No i udało się ! W dniach od 30 lipca do 5 sierpnia wybrałem się z kolegą w Tatry. Planowaliśmy pochodzić trochę po miejscach , gdzie nie spotkamy dużo ludzi. Klimaty a la Giewont jakoś mnie nie kręcą . Ponieważ w pierwszy dzień poszedłem sam zaaplikowałem sobie ekstremalne intro – Mięguszowiecki Szczyt – kapitalna trasa , nieco ,,stresująca’’ , aczkolwiek w normie , obyło się bez większych ,,przygód’’. Paradoksalnie najbardziej ciepły był fragment w drodze na Hińczową Przełęcz , trochę żle poszedłem żlebem i musiałem powalczyć z dość stroma gładką ścianką. Widok z Mięgusza piękny choć można w Tatrach zobaczyć ciekawsze.
Drugi dzień to Kieżmarskie Szczyty. Rano pogoda była idealna , niestety , gdy stanęliśmy na Rakuskiej Przełęczy Kieżmarskie Szczyty spowiły gęste chmury , które towarzyszyły nam już cały czas. Sprawiło to , że widoczność była bardzo słaba. Masyw Kieżmarskich jest ogromny i trzeba uważać , aby się nie zgubić. Na drodze były dwa ciekawe miejsca : kilkumetrowy koń , który zrobił spore wrażenie na moim koledze. Potem czekała nas jeszcze większa niespodzianka , osławiona pochyła płyta – jest ona odbierana w bardzo różnorodny sposób, jedni prawie jej niezauważają , natomiast dla innych jest nie do przejścia. Ot i jeden z wielu paradoksów gór. Nam udaje się ją sforsować bez większych przygód. Potem to w zasadzie mozół ciężkiego i długiego podchodzenia ścianą Małego Kieżmarskiego. Na szczycie widoczność dość słaba , czasami ukazywały się Widły i Łomnica. Na właściwym Kieżmarskim podobnie. Po drodze spotkaliśmy trzy wycieczki Słowaków , Polaków ani śladu.
Wyprawa na Baranie Rogi to przede wszystkim walka z piargami w Dolince Dzikiej i śniegiem przy Baraniej Przełęczy. Kapitalne są te odcinki z łańcuchami – najpierw przy podejściu na próg Dolinki Dzikiej i potem przy podejściu na Barania Przełęcz – to trochę taka Orla Perć - plusem jest to , że nie ma tam takich tłumów jak na Orlej Perci.
Od przełęczy na Baranie Rogi droga jest w zasadzie prosta – to tylko kwestia orientacji.
W drodze na Kołowy Szczyt paradoksalnie najtrudniejsze odcinki są jeszcze stosunkowo nisko. Najpierw podejście tymi samymi łańcuchami do Dolinki Dzikiej a potem długi trawers ściany Czarnego Szczytu – jest tu także sporo łańcuchów , które pomagają przy bardziej eksponowanych fragmentach. Lufa jest miejscami niezła ! Widok z Kołowego jest bardzo interesujący , szczególnie na Tatry Bielskie i grań Baranich Rogów i Durnego Szczytu.
W kolejnym dniu zaliczyliśmy Jastrzębia Turnię – miało być dość trudno tymczasem wycieczka okazała się nad wyraz łatwa. Wydaje się to trudne do uwierzenia , gdy spogląda się na Jastrzębią Turnię znad Zielonego Stawu Kieżmarskiego. Było w zasadzie jedno ,,ciepłe’’ miejsce , zwłaszcza w zejściu , ale w porównaniu z tym czego oczekiwaliśmy luz. Fantastycznie z Jastrzębiej Turni prezentują się Łomnica i Durny Szczyt – stąd widać dopiero potęgę tych skalnych olbrzymów.
Ostatni dzień był oprócz pierwszego chyba najbardziej emocjonujący. Głównie za sprawa pogody , która zupełnie się załamała a akurat tego dnia mieliśmy drogę dość skomplikowaną orientacyjnie. Pierwsza niespodzianka czekała na nas na Papirusowej Drabinie – to stroma , gładka ściana , prowadząca na Przełęcz Stolarczyka. Im wyżej tym ciężej , uchwyty ubogie , kruszyzna niesamowita , kamulce leciały non stop. Trzeba tam bardzo uważać. Na Przełęczy Stolarczyka pogoda siadła zupełnie. Widoczność na kilkanaście metrów. Po krótkiej chwili decydujemy się jednak iść dalej. Drogi nie ułatwia to , że jest dość ubogo wykopczykowana. Mamy na szczęście WHP i Szczerbę tak więc można spokojnie iść dalej. Wkrótce okazało się , że nawet uzbrojeni w przewodniki nie jesteśmy w stanie ściśle trzymać się drogi i wchodzimy na szczyt swoim wariantem – często pokonując co najmniej ,,jedynkowe’’ ścianki. Kruszyzna na Czarnym Szczycie jest bardzo duża , trzeba tam bardzo uważać. Stajemy na szczycie – niestety nie ma nagrody – widok jest praktycznie żaden. W puszce na szczycie nie ma nawet zeszytu do wpisów , tylko jakieś lużne kartki , odpuszczamy to sobie i wracamy na dół. Robi się coraz zimniej , deszcz pada coraz mocniej. Udaje nam się znaleźć drogę , choć troszkę trzeba było połazić , aby ja odszukać. Na końcu jeszcze jeden nieprzyjemny odcinek – łańcuchy na progu do Dolinki Dzikiej – w deszczu o wiele bardziej niebezpieczne , tym bardziej , że schodzimy w dół. Obyło się jednak i tym razem bez ekstremalnych przygód. Totalnie przemoczeni wracamy do schroniska. Tu zapada decyzja o powrocie do domu. Nie ma sensu czekać na pogodę , prognozy na najbliższe dni nie są najlepsze. Staroleśna i Jaworowy Szczyt muszą trochę poczekać.
W sumie wyjazd pod każdym względem udany , udało się nam zdobyć sporo pięknych szczytów , pogoda niezła. No i znowu zrobiłem kolejny krok do realizacji swojego wymarzonego planu – zdobyć 20 najwyższych szczytów tatrzańskich . Zostało już niewiele.
Program pobytu w Tatrch - 30.07 – 5.08 :
30.07. Dolina 5 Stawów Hińczowych – Hińczowa Przełęcz – Mięguszowiecki Szczyt Wielki – Popradzki Staw
31.07. Pogoda się trochę popsuła , dlatego postanowiłem sobie odpuścić i odpocząć po poprzednim dniu
1.08 Zielony Staw Kieżmarski – Rakuska Przełęcz – Mały Kieżmarski Szczyt – Kieżmarski Szczyt – Huncowska Przełęcz – Rakuska Przełęcz – Rakuska Czuba – Rakuska Przełęcz – Zielony Staw Kieżmarski
2.08. Zielony Staw Kieżmarski – Barania Przełęcz – Baranie Rogi – powrót jak wyżej
3.08. Zielony Staw Kieżmarski – Dolinka Dzika – Dolinka Jastrzębia – Czarny Przechód – Kołowy Szczyt – powrót jak wyżej
4.08. Zielony Staw Kieżmarski – Dolinka Jagnięca – Jastrzębia Przełęcz – Jastrzębia Turnia – powrót jak wyżej
5.08. Zielony Staw Kieżmarski - Dolinka Dzika – Przełęcz Stolarczyka – Czarny Szczyt - powrót jak wyżej
|