Niedzielne popołudnie postanowiłem przeznaczyć na krótki spacer rzadko odwiedzanym grzbietem Beskidu Małego i przy okazji nieco urozmaicić wycieczkę.
Podejście zacząłem w Oczkowie, tuż obok Yacht Clubu, ostre podejście w górę, gdzie w ciągu 15 minut pokonuję przeszło 150 metrów różnicy poziomów. Lekko pod szczytem Starego Gronia odbijam w prawo, trawersem i znajduję się pod dawno nie odwiedzanym rejonem skałkowym.
Ostatnio byłem tu dziesięć lat temu, dziś przyjrzałem się skale bliżej, i wiem że tu jeszcze wrócę. Piękna lita rzeźba i końcowe przewieszenia z klamami.
Po połajankach, pcham się na grzbiet i leśną drogą dochodzę do żółtego, dalej zmieniam na kolor niebieski i staję na szczycię Kościelca. Kolejny już czwarty Kościelec wpisuję na listę zdobyczy sakralnych.
Jest zimno i wieje jak diabli, więc szybko staczam się w dół, by odeprzeć atak czworonoga i wrócić cało do domu.
Trasa warta zachodu, miejscami świetne widoczki, i możność wspinu w piaskowcu. Polecam.
