Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

black...
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=8266
Strona 1 z 1

Autor:  mpik [ Pn wrz 14, 2009 7:46 pm ]
Tytuł:  black...

Pogodowo łikend zapowiadał się podły. Jak zwykle w tygodniu słoneczko, a sobota i niedziela kicha. Ale szczegółowa analiza na jednym z serwerów pogodowych ukazała cień szansy – kilkugodzinne okno pogodowe w sobotni poranek. Decyzja szybka – jedziemy. Druga decyzja równie szybka – Czarny Szczyt. Miałem z tą górą stare porachunki, gdy dwukrotnie w poprzednim roku wyśmiała mnie śniegiem prosto w twarz.
Startujemy na szlak kilka minut przed trzecią. Odcinek do Zielonego Kieżmarskiego standardowo traktujemy jako bieżnię lekkoatletyczną – czas do schroniska zamykamy w nieco ponad 90 minut. Przed budynkiem jest jeszcze ciemno, ale robimy chwilową przerwę na śniadanie. Po posiłku ruszamy dalej. Przy obejściu stawu nie mamy żadnych problemów, ale już znalezienie właściwej ścieżki przez kosówkę staje się wyzwaniem ponad nasze możliwości. Niestety, w nocy wszystkie drogi są czarne. Chwilę błądzimy, ale teren w końcu nie jest taki wielki i udaje się nam znaleźć jakąś przecinkę przez zielone pole. Na łańcuchy przy Jakubowych Drabinach trafiamy bez problemu. Gdy dochodzimy do Doliny Dzikiej, zaczyna świtać.
Obrazek Obrazek Obrazek
Tu spotykamy piątkę turystów, pierwszych i ostatnich zresztą dzisiaj. Pogoda mimo zapowiedzi, nie nastraja optymizmem. Poziom chmur jest zbyt niski by coś było widać, a kilkunastostopniowa temperatura nie wróży nic dobrego. Jest zbyt ciepło, by można było liczyć na poprawę pogody. Mimo to nie rezygnujemy. Gdzieś w połowie doliny zaczynam się zastanawiać nad trafnością wyboru drogi. Ostatecznie, gdy w końcu dochodzimy do ściany Czarnego, zmieniam początkowe plany i zamiast na lewo na Papirusową Drabiną, odbijam w przeciwnym kierunku – na Jakubową Ławkę. Podobno łatwiej topograficznie.
Obrazek Obrazek
Pierwszy zastrzyk adrenaliny funduję sobie już na samym starcie, gdy zamiast obejść jak normalny człowiek kawałek gładkiej ściany, pcham się nią w górę na skróty. Kilka „kobiet lekkich obyczajów” i parę innym podobnych określeń leci w przestrzeń. Pod swoim adresem oczywiście. Niestety, odwrót jest niemożliwy, więc docieram do końca tej zabawy mimo dodatkowej dawki adrenaliny. A może dzięki niej…
Potem jest już łatwiej. No, może za wyjątkiem jednego trawersu na końcu ławki, gdzie mało sympatyczny żleb werżnął się z całą siłą w poziomy zachód, likwidując w tym miejscu praktycznie na całej szerokości. Są dwa wyjścia – wąska półeczka, tak na ćwiartkę buta, i bez pewnych chwytów, lub próba obniżenia się kilka metrów do żlebu i później po sypkich kamieniach do góry. Wybieramy z Krisem ten drugi wariant. To znaczy ja wybieram jako pierwszy, a Kris widząc że mi się udało, powtarza to za mną. Iwona jednak protestuje, domagając się liny. W sumie wcale się jej nie dziwię. Podaję jej więc linę, i czekam aż zjedzie.
Obrazek
Po linowych zabawach ruszamy dalej. Ścieżka wyprowadza nas łagodnie na grzbiet. Szeroki, trawiasty i wściekle okopczykowany. Próbując się nimi kierować, trochę łazimy to tu, to tam. Czasem bardziej idąc na szerokość niż na wysokość, ale stopniowo idziemy do góry. Chmielowski przestaje być jednoznaczny. Im więcej go czytam, tym mniej z niego rozumiem. Przestajemy więc się nim kierować, i wspinamy się jak komu pasuje. Czasem tylko, co u którego z nas, słychać mamrotania zniesmaczenia.
Obrazek Obrazek
Na szczęście wbrew naszym czarnym przewidywaniom, chmury zaczynają się przerzedzać i pogoda zaczyna się poprawiać. W końcu docieramy do kopuły przedszczytowej wierzchołka. Przed nami został ostatni odcinek – dwudziestometrowa wąska i eksponowana grań wyprowadzająca na sam pik. Przez, jak to uroczo opisał Chmielowski, kostkowatego kształtu gładkie bloki minąwszy malutkie siodełko wąską granią na wierzchołek. Nie spodobało się to Krisowi, więc spróbowaliśmy poszukać innej drogi. Od drugiej strony. Niestety, to co z góry wyglądało na proste stopnie, z dołu okazało się półtorametrowymi nieraz blokami pionowych skał i głazów, skutecznie uniemożliwiających nam sforsowanie tej drogi. Próbujemy trochę dalej, granią od Kołowego. Ale tu też nas nie puszcza. A czas ucieka.
Obrazek
W końcu dajemy sobie spokój. Nie ma co tracić więcej czasu, jeśli chcemy być w dole przed załamaniem pogody. Na koniec pstrykamy jeszcze kilka pożegnalnych fotek, grozimy że jeszcze tu wrócimy, wsuwamy resztki kanapek i czekolady i spadamy na dół. Zejście w odwrotnym kierunku okazuje się dużo łatwiejsze topograficznie, przez co czasowo jest znacznie szybsze od przewidywań. W dwie godziny jesteśmy przy schronisku, w kolejne dwie na parkingu. Ostatnie spojrzenie na Tatry, i uśmiech na duszy… Fajnie było… :D
Obrazek Obrazek Obrazek

