Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
3 dni, 3 rysy, szwagry, vodca und deutsche kommando http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=8033 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Krabul [ Pt sie 07, 2009 11:46 am ] |
Tytuł: | 3 dni, 3 rysy, szwagry, vodca und deutsche kommando |
Bry. Pomimo średniej prognozy pogody wsiadam w poniedziałek wieczorem w nocny do Zakopanego. O godz. 8 melduję się na Łysej Polanie i zaczynam podejście ulubioną asfaltową drogą tatrzańskich turystów. Przy Wodogrzmotach nawet przestaje padać. Tego dnia moim celem było dostanie się do schroniska przy Popradskim Plesie przez Rysy. Nad Morskim Okiem i Czarnym Stawem zaczynał się już pikniko-festyn i chciałem jak najszybciej śmignąć na górę, żeby mieć to za sobą. Jakoś przed Bulą wpadł mi do głowy wspaniały pomysł, żeby panoramę Tatr obejrzeć sobie nie z zatłoczonego wierzchołka naszej najwyższej góry, ale z sąsiada położonego nieco na północ. Kilka razy czytałem opis drogi na Niżnie i cośtam pamiętałem. Podchodząc w stronę grzędy wypatrywałem miejsca, z którego wygodnie można uderzyć w lewo. Chciałem dotrzeć do podstawy szerokiego, płytkiego żlebu prowadzącego gdzieś w stronę NR, jednak właściwie stamtąd nie wiedziałem który to wierzchołek. Droga prowadzi po strasznej kruszyźnie i ogólnie nie szło się tam przyjemnie. Miejscami można było się dopatrzeć na piargu wydeptanych miejsc - czasem jakąś mikrościeżynkę było widać. Jak okazało się wyżej poszedłem za bardzo w lewo i napotkałem przed sobą jedno z dwóch żeberek schodzących gdzieś spod wierzchołka. Po dotarciu na jego drugą stronę przez chwilę utknąłem w martwym punkcie. W końcu zdecydowałem się zdjąć sporo ważący plecak, który w cięższym terenie mógłby przeszkadzać, schowałem go w bezpiecznym miejscu i uderzyłem do góry. Pod szczytem napotkałem dosyć stromy teren, który trzeba było jakoś obejść. Strawersowałem po trawkach wierzchołek od zachodu, minąłem to drugie żeberko i w końcu po skręcie w prawo osiągnąłem grań troszkę na północ od wierzchołka. Na trawersie było jedno fajne miejsce, gdzie trzeba było porządnie się schylić pod wystającą skałką zagradzającą przejście. Granią w ciągu pięciu minut docieram na szczyt. Panorama bardzo fajna, widać dokładnie full ludzi na Rysach, krzyż, świetne wrażenie robi Ganek z Gerlachem w tle. Widoczność była nie rewelacyjna, ale zadowalająca. No i mogłem podziwiać widoki całkiem sam. Ze szczytu dokładnie zobaczyłem drogę, którą powinienem iść. Jednak byłem zmuszony wracać tak samo, bo czekał na mnie plecak. Zejście do szlaku było bardzo ostrożne, bo wszystko sypie się spod nóg. Porządnie już zmęczony docieram do szlaku i skręcam na Rysy. Jak łatwo chodzi się po znakowanej ścieżce. Szlak wydaje mi się teraz autostradą. Pogoda się psuje, chmury schodzą niżej, słychać pierwsze grzmoty. Na Rysach nie spędzam dłużej niż 2 min., i tak nic nie widać. Po kilkunastu minutach jestem na Wadze - pierwszy raz w życiu. Lustruję drogę na Sedlo pod Kohutikom:). Pewnie kiedyś tam pójdę. Zaczyna ostro padać, po chwili piję pyszną herbatę w Chacie pod Rysmi i widzę...Kiełbasę i Stana, których nie znałem osobiście, tylko kojarzyłem z fotek w relacjach. Przywitałem się, wypiliśmy piwko, chłopaki zrobili Wysoką i zeszli akurat tuż przed burzą. Razem schodzimy do Popradskiego. Ja zostaję w schronisku. Zamawiam pokój, idę pod gorący prysznic. Jestem wykończony. Po nieprzespanej nocy w pociągu zrobiłem asfalt do Moka, 1700+ metrów podejść i zejście na Słowację, wszystko z ciężkim worem. W schronisku spotykam świetnych ludzi - Adama i Konrada - szwagrów, którzy dotarli do Popradskiego ze Zbójnickiej Chaty przez Rohatkę, Małą Wysoką, Śląski Dom. Zaczynają się rozmowy, słowackie piwo smakuje smakuje wybornie, wkrótce na stole pojawia się połówka rumu przyniesiona z dołu - żyć nie umierać. CDN Wyjeżdżam za kilka godzin na cały tydzień, relację pewnie będę musiał dokończyć po przyjeździe. Foty też będą. Pozdrawiam. |
Autor: | Endrju [ Pt sie 07, 2009 8:36 pm ] |
Tytuł: | |
Foty panie foty. |
Autor: | piomic [ So sie 08, 2009 10:55 am ] |
Tytuł: | |
Nie wyświetlają Ci się? Może masz filtra? |
Autor: | Endrju [ So sie 08, 2009 11:33 am ] |
Tytuł: | |
piomic napisał(a): Nie wyświetlają Ci się? Może masz filtra?
