Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Walenie Czarnucha w Koło
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=8297
Strona 1 z 2

Autor:  golanmac [ Pn wrz 21, 2009 8:54 pm ]
Tytuł:  Walenie Czarnucha w Koło

Dobra, słuchajcie co wam powiem, W niedzielę pojechali my w Tatry, we trzech, Kiler, Rohu i ja, a że straszną górską robotę żeśmy se umyślili, więc i wyjechać trza było pierońsko wcześnie, i wyszło tak z tego, że nocą trza było leźć przez las ciemny, ino z latarkami na łbach, a powiem wam jeszcze że w tym lesie to zwierz jakiś wył strasznie i przez to, to my szli tak prędko, jak by nas kto gonił.

No ale dobra, przeleźli my w końcu przez ten las, pierońsko straszny, i wyszli my wprost na te chatę, zieloną i stamtąd dawaj wokoło kole stawu i hyc miedzy kosówki, tam mówię kamratom - „jak my ścieżkę znajdziem tak po ciemku”, a oni mnie na to „leźli my już tędy przecie, to i najdziem”, co było dalej, szkoda gadać, szukali my tej ścieżki, ale musowo gdzieś się schowała, więc siedli my na kamieniach co by świtu doczekać.

A jakie gwiazdy w nocy były, o to się powiedzieć wam nie da, Rohu, co to się na autach zna jak mało któren, od razu wypatrzył wielki wóz, i mniejszego szukał, ale jakoś nie tak mu szło, za to Kilerus Jowisza dojrzał, choć ja to nie wiem czy to Jowisz był, ale niech mu będzie że tak, no i żem na końcu ja znalazł tego woza małego, a co.

No i potem, to się jaśniej nam zrobiło, i od razu my się kapli, gdzie ta ścieżka jest, co to jej w nocy nie było i poszli my tą ścieżką, Kiler pierwszy, pobiegł wypatrywać czy zwierz jakiś lub zbójca się nie czai za kamieniem, tak i my go zaraz z oczu stracili. Długo tyż opowiadać ile my tam potu na tym podejściu zostawili, dość że w końcu pod ścianę my podeszli i drogę naszą zaczeli wypatrywać, a i dodać trza że my tam Polaków trzech spotkali, co to się pytali, czy tam po drodze to łańcuchy jakie są i czy mogą zdjęcie z nami sobie zrobić……………………….. No dobra, nie pytali się, ale napisałem i zostawię bo fajowsko brzmi.

Dalej nałożyli my garnki i leziem po tej drabinie, czytali my, że ona, znaczy drabina ta to z papieru, ale dzie tam, nie słuchajcie, normalnie jest z kamienia, i szeroka ona i nie stroma taka, a nawet fajna i szybko w górę się idzie. No i w końcu my doszli, na przełęcz co to po jednym księdzu ją nazwali, co w góry z muzykantami chodził i takie imprezy tam odwalał że nasze parkowce to by teraz poumierały ze złości jak by im kto tak w Tatrach zrobił.

Siedzim my se na tej przełęczy, żrem coś i tak se patrzym na te drogę naszą, a strasznie tak to ona wcale nie wygląda, choć wiadomo że jak co strasznie nie wygląda to pewnie jest i na odwrót. No i w końcu pojedli my, popili, kto chciał kupę postawił i poszli my dalej na tę nasze robotę.

Pierwsza turnia, to mówie wam, ona prosta jest, zachodzi się ją lekko z lewej i włazi na górę, ale za to dalej, o tam się ciekawie robi, bo ta druga za nią, to już taka prosta nie jest. Piszą że trza granią do końca i w prawo na dół, na żebro, ale dzie tam, tam śladu nie ma żeby kto łaził, a sypie się strasznie, to my myślim, co robić, no to Kiler na to że zejdziem niżej i żebro z boku weźmiem, no i polazł, a my za nim, ale niech go tam cholera, za te trawki co on lazł, a my, głupie za nim, oj powiem wam że miałem tam stracha trochę, ale w końcu my doleźli, a tam to tak jest, na środku komin, a z boku żebro pierońsko strome, komin za to jak cię mogę, no to my się powiązali, i dawaj.

