Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Z cyklu: "Bez cienia pogardy" - Mount Czantoria.
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=9118
Strona 1 z 2

Autor:  Mooliczek [ Cz lut 11, 2010 10:51 pm ]
Tytuł:  Z cyklu: "Bez cienia pogardy" - Mount Czantoria.

Wracamy po przerwie. Sezon ogórkowy na fajne wycieczki, zatem trochę wspomnień. Długo dojrzewałam do tego, aby wreszcie napisać tą relację. Wiele mnie to kosztowało. Mam nadzieję, że docenicie moją otwartość i gotowość do ujawnienia kulisów tej wyprawy.

Data: 31/10/2009
Cel: Czantoria - wschodnią ścianą
Uczestnicy: Mooliczek, Igi, Jck, Brade

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Musieliśmy to powtórzyć.

Działając w górach wysokich człowiek już sam nie wie, co nim kieruje, kiedy ledwo wróciwszy z jednej ekspedycji już myśli o kolejnej. Życie zaczyna wchodzić w tryb „od wyprawy do wyprawy”.

Tak też było i w tym przypadku.

Po powrocie z Piku Sulova w listopadzie 2008 nasze myśli krążyły wokół tego wyjazdu przez okrągły rok. Wszystko chowało się w Jego cieniu. Elbrus, Glock, Dufourspitze, Lodowy, Łomnica.... Nawet zimowy Gerlach żlebem Karczmarza. Każdy z powyższych sukcesów przysłaniał mrok rzucany przez to jedno wyzwanie, które stanęło przed nami w 2008 - wyzwanie, jakim było zdobycie Piku Sulova.

Pamięć o tym wydarzeniu wryła nam się tak głęboko w świadomość (i nawet podświadomość – niektórzy do dzisiaj mają nocne polucje), aż uzmysłowiliśmy sobie, że wszystko, co robiliśmy przez cały 2009 rok było podporządkowane jednemu celowi – aby znowu przeżyć taką przygodę, jakiej doświadczyliśmy w Masywie Beskidu Śląsko-Morawskiego. Bez względu na konsekwencje. Bez względu na cenę. Bez cienia pogardy.

Padło na Czantorię. Górę o złej sławie. Trzymaliśmy się żelaznej zasady: nie przekraczać Strefy Śmierci, czyli zdradzieckiego pułapu 1000 m.n.p.m. W przeciwieństwie do równie srogiej Kangdzendzongi, Czantoria nie lubi ani kobiet, ani mężczyzn. Dopuszcza czasem transów, ale to zaledwie kilka nieudokumentowanych przypadków - niewiele, aby było podwaliną zachęcającej statystyki.

Miejscem spotkania była baza wysunięta w Ustroniu - Polana. Tam czekaliśmy z Igim na drugą część naszej ekipy, Jck i Brade, którzy do bazy „Dworzec Główny” mieli dotrzeć pociągiem, a następnie, w niezwykle trudnych warunkach, piechotą (śmigło nie kursowało z uwagi na zagrożenie lawinowe), przejść do bazy wysuniętej (odległej o jakieś 300 metrów w poziomie), w której czekaliśmy my. Wraz z Igim byliśmy zwarci i gotowi – czuliśmy taki przypływ mocy, jak rok wcześniej, na Sulovie. Miałam wrażenie, że mogę od razu wbiec na szczyt.

Ale nie.

Okazało się, że druga połowa naszej ekipy nie dopuszcza szturmu w stylu alpejskim. Konieczna była perfekcyjna i długofalowa aklimatyzacja. Wszak Góra nie dopuści nas bez tego – to sobie uświadomiliśmy. Jacek i Radek rozpoczęli ów proces aklimatyzacyjny jeszcze w pociągu, więc musieliśmy z Igim nadganiać, a jedynym miejscem, aby wyrównać nasze szanse była baza wysunięta.

Obrazek

Tam przyswoiliśmy niezbędne medykamenty podnoszące wydajność organizmu na dużych wysokościach, zaprzyjaźniliśmy się z miejscową społecznością...

Obrazek

...odwiedziliśmy okoliczne namioty integracyjne zespołów też działających w tym rejonie...

Obrazek

...aby wreszcie podjąć nasze kolejne wyzwanie: zdobycie Czantorii jej jakże wymagającą, wschodnią ścianą.