Miałeś racje, teraz wszystko widzę. Zajebiaszcze foty ![]() |
Autor: | Mag_Way [ Pn sie 10, 2009 7:43 am ] |
Tytuł: | |
No to łupnąłeś. Niżne Rysy od dawna chodzą mi po głowie. ![]() |
Autor: | dawid_w [ Pn sie 10, 2009 8:13 am ] |
Tytuł: | |
no to poczekamy do końca tygodnia ale czuję, że warto będzie... |
Autor: | dawid_w [ Pn sie 17, 2009 8:29 am ] |
Tytuł: | |
widoki zacne! towarzystwo również ![]() P.S. na NR odbiłeś niedaleko za Bulą czy bliżej samej Grzędy? |
Autor: | Krabul [ Pn sie 17, 2009 9:16 am ] |
Tytuł: | |
dawid_w napisał(a): P.S. na NR odbiłeś niedaleko za Bulą czy bliżej samej Grzędy?
Zdecydowanie bliżej grzędy. Tam jeszcze spory kawałek od buli się dyma. Jest to tuż przed miejscem, gdzie szlak odbija wyraźne w prawo - zdaje się że ta zaraz jest pierwszy łańcuch. |
Autor: | dawid_w [ Pn sie 17, 2009 9:19 am ] |
Tytuł: | |
dzięki ![]() |
Autor: | Krabul [ Pn sie 17, 2009 10:19 am ] |
Tytuł: | |
Dzień trzeci i ostatni. Czas na powrót do Polski. Chciałem iść przez Polski Grzebień, ale plany zweryfikowała pogoda. Budzę się o 6 rano. Głowa boli, oj boli. Na zewnątrz leje. Może na szczęście. Po dwóch godz. to samo. Nie przestaje do 10.30. Tymczasem zdążyłem się ogarnąć i coś zjeść. Adam z Konradem chcieliby iść przez Rysy. Przez P Grzebień nie chcą, bo szli tamtędy kilka dni wcześniej. Ja chciałbym iść z nimi, ale jestem w analogicznej sytuacji. W końcu postanawiamy wszyscy, że idziemy przez Rysy. Adam stwierdził, że musimy pokazać Niemcom, że pod Grunwaldem to nie był przypadek. A Polski Grzebień zostawię sobie na inny dzień, na lepszą pogodę. Dziś i tak będzie 0 widoków - myślałem. No i ruszyliśmy. Padało niemal cały czas - 15 minut mżawki, 15 min ulewy. Mimo to szło mi się bardzo dobrze. Mało ludzi - co bardzo sobie cenię w górach i nawet coś w stronę Grani Baszt było widać. Po 2h przemoczeni docieramy do Schronu pod Wagą. Tradycyjnie pyszna herbata. Ciężko się wychodzi na zewnątrz. Od tej pory widoczność wynosiła w porywach kilkadziesiąt metrów. Pod szczytem Rysów regularna ulewa, pomyślałem, że po polskiej stronie będzie grubo. No i było:) Na szczycie spędzamy może 5 min. Cholernie zimno i mokro. Na oko 5-6 st. Pstrykam jakieś fotki, na których i tak niewiele widać. Jestem na Rysach drugi raz w ciągu 3 dni i piąty w ogóle. Myślę, że na kilka lat mam dość tego miejsca. Zejście było ciężkie. To, co na suchej skale jest banalne, w zimnie i deszczu takie nie było. Mokrymi rękami ciężko było utrzymać łańcuch a na skale miejscami buty jeździły jak po lodzie. Trochę wyprzedziłem moich towarzyszy. Koło jednej z ostatnich serii łańcuchów widzę jakąś dziewczynę. Schodzi bardzo wolno nawet jak na panujące warunki. Wkrótce miałem okazję przekonać się dlaczego. 