Autor:  fanatyk [ Pn wrz 14, 2009 8:32 pm ]
Tytuł: 

widzę że Sącz nie próżnuje :wink: brawa za trasę :brawo: szkoda że nie udało się wejść na sam szczyt

Autor:  karlos [ Pn wrz 14, 2009 8:47 pm ]
Tytuł: 

świetne foty szczytu ... ładna byłaby fotka pani na linie, tylko ostrośc nie w to miejsce ...

Autor:  kilerus [ Pn wrz 14, 2009 8:50 pm ]
Tytuł: 

Ciekawe, też jest to w planach!

Autor:  zolffik [ Pn wrz 14, 2009 8:54 pm ]
Tytuł: 

szkoda że nie mogłem być tam z wami. no niestety praca... w każdym razie góra zacna :wink:

Autor:  xaga [ Pn wrz 14, 2009 9:35 pm ]
Tytuł: 

niezła wyprawa, gratki!
7ma fota bardzo mi się podoba

Autor:  mpik [ Pn wrz 14, 2009 10:24 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Ciekawe, też jest to w planach!
Polecam, polecam :!: Chociaż dla Was to Jakubowa Ławka może być mało ciekawa... Was to widzę raczej na Papirusowej Grani, czy nawet w pd-wsch kominie... :lol:

zolffik napisał(a):
szkoda że nie mogłem być tam z wami. no niestety praca...
nie martw się... wrócimy tam na pewno... 8)

Autor:  kilerus [ Wt wrz 15, 2009 7:36 am ]
Tytuł: 

No my sobie już dogodna drogę znajdziemy ;)

Autor:  prof.Kiełbasa [ Wt wrz 15, 2009 7:40 am ]
Tytuł: 

eee tak pózno wyjechaliście :lol:
ten rejon tatr jest na celowniku bo trzeba go eksplorować :D

Autor:  Mag_Way [ Śr wrz 16, 2009 10:06 am ]
Tytuł: 

mpik - jak zawsze podziwiam Twoje zdjęcia.
http://www.otofotki.pl/img11/pokaz.php? ... C02549.JPG
:shock:
Gotyckie klimaty! Cudownie!

Autor:  jck [ Śr wrz 16, 2009 12:36 pm ]
Tytuł: 

Michał, a Iwona mówiła, że Ty wlazłeś :)

Autor:  GaZZA__ [ Śr wrz 16, 2009 4:14 pm ]
Tytuł: 

mpik napisał(a):
Ostatnie spojrzenie na Tatry, i uśmiech na duszy… Fajnie było…



hehe zawsze jest fajnie :lol:

Autor:  golanmac [ Śr wrz 16, 2009 11:42 pm ]
Tytuł: 

Jak mogliście odpuścić, dwadzieścia metrów przed szczytem, przecież nie walił się wam świat na głowę, była lina, umiejętności, jak można ?

Autor:  kr1s1983 [ Cz wrz 17, 2009 8:48 am ]
Tytuł: 

zawsze bedzie powod by tam znow wrocic ale moze od innej strony

Autor:  keff79 [ Cz wrz 17, 2009 12:46 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Jak mogliście odpuścić, dwadzieścia metrów przed szczytem, przecież nie walił się wam świat na głowę, była lina, umiejętności, jak można ?


Mądry wycof nigdy nie przynosi ujmy.

