Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Drugie (i trzecie) podejście na Wielki Chocz
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=8662
Strona 1 z 2

Autor:  Carcass [ Śr lis 25, 2009 4:33 pm ]
Tytuł:  Drugie (i trzecie) podejście na Wielki Chocz

Są góry i górzyska. I jest Wielki Chocz - góra, której nie da się łatwo zaszufladkować. Stoi sobie sama niczym pustelnik i trudno ją przyporządkować do jakiegoś pasma. Zewsząd natomiast otaczają ją pasma górskie. Daleko na północy widać nasz Beskid Żywiecki na czele z Babią Górą i Pilskiem, od wschodu Tatry Zachodnie, od południa Tatry Niskie i wreszcie od zachodu Mała i Wielka Fatra. Przy ładnej pogodzie z W.Ch. widać znaczną część Słowacji. Dla mnie zdobycie Wielkiego Chocza było sprawą honoru. Ponad rok temu nasza wyprawa zakończyła się fiaskiem bo zgubiliśmy szlak a marsz na orientację doprowadził nas w gąszcz kosówki, której nie daliśmy rady już sforsować. Nie pokonał nas jakiś ambitny dwutysięcznik tylko Wielki Chocz liczący raptem 1608 m n.p.m. Taki stan rzeczy nie mógł trwać dłużej.
Ponieważ wyjątkowo zapowiadała się ładna pogoda (rzadkość w ostatnim czasie) to uznałem, że teraz albo już w przyszłym roku. Sobota po piątkowej imprezie była dniem trudnym, ale wstając o 4 rano w niedzielę, wspomagany Slayerem (tu ukłony dla Łukasza T.) czułem już moc :). Tym razem w rolę kierowcy wcielił się Andrzej, więc mogłem wziąć nieco większe zapasy niż zwykle. Na wyprawę zabraliśmy również mojego znajomego z pracy (także Andrzeja) i jego żonę Krysię.
Alleluja – Zakopianka wreszcie wyremontowana. Oby ten stan trwał jak najdłużej. Tuz po 8 jesteśmy już w Wyżnym Kubinie i parkujemy nieopodal małej kaplicy. Przebieramy się a towarzysze pytają mnie gdzie te góry, bo mgła okrutna. Ja jednak jestem dobrej myśli i wierzę, że mgły szybko zejdą. Początek trasy jest niezwykle błotnisty, a na pobliskich łąkach srebrzy się szron. No cóż to koniec listopada. Na szczęście moje przepowiednie się sprawdzają i mgła szybko opada.

Obrazek Obrazek

Wkrótce zobaczyliśmy niebieskie niebo, które nam towarzyszyło już do końca wędrówki. Idziemy szlakiem zielonym – tym który zgubiliśmy rok temu. Teraz wydaje nam się świetnie oznakowany, ale jesteśmy już bardziej uważni.
Widoki coraz bardziej się rozszerzają. Coraz dokładniej widać Małą Fatrę z Wielkimi: Krywaniem i Rozsutcem na czele.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dochodzimy do polany a przed nami piętrzy się już kopuła szczytowa. Szlak do tej pory był dość męczący. Konsekwentnie piął się w górę a momentów wypłaszczeń praktycznie nie było. Teraz zamieniamy szlak zielony na czerwony.

Obrazek

Przed wierzchołkiem ciąg łańcuchów nieco przypominających te na szlaku na Śnieżkę (bardziej taka poręcz z łańcuchów). Może są przydatne w jakichś ekstremalnych warunkach pogodowych - przy warunkach normalnych są zupełnie zbyteczne. Tuż za łańcuchami po prawej stronie wyłaniają się Niskie Tatry z niesamowitym morzem mgieł poniżej. Uwielbiam takie widoczki…

Obrazek

Stąd na szczyt już przysłowiowy rzut beretem, a podążamy już cały wśród kosówki. I po nieco ponad 3 godzinach stajemy na Wielkim Choczu. Wiele naczytałem się o widokach jakie można dostrzec z tego szczytu. Istotnie jest on fenomenalnym punktem widokowym.
Pierwsze w oczy rzucają się ośnieżone szczyty Tatr.

