.
Na górze są stragany z pamiątkami. Próbowałem tam wytłumaczyć starszym paniom, że chciałbym zakupić kieliszek z napisem "Węgry", ale pani kompletnie mnie nie rozumiała. Najpierw przekonana była że chodzi mi o flaszkę, ale wtedy z pomocą przyszedł mi Łukasz i pokazał ruch jaki się robi przy wychylaniu kielicha. No i cóż, pani od pamiątek szczęśliwa że nas zakumała wstała i pokazała na pobliski bar. No trudno, wrócę ze szczytu bez węgierskiego kieliszka.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

-END-

Relacja trochę przydługawa jak na weekendową wycieczkę ;)
Jeśli jednak kogoś temat zaciekawił to więcej zdjęć znajdziecie na mojej stronie. Dzięki. Pozdrawiam.
Dziku.

Autor:  awake [ So cze 20, 2009 9:06 pm ]
Tytuł: 

10 punktów za oryginalność (w 10 stopniowej skali :lol: )

Autor:  Do-misiek [ So cze 20, 2009 9:10 pm ]
Tytuł: 

Świetne Dziku :!: Twoje relacje czytam z zapartym tchem :)

Autor:  Elfka [ So cze 20, 2009 9:11 pm ]
Tytuł: 

Niesamowicie piękna wyprawa. I ciekawie opisana i te piękne zdjęcia :)

Autor:  lucyna [ So cze 20, 2009 9:11 pm ]
Tytuł: 

Zaciekawiła mnie ta puszcza. To musi być przeciekawe miejsce.
Czy mógłbyś jeszcze wrzucić inne zdjęcia z tej okolicy?

Autor:  karlos [ N cze 21, 2009 9:30 am ]
Tytuł: 

fajna wyprawka :D normalnie "zazdraszczam" ... na marginesie i bez wazeliny :P twoja stronka (czyt. jej zawartosc gorska) robi wrazenie :!: :!: :!:

Autor:  antyqjon [ N cze 21, 2009 10:03 am ]
Tytuł: 

Gratulacje po raz kolejny Dziku! Melon na szczycie zaiste piękny ;)

Autor:  Hania ratmed [ N cze 21, 2009 2:49 pm ]
Tytuł: 

Dziku,Twoje noszenie po świecie jest po prostu bezbłędne :wink:

...nie sądziłam,ze B&H mają w sobie tyle ładnego :wink:

Autor:  Dziku [ N cze 21, 2009 4:09 pm ]
Tytuł: 

awake, Do-misiek, Elfka, karlos, antyqjon dzięki!
lucyna napisał(a):
Zaciekawiła mnie ta puszcza.
Znalazłem np. taki link: http://www.highlandertim.com/english/pr ... orest.html
Na zdjęciu widać ogrom tego wodospadu którego my tylko z daleka oglądaliśmy.
Hania ratmed napisał(a):
nie sądziłam,ze B&H mają w sobie tyle ładnego
Haniu i wyobraź sobie: długi weekend, a w górach tylko my, i nikogo więcej. Nie znam za bardzo Tatr ale myślę że w tym samym czasie trochę turystów się przez nie przewinęło.

Autor:  Mazio [ N cze 21, 2009 5:22 pm ]
Tytuł: 

Rany, Dziku, że Tobie dzieci w domu nie płaczą. Szwendasz się po tej Europie jakby w Beskidzie Niskim niczego już nie było do zrobienia... :mrgreen:

Autor:  gouter [ N cze 21, 2009 7:52 pm ]
Tytuł: 

Fajnie poczytać a miejscach praktycznie dla mnie nieznanych, coś wspaniałego, Góry Dynarskie są dla mnie nadal "czarną dziurą", znam tylko podstawowe fakty geograficzne, chodzi mi po głowie jakaś Czarnogóra, Durmitor - ale na pewno nie w tym roku.

Autor:  górolka [ N cze 21, 2009 8:57 pm ]
Tytuł: 

fajnie zagospodarowałeś sobie weekend, a relacja słowno- fotograficzna z wypadu OK! Fajnie się czyta :wink:

Autor:  Lechuu [ N cze 21, 2009 10:28 pm ]
Tytuł:  Re: Magiczny weekend w Bośni i Hercegowinie

Dziku napisał(a):
(zasługa Kasi - naszej nawigacji)


my mamy Zuzkę;D

Autor:  Dziku [ Pn cze 22, 2009 6:38 am ]
Tytuł: 

Mazio napisał(a):
Rany, Dziku, że Tobie dzieci w domu nie płaczą.
Dzieci nie ale żona szlocha.
gouter napisał(a):
Fajnie poczytać a miejscach praktycznie dla mnie nieznanych
No więc właśnie dlatego też wrzucam relacje, bo o tamtych rejonach jest w necie stosunkowo tego niewiele.
górolka napisał(a):
fajnie zagospodarowałeś sobie weekend
I ważne że ani jeden dzień urlopu na to nie poszedł :)
Lechuu napisał(a):
my mamy Zuzkę
Zuźki ponoć są spoko, Kasia w sumie też dała radę. Bo o modelu Bożenka to nie mam dobrego zdania.

Autor:  świnia na świnicy [ Pn cze 22, 2009 7:37 am ]
Tytuł: 

nieustannie lubię Twoje relacje - sława i chwała podróżnikom ;)

Autor:  gouter [ Pn cze 22, 2009 11:06 am ]
Tytuł: 

Rzuciłem okiem na towją stronę, naprawdę już niewiele szczytów brakuje Ci do Korony Europy, najtrudniejszy z nich to chyba Dufourspitze, wyrazy uznania za tak konsekwentne dążenie do celu, dzięki za podzielenie się wrażeniami z miejsc, z których wiele nie będzie mi nigdy dane zobaczyć, :bowdown: :salut: :brawo:

Autor:  Basia Z. [ Pn cze 22, 2009 12:23 pm ]
Tytuł: 

Ech - Bałkany.
Ciągle marzę o wyjeździe tam :-)

Podziwiam i zazdroszczę - świetna relacja.