Kiler polazł, ale patrzę się ja, stanął ryja drze, coś łapami szuka, źle myślę, cholera, załaź mówię, ale dzie tam ci on posłucha, zaparł się i wlazł i polazł jeszcze dalej, na sam szczyt. No to dawaj za nim, lezę i co tu gadać, żem się troszkę utrudził a to miejsce jedno, to tak ze cztery bym mu dał jak nic, a za mną to jeszcze Rohu lazł, oj poleciało trochę tych i owych, ale wlazł.

Tak se patrzę i jak by się uparł, to by z drugiej strony na nio chyba łatwo wlazł, no ale my grań, nie boki upatrzyli, to idziem dalej. A tam idziem, puszczać się na linie trza widzę, płyta pionowa, a z piętnaście metrów w dół, a dół ten wąski, a na boki to strach patrzeć tak wysoko. No i dawaj się spuszczać, pierwszy jadę, sznur cienki, ósemka, to prędko idzie jak diabli, a jak żem już zjechał, i się odmotał, to od razu na następną górę leźć zaczął, i wam powiem, ze ona też nie jest taka trudna, ot iść w górę i na boki nie patrzeć, tyle, za to zleźć z niej, to już trza mieć łeb nie od parady, tak my i wyszukali taki kominek, i my nim zleźli, a jak go zobaczyli z drugiej góry, to z ręką na sercu wam powiem że mało my się nie posrali.

Dalej z niej to my ruszyli na Szczyt Czarny, mówią że szybko, i prawdę mówią, bo pierońsko szybko my na niego wleźli, a tam trza było popas robić, bo te turnie to trzy godziny nam zabrały a i sił też trochę poszło. Tak jak my pojedli i odpoczęli, dalej się do dalszej drogi sposobić i naradzać się, jak iść, jo to żem jakąś ścieżkę nawet łatwą wypatrzył, ale Rochu ta cholera, to się uparł i musieli my granią złazić, a wiecie, ona to wcale nie miła jest schodzenia bo to kamienie luźne, a to trawa, ale i tak jakoś my zeszli, na te Czarną Przełęcz i tam znów popas, to mówię „a niech was cholera” i Se poszedłem sam, a co na Kołowy.

Co tu wiele gadać, na Kołowy to jest pierońsko łatwo, a ścieżka to jest taka że niektóre szlaki oznaczone to słabiej widać, tak i pisać nie ma o czem, bo w dwa kwadranse, nie pocąc się bardzo my na niego wleźli. Wleźć, wleźli, a tu schodzić trza, i tu wam muszę coś powiedzieć, jak kto wam każe schodzić z Kołowego ku Turni Modrej, to nie słuchajcie, bo się tam tak umęczycie, że opisać trudno, krucho tam diabelnie i stromo, no i kawał też jest, a przed Modrą, to myk jest inny, trza tam zejść z takiej ściany co stopni prawie nie ma, i dna chyba też i trawers zrobić co „ślad wieczny w głowie zostawia”, ale dalej to już łatwo jest na górę.

Później to już zupełnie łatwo, tak że nie mam co pisać wiele, ot zeszli my na przełęcz, a siedzieć tam nie było po co to od razu my na Czerwoną górę weszli. Ale nie mówiłem wam, a mi się przypomniało teraz, jak my na tej modrej byli, to nagle, jakiś krzyk okropny usłyszeli, no mówię wam ciarki po karku idom, jak się takie darcie słyszy, a wiecie co to było ? a chłop jakiś na Jastrzębiej polecioł, ale sznur go zatrzymał i dyndał on tam sobie, a że czerwoną kopotę miał to go widać z daleka było.

Dobra, żem się rozgadał, a tu dalej leźć trza, bo z Czerwonej, to jeszcze trza zejść do Kołowej, co by ścieżkę dla normalnych ludzi wyszukać, i tak po prawdzie to nie ma pisać o czym, tyle żebyście na takich brązowych płytach uważali, bo śliskie pierońsko i można się przewrócić.

Jak my dotarli do szlaku to od razu siedli, zjeść coś trza było i sił nabrać, bo okrutnie daleko jeszcze iść będziem. Tak jak my odetchli, tak poszli dalej, pisać nie ma o czem, bo tam to chłopy zwykłe chodzom i z dziećmi też, powiem tyle że szło się nie kiepsko i jakoś tak szybko poszło, ale że o tak zeszli, to nie, bo Rochu kostkę wykręcił, nie wstyd, bo umęczony strasznie był i po ciemku szedł, to się nie śmiejcie, bo i wam kiedy zdarzyć się tak może.

