Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Trzy Kopy - wreszcie i Banówka - ponownie
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=8351
Strona 1 z 1

Autor:  Carcass [ Pt paź 02, 2009 4:14 pm ]
Tytuł:  Trzy Kopy - wreszcie i Banówka - ponownie

Jeszcze nigdy żaden szczyt nie grał mi tak na nosie jak Trzy Kopy (no może swego czasu jeszcze Jagnięcy). Kilka razy już się na niego zamierzałem i zawsze coś stawało na przeszkodzie. Raz już nawet pojechaliśmy z myślą o zdobyciu Trzech Kop i w Chyżnem powitała nas ściana deszczu. Skończyło się na grzybobraniu i zdobyciu Koskowej Góry. W tym roku jednak się zawziąłem, że Trzy Kopy muszą w końcu paść i padły, ale niewiele brakło by znów się nie udało. W sobotę ob.-smsowałem kilku moich „górskich” znajomych. Większości tradycyjnie nie pasowało, ale na placu boju nie zostałem sam. Ochotę na potyczkę z Trzema Kopami wyraził mój przyjaciel jeszcze z czasów podstawówki Waldek. Wieczorem spakowałem plecak i tradycyjnie męczyłem się by choć na chwilę zmrużyć oko. Zwykle tak mam przed górskimi eskapadami. Z ulgą widzę, że dochodzi 3:30 i zaczynam się zbierać. Wszystko idzie zgodnie z planem, wyjeżdżam z domu koło 4, podjeżdżam pod blok Waldka w Mistrzejowicach i tu zaczynają się schody. Umówiliśmy się, że jak będę już bod blokiem to zadzwonię do niego, ale wziąłem moją druga komórkę, w której co prawda mam roaming (dlatego ją wziąłem), ale nie mam zapisanego numeru do Waldka. Co gorsza on ma numer do mnie też na telefon, który zostawiłem w domu. Ta z pozoru niewinna sytuacja mogła doprowadzić do tego, że wyjazd nie doszedłby w ogóle do skutku bo:
- u Waldka byłem w nowym lokum tylko raz i nie pamiętałem które to piętro ani jaki numer mieszkania,
- był domofon, a dzwonienie na oślep mogło się zakończyć obitą gębą i pogotowiem a nie Trzema Kopami,
- okna z jego mieszkania wychodzą nie wiem gdzie, ale na pewno nie na parking, na którym właśnie stoję.
Czekam, czekam… czekam wreszcie wychodzi jakaś kobita z psem. Wykorzystują sytuację i wchodzę do bloku, ale to 10-pietrowiec, a w dodatku mieszkania są za kolejnymi szklanymi drzwiami z kotarami. Szybko się zniechęcam i wychodzę z powrotem na zewnątrz. No i wreszcie świta mi ostatnie wyjście z sytuacji. Waldi pewnie do mnie dzwonił na drugi telefon, który został w domu, więc jest szansa by zdobyć numer do niego. Wyrywam ze snu rodziców i mimo iż obsługa komórki to dla nich nie lada wyzwanie zdołali odczytać numer ostatniego nieodebranego połączenia. Jestem „w domu”. Zapisuję numer szybko na kartce i dzwonię do Waldka. Ten już myślał, że zaspałem i wyjazd jest nieaktualny. Szybko się zbiera i z ponad godzinnym opóźnieniem wyjeżdżamy. Jedziemy szybko, może nawet bardzo szybko jak na mój nieszybki samochód. Słońce już świec mocno, wszak to pierwsza połowa lipca. Po zjeździe na Chyżne trochę irytują nas odcinki, gdzie są wahadłowe światła z powodu remontu drogi. Było ich wtedy chyba 4. Na granicy kupujemy po kilka eurasów i szybko w kierunku Zvierovki. Parkujemy w Dolinie Rohackiej koło 8. Przyjemność ta kosztuje tam 3 euro. Mogłoby być taniej, ale zawsze to lepiej niż w Palenicy.
Przebieramy buty i na szlak. Wiele byśmy stracili gdybyśmy nie pojechali. Pogoda jest wymarzona. Nasze cele na dziś (bo jest ich kilka jak to przy graniówce) prezentują się dostojnie.

Obrazek

Szybko dochodzimy do Tatliakowej Chaty. Za nią znajduje się urokliwy mały stawek a w tle piętrzą się skaliste Rohacze.

Obrazek

Przemierzamy skalisto – trawiastą Dolinę Smutną. W oddali widać już nasz pierwszy cel – Smutną Przełęcz.

Obrazek

Wejście na przełęcz postanawiamy sobie trochę skrócić, co kończy się, jak to zwykle bywa ze skrótami - źle. Przejście przez piarżysko to prawdziwy dramat, co chwilę zjeżdżam kawałek w dół z kamieniami w rękach. W końcu dochodzimy do szlaku tuż przed przełęczą. Efekt jest taki, że ci nad którymi mieliśmy jakieś 20 minut przewagi doszli na przełęcz równo z nami.
Stąd ładne widoki na pasmo Rohaczy.

Obrazek Obrazek Obrazek

i odosobnioną Osobitą…

Obrazek

Po odpoczynku zaczyna się to co tygryski lubią najbardziej. Teren szybko zmienia swój charakter na skalisty a my szybko zyskujemy wysokość. Pojawiają się pierwsze, na razie niewielkie trudności. Użycie łapek w niektórych miejscach wskazane, ale to jeszcze nie postrzępiona grań Trzech Kop, które właśnie przed nami. Dawno nie byłem na eksponowanym szlaku. Na początku czuję się trochę nieswojo, ale szybko wracam do równowagi psychicznej. „No to tu jesteście Trzy Kopeczki – trzy lata się do Was wybierałem” – myślę sobie. Grań jest wspaniała, jest trochę emocji i cudowne widoki – coś jak nasza Orla od Granatów do Krzyżnego.

ObrazekObrazek ObrazekObrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

W dole po prawej widać Rohackie Stawy…

Obrazek

A to cała grań aż po Wołowiec (w tle widać Wysokie).

Obrazek

Po emocjach związanych z przejściem przez Trzy Kopy i sforsowaniu Hrubej Kopy idzie się taką przyjemną ścieżynką wśród traw. I tutaj zasadnicza różnica. Na Orlej Perci na próżno szukać takich miejsc, a tutaj spokojnie można się wyłożyć na kocu, czy zrobić nawet grila.
Przed nami Banówka i Przysłop (trasę przez Przysłop na Banówke opisywałem rok temu).

Obrazek

Po łatwym odcinku czaka nas przejście granią Banówki, która kontrastuje z zielonymi terenami, którymi właśnie się poruszamy.

Obrazek

Mijamy Igłę w Banówce

Obrazek

A dalej to już samotna walka ze skalnymi płytami piętrzącej się przed nami grani. Ten odcinek jest dość trudny, jeśli idziemy ściśle według znaków, bo poruszamy się samym ostrzem grani. W niektórych miejscach trzeba robić różne wygibasy by przejść dalej, a po prawej stronie zionie spora czeluść. Po stronie lewej ekspozycja nie jest zbyt wielka, ale również jest gdzie spaść. Kilkanaście metrów pod nami widzimy ludzi, którzy obchodzą najtrudniejsze miejsca tego szlaku. wydeptaną ścieżką. My jednak o tym nie myślimy. Pogoda jest świetna, skała sucha, dajemy radę Banówce.

Obrazek Obrazek

Tuż przed szczytem jeszcze jedno ciekawe miejsce, które 90 % turystów notorycznie omija. Otóż trzeba się podciągnąć kilka metrów w górę na zwisającym takim jakimś cienkim łańcuchu. Znacznie gorzej byłoby tędy zejść. Trochę sił w rękach się przydaje i po sforsowaniu tej ostatniej przeszkody stajemy na szczycie.

Obrazek

A to nasi nowi znajomi z Bielska, których poznaliśmy po drodze. Jeżeli będą to czytać to pozdrawiamy.

Obrazek

Po „obiedzie” schodzimy łatwiejszym już szlakiem na Banikowską Przełęcz.

Obrazek

a następnie dość długim zejściem do Doliny Spalonej. Podziwiamy północną imponującą ścianę Banówki.

Obrazek

Nie lubię tego zejścia – strasznie mi się zawsze dłuży. Ale jak się wlazło to trzeba i zleźć.
Trzy Kopy i Hruba Kopa nas żegnają – do następnego razu.

Obrazek

Tym sposobem prawie „skompletowałem” sobie Rohacką Grań. Na deser został mi jeszcze tylko Płaczliwy. To i dobrze, bo zawsze miło jest wracać w miejsca, gdzie ma się jeszcze coś do zrobienia.

Z górskimi pozdrowieniami

Wojtek

Autor:  taida [ Pt paź 02, 2009 4:25 pm ]
Tytuł: 

świetna wycieczka, tylko trochę źle się czyta, bo zdjęcia za duże ;-)
jakoś inaczej sobie Ciebie wyobrażałam, ale to przez ten nick ;-)

Autor:  Sofia [ Pt paź 02, 2009 4:30 pm ]
Tytuł: 

Poszerzasz mi Waćpan horyzonty dosłownie i w przenośni :mrgreen:
A tak na serio to ostatnio siedząc na Rakoniu (bo przecie nie napiszę, że na Grzesiu)
dumałam o tamtych okolicach i szczerze to nie sądziłam, że tam takie ostre granie (chyba mi się upał na mózg rzucił) :lol:

Ale połaziliście fajnie :wink:

Autor:  antyqjon [ Pt paź 02, 2009 5:37 pm ]
Tytuł: 

Faktycznie ten odcinek przed Banówką wygląda sielankowo :) Na Orlej nie ma kocyka, ale jest Pościel... :P

Autor:  Mooliczek [ Pt paź 02, 2009 5:42 pm ]
Tytuł: 

Ładna ta trasa, bardzo przyjemnie ją wspominam. Nie chcieliście jej pociągnąć dalej, na Salatyny?

Autor:  awake [ Pt paź 02, 2009 5:57 pm ]
Tytuł: 

swoje wrażenia podsumuję tradycyjnym staropolskim: 'fajnie'
Zdjęcia faktycznie mogłeś trochę zmniejszyć, bo aż mnie wskazujący zaczął boleć od trzymania lewego klawisza myszy :lol:

Autor:  gouter [ Pt paź 02, 2009 6:04 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Obrazek

Smutna Przełęcz, a ty taki wesoły :D
Fajna trasa zrobiłem ją rok temu, te łańcuchy wyglądają na zdjęciu groźniej niż w rzeczywistości

Autor:  Carcass [ So paź 03, 2009 1:04 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
jakoś inaczej sobie Ciebie wyobrażałam, ale to przez ten nick Wink


Umieram z ciekawości jakież to były Twoje wyobrażenia :).


Sofia napisał(a):
Poszerzasz mi Waćpan horyzonty dosłownie i w przenośni Mr. Green


Hmm. A co to na Grzesiu już nie można siedzieć :).
Trochę Ci nawet zazdroszczę, że to jeszcze przed Tobą.


antyqjon napisał(a):
Na Orlej nie ma kocyka, ale jest Pościel... Razz


Słusznieś to Waszmości zauważył, ale ta pościel to z hrubokopiańską sielanką niewiele ma wspólnego.


Mooliczek napisał(a):
Nie chcieliście jej pociągnąć dalej, na Salatyny?


Odcinek od Brestowej do Banikowskiej juz przechodziłem, więc nie było motywacji. Poza tym trzeba jeszcze było dojechać do domu i w jakiej takiej formie wstawić się w fabryce :).

awake napisał(a):
'fajnie'


To fajnie jak 'fajnie' :).


gouter napisał(a):
Smutna Przełęcz, a ty taki wesoły Very Happy


Wybaczcie. Zachowałem się wysoce niestosownie. Poprawię się następnym razem i zrobię minę adekwatną do miejsca w którym się znajduję.

Autor:  Carcass [ So paź 03, 2009 1:06 am ]
Tytuł: 

Aha, wziąłem sobie do serca Wasze uwagi odnośnie wielkości zdjęć, zarwałem nockę i powróciłem do starych dobrych miniaturek.

Autor:  Eliasz123 [ So paź 03, 2009 10:24 am ]
Tytuł: 

Piękna trasa :thumright: , dorzucam ją do Rohaczy na przyszły rok.

Autor:  taida [ So paź 03, 2009 12:54 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Aha, wziąłem sobie do serca Wasze uwagi odnośnie wielkości zdjęć, zarwałem nockę i powróciłem do starych dobrych miniaturek.


dzięki ;-)

Autor:  Carcass [ So paź 03, 2009 2:20 pm ]
Tytuł: 

taida napisał(a):
dzięki


Nie ma za co, a właściwie to jest bo chodzę dziś z worami pod oczami :).

Autor:  gouter [ So paź 03, 2009 6:32 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Poprawię się następnym razem i zrobię minę adekwatną do miejsca w którym się znajduję.

Obrazek
Potrenuj takie smutne oczy :wink: :mrgreen:

Autor:  Carcass [ So paź 03, 2009 7:22 pm ]
Tytuł: 

gouter napisał(a):
Potrenuj takie smutne oczy


O to jest to !

Łukasz T. zobligował mnie do przekazania na forum info, że kolega LigeiRO dołączył do grona niewolników.

Dacie wiarę, że MU przegrywa u siebie z Sunderlandem w 90-tej minucie ?

Autor:  Łukasz T [ Cz paź 08, 2009 8:10 am ]
Tytuł: 

Ale w sumie zremisowali.

Piękny motyw z tym telefonem :lol:

Panie Wojtek ja na Jagnięcego szedłem juz dwa razy. Jakoś na schronisku kończyłem :lol: . Idziemy tam w czerwcu ?

Piękne te Kopy. Ze zdjęć wynika , że milsze od Rohaczy dwóch.

Autor:  Carcass [ Cz paź 08, 2009 8:20 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Idziemy tam w czerwcu ?


Chętnie. A może jeszcze w październiku ? Nie wiem jaka pogoda ma być w tą niedzielę...


Łukasz T napisał(a):
Piękne te Kopy. Ze zdjęć wynika , że milsze od Rohaczy dwóch.


Pozwól, że odpowiem cytatem :).

Jan Alfred Szczepański, który w 1912 r. tędy się wspinał, tak opisywał swoje wrażenia: „I oto posuwamy się po głazach i trawkach nieznaną granią, zadziwiająco skalistą, i szczyt mijamy po szczycie, o których ani nam się nie śniło wiedzieć, które nie weszły jeszcze do tatrzańskiej literatury. Tu i ówdzie odstrzelały igły i dzioby i grzbiet najeżał się trudnościami: wysokogórska grań, dająca taternickie emocje. Jednomyślnie zgadzamy się, że to łańcuch piękniejszy, niż Rohacze.”

Autor:  Łukasz T [ Cz paź 08, 2009 8:32 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
A może jeszcze w październiku ? Nie wiem jaka pogoda ma być w tą niedzielę...

Żeruję wtedy w Beskidzie Niskim. Może 24 ?


Carcass napisał(a):
Jednomyślnie zgadzamy się, że to łańcuch piękniejszy, niż Rohacze.

No skoro tak klasycy piszą to trzeba się zgodzić.

Autor:  Carcass [ Cz paź 08, 2009 9:54 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Może 24 ?


Ostatni weekend października tradycyjnie już rezerwuję na Babią Górę.
Może tam połączymy siły ?

Autor:  Łukasz T [ Cz paź 08, 2009 9:59 am ]
Tytuł: 

Kto wie. Dam znak. Ale tylko sobota wchodzi w grę.

Autor:  Carcass [ Cz paź 08, 2009 10:00 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Kto wie. Dam znak. Ale tylko sobota wchodzi w grę.


U mnie niestety raczej śmierdziela :(.

Autor:  Łukasz T [ Cz paź 08, 2009 10:01 am ]
Tytuł: 

Oj, to odpadam. Bedę śpiewal wtedy w Świątnikach pod Krakowem.

Autor:  Carcass [ Cz paź 08, 2009 10:13 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Bedę śpiewal wtedy w Świątnikach pod Krakowem.


Znowu wesele czy karaoke ?

Autor:  bright [ Cz paź 08, 2009 3:00 pm ]
Tytuł: 

Waldek mieszka w ostatnim bloku...przed wiaduktem...V piętro... lewe skrzydło...drugie drzwi na prawo :wink: PS Wielki szacun :brawo:

Autor:  Carcass [ Cz paź 08, 2009 3:12 pm ]
Tytuł: 

bright napisał(a):
Waldek mieszka w ostatnim bloku...przed wiaduktem...V piętro... lewe skrzydło...drugie drzwi na prawo Wink


Masz sporą wiedzę na temat Waldka, ale bez numeru mieszkania niewiele można było zrobić.


bright napisał(a):
PS Wielki szacun brawo


Dzięki. Mogłaś, a nawet powinnaś tam być :).

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/