Obrazek

Ale widoki na inne strony świata są niemniej ciekawe. Dla każdego coś miłego (jest i Liptowska Mara). Krysia z Andrzejem docierają jakieś pół godziny po nas, ale najważniejsze, że dają radę. Widać, że są zadowoleni z osiągniętego celu i chłoną widoki.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Z uwagi na pogodę na szczycie jest pełno ludzi. Zdecydowanie przeważają Słowacy, ale da się i usłyszeć język Polski. Łączy ich wszystkich jedno - miłość do gór. Nie ma tu żadnych rozwrzeszczanych dzieciaków, dodopodobnych panienek i wyżelowanych gości. Od razu czuje się sympatię do tych ludzi. Na szlaku nie było chyba człowieka, który by się nie odezwał przechodząc obok. Jest w tym jakiś niepowtarzalny klimat. Po ponad półtorej godzinie spędzonej na szczycie schodzimy z powrotem. Tym razem idziemy odwrotnie. Najpierw szlakiem zielonym a potem czerwonym zakreślając symboliczną pętelkę. Po pół godzinie dochodzimy na rozległą polanę (Stredna Polana)

Obrazek

na której stoi tzw. Hotel Chocz – koliba mogąca dać schronienie kilku osobom.

Obrazek

Czym jednak byłaby wyprawa na Wielki Chocz bez zgubienia szlaku ? Zatem tradycji stało się zadość. Ze Strednej Polany mieliśmy schodzić szlakiem zielonym i wiedząc o tym, wszyscy jak jeden mąż poszliśmy szlakiem niebieskim. Zorientowaliśmy się gdzieś po ok. 15 minutach po zdeniwelowaniu jakichś 100 m w pionie. Niestety trzeba było wykrzesać jeszcze trochę sił i wrócić na Stredną Polanę. Dalej już bez przygód: szlak zielony a następnie czerwony do miejscowości Jasieniowa. Na dole jeszcze załapaliśmy się na zachód słońca.

Obrazek

Petem jeszcze kawałek asfaltem i jesteśmy przy samochodzie. O zgrozo poboczem tej drogi nie mogą chodzić piesi – co kawałek stoi znak zakazu. Nie wiem którędy mają chodzić, bo chodników tam nie dostrzegliśmy.
Podsumowując - wycieczka była bardzo udana, dziękuję współuczestnikom za miłe towarzystwo.
Wielki Chocz to szczyt wspaniały, o nieprawdopodobnym, rozległym widoku. Trzeba jednak pamiętać, że by na niego wejść trzeba pokonać ok. 1100 m różnicy wzniesień. Pod tym względem Wielki Chocz nie ustępuje niektórym tatrzańskim szczytom, więc wybierając się na niego trzeba mieć jaką taką kondycję. Zmęczenie dopadło mnie dopiero w domu, bo Columbo zaczęliśmy oglądać wspólnie z żoną a skończyła już sama. Ponoć kluczowy był psi pazur i złamana gałązka żywopłotu. Musze chyba zapodać sobie jeszcze raz :).

Pozdrowienia.

Wojtek (Carcass)

P.S. Jak znajdę chwile to stworzę panoramę ze szczytu.

Autor:  nutshell [ Śr lis 25, 2009 7:18 pm ]
Tytuł: 

Chyba każdy ma taką górę, z którą musi bądź musiał wyrównać rachunki ;) Tym bardziej gratuluję udanej wycieczki :)
Podejście na Chocza jest nudne i mozolne (przynajmniej z Wyżnego Kubina) ale panorama ze szczytu rzeczywiście rekompensuje cały trud.

Autor:  Carcass [ Śr lis 25, 2009 7:24 pm ]
Tytuł: 

Dzięki Olu. Dla mnie to ona aż tak nudne nie było, choć masz rację, że ciekawiej byc zaczyna dopiero pod koniec, kiedy sie juz wyjdzie powyżej lasu. A widok ze szczytu rewelka.