2 siusiumajtki i trochę starszy od nich koleś. Wszyscy na nogach adidaski, koszulki, spodenki (mi było zimno w kurtce i polarze tak, że dygotałem po kilku minutach bezruchu) i foliowe przeciwdeszczowe g.wno z PlusGSM czy innego dziadostwa - gdzieś musieli to za darmo rozdawać, bo dużo ludzi to nosiło. Nie mam nic przeciwko "adidadi", ale ci ludzie byli ubrani skrajnie nieodpowiednio do panujących warunków. Przeszedłem z nimi ostatnie trudne miejsca, bo myślałem że się pozabijają. Ładnie się ślizgali. Po zejściu z grzędy, mniej więcej w miejscu, z którego 2 dni wcześniej odbijałem na Niżnie niespodzianka - zboczem spływały tak ogromne masy wody, że szlak znajdował się pod 40-centymetrową jej warstwą. Drugi taki moment był chwilę niżej, gdzie pod wodą była nachylona śliska płyta i łańcuch. W tamtej chwili poważnie zastanawiałem się, czy nie sp.erdalać z powrotem na Słowację, ale za chwilę uspokoiłem się i okazało się że można to spokojnie przejść. Nie chciałbym znaleźć się w takich warunkach w jakimś trudnym orientacyjnie i technicznie terenie. Trzy kwadranse potem jestem nad Czarnym Stawem. Wrażenie niesamowite. Jestem sam, woda tłucze się o skały, nie widać drugiego brzegu, wszystko ginie we mgle. Zdawało mi się, że idę wzdłuż skalistego brzegu morza np. gdzieś w Skandynawii. Wkrótce docieram do Morskiego Oka. Z majtek mogłem wyżymać z pół szklanki wody. Nie, nie piłem jej. W plecaku wszystko mokre - chyba warto zainwestować w pokrowiec. Jem obiad, rozgrzewam się, wkrótce docierają Adam z Konradem. Wszyscy stwierdzili zgodnie, że mieli kupę w majtach czyli było zaj.biście. Przebieram się w trochę mniej mokre ciuchy i pora schodzić do samochodu zostawionego na Łysej Polanie. Schodzimy szybko w ulewie. Dłuży się, oj dłuży. W samochodzi rozgrzewamy się i rozpoczynamy powrót. Chłopaki, nadrabiając kilkadziesiąt km, odwożą mnie na dworzec do Kędzierzyna. Jeszcze raz wielkie dzięki, jeśli to czytacie. Timing idealny, jesteśmy 20 min przed pociągiem do Wro. W przedziale siadam i po kilku minutach poczułem kroplę spadającą z plecaka... Podsumowanie wyprawy: - świetni nowo poznani ludzie - nowe miejsca, a to zawsze plus - zobaczenie innego niż zwykle oblicza Tatr - troszkę groźniejszego - w lipną pogodę też da się pochodzić |
Autor: | Krabul [ Pn sie 17, 2009 10:30 am ] |
Tytuł: | |
Foty z dnia trzeciego: ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | prof.Kiełbasa [ Wt sie 18, 2009 9:11 am ] |
Tytuł: | |
jak na tą pogodę co była to i tak się udał kolejny dzień a o to chodzi ![]() |
Autor: | mahavishnu [ Wt sie 18, 2009 12:22 pm ] |
Tytuł: | |
Ciekawa wyprawa. Szkoda , że pogoda kiepska. Ja właśnie wczoraj wróciłem znowu z Tatr i byłem w niedzielę na Kończystej - pogoda idealna. Może coś o tym napiszę. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |