Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Pico De Aneto czyli Aneta na Moście Mahometa
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=8324
Strona 1 z 1

Autor:  Dziku [ N wrz 27, 2009 11:38 am ]
Tytuł:  Pico De Aneto czyli Aneta na Moście Mahometa

Pireneje - Pico De Aneto - 3404 m. n.p.m.
Skład: Aneta, Laura, Dziku.
Kiedy: 03.09.2009.

Obrazek

FALSTART
Na naszej drodze na najwyższy szczyt Pirenejów od początku napotykaliśmy przeszkody. A dokładniej to sami sobie je fundowaliśmy. Przede wszystkim wybraliśmy się tam nieodpowiednio wyposażeni, a w przewodniku było wyraźnie napisane: "wyposażenie: lina, czekan, raki" (a ja, po tym jak kamień o centymetry minął moją głowę, to bym jeszcze do tego kask dorzucił). Nie mam w zwyczaju bagatelizować żadnej góry ale chyba nie wierzyłem, że faktycznie znajdziemy się w tamtym rejonie i zdecydujemy się próbować. Morale obniżał mi również fakt, że pojechałem tam ze świeżo złamanym nosem. Złamanym nie po raz pierwszy ale tym razem na tyle poważnie, że dostałem miażdżący zakaz: 3 tygodnie bez gór, słońca, i alkoholu. Nic tylko pojechać do Hiszpanii...
Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że dziewczynom bardzo zależy by zmierzyć się z najwyższym szczytem Pirenejów. Po zrealizowaniu więc kilku niegórskich punktów programu (w tym wniesienie szprota w sosie pomidorowym na mecz FC Barcelony na Nou Camp po wcześniejszym zdeponowaniu za murkiem pod stadionem słoika dżemu) dojechaliśmy do Benasque, by 6 km za miastem, już późnym popołudniem, w Pllan de Senarta (1375) zaparkować auto, spakować się i być gotowym do wymarszu. 3 minuty później siedzieliśmy już we troje z powrotem w aucie przywaleni plecakami. Jedziemy z powrotem 2 miasteczka przed Banasque - bo tam w ogródku restauracji, przy samej drodze, zostawiliśmy nasz jedyny aparat fotograficzny, z wszystkimi zdjęciami z dotychczas odwiedzonych miejsc. Nawet niespecjalnie panikowaliśmy, w końcu to nie Polska, i nie zdziwiliśmy się jak na nasz widok barman z uśmiechem od razu pomachał naszym aparatem.

Obrazek
Obrazek

START
Jeszcze raz to samo - parking nad rzeczką - aparat do plecaka - plecaki na plecy - i idziemy do schronu Coronas (1970). Po drodze spotykamy miłą Czeszkę, która próbuje wybić nam z głów Pico De Aneto. Mówi, że bez odpowiedniego sprzętu jest to po prostu niemożliwe żeby tam wejść. Mówi też że przed zmrokiem nie dojdziemy dzisiaj do schronu bo jej zejście stamtąd szybkim tempem zabrało 2 godziny. Pomyliła się w obydwu sprawach - przy odpowiednich warunkach lodowiec można obejść skałami (którędy dokładnie to niestety dowiedzieliśmy się trochę za późno), a po drugie po dojściu do schronu mogliśmy jeszcze długo nacieszyć się słońcem. Może zapomniała, że wschód i zachód opóźniony jest tam o prawie 2h w stosunku do naszego czasu.
W schronie jest już kilka osób. Poznajemy tam przemiłego Hiszpana, który wędrował cały dzień bez jedzenia. Kieszeń wypchaną miał orzechami laskowymi, które zbierał 3 godziny, jak sam powiedział po to, by wymieniać je z turystami na inne niezbędne rzeczy. Od nas - za dwie garści orzeszków - dostał herbatę. Niesamowicie pozytywnie nakręcony człowiek, rozmawialiśmy i śmialiśmy się do nocy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

ANETO, ANETA I MOST MAHOMETA
O ósmej startujemy na górę. Trasa bardzo ładna. Kamienne kopczyki prowadzą nas najpierw przez las, a potem kamiennymi zboczami. Mijamy kolejno jeziorka - jest ich po drodze cztery. Za ostatnim zaczynają się piargi. Czasem w tym stosie kamieni trudno wypatrzeć mały kopczyk oznaczający szlak więc poruszamy się trochę na czuja. Niestety poruszanie się po obsypujących się kamieniach doprowadza Anetę do małego kryzysu. To jej pierwszy kontakt z tego typu górą. Właściwie przez następne kilka godzin musi przesuwać swoje granice. Mimo to radzi sobie ze wspinaczką na grań, z przejściem pierwszego lodowca, a nawet z próbą ominięcia skałami drugiego lodowca. Próba dosyć karkołomna, bo jak wspomniałem wcześniej nie wiedzieliśmy, że lepiej było piąć się granią a nie męczyć się skrajem lodowca. Dochodzimy do Mostu Mahometa - wąskiego skalnego przejścia za którym w odległości 30 kroków widać krzyż - najwyższy punkt Pirenejów. Tutaj Aneta postanawia na nas zaczekać. Jest na wysokości ok. 3400 m npm - zaledwie parędziesiąt kroków od szczytu, ale dojście tu kosztowało ją zbyt wiele sił psychicznych. Po kilku fotkach na szczycie schodzimy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