Autor:  nutshell [ Śr lis 25, 2009 7:28 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
ciekawiej byc zaczyna dopiero pod koniec, kiedy sie juz wyjdzie powyżej lasu

No dokładnie. Idąc szlakiem z V.K. to od Średniej Polany mniej więcej.

Autor:  jck [ Śr lis 25, 2009 7:32 pm ]
Tytuł: 

Mnie też, dawno temu, 'męczył' Chocz. To naprawdę piękna góra. Ja wybrałem Lucki, bo dały możliwość połączenia wejścia na wierzchołek z obejrzeniem wodospadu (taka moja słabostka).
Dopisała Wam pogoda, piękne widoki.

Autor:  Carcass [ Śr lis 25, 2009 7:33 pm ]
Tytuł: 

nutshell napisał(a):
No dokładnie. Idąc szlakiem z V.K. to od Średniej Polany mniej więcej.


A byłaś w środku w tej kolibie na Średniej Polanie ? Wydawało mi sie, że klucze wisiały na drogowskazie. Była też informacja, że w pobliżu występuje źródło wody, ale nie wiem w jakiej postaci. Pewnie jakiś strumyczek górski.

Autor:  Carcass [ Śr lis 25, 2009 7:39 pm ]
Tytuł: 

jck napisał(a):
Mnie też, dawno temu, 'męczył' Chocz. To naprawdę piękna góra. Ja wybrałem Lucki, bo dały możliwość połączenia wejścia na wierzchołek z obejrzeniem wodospadu (taka moja słabostka).


Wodospad w Luckach odwiedziliśmy przy okazji nieudanej zeszłorocznej wyprawy, więc teraz chcielismy zobaczyć gdzie popełnilismy błąd :). Przejechaliśmy wtedy samochodem do Lucek i chcielismy w desperacji wejść na Chocz od tamtej strony, ale czasowo byśmy nie wyrobili, bo był to już wrzesien i dni niezbyt długie. A wodospad piękny jest tylko trochę za blisko centrum.

Autor:  nutshell [ Śr lis 25, 2009 7:42 pm ]
Tytuł: 

Czytałam o tej kolibie w przewodniku, widziałam ją, ale nie zaglądałam do środka więc nie wiem co mnie ominęło ;) Dobry punkt noclegowy gdyby ktoś chciał wybrać się nad ranem na wschód słońca z W.Ch. ;)

Autor:  Carcass [ Śr lis 25, 2009 7:44 pm ]
Tytuł: 

nutshell napisał(a):
Czytałam o tej kolibie w przewodniku, widziałam ją, ale nie zaglądałam do środka więc nie wiem co mnie ominęło Dobry punkt noclegowy gdyby ktoś chciał wybrać się nad ranem na wschód słońca z W.Ch.


Dokładnie. A ile miejsca na ognisko... i nie ma gdzie spaść :).

Autor:  jck [ Śr lis 25, 2009 7:46 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
A wodospad piękny jest tylko trochę za blisko centrum.

Mnie się podoba fakt, że jest w centrum tej wioski. Tam zawsze jest pusto... chciałbym mieszkać w miasteczku, którego centralny punkt stanowiłby właśnie jakis piękny wodospad...

Ale dobra, koniec offtopu, nie mieszam w wątku.

Autor:  Carcass [ Śr lis 25, 2009 7:51 pm ]
Tytuł: 

jck napisał(a):
Mnie się podoba fakt, że jest w centrum tej wioski. Tam zawsze jest pusto... chciałbym mieszkać w miasteczku, którego centralny punkt stanowiłby właśnie jakis piękny wodospad...

Ale dobra, koniec offtopu, nie mieszam w wątku.


Nie mieszasz :). Ten przepiękny wodospad to trochę zderzenie wspaniałej natury z współczesną cywilizacją, bo w Luckach są też kupele :). Ale miejsce jest wspaniałe.

Autor:  nutshell [ Śr lis 25, 2009 10:44 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Dokładnie. A ile miejsca na ognisko... i nie ma gdzie spaść :).