Autor:  mpik [ Cz wrz 17, 2009 6:13 pm ]
Tytuł: 

Mag_Way napisał(a):
Gotyckie klimaty! Cudownie!
to wszystko przez tą Tarję którą słucham ostatnio... :lol:

jck napisał(a):
Michał, a Iwona mówiła, że Ty wlazłeś :)
Gdzieś wlazłem... No, w każdym razie wyżej już się nie dało :) ale oni nie wleźli, więc uważam górę za niezdobytą.

golanmac napisał(a):
Jak mogliście odpuścić, dwadzieścia metrów przed szczytem, przecież nie walił się wam świat na głowę, była lina, umiejętności, jak można ?
Masz rację, zachowaliśmy się jak gówniarze :oops:
A tak na powaznie to wszystko było oprócz czasu. Bezwarunkowo chcieliśmy wrócić na określoną godzinę.
A co do liny jeszcze, to niezaprzeczalnie była, ale jak dla mnie, traktuję ją ostatnio tylko jako element bezwzglęnie ostatecznej konieczności. Lubię działać bez...
Wiem, wiem. Pojeb jestem. Ale od nowości mam w pewnym stopniu skrzywioną psychikę, i przestało mi to już przeszkadzać. W każdym razie bardziej bawi mnie łatwiejsza trasa ale na czysto, niż trudniejsza na linie...
Przez to pewnie nie ciągnie mnie na razie sportowa wspinaczka, ale frajda z szóstek czy sześć.jedynek wcale nie musi być mniejsza od frajdy z jedynek czy dwójek :wink:

Autor:  golanmac [ Cz wrz 17, 2009 6:36 pm ]
Tytuł: 

mpik napisał(a):
A tak na powaznie to wszystko było oprócz czasu

A gdzie wola walki ? ambicja ? przegrały z czasem ?

Autor:  mpik [ Cz wrz 17, 2009 8:34 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
A gdzie wola walki ? ambicja ? przegrały z czasem ?

Kto walczy i ucieka,
drugiego dnia walki doczeka...

Wola walki była :arrow: kombinowaliśmy jak qnie pod górę... ale niestety zamiast iść najprostszym sposobem, szukaliśmy dziury w całym... :?
Ambicja :arrow: hmmm, nie wiem, ale gdy nie zdobywam szczytu, nie uważam ze wyprawa była nieudana... oczywiście że lepiej jest wejść niż niewejść (szczególnie gdy się tam nie było), ale nie czuję się przez to gorzej... zresztą już chyba kiedyś o tym pisałem.
puenta: tak, przegraliśmy z czasem, ale nadal uważam że szczyt był do zrobienia... widzisz, czasem wystarczy mi świadomość że mogę coś zrobić, i wcale nie muszę tego robić ;) nie muszę nikomu, ale przede wszystkim tez sobie, niczego udowadniać... :wink:

to trochę tak jak na Staroleśnym :arrow: wlazłem na trzy wierzchołki, ale świadomie zostawiłem czwarty na nastepny raz, tak żebym miał tam po co wrócić, bo zaiste warto... oczywiście że mógłbym tam wrócić także wtedy gdybym miał w kolekcji wszystkie cztery, ale jest tyle innych niezdobytych przeze mnie szczytów, że ciągle pewnie wybierałbym te pozostałe... a tak to mam jakby dodatkową motywację do Bradawicy ;)

Autor:  golanmac [ Cz wrz 17, 2009 8:44 pm ]
Tytuł: 

mpik napisał(a):
Wola walki była (..)

No nie wiem, szczerze to ja bym się się wkvrwił jak nie wiem co, gdybym wycofał się dwadzieścia metrów od szczytu z drogi która była w moim zasięgu, bez konkretnego powodu. Ja rozumiem, tak się tłumaczy, "jeszcze tu wrócimy, jest po co", "fajna wycieczka", "nauczyliśmy się czegoś nowego" ale nie oszukujmy się, jakiś taki niesmak pozostaje.

Autor:  mpik [ Cz wrz 17, 2009 10:18 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
ale nie oszukujmy się, jakiś taki niesmak pozostaje.
Nie nazwałbym tego niesmakiem. Raczej żalem czy rozczarowaniem. Zniesmaczenie kojarzy mi się zdecydowanie bardziej negatywnie. Ale masz rację :arrow: lepiej wejść niż niewejść. :)
Co nie zmienia faktu, że czasem są chwile, gdy świadomie odpuszczam jakiś szczyt, chociaż wiem że jest on w moim zasięgu. Niestety, nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć osobie patrzącej na to tak jak Ty ;)

Autor:  GaZZA__ [ Pt wrz 18, 2009 3:39 pm ]
Tytuł: 

hehe golanmac ale drążysz ten temat na siłę. Zupełnie tak jakby Tobie bardziej zależało wyjść na tego Czarnego niż samemu mpik'owi :) Dajcie spokój chłopaki, bo takie dyskusje nie prowadzą do happy endu... ktoś kiedyś powiedział ładnie :