B.

Autor:  uysy [ Pn cze 22, 2009 2:20 pm ]
Tytuł: 

Dziku, gratuluje kolejnej udanej wyprawy i ciągłej realizacji planu KE :).
Mielismy jechac razem, ale niestety wywialo mnie nad morze (tak , mam japonki, tak jak mowiles przydają sie bardzo :) ).

Autor:  Dziku [ Wt cze 23, 2009 7:06 am ]
Tytuł: 

świnia na świnicy, gouter, Basia Z. - dzięki, staram się walczyć póki jest zapał bo nie wiem na ile go starczy :bounce:
uysy coraz trudniej o dobre japonki! To co teraz oferują to żenada. W japonkach trekingowych jeszcze jest jako taki wybór ale modelu żeby automaty podpiąć to już nie dostaniesz.

Autor:  świnia na świnicy [ Wt cze 23, 2009 8:03 am ]
Tytuł: 

Dziku napisał(a):
nie wiem na ile go starczy

jak to na ile. _przynajmniej_ do końca korony! :salut:
a fajne japonki są w croppie. tylko dycha, niby zwykła guma, ale solidnie wykonane ranty i miejsce do zamocowania kijków całkiem wygodne, polecam! :mrgreen:

Autor:  Hania ratmed [ Wt cze 23, 2009 5:01 pm ]
Tytuł: 

Dziku napisał(a):
Haniu i wyobraź sobie: długi weekend, a w górach tylko my, i nikogo więcej. Nie znam za bardzo Tatr ale myślę że w tym samym czasie trochę turystów się przez nie przewinęło.


No z pewnością...raz w życiu popełniłam ten błąd i pojechałam w Tatry w długi czerwcowy week...nigdy więcej :bounce:

Autor:  Gustaw [ Wt cze 23, 2009 5:27 pm ]
Tytuł: 

Piękne. Gratuluję.
Tak z czystej ciekawości - jak tam wygląda po tylu latach sytuacja np z minami, niewybuchami ... Pewnie mieliście info, że teren był "czysty". :?

Autor:  Vespa [ Wt cze 23, 2009 7:37 pm ]
Tytuł: 

Bardzo ciekawe, tak jak i reszta twoich relacji.
Ze wstydem przyznaję, że nie miałam pojęcia że na Węgrzech są jakieś góry :oops:
Ten kraj kojarzył mi się zawsze perfekcyjnie płasko.
Jak ja jednak mało wiem o tej "naszej" połowie Europy... Trzeba będzie kiedyś nadrobić.

Autor:  -- Mistrzu -- [ Wt cze 23, 2009 9:47 pm ]
Tytuł: 

Gratulacje i powodzenia w dalszym łojeniu :wink:

Autor:  Dziku [ Śr cze 24, 2009 6:32 am ]
Tytuł: 

Gustaw napisał(a):
jak tam wygląda po tylu latach sytuacja np z minami, niewybuchami

My poruszaliśmy się tylko po szlakach więc bez obaw. Ale ogólnie to saperzy (również polscy) mają w Bośni sporo pracy.
Cytuj:
With an estimated one million mines still buried there, Bosnia is the most mined country in Europe.

Stronki w tym temacie:
http://www.mineaction.org/country.asp?c=4
http://www.mod.uk/DefenceInternet/DefenceNews/PeopleInDefence/DisposingOfBosniasMines.htm
http://en.wikipedia.org/wiki/Land_mine_contamination_in_Bosnia_and_Herzegovina

Autor:  Dziku [ Śr cze 24, 2009 6:36 am ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
Ze wstydem przyznaję, że nie miałam pojęcia że na Węgrzech są jakieś góry

Żeby nie było nieporozumień :) : Na żadnym ze zdjęć które tu zamieściłem nie ma gór węgierskich. Kekes to zalesiona góra z wieżą telwizyjną, barem i straganami na szczycie.

Autor:  Vespa [ Śr cze 24, 2009 9:51 am ]
Tytuł: 

Taka ichnia Gubałowka znaczy? :)

Autor:  Gustaw [ Śr cze 24, 2009 10:46 am ]
Tytuł: 

Dziku napisał(a):
My poruszaliśmy się tylko po szlakach więc bez obaw.

No ale z Waszego opisu / relacji to te tamtejsze szlaki takie trochę mylne bywały ... a nuż się wlezie gdzie nie trzeba i cosik pierdyknie ... :roll:
Nie chodzi mi o szczegóły tylko o taki, wydaje mi się, chyba dość istotny aspekt górołażenia w tamtych okolicach ... :roll:
Dzięki za linki. Poczytam jak czas pozwoli.

Autor:  gouter [ Śr cze 24, 2009 11:23 am ]
Tytuł: 

Obrazek
Vespa napisał(a):
że nie miałam pojęcia że na Węgrzech są jakieś góry

Coś tam jest, kawałeczki Karpat - Bukk, Matra max do ok. 1000 m, ale nie na tyle, żeby tam specjalnie jechać

Autor:  Dziku [ Śr cze 24, 2009 11:38 am ]
Tytuł: 

Gustaw napisał(a):
to te tamtejsze szlaki takie trochę mylne bywały

Racja, nie zawsze da się iść dokładnie po szlaku. Ale wystarczy świadomość że się go szuka :mrgreen:

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/