Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt cze 21, 2024 9:32 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt sie 18, 2009 8:34 pm 
Swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 10, 2009 3:55 pm
Posty: 43
Lokalizacja: górny śląsk
Całkiem niedawno bo w czerwcu, jak co miesiąc wybieraliśmy się stałą ekipą w góry. Wyprawa miała być "typowa" czyli wyjazd ok. 2.00 z Gliwic...dotarcie na miejsce...obskoczenie wybranej trasy i powrót do domu. Tym razem wybór padł na Tatry Słowackie. Długo się nie zastanawialiśmy...Bystra !
Byłem nieco podekscytowany tą wyprawą, jako że po raz pierwszy miałem zamiar zabrać ze sobą żonę w Tatry, która co prawda była już ze mną w górach (Mała Fatra - Stoh i Chlieb), jednakże obawiałem się o jej reakcję na wysokość.
Tak jak umówiliśmy się, wyjechaliśmy o 2 w nocy i nad ranem byliśmy w Podbańskiej.Obrazek Po krótkim posiłku ruszyliśmy w kierunku szlaku do Doliny Kamienistej. Tą właśnie doliną mieliśmy wejść na Pyszniańską Przełęcz a następnie przez Błyszcz mieliśmy wejść na Bystrą. Pogoda zapowiadała się nieciekawie. Szczyty spowijały chmury i zaczęło delikatnie mżyć. ObrazekW myślach rozważałem czy warto wchodzić na najwyższy szczyt Tatr Zachodnich przy takiej pogodzie, ale pomyslałem że może się lepiej nie będę odzywał i u góry chmury się przetrą. Gdy się nieco mocniej rozpadało pomyślałem sobie:
- cholerka dobrze że kupiłem żonie tą kurteczkę na membrance bo było by kiepsko
Pozakładaliśmy na siebie wszystko co tylko sie dało aby nie przemoknąć i dziarsko ruszylismy dalej szlakiem. Po drodze napotykaliśmy lawinowiska które trzeba było przekraczać na różne sposoby wśród obalonych pni drzew i zwałowisk śniegu. Co chwilę spoglądałem na żonę, która nie wyglądała na zbyt zadowoloną z pogody:
- nie martw się...może chmury się rozwieją i będzie ładnie - powiedziałem z nadzieją w głosie i modlitwą w myslach. W końcu to był jej wypad w Tatry więc miał być wyjątkowy. Pogoda co chwilkę ulegała zmianie....raz padało, chwilę potem mżyło....a za chwilę wyglądało tak jakby miało się przebić słoneczko. Jednakże kiedy już już miało wyjść zza chmur....znowu jakieś chmurzysko je zasłaniało i zaczynało nas moczyć. Kiedy dochodziliśmy na przełęcz obróciłem się i zobaczyłem twarz żony wykrzywioną grymasem zmęczenia i złości:
- k...a ostatni raz dałam się namówić na taki hardcore...mogłam smacznie spać w łóżku...a tu jestem mokra i zmęczona - wycedziła przez zęby
- spokojnie Marioluś...za chwilę będziemy na przełęczy i tam odpoczniemy - próbowałem załagodzić sytuację.
Sytuacja ta nie była różowa. Byliśmy mokrzy i to bardzo. Gdy weszliśmy na przełęcz wszędzie panowało mleko i do tego nieco wiało.
- Psia krew nie mogło być gorzej...miało być wyjątkowo i chyba będzie....ale w druga stronę - pomyślałem z goryczą.
Od kilku lat staram się zachęcic moją żonkę do wspólnego wędrowania i to miał być drugi przełomowy po Małej Fatrze wyjazd. Dupa zbita.
Po krótkim postoju na przełęczy, posiłku i kieliszeczku "wzmacniacza" powoli ruszyliśmy w stronę Błyszcza. W pewnym momencie wiatr przewiał chmury i naszym oczom ukazała się imponująca grań prowadząca na Błyszcz, przepaść po polskiej stronie i sam potężny szczyt Bystrej.
- ale gigant...piękna sprawa - rzucił mój kuzyn
- to...my tam idziemy ? - zapytała a w zasadzie jęknęła Mariola
- tak - odparłem krótko oczekując pomstowania z jej strony na czym świat stoi. Nie usłyszałem jednak nic po za cichym stęknięciem. Pięliśmy się tą przepiękna drogą żałując że nie idziemy przy pięknej pogodzie. Byłem nieco zaskoczony ekspozycją grani i bacznie obserwowałem każdy krok Marioli. ObrazekPrzekroczyliśmy kilka śliskich od deszczu kamieni dlatego drżałem przy każdym jej mniej pewnym kroku. Wreszcie dotarliśmy na Błyszcz. Puściłem resztę grupy do góry, decydując się na krótki odpoczynek wraz z żoną. W końcu ruszyliśmy trawersikiem i przez chwilę widać było otchłanie dolin po polskiej stronie. Wyglądało to imponująco.
- widzisz nie jest tak źle...coś tam jednak widzimy - próbowałem niezdarnie pocieszać moją połóweczkę
- nie mówię że jest źle...ale trochę się boję - powiedziała z niepewnością
- nie bój się...pilnuję każdego Twojego kroku...szczyt niedaleko potem tylko w dół
Na szczycie czekała już na nas ekipa powitalna i wszyscy szczerze gratulowali Marioli zdobycia najwyższego szczytu w życiu. W nagrodę dostała 2 batoniki i kielicha brandy. Wokół nadal "mleczarnia". Na szczycie spożyliśmy posiłek żartując z "cudownych widoków", wspominając stare wyprawy i opowiadając nowozasłyszane świńskie kawały. ObrazekW końcu ruszyliśmy granią powoli w dół w kierunku Doliny Bystrej.
Po ok. 5 min drogi nagle o dziwo pokazało się słońce, a wiatr zaczął przewiewać chmury z jednej strony grani na drugą, tworząc "dziury". Pokazały sie widoki.Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
- hehehe jednak coś zobaczymy - powiedziałem głośno widząc u wszystkich uśmiechnięte gęby