"Z racją jest jak z dupą, każdy siedzi na swojej"

Nie ma się co szczypać o byle co. Każdy jest na swój sosób indywidualistą i każdy ma prawo do działania po swojemu a nie tak jak mu inni grają czy nawet sugerują. Może właśnie dlatego świat jest taki piękny i nieprzewidywalny, że nie każdy z nas jest taki sam jak golanmac czy mpik ;)

Poza tym są dni w górach cięższe i lżejsze dla psychy. Mnie w ten sam weekend złapała taka sieka schodząc z Kołowego, że bałem się postawić kroka... A przecież mam wystarczającą wiedzę i umiejętności, żeby pokonywać trudości o wycenie 0 i 0+ ;)

Pozdrawiam wszystkich :)

Autor:  zolffik [ N wrz 20, 2009 10:15 am ]
Tytuł: 

dostrzegam pewne rozbieżności co do relacji opisanej na tym forum a usłyszanej na żywo... gratuluje :wink:

Autor:  kilerus [ Pn wrz 21, 2009 8:05 am ]
Tytuł: 

No i poszliśmy na Czarnego tą Papirusową Drabiną i... było grubo!

Autor:  Rohu [ Wt wrz 22, 2009 6:38 pm ]
Tytuł: 

To ja zapytam wprost. O co motyla noga chodzi z tą kopułą przedszczytową w relacji?
Przecież ósme zdjęcie jest ze szczytu? Nie mam racji?
O jakim wycofie mowa? :roll:

Autor:  zolffik [ Wt wrz 22, 2009 10:11 pm ]
Tytuł: 

ktoś tu ewidentnie coś kręci :wink:

Autor:  Rohu [ Śr wrz 23, 2009 12:47 am ]
Tytuł: 

Ale po co? ;)

Autor:  mpik [ Śr wrz 23, 2009 5:32 pm ]
Tytuł: 

zolffik napisał(a):
dostrzegam pewne rozbieżności co do relacji opisanej na tym forum a usłyszanej na żywo... gratuluje :wink:
Nawet jeżeli, to wynikające nie z istnienia dwóch sprzecznych relacji, ile raczej z niepełnej wersji pisanej względem tej słyszanej. :wink:

Rohu napisał(a):
To ja zapytam wprost. O co motyla noga chodzi z tą kopułą przedszczytową w relacji?
Przecież ósme zdjęcie jest ze szczytu? Nie mam racji?
O jakim wycofie mowa? :roll:
To ja odpowiem wprost (motyla noga ;) )
Nie wiem wprawdzie o co chodzi z tą kopułą przedszczytową, ale... tak, ósme zdjęcie jest zrobione z najwyższego miejsca góry, tam gdzie było miejsce biwakowe i tam gdzie znajdował się drewniany kij... masz więc rację... wycof natomiast miał miejsce w okolicach przedwierzchołka. Dotarliśmy w jego pobliże, i nie wiedząc co dalej rozdzieliliśmy się. Kris poszedł na lewo i wrócił twierdząc że półka kończy się pionową zerwą. Ja natomiast podążyłem na prawo, by dostrzec że ścieżka którą widziałem stanowczo za bardzo się obniża. Zamieniliśmy się więc stronami i tym razem ja odbiłem w lewo, dotarłem do owego końca półeczki, lecz zauważyłem wąską i stromą grańkę na którą spróbowałem się wspiąć. Po chwili wspinaczki dotarłem do najwyższego miejsca góry, lecz poszedłem dalej szukając innej drogi. W międzyczasie Kris dotarł ścieżką aż do grani opadającej w kierunku Czarnej Przełęczy. Przez jakiś czas próbowalismy znaleźć wspólną drogę by się połączyć, lecz czas uciekał a nam nie udawało się sforsować ściany. W końcu zdecydowaliśmy się odpuścić i wrócić do Iwony, która tymczasem czekała cały czas na nas w miejscu rozwidlenia. Podczas swojego powrotu przechodząc w pobliżu drewnianego kija, który pewnie miał za zadanie symbolizować szczyt, zrobiłem kilka zdjęć (w tym nr ósmy). Zszedłem do Iwony, po chwili dotarł również do nas Kris, i wszyscy razem skierowalismy się w dół w kierunku zejścia.
Jak więc widać z przytoczonych słów, nie weszliśmy wszyscy na szczyt, uważam więc że góra została niezdobyta. I stąd użyłem określenia wycof...

ps. w razie dalszych wątpliwości, służe pomocą...

Autor:  Rohu [ Śr wrz 23, 2009 6:25 pm ]
Tytuł: 

OK, to rozumiem. Nawet domyślam się, w którym miejscu się rozdzieliliście.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/