Na koniec to wam jeszcze powiem, że jak by kto leźć tam chciał, to niech lezie, bo robić będzie miał tam co to i się nie znudzi, tylko straszny kawał to jest, my szli prawie siedemnaście godzin, a przesz wolno nie łazimy.

No nic, kończyć trza, bom się rozpisał strasznie, a sklep mi zamkną i będę musiał do marketu leźć po ciemku.

Do widzenia.

Autor:  kilerus [ Pn wrz 21, 2009 9:12 pm ]
Tytuł: 

A to som te turnie z papieru i Czarnuch.

Obrazek

Autor:  grubyilysy [ Pn wrz 21, 2009 9:17 pm ]
Tytuł: 

No ładnie ładnie.
Kiler, już miałem napisać że "pewnie zaraz Kiler tradycyjnie wklei oba zdjęcia..." To teraz będzie już zawsze tylko jedno? :-)
I co, znosiliście Roha na plecach czy dokuśtykał sam?

Autor:  Gustaw [ Pn wrz 21, 2009 9:17 pm ]
Tytuł: 

Bóg zapłać dobry człowieku za taką przednią opowieść ... :|

Autor:  Gustaw [ Pn wrz 21, 2009 9:19 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
A to som te turnie z papieru i Czarnuch.

To trza drogę egipską ścieżyną przezwać ... a juści ... :idea:

Autor:  LigeiRO [ Pn wrz 21, 2009 9:24 pm ]
Tytuł: 

Wy chyba niebawem "zWalicie" wszystko co do zwalenia pozostało.
Pozdrav!

Autor:  kilerus [ Pn wrz 21, 2009 9:26 pm ]
Tytuł: 

Gustaw napisał(a):
Bóg zapłać dobry człowieku za taką przednią opowieść ... :|


Jakieś 500m mieliśmy do samochodu. Sam powoli doszedł, miał kijki.

Zdjęcia jakieś jeszcze wrzucę ale jakoś nie miałem weny, więc będą z dupy.

Autor:  tatromaniak24 [ Pn wrz 21, 2009 9:28 pm ]
Tytuł: 

no no golan chyba pierwsza taka humorystyczna relacja na tym forum da się podobać heeej

Autor:  piomic [ Pn wrz 21, 2009 9:28 pm ]
Tytuł: 

Tu byłem i mi się podobało.


znaczy relację czytałem, nie na Czarnuchu byłem...

Autor:  Gustaw [ Pn wrz 21, 2009 9:29 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
więc będą z dupy

Mogą i z dupy być byle artystyczne ...

Autor:  grubyilysy [ Pn wrz 21, 2009 9:29 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
...więc będą z dupy....

Dawaj, z aparatu, czy z dupy, liczy się ogląd... :lol:
Nie będziemy pytać, co robiło za lampę błyskową, jak się reguluje a juz na pewno nie ile wynosiła przesłona.

Autor:  kilerus [ Pn wrz 21, 2009 9:37 pm ]
Tytuł: 

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  LigeiRO [ Pn wrz 21, 2009 9:40 pm ]
Tytuł: 

Nooo Kiler, strasznie z dupy te zdjęcia... :shock:

Autor:  piomic [ Pn wrz 21, 2009 9:54 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
za to Kilerus Jowisza dojrzał

Ciężko by było, bo w Niedzielę Jowisz zaszedł jakoś po 1 w nocy a wzeszedł z powrotem po 17-tej...
Przed Słońcem wynurzyła się Wenus (w gwiazdozbiorze Lwa), wyżej było widać Marsa (pomiędzy Bliźniakami), Saturn i Merkury mieli koniunkcję i nie byli widoczni (za blisko Słońca).

Autor:  Rohu [ Pn wrz 21, 2009 9:54 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
I co, znosiliście Roha na plecach czy dokuśtykał sam?

A gdzie tam? Napier.dalali jak zawsze, a ja za nimi prawie na jednej nodze skakałem.
Ale miałem niezłą motywację do przyspieszania. Było już zupełnie ciemno, w dali słychać wściekłe ryki dzikich zwierząt, a tuż za mną stąpanie mrocznego Słowaka, który zaczepił nas znienacka mówiąc coś o odchodach.
Już prawie czułem jego oddech na mym karku, więc spier.dalałem co sił w nodze i dwóch kijkach.

