Witam
Już kilka razy przymierzałem się do napisania jakiejś relacji. W końcu się udało.
Sobota 5 rano - "k..rwa ale leje, jadę jutro będzie ładniej"
Niedziela 5 rano- "k..rwa ale leje, walić to jadę"
Padło na Kuźnice. 7:30 wychodzimy na szlak, na szczęście nie pada za bardzo. Po godzinie jesteśmy na przełęczy. Padają nie pierwsze juz dzisiaj komentarze na temat pogody i tych co przepowiadali ze będzie ładnie. Szybko dochodzimy do schroniska. Oczywiście ciężko o miejsce gdyż nikomu nie chce się podziwiać wspaniałych widoków i wszyscy siedzą w środku
Przyszliśmy w dobrym momencie gdyż za chwilę zaczęło nieźle lać. Postanawiamy przeczekać najgorsze ( bo mamy nadzieję że to jest właśnie najgorsze).po prawie dwóch godzinach siedzenia mamy dość - idziemy dalej. Nad Czarnym Stawem przypominam sobie o aparacie. Powstają pierwsze dzisiaj ujęcia "Mgła na tle Kościelca" "Mgła na tle Żółtej Turni" etc. I wszystko byłoby zajebiście tylko to tło jakieś takie niewyraźne 
Nad zmarzłym stawem po chwili zastanowienia pada decyzja-Świnica. Pod Zawratem mokro, dobrze że przynajmniej z góry nie pada.Na przełęczy udzi mało, widać że niewielu chciało ruszać się gdzieś wyżej na taka pogodę. Coś tam widać w kierunku Pięciu Stawów ale ale za to w drugą stronę tylko mleko
Nie siedzimy za długo bo strasznie wieje. Szlak na świnice praktycznie pusty, mijamy jedną grupkę. Dopiero po dojściu pod szczyt robi się ciaśniej. Większość idzie od Świnickiej przełęczy. I tu moja uwagę przyciąga widok pewnej dziewczyny raczej tego w co była ubrana. Była to kombinacja: halówki, krótkie spodnie i stuptuty
No cóż, jak kto lubi.
"o k...rwa ale piździ'', "Ale biało!!"- po takim podsumowaniu pogody szybko schodzimy w kierunku świnickiej przełęczy. Jak na złość pogoda zaczyna się poprawiać
po zejściu na przełęcz już wszystko się odsłania nawet czasami słonce wychodzi zza chmur. NO cóż, trzeba wracać. Na koniec piwko w schronisku i powrót do domu.
