Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Pierwsza graniówka
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=7936
Strona 1 z 1

Autor:  maju [ Wt lip 21, 2009 7:18 pm ]
Tytuł:  Pierwsza graniówka

W poniedziałek miałem wyjechać na Glocka do Austrii, wiec na sobotę rozgrzewkowo postanowiliśmy z kumplem przejść Granią Kościelców. W piątek Pekaes-em z mojej Jumy telepie się prawie cztery godziny do Krakowa. Tu w depozycie u innego znajomego zostawiam większość rzeczy, które pojada do Austrii, pijemy kilka piw i kładę się na dwie godziny spać.

Brak własnego środka transportu owocuje tym, że pobudka wypada o 2.30, żeby na 3.40 stawić się na dworcu i złapać przelot z Białegostoku, lub też Puław (ciężko się w tym momencie kontaktuje, ale organizm ma już zakodowane z którego stanowiska i o której godzinie i wszystko dzieje się mechanicznie). Zaraz po odjeździe drzemka i plan obudzić się na miejscu…
Ale się k… nie da. Autobus zapchany, a obok mnie jakaś para z kilkuletnim dzieckiem, które za punkt honoru przyjęło uniemożliwić mi zmrużenie oka. W Zakopcu z buta do Kuźnic i przez B. na Halę.

Plan zakłada przejście całości od Zawratowej, więc na początek pakujemy się na autostradę na Zawrat. Porównanie z autostradą jest jak najbardziej na miejscu – zwężenia, korki i stan nawierzchni nawet podobny. Ostatecznie lekko po 10-tej jesteśmy na przełęczy. Ku rozpaczy tłumu, jak się tam zebrał widoki nie najlepsze, bo pułap chmur był w tym momencie dość niski.

Obrazek

Odprowadzani wzrokiem przez zgromadzonych wchodzimy przez trawki (a tam to biegnie jakiś szlak?) w kierunku szczytu Zawratowej posiłkując się opisem WHP, bo widoczność spadła do kilkunastu metrów. Pomimo to droga jest ewidentna, wręcz przedeptana. W 10 minut dochodzimy do kopczyka na szczycie, od którego zaczyna odchodzić nasza droga.

Wyciągamy z plecaków żelastwo i szpejamy się. Mamy 60 metrów liny, więc każdy z nas nawinął na siebie po ok. 20 metrów, co znacznie obniżyło komfort, ale proporcjonalnie podniosło współczynnik lansu. Szkoda tylko, że jesteśmy na grani sami i z powodu chmur nie widać nas z dołu. Cały plan ze świeceniem sprzętem przed lachonami psu w d… .

Obrazek

Z początku droga wiedzie łatwą granią, więc napieramy jej ostrzem, lub obchodząc lekko po lewej. Szło się lekko i przyjemnie. Michał prowadził, a ja o długość sznura dreptałem za nim. Ukształtowanie grani w połączeniu z ograniczoną widocznością spowodowało, że często nie widzieliśmy się nawzajem, ani drogi, którą pokonywaliśmy.

Obrazek

W jakimś bardziej eksponowanym miejscu i o nieco większych trudnościach spotkałem przelot, założony chyba bardziej dla bajeru, więc zlikwidowałem i idę dalej.
Po chwili już wiem, po co był przelot. Przede mną zejście ok. 3 metrową ścianką w dół, na wąską półkę na grani. Wszystko ładnie, pięknie, ale jako nie-wspinacz, nie-skałkowy łapię zawiechę. Michał ciągnie za linę i drze się, żebym się nie pier… tylko złaził na wprost. Łatwo mu mówić – on miał przelot i niewielką perspektywę lotu. Na dobitkę chmury się podnoszą i widzę lufę pod nogami w całej okazałości.

Próbuję złazić, ale nie mogę znaleźć pewnego stopnia, a moje buty (Kaczuchy z Decathlonu – przecież nie będę zabierał sztywnych treków zimowych, ani sandałów, a już na pewno nie kościołowe lakierki) nie dają dobrego tarcia. W końcu wymyślam rozwiązanie pośrednie – wrzucam przelot z taśmy tak nisko jak się da i z taką asekuracją schodzę już nieco pewniej w dół, po czym stojąc bezpiecznie zdejmuję taśmę.