To niewątpliwie plus :lol:

Wygooglałam sobie zdjęcia rzeczonego wodospadu, bardzo urokliwe miejsce :)

Autor:  Carcass [ Śr lis 25, 2009 11:54 pm ]
Tytuł: 

nutshell napisał(a):
Wygooglałam sobie zdjęcia rzeczonego wodospadu, bardzo urokliwe miejsce


Pogrzebę w starych fotach. Gdzieś powinienem mieć jego zdjęcia zrobione podczas owej nie do końca nieudanej wyprawy.

Autor:  Carcass [ Cz lis 26, 2009 12:02 am ]
Tytuł: 

Oto i rzeczony wodospad...

Obrazek Obrazek

Autor:  nutshell [ Cz lis 26, 2009 7:58 am ]
Tytuł: 

Pięknie. I kolor wody taki zagraniczny ;)
Kolejny powód by kiedyś znów zaplątać się w te rejony.

Autor:  gouter [ Cz lis 26, 2009 8:10 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Dla mnie zdobycie Wielkiego Chocza było sprawą honoru.

Miałem podobne odczucia dot. tej góry, będąc w Małej Fatrze denerwowało mnie to wielkie górzysko, że na nim nie byłem, niby zaliczyłem go, ale muszę powrócić, bo wchodziłem w totalnej mgle i nie było mi dane zobaczyć tych panoram
Obrazek :evil:

Autor:  Łukasz T [ Cz lis 26, 2009 8:12 am ]
Tytuł: 

No to i na mnie tam pora. Rzucę okiem na Żywiecczyznę.

Autor:  Carcass [ Cz lis 26, 2009 8:21 am ]
Tytuł: 

nutshell napisał(a):
I kolor wody taki zagraniczny Wink


Dokładnie. Klimaty trochę jak z Jezior Plitwickich w Chorwacji :).


Łukasz T napisał(a):
No to i na mnie tam pora. Rzucę okiem na Żywiecczyznę.


Na rodaków "z góry" chcesz spojrzeć ?

Autor:  Łukasz T [ Cz lis 26, 2009 8:28 am ]
Tytuł: 

Tak. Poczuję się wyższy :lol: :wink:

Autor:  Carcass [ Cz lis 26, 2009 8:33 am ]
Tytuł: 

Łukasz specjalnie dla Ciebie...

Obrazek

To wszystko co mogłem wycisnąć z mojego nie najwyższych lotów aparatu.

Autor:  Carcass [ Cz lis 26, 2009 11:11 am ]
Tytuł: 

A to obiecana panoramka z Wielkiego Chocza.

Obrazek

Autor:  matragona [ Cz lis 26, 2009 8:39 pm ]
Tytuł: 

Oj,i ja miałam dwa podejścia na Wielkiego Chocza..pierwsze z wycofem,po pas w śniegu..szliśmy z Liskowej..udało się w tym roku we wrześniu,z Valaskiej Dubovej :D

Autor:  Carcass [ Pt lis 27, 2009 8:23 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Oj,i ja miałam dwa podejścia na Wielkiego Chocza..pierwsze z wycofem,po pas w śniegu..szliśmy z Liskowej..udało się w tym roku we wrześniu,z Valaskiej Dubovej Very Happy


Widocznie Wielki Chocz jest jak panienka z dobrego domu i na pierwszej randce trudno pójść na całość :).

Autor:  matragona [ Pt lis 27, 2009 7:12 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
na pierwszej randce trudno pójść

Otóż to,ledwo na pierwszej randce w ogóle człapałam..
Tak się zaczynało:
Obrazek
Obrazek
Nie skończyło się dobrze..
Za drugim razem było tak:
Obrazek
Obrazek
Wielkiego Chocza jako punkt widokowy polecam :D

Autor:  Basia Z. [ N lis 29, 2009 10:40 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Widocznie Wielki Chocz jest jak panienka z dobrego domu i na pierwszej randce trudno pójść na całość :).


Mi się za pierwszym razem randka z W.Ch. baaardzo udała,a w sumie to już było siedem razy :-)
Najfajniej było kiedyś 3 maja na wschodzie słońca. Wzeszło wprost nad Osobitą.