Obrazek

Początek był zaskakująco – ale i zdradliwie - prosty. Humory dopisywały, huragan na chwilę ustał i mogliśmy się delektować wspinaczką w porannym słońcu, aż do Obozu 1.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tam niezbędne było przyswojenie kolejnej, zalecanej przez lekarzy i farmaceutów ilości płynów, celem uniknięcia odwodnienia. Ponadto, bardzo martwił nas fakt...

Obrazek

...że nie znaleźliśmy dogodnego miejsca na rozbicie namiotów. Po burzliwych dyskusjach...

Obrazek

doszliśmy do wniosku, iż koniecznym jest założenie stanowiska wiszącego i biwakowanie w solidnej ekspozycji.

Obrazek

Zdobycie Obozów 2 i 3 szło jak krew z nosa. Miałam wrażenie, że pokonuję niebywałe odległości, i że wpadłam w dziurę czasoprzestrzenną. To był niebywały wysiłek dla organizmu.

Obrazek

Obrazek

Musieliśmy jednocześnie pamiętać o tym, co na nas czyhało: odwodnienie w górach wysokich, i to przy tak ekstremalnych warunkach, może doprowadzić do poważnych komplikacji. Odmrożenia, odma, obrzęk mózgu… Igi i Jck byli bliscy śmierci na Sulovie i doskonale pamiętali, jakie skutki może mieć nieroztropność. Nauczyli się swojej lekcji solidnie.

Wreszcie dotarliśmy do Obozu 3.

Obrazek

Tutaj było więcej placu na rozbicie namiotów i integrację oraz obmyślenie dalszej strategii działania.

Obrazek

A było co obmyślać. Przed nami ostatni odcinek w drodze na szczyt, a do pokonania jeszcze AjsFal, olbrzymie pole seraków. Wprawdzie było ubezpieczone...

Obrazek

...jednak chcieliśmy zdobyć górę w honornym stylu, na sportowo: bez tlenu.... i bez poręczówek.

Zrobiło się mrocznie.

Obrazek

Ciężko ująć w słowa to, co wtedy czuliśmy. Wreszcie, zobaczyliśmy światełko w tunelu...

To musiała być Ona. Czantoria.

Naszym oczom ukazał się....nie, nie las. Ale tunel, oświetlony na końcu. "Czy podążać w stronę światła?" - nasunęło mi się od razu. Ale przecież tam był szczyt.... musieliśmy tam dotrzeć!

Obrazek

Jakież było nasze zaskoczenie, kiedy zorientowaliśmy się z Igim, że Jacek i Radek już tam są. "A miało być wspólne wejście, cholera!" - wymknęło mi się pod nosem.

Okazało się, że przed nami ostatnia próba: trzeba było przewspinać kilkanaście dobrych metrów, w skrajnych warunkach pogodowych i potężnej ekspozycji.

Obrazek

Dostępu do ściany broniła tęga Miss Oh Tenzig Kocurkova, która sprawiając wrażenie kompletnie niewzruszonej panującymi dokoła warunkami pogodowymi, oświadczyła, że nasze permity są nieważne i nie mamy pozwolenia na wejście. Chyba, że kupimy je od niej. "Dwa dla dzieci proszę." - odparłam szybko.

To nam otworzyło drogę do upragnionego sukcesu. Ostatnie metry największych, technicznych trudności...

Obrazek

I udało się. Czantoria padła.

Kilka pamiątkowych, ale i dokumentacyjno-dowodowych zdjęć na szczycie...

Obrazek

...i trzeba wracać. Wszak góra jest Twoja, jak szczęśliwie z niej zejdziesz.

Nie spodziewaliśmy się jednak tego, co nas spotkało na zejściu. Huraganowy wiatr uderzył w nas z taką siłą, że ledwo mogliśmy ustać na nogach. Jacek w ostatniej chwili złapał fruwającą w powietrzu pokrywę od kosza na śmieci (prawdopodobnie pozostawioną tam przez poprzednią ekipę). Posłużyła mu ona za tarczę przed falą uderzeniową, która chciała powalić nas na kolana.

Obrazek

To był ciężki egzamin dla nas wszystkich.

Ostatnim wyzwaniem był AjsFal. Sportowe wejście bez poręczówek mieliśmy za sobą: teraz, w drodze powrotnej musieliśmy koncentrować się na przetrwaniu, więc bez cienia wahania wpięliśmy się w sztuczne ułatwienia.

Obrazek

To było rozsądne, choć duma ucierpiała. Wiedzieliśmy jednak, że siły naszych charakterów pomogą nam sobie z tym poradzić w chwilach samotności, kiedy po powrocie, w zaciszu domowych ognisk będziemy stali nad zlewem, myjąc gary po przyjęciu powitalnym i koronującym nasz niepodważalny już sukces.

Po wyczerpującym zejściu, osłabieni i wycieńczeni zameldowaliśmy się w bazie wysuniętej Ustronie - Polana. Z mocnym postanowieniem: kolejna wyprawa z cyklu "Bez cienia pogardy" musi się odbyć już wkrótce.

Autor:  Vespa [ Cz lut 11, 2010 10:55 pm ]
Tytuł: 

Trochę mało ciebie na zdjęciach Mooliczku ale relacja zmroziła mi krew w żyłach :shock:
Jacek z tarczą wygląda jak umierający wiking :lol: :lol: :lol:

Autor:  Kasia86 [ Cz lut 11, 2010 10:59 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Okazało się, że druga połowa naszej ekipy nie dopuszcza szturmu w stylu alpejskim. Konieczna była perfekcyjna i długofalowa aklimatyzacja.



:lol: :lol:

Autor:  Hathor [ Cz lut 11, 2010 11:00 pm ]
Tytuł: 

rewelacja relacja :D
po pierwszych słowach myślałam że będzie coś innego, a tu taki suprise :mrgreen:

Autor:  antyqjon [ Cz lut 11, 2010 11:01 pm ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
Jacek z tarczą wygląda jak umierający wiking :lol: :lol: :lol:

Haha, czyli nie ja jeden miałem takie skojarzenie :lol:

Relacja sezonu jak na razie ;)

Autor:  tatromaniak24 [ Cz lut 11, 2010 11:02 pm ]
Tytuł: 

:lol: :lol:

Mooliczek napisał(a):
Po powrocie z Piku Sulova w listopadzie 2008 nasze myśli krążyły wokół tego wyjazdu przez okrągły rok. Wszystko chowało się w Jego cieniu. Elbrus, Glock, Dufourspitze, Lodowy, Łomnica.... Nawet zimowy Gerlach żlebem Karczmarza. Każdy z powyższych sukcesów przysłaniał mrok rzucany przez to jedno wyzwanie, które stanęło przed nami w 2008 - wyzwanie, jakim było zdobycie Piku Sulova.

Pamięć o tym wydarzeniu wryła nam się tak głęboko w świadomość (i nawet podświadomość – niektórzy do dzisiaj mają nocne polucje), aż uzmysłowiliśmy sobie, że wszystko, co robiliśmy przez cały 2009 rok było podporządkowane jednemu celowi


kurcze nie zwróciłem uwagi na tytuł i tak z początku pomyślałem: O będzie "ostro".

Autor:  Vespa [ Cz lut 11, 2010 11:02 pm ]
Tytuł: 

Eeee, a już się formowało Stowarzyszenie Jajników, no musieliście się wtrącić... :wink: :mrgreen:

Autor:  Vespa [ Cz lut 11, 2010 11:03 pm ]
Tytuł: 

antyqjon napisał(a):
Vespa napisał(a):
Jacek z tarczą wygląda jak umierający wiking :lol: :lol: :lol:

Haha, czyli nie ja jeden miałem takie skojarzenie :lol:

Tylko te kosze na śmieci :scratch:

Autor:  golanmac [ Pt lut 12, 2010 12:58 am ]
Tytuł: 

MROK !!!

Autor:  Mooliczek [ Pt lut 12, 2010 7:02 am ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
Trochę mało ciebie na zdjęciach Mooliczku

Bo ja zawsze dostaje same fuchy: kierowca, fotograf, asekurujący, zbierający na końcu szpej. Cholera... w sumie skłoniłaś mnie do refleksji tą uwagą :scratch: Muszę się rozmówić z kolegami :lol:

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pt lut 12, 2010 9:10 am ]
Tytuł: 

swoi ludzie :lol: :wink:

Autor:  maniek [ Pt lut 12, 2010 9:11 am ]
Tytuł: 

Widzę piękne ZTGM, swoi ludzie :mrgreen:
Jesteście pozytywnie odjechani :wink:

Autor:  keff79 [ Pt lut 12, 2010 9:20 am ]
Tytuł: 

Pierdziele.