TRUDNY WYBÓR
Ja i Aneta zsuwamy się ostrożnie lodowcem - na litym, stromym lodzie podziubanym zębami raków utworzyła się cieniutka warstwa brei. Nasze buty jakoś się tego trzymają i bardzo ostrożnie dochodzimy do skał poniżej lodowca. Laura pnie się po skałach na grani, znajduje tam kopczyki i okazuje się, że to chyba była najlepsza droga dla tych, którzy nie zabrali raków. Do wieczora ciągle schodzimy. O 19-tej jesteśmy przy schronie Coronas i robimy naradę. Jest kilka opcji:
1. Ja mówię: Możemy znów przenocować w schronie i rano schodzić.
2. Aneta mówi: W schronie chrapią więc możemy powoli schodzić aż do nocy do auta i przenocować na dole.
3. Laura mówi: Możemy wysłać Dzika biegiem na dół żeby spróbował zdążyć do miasta przed zamknięciem sklepu i kupił wino.
Zwycięża opcja trzecia. Podczas gdy dziewczyny powolutku schodzą ja pokonuję 9km w 1 godzinę i 10 minut, dobiegam do auta i jadę do Benasque. W sklepie jestem na 10 minut przed zamknięciem. Kupuję 2 wina i na wszelki wypadek jeszcze sześciopak piwa. Do tego jogurty i owoce - tak tylko żeby sumienie uspokoić.
W całkowitych ciemnościach wracam na Pllan De Senarta i ruszam z powrotem na górę dziewczynom na przeciw. Spotykam je po ponad połowie godziny marszu. Są mocno zmęczone, Laura dodatkowo ma problemy ze stopami. Dla usprawiedliwienia liczymy godziny i wychodzi nam, że każdy ma prawo paść na pysk po 14-tu godzinach walki w tych pięknych, ale wcale przecież niełatwych górach.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pico De Aneto, choć dał sporo satysfakcji nie jest jednak najwyższym szczytem Hiszpanii. Jest nim Mulhacen w paśmie Sierra Nevada na południu Hiszpanii. Tam podczas tej wycieczki nie dotrzemy ale stosunkowo niedaleko znajduje się przecież Andora. Motywacja ogromna bo Andora stanie się moim 23-cim europejskim państwem, z którego najwyższym szczytem przyjdzie mi się zmierzyć:

http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?t=8322

Pozdrawiam
Dziku

Autor:  magda [ N wrz 27, 2009 11:49 am ]
Tytuł: 

Bardzo lubię Twój styl, super :)

Autor:  Hania ratmed [ N wrz 27, 2009 12:11 pm ]
Tytuł: 

Rewelacja Dziku :) Ty to zawsze wykminisz jakiś fajny pomysł na górski wypad :!:

Autor:  Dziku [ N wrz 27, 2009 12:13 pm ]
Tytuł: 

magda, Hania ratmed - dzięki. Szalenie mi miło :D

Autor:  Eliasz123 [ N wrz 27, 2009 2:05 pm ]
Tytuł: 

Super wyprawa, gratuluję i zazdroszczę. Kolejny pomysł na cholernie ciekawy wypad. Dzięki :wink:

Autor:  cure-czka [ N wrz 27, 2009 2:50 pm ]
Tytuł: 

Dziku, super!! Ty to masz zacięcie
opcja 3 do wykorzystania również i u nas 8)

na której fotce jest ww most mahometa?

Autor:  Mazio [ N wrz 27, 2009 3:16 pm ]
Tytuł: 

Podoba mi się kolor skały. Takiego jeszcze nie widziałem. Trudny wybor rownież brzmi znajomo. :)

Autor:  gouter [ N wrz 27, 2009 3:55 pm ]
Tytuł: 

Dziku napisał(a):
Pico De Aneto, choć dał sporo satysfakcji nie jest jednak najwyższym szczytem Hiszpanii. Jest nim Mulhacen w paśmie Sierra Nevada na południu Hiszpanii

Gwoli ścisłości - Europejskiej części Hiszpanii, bo wyższy jest Pico Teide na Wyspach Kanaryjskich - 3718 m.
Dawno temu udało mi się "być" w Pirenejach i zobaczyć Pico d`Aneto z sasiadującej góry, w zasadzie masywu Maladeta.
Niezłe ryzyko, chyba nie odważyłbym się tam bez sprzętu, chociaż gdybym był na miejscu to kto wie.. jakie pomysły przyszłyby do głowy.