Aparaty poszły w ruch i zaczęliśmy cykać foty korzystając z każdej chwili aury. W zejściu do Doliny Bystrej widoczność była coraz lepsza, jednakże nadal niekompletna. Zaczęły nam dokuczać roje "meszek" latając upierdliwie i kąsając przy każdej chwili postoju. W pewnym momencie idący pode mną kolega zatrzymał się uważnie czegoś wypatrując.
- co jest ? - zapytałem
- patrz tylko ciiiii....świstak - wyszeptał
Spojrzałem we wskazanym przez niego kierunku i zobaczyłem nonszalancko wygrzewającego się na kamyczku zwierzaczka, który leniwie przyglądał się nic sobie nie robiąc z naszej obecności. Kiedy zaczęliśmy robic zdjęcia ten truteń normalnie zaczął do nich pozować jak tresowany....pozwolił się zbliżyć na odległość ok. 10 m i obfotografować ze wszystkich stron. Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekBezczelne bydlę :lol:
Schodząc dalej zboczem w pewnym momencie usłyszałem z góry krzyk:
- kamień !!!!!!!!
To krzyczał mój kuzyn Marcin, któremu spod nogi obsunął się ważący dobre 5-6 kg kamień. Zmartwiałem kiedy głaz przeleciał jakiś metr od głowy mojej żony. Po zejściu do doliny Marcin przepraszał....w sumie każdemu może się zdarzyć...dobrze że nic się nie stało, ale stracha nam ten moment napędził.
W dolinie chcieliśmy zatrzymać się na postój jednakże "meszki" nie pozwalały kąsając niemiłosiernie. Ja zacząłem odczuwać objawy odparzenia stóp. Dzień wcześniej kupiłem w sklepie sportowym skarpety "NIKE" dla biegaczy długodystansowych dając spore pieniądze.
- k...a ostatni raz idę w syntetykach....miały być oddychające i antybakteryjne a teraz są mokre i dają mi popalić - wydusiłem podczas odpoczynku nad potokiemObrazek Obrazek
Szliśmy już dobre 1,5 h i mieliśmy nieco dość tego zejścia które stawało się nużące i wręcz denerwujące. Ponadto Marioli zaczął doskwierać ból kręgosłupa. Pomimo to szła twardo nie odzywając się. Nie podejmowałem z nią rozmowy znając jej upodobanie "gdy mnie coś boli to dajcie mi spokój". Zejście zdawało się dłużyć bez końca a moje stopy paliły mnie coraz bardziej. Starałem się zaciskać zęby z całych sił. Dodatkowo zaczęło nieźle lać. Powoli zacząłem mieć wszystkiego dość. Gdy doszliśmy do szlaku na Podbańską byłem bliski rozpaczy (podobnie jak żona). W końcu doszliśmy do szosy.
- w którą stronę ? - zapytałem patrząc na mapę
- chyba w lewo - powiedział mój ojciec z nutą niepewności
- wg mapy to powinno być tutaj...powinniśmy widzieć parking - rzuciłem z beznadzieją w głosie i powoli ruszyłem szosą obracając głowę aby nikt nie widział wykrzywionej bólem twarzy
Gdy po chwili sie obróciłem zauważyłem że Mariola i Natalia zatrzymały jakis samochód na słowackich blachach, po czym wsiadły do niego. Przejechały obok mnie krzycząc z samochodu że zaraz po mnie i po ojca wrócą i że do parkingu stąd jest jakieś 20 min "z buta".
- w dupie to mam - pomyslałem wsciekle i usiadłem na brzegu szosy.
Zdjąłem buty, a następnie skarpety. Moim oczom ukazał sie paskudny widok. Moje stopy były wilgotne i białe....białe jak śnieg, jakby nie płynęła w nich ani jedna kropla krwi. Bolały i piekły jakby mi je przypalano nad ogniem. Związałem buty, powiesiłem na plecaku i ruszyłem boso szosą...każdy kamień czułem jak rozpaloną igłę wbijaną w stopę przez jakiegoś pieprzonego sadystę. Dogonił mnie ojciec:
- ale załatwiłeś nogi - stwierdził ze współczuciem
- ostatni raz założyłem takie pier......ne syntetyczne gówno - odparłem zduszonym od bólu głosem. Ojciec wyprzedził mnie chcąc jak najszybciej dojść do parkingu. Ja szedłem wolno i po chwili zobaczyłem nadjeżdżający samochód. Wsiadłem bez słowa i pojechaliśmy na parking gdzie czekali pozostali. Na parkingu czekała reszta grupy i wszyscy byli zadowoleni że dotarliśmy do aut. Ja nie odzywałem się nic marząc o chwili kiedy napudruję stopy i zmienię buty. Ojciec dał mi puder, a ja usiadłem na murku i zacząłem się użalać nad moimi stopami :lol:
Nagle pojawiła się Mariola i powiedziała:
- no gdzie ty łazisz....daj mi kanapk....... - zobaczyła moje nogi i zamilkła
Nic sie nie odezwałem choć na języku miałem kilka pieszczotliwych słów które z pewnością nie poprawiły by i tak już ciężkiej atmosfery.
- to ja poczekam w aucie - powiedziała Mariola i szybko poszła do samochodu.
Skończyłem doraźne zabiegi i zmieniłem buty....odczułem pewna ulge ale i tak bolało. Wsiadłem do auta i podałem żonie kanapkę.
- całe szczęście że nie jestem kierowcą - pomyslałem w duchu.
Żona zjadła bułeczkę po czym spojrzała na mnie czulej. Ułożyła głowę na moich kolanach. Jechaliśmy w kierunku Orawy. Już nie padało, a po jakimś czasie pokazał się zachód słońca. Mariola odpoczywała na moich kolanach:
- oj dostałaś ty dzisiaj w dupsko - pomyślałem.
- No to co ? Jedziesz z nami następnym razem ? - zapytałem sadystycznie.
- zastanowię się - odpowiedziała z uśmiechem na ustach od którego nogi przestały mnie boleć. Pocałowała mnie w policzek.
- twarda babka - pomyślałem z dumą - w końcu to moja żona :D