Autor:  Lukasz_ [ Pt lut 12, 2010 12:20 pm ]
Tytuł: 

Niezła akcja ! :D

Autor:  Łukasz T [ Pt lut 12, 2010 12:25 pm ]
Tytuł: 

Pod wpływem Waszej relacji zaczynam przygotowania do zdobycia Grojca.

Autor:  Mooliczek [ Pt lut 12, 2010 12:51 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Pod wpływem Waszej relacji zaczynam przygotowania do zdobycia Grojca.

Nie chcę straszyć, ale my tez już mamy kolejne plany ;) Tym razem zaatakujemy coś z KGP. Póki co, budzi popłoch i trwogę w załodze, ale przełamiemy się do wiosny.

Autor:  Łukasz T [ Pt lut 12, 2010 12:57 pm ]
Tytuł: 

Chwilowo moja ambicja nie wychodzi poza tryptyk: Maly Grojec, Średni Grojec i Grojec. Z zejściem do Browaru.

Autor:  Mooliczek [ Pt lut 12, 2010 1:04 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Z zejściem do Browaru.

Ten element podoba mi się najbardziej.

Autor:  Łukasz T [ Pt lut 12, 2010 1:05 pm ]
Tytuł: 

W soboty czynny do 2 w nocy.

Autor:  awake [ Pt lut 12, 2010 2:29 pm ]
Tytuł: 

brawo! Profesjonalna pijacka wyprawa i równie pijacka relacja :faint:

Autor:  Mooliczek [ Pt lut 12, 2010 2:50 pm ]
Tytuł: 

awake napisał(a):
Profesjonalna

Wszystko, za co się zabieramy, wykonywane jest z należytym profesjonalizmem i z gwarancją sukcesu! :mrgreen: (puszczam oko do potencjalnych Sponsorów ;) )

Szkoda, że nie wszystkie zdjęcia nadają się na public...

Autor:  Ivona [ Pt lut 12, 2010 3:47 pm ]
Tytuł: 

he he przypomina mi sie atak na Grzesia sprzed roku w stylu oblężniczym z biwakiem zimowym :D tylko browca było mało :lol:

graty za logistyke,transport bezcennej substancji w puszce,utzrzymanie należytego zapasu bezpieczeństwa oraz stałego poziomu płynów zapobiegających odwodnieniu i odmrożeniom :mrgreen: :mrgreen:

Autor:  nutshell [ Pt lut 12, 2010 3:53 pm ]
Tytuł: 

Relacja i wejście w pięknym stylu :thumleft:
Zamarzył mi się grzaniec na szczycie jakiegoś pagórka w biesach czy innych czadach, ehh ;)

Autor:  istebna [ Pt lut 12, 2010 7:30 pm ]
Tytuł: 

Świetna relacja mrożąca krew w żyłach taa Czantoria to wyjątkowa Góra- przezemnie jeszcze nie zdobyta :lol:

Autor:  matragona [ Pt lut 12, 2010 7:33 pm ]
Tytuł: 

:mrgreen:
Mount Czantorię mam rzut beretem od siebie..ileż to razy się ją zdobywało,ale nigdy mnie tyle nie kosztowało to jej zdobywanie :wink:
Relacja zwala na kolana,doooskonale napisane :D :D i poparte fotografiami :D

Autor:  istebna [ Pt lut 12, 2010 7:35 pm ]
Tytuł: 

matragona napisał(a):
Mount Czantorię mam rzut beretem od siebie..

ba ja mam tak samo a nigdy na nią nie polazłam nie wiedziałąm ze może byc tak atrakcyjna :P

Autor:  matragona [ Pt lut 12, 2010 7:38 pm ]
Tytuł: 

Ha,tu w rejonie jest wiele takich wyzwań jeszcze.. :lol: 8)

Autor:  istebna [ Pt lut 12, 2010 7:39 pm ]
Tytuł: 

no a jak :lol: Stożek he he to krok od mej chałupy :lol:

Autor:  matragona [ Pt lut 12, 2010 7:42 pm ]
Tytuł: 

istebna napisał(a):
Stożek he he to krok od mej chałupy Laughing

Ah,Stożek..zdobywałam min. w zeszłym roku,po pas i jeszcze coś w śniegu..ale warto było;-) strasznie lubię schronisko na Stożku..

Autor:  istebna [ Pt lut 12, 2010 7:45 pm ]
Tytuł: 

prawda jest całkiem fajne.. ja lubię tę skałkę na szlaku :D

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/