Do Mylnej poszło już bez niespodzianej, za to otworzyły się nam widoki na Pojezierze – po wschodniej stronie grani nadal zaciągnięte chmurami.

Obrazek Obrazek

Na przełęczy po konsultacjach z Paryskim i wymianą sprzętu (moja kariera wspinacza skałkowego skończyła się 4-5 lat temu, więc puszczam Michała przodem) wchodzimy na Szafę. Przyjemne wejście, szczególnie jak ktoś, tak jak ja, nie chodził w pionie dłuższy czas. Po raz pierwszy podczas wspinu mam do czynienia z szorstkim tatrzańskim granitem, a nie wyślizganym mydłem na Jurze.

Obrazek Obrazek Obrazek

Do ostatniej ścianki przed szczytem Zadniego idziemy z lotną. Tu rozwijamy jeszcze raz linę i wchodzimy z pełną asekuracją. Trochę się przejaśnia i widzimy taterników działających tak na zachodniej, jak i wschodniej Kościelca, oraz zespół na Filarze Świnicy.

Przy zejściu z Zadniego jest kilkumetrowa ścianka - znowu łapię zawiechę (nad zejściami musze popracować), wiec odwiązuje się i schodzę na przełęcz prostszym wariantem po lewej stronie grani – drogą, którą taternicy dochodzą pod ścianę. Z tego miejsca muszę jeszcze wrócić ze dwa metry w górę, bo po lina się zaklinowała, kiedy ją zrzucałem.

Jest już ponad cztery godziny, odkąd weszliśmy na grań i ponad osiem ciągłego napierania. Czuje się dość mocno zmęczony, ale najbardziej daje mi się we znaki ból ramion nie przywykłych do takiego wysiłku. W tym momencie słyszę wjazd na ambicje „A co? Mam sam ze sprzętem się na szczycie lansować?” wygłoszony przez Michała i momentalnie podejmuje decyzję o kontynuacji przejścia.

Obrazek

Przed nami w ścianę weszło dwóch taterników, więc czekamy na przełęczy, aż znikną za uskokiem i nie będziemy pod ewentualnym ostrzałem kamieni, jakie mogliby na nas spuścić.
Zakładam stanowisko i zaczynam asekurację. Michał przechodzi pierwszy wyciąg i zakłada stan. Po chwili dołączam do niego i widzę, że oprócz wpięcia się do stałego punktu osadził jeszcze kostkę. Kiedy poprowadził drugi wyciąg, który kończył się na szczycie i zaczął mnie asekurować – likwiduje stanowisko. I ni ch… ta kość nie chce wyjść. A jebadełka się jeszcze nie dorobiłem. Naszarpałem i nakombinowałem się tam zdrowo, zanim wreszcie wyszła. Pomyślałem wtedy, że może rzeczywiście można zaliczyć lot na tym ustrojstwie i nie wyskoczy. Ale nie dość. Idę dalej i widzę, że wyżej tkwi kolejna kość. „I po jaką cholerę mu dałem cały komplet?” – moja pierwsza myśl. Okazało się, że Michał nie odbił w prawo, gdzie droga jest obita, ale poszedł wprost na własnej. „A ty się maju teraz martw jak to wyciągnąć…”.

Po pięciu godzinach od wejścia na Zawratową stajemy na szczycie Kościelca. Trochęnam zeszło, ale nie jesteśmy jeszcze zbyt biegli w sprawnym posługiwaniu się sprzętem i wyszukiwaniu odpowiedniej drogi. Pomimo tego przejście należy zaliczyć do wyjątkowo udanych.
Na zejściu wyprzedzamy wszystkich schodzących i dalej zielonym przez Mały Kościelec schodzimy do Murowańca. Drogę zagradza nam jeszcze w pewnym momencie stado kilku kozic, ale ma moje soczyste „spier…” szybko się ulatniają.