Z tamtego wyjazd nie mam fotek, ale pokażę parę innych:


Obrazek


Obrazek

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek

Niektóre zdjęcia robiła moja koleżanka i na nich jestem.

B.

Autor:  Carcass [ Pn lis 30, 2009 8:38 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Otóż to,ledwo na pierwszej randce w ogóle człapałam..


No nie dziwię się. Podejście w dobrych warunkach wymaga przyzwoitej kondycji a co dopiero w śniegu. Ja raz wszedłem na Policę nieprzetartym szlakiem, a śnieg był po pas. Normalnie padłem na Hali Krupowaj i już nie dałem rady zejść na Krowiarki tylko przetartym szlakiem do Skawicy.

Basia Z. napisał(a):
Mi się za pierwszym razem randka z W.Ch. baaardzo udała,a w sumie to już było siedem razy Smile
Najfajniej było kiedyś 3 maja na wschodzie słońca. Wzeszło wprost nad Osobitą.


No gratuluję Basiu - zwłaszcza tej częstotliwości. Ja na pewno też tam będę wracał, testując różne warianty dojścia na szczyt.

To zdjęcie z drabinką - wyglądającą jak ta z Doliny Prosieckiej pochodzi ze szlaku Lucky - W. Chocz ?

Autor:  Basia Z. [ Pn lis 30, 2009 8:41 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):

To zdjęcie z drabinką - wyglądającą jak ta z Doliny Prosieckiej pochodzi ze szlaku Lucky - W. Chocz ?


Nie, to właśnie jest z Prosieckiej.
Po prostu szłyśmy na Wielki Chocz dwa dni, zaczynając od Prosieckiej i śpiąc w szałasie, który jest na jednym z kolejnych zdjęć (pod Prosiecznem).

Pozdrowienia

Basia

Autor:  Carcass [ Pn lis 30, 2009 9:10 am ]
Tytuł: 

Właśnie głowę bym dał, że to drabinka z Prosieckiej. Teraz wszystko jasne :). Pozdrawiam.

Autor:  Carcass [ Pn lis 19, 2012 11:35 pm ]
Tytuł: 

Minęły 3 lata i ponownie zapragnąłem odwiedzić Wielki Chocz. Tym razem za punkt startowy obraliśmy Lucki (pol. Łączki). Miało być pięknie, miało być słonecznie, a było jak było, choć towarzysko bez zarzutu. Z Lucek na Wielki Chocz wiedzie szlak dość treściwy. Próżno tu szukać płaskich i mało forsownych odcinków. Momentami przypomina to szlak na Ćwilin z Gruszowca. Idziemy dość żwawo, z rzadka robiąc przerwy. Wszak to listopad, więc na zbytnią opieszałość nie ma miejsca. A widoki no cóż, powiedzmy, że był to bardziej trening siłowy...

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pogoda była tak niesympatyczna, że nawet nie miało się ochoty usiąść gdzieś na dłużej i coś zjeść, w efekcie czego prawie cały prowiant przywiozłem z powrotem do domu. Na szczycie mimo mgły, wiatru, i siąpiącego marznącego deszczu było całkiem sporo ludzi i wyjątkowo poza nami byli to sami Słowacy. Ktoś, kto dziś tu wyszedł nie mógł być przypadkowym turystą. Nie da się ukryć, że po takiej wycieczce czuje się niedosyt. Zwłaszcza, że byłem na W.Ch. w dobrych warunkach pogodowych i wiedziałem co tracimy. Cóż, nie codziennie jest niedziela, choć wczoraj akurat była. Był jeden pozytyw tej aury, osiągnęliśmy niezły czas - o 13:30 akcja górska była już zakończona. Pozdrowienia dla Basi, Roberta i Andrzeja i wszystkich, którzy to będą czytać. Następnym razem będzie lepiej...

Autor:  taternik74 [ Wt lis 20, 2012 11:07 pm ]
Tytuł: 

Ja tam bylem tydzień temu dokładnie 14 listopada o 12.20 i pogodę miałem na szczycie super !!!!!!!!!!!! Jak tylko będę miał czas za niedługo napisze relacje z mego wyjazdu 5 dniowego w góry Choczańskie.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/