Autor:  piomic [ Pn wrz 21, 2009 9:59 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
wściekłe ryki dzikich zwierząt

Jelenie mają sezon. Robi wrażenie.

Autor:  Rohu [ Pn wrz 21, 2009 10:10 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Jelenie mają sezon

Wiem, wiem. Kiler martwił się, że to niedźwiedzie i już chciał się wycofywać, ale uspokoiliśmy go z Maćkiem, że to tylko jelenie, które są zupełnie niegroźne i nie zjedzą mu kanapek.

Autor:  Łukasz T [ Wt wrz 22, 2009 6:33 am ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
piomic napisał(a):
Jelenie mają sezon

Wiem, wiem. Kiler martwił się, że to niedźwiedzie i już chciał się wycofywać, ale uspokoiliśmy go z Maćkiem, że to tylko jelenie, które są zupełnie niegroźne i nie zjedzą mu kanapek.


To te same mistyczne kanapki, które pod stołem zżerał na Twym kawalerskim ?

P.s. A ładne te pagórki, które odwiedziliście.

Autor:  piomic [ Wt wrz 22, 2009 6:35 am ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
nie zjedzą mu kanapek.

A jesteś pewny? Może miał z sałatą?

Autor:  jck [ Wt wrz 22, 2009 7:28 am ]
Tytuł: 

Ładnie Panowie, ciekawy rejon, mniej popularny.
Fajnie napisane Maćku, wszak do gór poważnie, o nich już niekoniecznie.

Autor:  don [ Wt wrz 22, 2009 8:47 am ]
Tytuł: 

Kawał solidnej i dobrej roboty. I w sferze górskiej i literackiej.Gratulacje.
Zdjęcia też ladne.

Autor:  Rohu [ Wt wrz 22, 2009 9:07 am ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
A jesteś pewny? Może miał z sałatą?

Były z miodem, więc się strasznie bał, że nas niedźwiedź napadnie i mu je porwie. A jak wiadomo śmierć głodowa dla kilera to rzecz najstraszliwsza. Przepaści się on nie lęka, burzy, ognia i wody także. Jedynie lęk o kanapki to coś co go może sparaliżować.

Autor:  grubyilysy [ Wt wrz 22, 2009 9:08 am ]
Tytuł: 

@Rohu
A co na to wszystko szanowna małżonka, nie martwi się że, mąż nawet po ślubie wcale nie chce zmądrzeć?

Autor:  grubyilysy [ Wt wrz 22, 2009 9:10 am ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Jedynie lęk o kanapki to coś co go może sparaliżować.

Nie dziwota, przecie te kanapki robi mu sama O.

Autor:  golanmac [ Wt wrz 22, 2009 9:29 am ]
Tytuł: 

Tak my leźli:

Obrazek

Autor:  lukasz_skarpa [ Wt wrz 22, 2009 9:30 am ]
Tytuł: 

:brawo:

Jest dla Was coś nieosiągalne w Tatrach ? :)

Autor:  kilerus [ Wt wrz 22, 2009 9:47 am ]
Tytuł: 

Są drogi, które się największym fizjologom nie śniły.

... a kanapki robię sobie sam (niestety).

Autor:  fanatyk [ Wt wrz 22, 2009 11:06 am ]
Tytuł: 

Fajna trasa. Nieźle to wygląda na tym zdjęciu.
To jest niezły niefart żeby przejść taka trasę i 500 m przed parkingiem na prostej drodze skręcić kostkę. A to motyla noga długo trzyma :?

Autor:  Krabul [ Wt wrz 22, 2009 2:47 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
my tam Polaków trzech spotkali, co to się pytali, czy tam po drodze to łańcuchy jakie są

Pytali się o drogę na Baranią, czy trawers do Doliny Jastrzębiej?

Golanmac, godej pieronie mosz Ty jako familio na Ślunsku?

Autor:  Basia Z. [ Wt wrz 22, 2009 2:59 pm ]
Tytuł: 

Krabul napisał(a):
Golanmac, godej pieronie mosz Ty jako familio na Ślunsku?


Mi się wydaje, że on trochę parodiuje Manfereda i Smolika z konkurencyjnego forum (którzy w ramach zdrowej konkurencji robią podobne tury i tak o nich piszą ;-) )

Ekstra tura - gratulacje !

Właściwie pod każdą Waszą relacją można by to samo napisać.

Pozdrowienia

Basia

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/