Zmęczeni wtaczamy się do schronu, wpisujemy powrót w książce i zamawiamy żarcie. Po jakichś 15 minutach od wyjścia ze schronu Michał orientuje się, że zapomniał z jadalni butków wspinaczkowych i musi się po nie wrócić, czym zapewnia mi powód do radości i nabijania się na całą resztę zejścia przez Z_boczań. Dzwonię jeszcze do Krakowa, żeby załatwić nocleg u znajomego i o 23 docieram na kwaterę, gdzie z gospodarzem zaczynamy „nocne polaków rozmowy”. Reszty nie pamiętam.


Zdjęć nie ma dużo, bo ani pogody, ani chęci, ani sposobności idąc we dwóch nie było. Robione marnym kompaktem, ale ostatnimi czasy czuje dużą awersję do mojego analogowego lustra i skanowania. Jak zaoszczędzę pieniądze, które szły na slajdy i skany, to może wreszcie szarpnę się na syfrę.

Następny plan, jak wyrwę się z domu i zawitam na południu, to Grań Fajek.

Co prawda nie mam kota, tak jak Rohu, ani nie mam nic wspólnego z czopkami, ale zamieszczę zdjęcie 20-sto tonowego wibratora, z jakim będę miał do czynienia w pracy. Nie będę go co prawda obsługiwał, ale być może będę obsługiwał nim. Ewentualne zapisy w kolejkę proszę przez PW.

A oto rzeczony Wibrator:
Obrazek

Autor:  Mazio [ Wt lip 21, 2009 7:26 pm ]
Tytuł: 

Gratulacje, pamiętam jak pisałeś, że masz to w planach. Szkoda tylko słabej pogody i braku większej ilości zdjęć, ale czytało się super. Mam coraz większego smaka na sprzęt wspinaczkowy - podejrzewam, że tegoroczny wyjazd w Tatry będzie dla mnie przełomem. Jak oceniasz trudność tej trasy?

Autor:  kefir [ Wt lip 21, 2009 8:02 pm ]
Tytuł: 

W końcu relacja :)
Gratki

Autor:  maju [ Wt lip 21, 2009 8:22 pm ]
Tytuł: 

Pogoda była idealna. Było ciepło, ale słońce nie świeciło - czytaj nie zalewałem się potem. Nie padało, więc nie trzeba się było martwić o wycof. A widoki? Ja o to nie dbam. Ile razy można oglądać to samo?

Zdjęć nie jest wiele bo jak pisałem - jeden aparat, mała widoczność i niemożliwość robienia zdjęć w momencie asekurowania partnera.

Taką trasę każdy średnio sprawny, ale obeznany ze sprzętem i jego zastosowaniem jest w stanie zrobić. Nie ma tam jakiś poważnych technicznych problemów, a w skali tatrzańskiej najtrudniejszy odcinek ma wycenę III.
Obrazek

Dla porównania powiem Ci, że nie wspinałem się praktycznie ani razu od dobrych czterech lat, więc nie oszukujmy się - nie jestem w stanie zrobić żadnej poważniejszej drogi. Jedyną trudnością (subiektywnie) jest długość przejścia i idące za tym zmęczenie.

Autor:  antyqjon [ Wt lip 21, 2009 8:25 pm ]
Tytuł: 

Brawo :) Szafa to jakiś kamerdolec, nazwa drogi czy coś? ;>

Autor:  kefir [ Wt lip 21, 2009 8:46 pm ]
Tytuł: 

Następnym razem żeby wyciągnąć kości weź trochę bardziej stężony kwas solny... może pomoże :mrgreen:

Autor:  Jacek [ Wt lip 21, 2009 9:07 pm ]
Tytuł: 

No ładny trening ;)

maju napisał(a):
W poniedziałek miałem wyjechać na Glocka

To kiedy plan ataku ?

Autor:  maju [ Wt lip 21, 2009 9:32 pm ]
Tytuł: 

antyqjon Szafa to ok. 25-cio metrowa turnia, która prowadzi z Mylnej przełęczy prawie na sam wierzchołek Zadniego Kościelca. Widać ją ta dwóch przedostatnich zdjęciach (nie licząc wibratora :wink: ).

kefirKwas solny? Na Granit? By Cię dopiero Bartuś prześwięcił...

Jacek napisał(a):
To kiedy plan ataku ?

Atak już był, a relacja się rodzi w bólach.

Autor:  Jacek [ Wt lip 21, 2009 9:35 pm ]
Tytuł: 

maju napisał(a):
Atak już był, a relacja się rodzi w bólach.

Kiedy z ciekawości ?
Jakie warunki panują na górze ?

Autor:  maju [ Wt lip 21, 2009 9:48 pm ]
Tytuł: 

Konkretnie 14-15 lipca. Szliśmy ostatecznie normalną drogą ze Stüdla. Przez lodowiec Ködnitzkees najlepiej przejść jak najwcześniej, bo w nocy temperatury niewiele spadają poniżej zera, przez co dalej idzie się przez breję śnieżną i utrudnia to poruszanie się. Wyżej, zaraz po wejściu na grań mocno oblodzone i łydki dość mocno muszą popracować przy wchodzeniu na przednich zębach raków. Dalej sporo skał już na wierzchu i ja szedłem tylko z czekanem, bez raków, bo odcinków śnieżnych było już niewiele (może poza kopułą Kleina i przełączką Obere Glocknerscharte). Ludzi całkiem sporo, choć spodziewałem się więcej. Może dlatego, że to środek tygodnia. Jeśli interesują Cię zdjęcia konkretnych fragmentów, w miarę możliwości służę, ale to może już przez priv.

Autor:  Mazio [ Wt lip 21, 2009 10:06 pm ]
Tytuł: 

maju napisał(a):
Taką trasę każdy średnio sprawny, ale obeznany ze sprzętem i jego zastosowaniem jest w stanie zrobić.


to niewątpliwie jedyna rozsądna kolejność ;)
dlatego na razie się tam nie wybieram... może kiedyś? Nie od razu Krakow zbudowano.

Autor:  Mag_Way [ Śr lip 22, 2009 8:55 am ]
Tytuł: 

ładnie , ładnie, super się czyta!

Autor:  prof.Kiełbasa [ Śr lip 22, 2009 9:02 am ]
Tytuł: 

a jak stopy? bo jak Cie pierwszy raz zobaczyłem to kiepsko wyglądały :wink:
graty za fajna trase :D

Autor:  stan-61 [ Śr lip 22, 2009 9:04 am ]
Tytuł: 

Gratulacje maju. Sam ma od jakiegoś czasu cisnienie na tą drogę. Robiłem juz nawet dwie próby, ale raczej w celu rekonensansu, bo w pojedynkę.

Autor:  maju [ Śr lip 22, 2009 9:52 am ]
Tytuł: 

! napisał(a):
a jak stopy? bo jak Cie pierwszy raz zobaczyłem to kiepsko wyglądały

Tym razem ok (miałem inne buty), chociaż w Austrii dostały za swoje. Muszę pozbyć się moich zimowych Scarp, bo to one masakrują moje odnóża. Jednak okazały się minimalnie za duże...

stan-61 Dobra rada - jak chcesz robić tą trasę, to odpuść sobie Zawratową i startuj od razu z Mylnej. Zaoszczędzisz trochę czasu, a ten odcinek wcale nie jest ciekawy. Klasyczny "brak akcji"

Autor:  stan-61 [ Śr lip 22, 2009 10:40 am ]
Tytuł: 

maju napisał(a):
ten odcinek wcale nie jest ciekawy
Ten odcinek do zjazdu już robiłem. 8)

Autor:  kilerus [ Śr lip 22, 2009 11:08 am ]
Tytuł: 

No ładnie, Gratulacje!!!

Musimy tam jeszcze wrócić!

Autor:  maniek [ Cz lip 23, 2009 9:48 pm ]
Tytuł: 

Super! Fajna graniówka, może tak zimą? :D

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/