Autor:  Dziku [ N wrz 27, 2009 5:54 pm ]
Tytuł: 

gouter napisał(a):
Gwoli ścisłości - Europejskiej części Hiszpanii, bo wyższy jest Pico Teide na Wyspach Kanaryjskich - 3718 m.

gouter racja, teraz jest już wszystko jasne. A napomknąłem o tym bo parokrotnie słyszałem "jedźmy w Pireneje na najwyższy szczyt Hiszpanii". W sumie to szkoda że tak nie jest. Jeszcze nie słyszałem żeby ktoś chwalił Sierra Nevada za ich urodę. A Pireneje wg mnie są piękne :)

Autor:  Kasia86 [ N wrz 27, 2009 6:12 pm ]
Tytuł: 

Fajna relacja :)
Tak samo jak fotki

Autor:  gouter [ N wrz 27, 2009 6:17 pm ]
Tytuł: 

Dziku napisał(a):
Jeszcze nie słyszałem żeby ktoś chwalił Sierra Nevada za ich urodę. A Pireneje wg mnie są piękne

Ze zdjęc wynika, że Sierra Nevada to wysuszona kupa gruzu, ale mogą ciekawiej wygladać zimą.
BTW. Co z Portugalią, wybierzesz Torre w częsci lądowej czy Pico na Azorach? Na szczyt Torre można wyjechać ponoć samochodem.

Autor:  Stan [ N wrz 27, 2009 8:50 pm ]
Tytuł: 

Dziku napisał(a):
z przejściem pierwszego lodowca, a nawet z próbą ominięcia skałami drugiego lodowca.


Ładny wycieczek.
No sorry Ciebie, Dziku, ale skund tam dwa lodowce ? :scratch:

Autor:  Dziku [ N wrz 27, 2009 9:27 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
No sorry Ciebie, Dziku, ale skund tam dwa lodowce ?
Stan - źle to sformułowałem ;) - chodzi o ten sam lodowiec (zresztą nazwany lodowcem Aneto)
gouter napisał(a):
Co z Portugalią
gouter - wybieram Pico na Azorach. Ale kiedy i w jaki sposób - nie mam pojęcia.
cure'czka napisał(a):
na której fotce jest ww most mahometa?
cure'czka piąta od dołu.

Autor:  Stan [ N wrz 27, 2009 10:44 pm ]
Tytuł: 

Stan napisał(a):
ale skund tam dwa lodowce

Dziku napisał(a):
chodzi o ten sam lodowiec


Po zastanowieniu. Tak mówiąc szczerze, to faktycznie są tam dwa lodowce, z tym , że jeden w formie szczątkowej, aczkolwiek nawet na nowych mapach wygląda całkiem okazale :roll:

Nędzne resztki lodowca de Coronas.

Po lewej stronie przełęczy de Coronas.
Obrazek

Po stronie prawej.
Obrazek

I widok z góry. Widać wyraźnie inny kolor materiału skalnego naniesionego przez lodowiec.
Obrazek

cure'czka napisał(a):
na której fotce jest ww most mahometa?

Może z tego ujęcia nie wygląda, ale po obu stronach jest trochę powietrza.
Obrazek

Autor:  mpik [ Pn wrz 28, 2009 12:06 pm ]
Tytuł: 

BAJKA :!:
foty, opis, przygody, a przede wszsytkim pomysł i dążenie do jego realizacji (Korona Europy) zaprowadzają Cię w zaiście przepiękne i oryginalne miejsca...
nic tylko pozazdrościć i trzymać kciuki za cd. :brawo:

---

a tak na marginesie zastanawiam się czy u nas (bądź co bądź państwie podobnie chrześcijańskiej Europy jak Hiszpania, nawet jeżeli to jest tylko Katalonia) przeszła by taka nazwa jak Most Mahometa :mrgreen:

Autor:  Ivona [ Pn wrz 28, 2009 12:09 pm ]
Tytuł: 

Piekna wyprawa! gratuluje wytrwalosci w realizacji planu :D

Autor:  Łukasz T [ Pn wrz 28, 2009 12:12 pm ]
Tytuł: 

mpik napisał(a):
a tak na marginesie zastanawiam się czy u nas przeszła by taka nazwa jak Most Mahometa


Przeszłaby do historii :mrgreen:

Jarosławie I Zdziczały - :bowdown: :bowdown: :bowdown:

Autor:  Dziku [ Pn wrz 28, 2009 12:15 pm ]
Tytuł: 

Dzięki dzięki dzięki :D
mpik napisał(a):
zaprowadzają Cię w zaiście przepiękne i oryginalne miejsca...
Od początku sobie to wmawiam że zaletą tego planu jest to że trzeba się ruszyć w miejsca o których nie miałem pojęcia.

Autor:  cure-czka [ Pn wrz 28, 2009 2:51 pm ]
Tytuł: 

Stan napisał(a):
cure'czka napisał(a):
na której fotce jest ww most mahometa?

Może z tego ujęcia nie wygląda, ale po obu stronach jest trochę powietrza.

widać na fotce Dzika (tej 5 od dołu ;) )

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/