_________________
"Przegranym nie jest ten który upada, ale ten który upadnie i się nie podniesie"


Ostatnio edytowano Śr sie 19, 2009 9:09 pm przez kreator4791, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 18, 2009 11:52 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Mam nadzieję, że żona jeszcze będzie chciała wracać w góry wysokie :) Właziłam na Bystrą i Błyszcz rok temu, tyle, że szłam od Gaborowej Przełęczy i wróciłam w to samo miejsce potem.

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 19, 2009 10:10 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
Dramat, horror i romans w jednym. Trochę za dużo na raz.

P.s. W tych "cudnych" dolinach powinni kolejki zamontować. Idzie się tam trzy dni.

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 19, 2009 12:58 pm 
Swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 10, 2009 3:55 pm
Posty: 43
Lokalizacja: górny śląsk
Łukasz T napisał(a):
Dramat, horror i romans w jednym. Trochę za dużo na raz.

P.s. W tych "cudnych" dolinach powinni kolejki zamontować. Idzie się tam trzy dni.


Ty to zawsze musisz się do czegoś przyczepić :wink:
Miał wyjść horror a wyszedł Harlequin :lol:

_________________
"Przegranym nie jest ten który upada, ale ten który upadnie i się nie podniesie"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 19, 2009 1:00 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
kreator4791 napisał(a):
Ty to zawsze musisz się do czegoś przyczepić


Mieszanie stylistyk nie prowadzi do niczego dobrego :wink:

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 19, 2009 3:10 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt lis 21, 2008 10:48 pm
Posty: 1233
Lokalizacja: Warszwa
A gdzie foty?!

_________________
Jeśli zdajesz pytanie dlaczego chodzę po górach to znaczy że nie zrozumiesz odpowiedzi


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 19, 2009 3:56 pm 
Swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 10, 2009 3:55 pm
Posty: 43
Lokalizacja: górny śląsk
będą dziś wieczorem :)

_________________
"Przegranym nie jest ten który upada, ale ten który upadnie i się nie podniesie"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 19, 2009 9:13 pm 
Swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 10, 2009 3:55 pm
Posty: 43
Lokalizacja: górny śląsk
już dodałem :)

_________________
"Przegranym nie jest ten który upada, ale ten który upadnie i się nie podniesie"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 20, 2009 7:57 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10407
Lokalizacja: miasto100mostów
No świstak ładnie zapozował.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL