Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Lekcja pokory
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=8564
Strona 1 z 2

Autor:  'Krzysiek' [ Wt lis 10, 2009 7:42 pm ]
Tytuł:  Lekcja pokory

W niedzielę o 2:00 wsiadam w samochód i jadę po mojego kompana Grześka. Prognozy nie wydają się być zbytnio optymistyczne, ale również nie są najgorsze. O piątej wyruszamy z parkingu w Tatrzańskiej Łomnicy w stronę Łomnickiego Stawu. Droga mi się nieco dłuży, szybko się dzisiaj męczę, nie czuję się najlepiej. Odzywa się grypa, z którą zmagałem się w tygodniu przed wyjazdem. Odbija się to na czasie przejścia. Grzesiek natomiast prezentuje dzisiaj spore zasoby siły, z łatwością pokonuje kolejne podejścia. Czuję, że opóźniam akcję. Obok schroniska meldujemy się o 7:40, tak więc zgodnie ze szlakowym czasem przejścia. Schronisko wydaje się dosyć dziwne. Pełno porozrzucanych śmieci, powybijane szyby i wyrwane okno. Czyżby jakaś polska impreza? Pierd...ni turyści – pomyślałem dopijając kubek gorącej herbaty. Ruszamy dalej w stronę Rakuskiej Przełęczy. Pogoda wymarzona. Lekki mróz, zachmurzenie średnie. Ból brzucha, który męczył mnie przez całą drogę ustał, lecz idzie mi się nadal ciężko. Podchodzimy pod żleb, wybierając najbardziej dogodną drogę. Śniegu jest coraz więcej, lecz jest zmrożony. Przed wejściem do żlebu ubieramy raki i kask. Ukształtowanie terenu sprzyja oberwaniu kamieniem, który z topniejącego stoku może wpaść wprost do żlebu. Idziemy wolno. Mam nieodparte wrażenie, że ciągle opóźniam wejście. Z trudem nabieram wysokości, gdyż co jakiś czas pojawiają mi się mroczki w oczach. Tętno raczej w normie, oddech w porządku, mimo tego brakuje sił. Ciągle walczę z samym sobą. Żleb ciągnie się niemiłosiernie. Im wyżej tym śnieg jest bardziej sypki. Zapadamy się nieco ponad kolana. Kije wpadają często w śnieg na całą swą długość. Wraz z wysokością spada widoczność. Pojawiają się pierwsze małe zsuwy. Nie wróży to nic dobrego, podobnie zresztą jak pędzący czas. Zdajemy sobie sprawę, iż wejście na szczyt nie wchodzi dzisiaj w grę. W górnych partiach żlebu wymieniamy się na prowadzeniu, gdyż czuję się nieco lepiej. Manewrując pomiędzy skałami wchodzimy na przełęcz. Widoczność bardzo kiepska, zegarek wskazuje 12:15. Warunki śniegowe niepokojące, zwłaszcza w żlebie. Wciąż sypie śnieg. Pada decyzja powrotu. Schodząc strącamy spore płaty śniegu, które nabierając prędkości mkną w dół żlebu. Dochodzimy do czerwonego szlaku, a potem do Łomnickiego Stawu. Wyjaśnia się sprawa zdemolowanego schroniska. Otóż w nocy odwiedził ją miś, chyba nieco głodny. Dodaje to pikanterii w czasie zejścia do Tatrzańskiej Łomnicy. Po ok. 30 min od schroniska w lesie słyszymy przeraźliwy ryk niedźwiadka. Odpinam pas biodrowy plecaka i przyśpieszam kroku. Po półtorej godziny wsiadamy do samochodu i ruszamy w stronę Bielska analizując dzisiejszą sytuację:

Lekcja 1: W górach jestem tylko gościem. Natura rządzi się swoimi prawami. Nie mogę z nią walczyć, lecz mogę się jej poddać.

Lekcja 2: Wymagam dużo od innych, lecz wymagam jeszcze więcej od siebie. Choć przychodzi mi to z trudem, staram się akceptować własne słabości.

Lekcja 3: Zespół to coś więcej niż dwie osoby poruszające się w tym samym kierunku. Odpowiedzialność za zespół jest większa niż odpowiedzialność za siebie samego.

Lekcja 4: Relacja czynników utrudniających wykonanie zadania do czynników pomagających decyduje o sukcesie lub fiasku podjętego przedsięwzięcia. Choć daję z siebie wszystko to nie wszystko zależy ode mnie. Sukces zatem ma różne oblicza. To co wydaje się być sukcesem dla mnie nie musi być sukcesem dla grupy, a nawet dla innych.

Wydaję mi się, że często zapominamy o tych trywialnych prawdach...

Autor:  awake [ Wt lis 10, 2009 8:05 pm ]
Tytuł: 

ciekawie piszesz, ale błagam - używaj spacji!

Autor:  chwastek [ Wt lis 10, 2009 8:33 pm ]
Tytuł:  Re: Lekcja pokory

...

Autor:  'Krzysiek' [ Wt lis 10, 2009 8:47 pm ]
Tytuł: 

chwastek napisał(a):
po co?


Każdy ma swoje powody i ja takie również posiadam. Oddaje się na co dzień szczytnemu celowi a w górach robię coś dla siebie.

Autor:  'Krzysiek' [ Wt lis 10, 2009 9:01 pm ]
Tytuł: 

Z podejścia:
Obrazek
Obrazek

Poczynania niedźwiadka:
Obrazek Obrazek

W stronę Rakuskiej Przełęczy:
Obrazek

Żleb na Huncowską Przełęcz
Obrazek

Autor:  istebna [ Wt lis 10, 2009 10:23 pm ]
Tytuł: 

Pod Twoimi lekcjami podpisuję się dwoma rekami :) a z śmieciami masakra..

Autor:  Vespa [ Wt lis 10, 2009 10:26 pm ]
Tytuł:  Re: Lekcja pokory

chwastek napisał(a):
szkoda tylko że tyle bohaterszczyzny, tyle bólu brzucha, mroczków przed oczami, dramatycznej walki z sobą samym tylko po to aby połazić z kolegą po górkach czy dolinkach ...

zastanawiam się, krzysiek, po co? masz jakieś szczególne zamiłowanie do umęczania się, dręczenia siebie? wypady w góry potrafą dawać wiele pozytywnej satysfakcji i przysparzać dobrych wrażeń.


No ja kolegę poniekąd rozumiem, dla mnie większość górskich eskapad niesie pewien ładunek traumy - serdecznie nienawidzę wcześnie wstawać, mam słabe krążenie więc jak jest mi zimno to po wuju, wolno się rozchadzam, ogólnie kaplica - tyle że mimo wszystko minusy nie przesłaniają mi plusów i mi się chce. A że mamy założenie, że co tydzień (czasem przełamane z powodu pogody, nigdy lenistwa) wielekroć wyruszam w góry wbrew sobie, przynajmniej na początku bo post factum zawsze jest satysfakcja, power, wspomnienia etc.

Autor:  'Krzysiek' [ Wt lis 10, 2009 10:34 pm ]
Tytuł: 

istebna napisał(a):
Pod Twoimi lekcjami podpisuję się dwoma rekami :) a z śmieciami masakra..


nie pod moimi...

Autor:  istebna [ Wt lis 10, 2009 10:41 pm ]
Tytuł: 

nic to :D i tak się podpisuję :D

Autor:  chwastek [ Wt lis 10, 2009 11:16 pm ]
Tytuł:  Re: Lekcja pokory

...

Autor:  istebna [ Wt lis 10, 2009 11:22 pm ]
Tytuł: 

chwastek napisał(a):
a autora wątku nie rozumiem. czyż nie lepiej wybrać się z dobrą kondycją, w dobrym zdrowiu, przy sprzyjających warunkach pogodowych? termin wyjazdu zawsze można zmienić, przełożyć - przecież góry stoją tam od lat i zapowiada się iż kilka najbliższych lat fakt ów zmianie nie ulegnie ...

Nie wiem jak u Krzyśka ale dla mnie to jest kwestia "bycia" tam, chłonięcia klimatu, powietrza po to by móc żyć w mieście.
Hm.. to trochę jak w relacji z ludźmi- kiedy długo kogoś nie widzisz, kogoś cennego w Twoim życiu, to lecisz by pobyć z nim przez chwilę, nie wazne w jakiej jesteś kondycji, ponieważ chcesz się nacieszyć obecnością.
Więc ja korzystam z każdej okazji, by moc się górami nacieszyć-a Krzyśka moze warto zapytac.. Odwagi :D

Autor:  'Krzysiek' [ Wt lis 10, 2009 11:23 pm ]
Tytuł: 

chwastek napisał(a):
termin wyjazdu zawsze można zmienić, przełożyć - przecież góry stoją tam od lat i zapowiada się iż przez kilka najbliższych lat fakt ów zmianie nie ulegnie ...


... bo w góry chodzi się w każdych warunkach

Autor:  chwastek [ Wt lis 10, 2009 11:25 pm ]
Tytuł: 

...

Autor:  kilerus [ Wt lis 10, 2009 11:32 pm ]
Tytuł: 

'Krzysiek' napisał(a):
chwastek napisał(a):
termin wyjazdu zawsze można zmienić, przełożyć - przecież góry stoją tam od lat i zapowiada się iż przez kilka najbliższych lat fakt ów zmianie nie ulegnie ...


... bo w góry chodzi się w każdych warunkach


ooo, to to!!!!

"Bo w góry trzeba chodzić zawsze!!!!"

Poza tym:

"Nie robimy tego dla przyjemności!"

i...

"Nikt nie powiedział, że będzie łatwo!"

Autor:  'Krzysiek' [ Wt lis 10, 2009 11:33 pm ]
Tytuł: 

chwastek napisał(a):
ja chodze tylko wówczas gdy sa one sprzyjające ... co innego w przypadku nagłej zmiany pogody gdzieś na trasie


... i tutaj się różnimy. Oczywiście nikogo nie zamierzam oceniać. Po prostu, lubię tak, a inni inaczej. Różnica nie jest czymś negatywnym.

Autor:  chwastek [ Wt lis 10, 2009 11:34 pm ]
Tytuł: 

...

Autor:  kilerus [ Wt lis 10, 2009 11:35 pm ]
Tytuł: 

Obrazek

Wiatr 160km/h i niech mi ktoś powie, że nie było warto!

Autor:  'Krzysiek' [ Wt lis 10, 2009 11:35 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
ooo, to to!!!!

"Bo w góry trzeba chodzić zawsze!!!!"

Poza tym:

"Nie robimy tego dla przyjemności!"

i...

"Nikt nie powiedział, że będzie łatwo!"


no wreszcie ktoś kto nadaje na tych samych falach, Witam! :evil:

Autor:  istebna [ Wt lis 10, 2009 11:36 pm ]
Tytuł: 

ba pewnie,że było warto zawsze jest!!

Autor:  chwastek [ Wt lis 10, 2009 11:42 pm ]
Tytuł: 

...

Autor:  'Krzysiek' [ Wt lis 10, 2009 11:45 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
ale "niewyreżyserowane" lekcje pokory są skuteczniejsze, o! ... tak wracając do tematu


jasne, zapraszam na kolejną, na Gubałówkę :evil:

Autor:  chwastek [ Wt lis 10, 2009 11:59 pm ]
Tytuł: 

...

Autor:  'Krzysiek' [ Śr lis 11, 2009 12:04 am ]
Tytuł:  Re: Lekcja pokory

'Krzysiek' napisał(a):
To co wydaje się być sukcesem dla mnie nie musi być sukcesem dla grupy, a nawet dla innych.

Wydaję mi się, że często zapominamy o tych trywialnych prawdach...


... Kolejny raz się nie powtórzę... Przepraszam

Autor:  Vespa [ Śr lis 11, 2009 1:20 am ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
"Bo w góry trzeba chodzić zawsze!!!!"
"Nie robimy tego dla przyjemności!"

Kiler czy kojarzysz kto te złote sentencje wydumał pierwszy? Pytam nie bez powodu, są one dewizą nowo powstałego klubu górskiego, osobliwie druga :mrgreen:

Autor:  golanmac [ Śr lis 11, 2009 1:45 am ]
Tytuł: 

Gratuluję wycieczki, szkoda że bez widoków, bo jak by było widać wierzchołek to od biedy można zaliczyć :)

Vespa napisał(a):
Kiler czy kojarzysz kto te złote sentencje wydumał pierwszy?

Pierwszą na pewno Luka, a drugą mogłem ja, ale nie jestem pewien :)

Autor:  lucyna [ Śr lis 11, 2009 8:05 am ]
Tytuł:  Re: Lekcja pokory

chwastek napisał(a):
niniejszym oświadczam że nigdy nie zostanę takim człowiekiem gór .


Podpisuję się pod tym oświadczeniem. Nigdy nie zostanę prawdziwym człowiekiem gór. Przechodzi mnie dreszcz na samą myśl, że mogłabym przejść metamorfozę i ze stonki przekształcić się w etosowca. Nie wiem po co łażę po górach, chyba się od ich uzależniłam. Chodzenie ma mi sprawiać przyjemność, radochę. Dla mnie góry to też ludzie, ich towarzystwo bezcenne. Fenomenalna przyroda, chaszczowanie, tropienie. Pasmo przyjemności. Tylko dlaczego najmilej wspominam te najtrudniejsze przejścia, często górskie "upodlenia", gdzie dostałam nieźle w cztery litery i musiałam coś więcej z siebie dać. :mrgreen:

Autor:  Ivona [ Śr lis 11, 2009 9:01 am ]
Tytuł: 

.

Autor:  chwastek [ Śr lis 11, 2009 9:22 am ]
Tytuł:  Re: Lekcja pokory

...

Autor:  lucyna [ Śr lis 11, 2009 9:33 am ]
Tytuł:  Re: Lekcja pokory

chwastek napisał(a):
lucyna napisał(a):
Tylko dlaczego najmilej wspominam te najtrudniejsze przejścia, często górskie "upodlenia", gdzie dostałam nieźle w cztery litery i musiałam coś więcej z siebie dać. :mrgreen:


ale nie wybierasz się w góry z grypą, zapaleniem płuc czy przy kolejnym rzucie sm aby w takich okolicznościach pokonywać samego siebie, uczyć się pokory ... i po szczęśliwym powrocie do domu cztery szlachetne prawdy nie stanowią dla ciebie usprawiedliwienia swojej własnej nierozwagi, nieodpowiedzialności (za samego siebie),dziecięcej wręcz naiwności ... ?

Tylko w tym roku dwukrotnie zemdlałam w górach z przepracowania.
Prywatnie bywało, że wychodziłam z gorączką powyżej 38, dla towarzystwa niektórych Lucy da się powiesić. W tym roku w podobnym stanie usiłowałam towarzyszyć Kumplom z forum bieszczadzkiego na Tarnicę. Zawróciłam, nie byłam w stanie dotrzymać im kroku. W ubiegłym roku skrajnie wyczerpana odchudzaniem, a raczej farmakologią podreptałam z nimi na Matragonę. Szliśmy bardzo wolno, gdy miałam załamanie formy Joorg już był przygotowany aby mi pomóc wejść. W podobnym stanie szłam pasmem granicznym w poszukiwaniu źródeł Udavy. Marcin widząc moje osłabienie przedłużał wykładziki, a potem św. pamięci Andrzej prawie siłą karmił. W górach jesteśmy Zespołem, są wśród nas silniejsi, są słabsi. Nie widzę w tym problemu, że muszę opiekować się Kimś w górach lub oddać się pod opiekę.
Chwastku ja z powodu wady serca w ogóle nie powinnam chodzić po górach.

Autor:  chwastek [ Śr lis 11, 2009 9:53 am ]
Tytuł: 

...

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/