Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Masochistyczne Cairngormsy
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=9323
Strona 1 z 1

Autor:  Vespa [ Pn mar 15, 2010 1:16 pm ]
Tytuł:  Masochistyczne Cairngormsy

Po 3 tygodniach przerwy trzeba trochę podbudować kondycję. A gdzie najlepiej można sobie dać w dupę? Oczywiście w Cairngormsach. Tylko tam standardowa pętelka liczy sobie 20 km z hakiem.
Postanawiamy atakować dwa munrosy o dźwięcznych nazwach Beinn Bhreac oraz Beinn a'Chaorainn.
Ogarnianie Caingormsów od południa, od Braemar, samo w sobie jest hardkorem, bo żeby dotrzeć do munrosów trzeba pokonać ciągnące się w nieskończoność doliny.
Idziemy, urozmaicając sobie czas pstrykaniem. Cairngormsy są ładne, a przede wszystkim dzikie (to park narodowy) - co i rusz napotykamy stada jeleni, zające bielaki, pardwy i rude wiewióry, rzadki widok na Wyspach gdzie panoszą się amerykańskie, szare.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wreszcie przychodzi upragniony moment, gdy po milionie kilometrów można zacząć się wbijać na plateau.

Obrazek

Ale że czas mamy dobry, można się za bardzo nie spinać i np. poleżeć na łonie natury - Mazio uwiecznia mnie podczas takiego momentu, ponieważ, cytuję "Wyglądałaś jakbyś myślała" :roll:

Obrazek

Zaczynamy marsz pod górę. Szybko staje się jasne, że to nie będzie zabawa - śnieg jest paskudny: głęboki, przepadający, zapadamy się po łydki (lżejsza połowa duetu) i uda (cięższa) :mrgreen:
W rezultacie, droga na tę jakby nie było kopę w tych warunkach staje się jedną z najbardziej męczących spośród wszystkich przebytych przez nas w szkockich górach.
Przynajmniej pogoda jest - wbrew pesymistycznym prognozom - całkiem znośna:

Obrazek

Obrazek

Widoki na Glen Derry podbudowują mnie trochę, bo samo plateau, osobliwie w tych warunkach, budzi moją głęboko ukrytą tendencję do agorafobii.

Obrazek

Przed szczytem śnieg robi się fajny zmrożony, więc wyprzedzam Mazia niczym Justyna Kowalczyk i zdobywam Beinn Bhreac jako pierwsza. Zastanawiamy się, co dalej - iść na Beinn a'Chaorainn czy dać spokój? Pomiędzy nim a nami jest niemal płaska połać plateau, podejście końcowe też jest łagodne, czyli teoretycznie relaks - ale jeżeli śnieg będzie tak badziewny jak tam niżej, na odległości jaka nam jeszcze pozostała zarżniemy się na amen. Postanawiamy jednak zaryzykować. Dalsza droga wygląda tak:

Obrazek

Im bardziej się obniżamy, tym bardziej śnieg staje się miękki i utrudnia marsz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W połowie drogi stwierdzam, że nie dojdę - nie że mi się nie chce, czy nie widzę sensu, tylko tak zupełnie czysto fizycznie nie dam rady - za chwilę padnę i zanim Mazio raczy się obejrzeć, pozostanie po mnie tylko podłużny biały kopczyk.
Regenerujemy się w worze. Trochę zimno w tyłek, ale zdaje egzamin. Kanapki, herbata, czekolada ("szkoda że nie masz szerszego otworu gębowego, zmieściłaby ci się cała") i jesteśmy gotowi na odwrót.

Obrazek

Wracamy po własnych śladach. Z planowanych 29 km wyszło 25, z czego 1/3 w głębokim śniegu. Do samochodu docieramy w stanie raczej słabym.
Fajnie było, tylko czemu te plecy (nie tylko, głównie) mnie tak nap... dzisiaj :x Cairngormsy o tej porze roku to jednak masochizm.

Autor:  Hathor [ Pn mar 15, 2010 1:23 pm ]
Tytuł: 

fotka z czekoladą niezła, a komentarz jeszcze lepszy

Autor:  staszek [ Pn mar 15, 2010 1:46 pm ]
Tytuł: 

Fajne te antarktyczne ujęcia :thumleft:

Autor:  kefir [ Pn mar 15, 2010 2:10 pm ]
Tytuł: 

A gdzie te stada jeleni i innej zwierzyny?

Autor:  Vespa [ Pn mar 15, 2010 2:15 pm ]
Tytuł: 

Fotek jeleni mamy jak mrowkow, z innych wycieczek, ile można. Pozostała fauna zaś za szybko spierdalała :wink:

Autor:  kefir [ Pn mar 15, 2010 2:24 pm ]
Tytuł: 

pokażcie łosia

Autor:  Vespa [ Pn mar 15, 2010 2:27 pm ]
Tytuł: 

kefir napisał(a):
pokażcie łosia

Ooo, tych to ci u nas dostatek 8)

http://www.telegraph.co.uk/earth/earthnews/3339404/Moose-to-roam-free-again-in-Scotland.html

Autor:  Krabul [ Pn mar 15, 2010 2:31 pm ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
kefir napisał:
pokażcie łosia

Ooo, tych to ci u nas dostatek Cool


Jak pracowałem na Alasce, to łosie regularnie wsuwały trawę w ogródkach okolicznych mieszkańców.

Autor:  Vespa [ Pn mar 15, 2010 2:35 pm ]
Tytuł: 

Dla tych co nie chce im się otwierać linka (tak gwoli wyjaśnienia) - w Brytanii od setek lat nie ma łosi, niedźwiedzi, rysi (są wildcaty ale to co innego) i wilków. Typ z artykułu chce część z tych gatunków zainstalować ponownie, co nie zmienia faktu że dla Brytyjczyków te zwierzęta to kontynentalna egzotyka. Dla górołazów to w sumie lepiej - nie ma stracha podczas nocnego biwaku :roll:

Autor:  Krabul [ Pn mar 15, 2010 3:09 pm ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
Dla tych co nie chce im się otwierać linka (tak gwoli wyjaśnienia)
:oops: :oops:
Coś mi nie grały te łosie u Brytoli :D

Autor:  leppy [ Pn mar 15, 2010 3:22 pm ]
Tytuł: 

Łoś ugryzł kiedyś moją siostrę.

Autor:  Krabul [ Pn mar 15, 2010 3:24 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Łoś ugryzł kiedyś moją siostrę.

W co?

Autor:  leppy [ Pn mar 15, 2010 3:26 pm ]
Tytuł: 

W rękę. Chciała wyryć na nim swoje inicjały szczoteczką do zębów.

Autor:  baschovia [ Pn mar 15, 2010 8:41 pm ]
Tytuł: 

Świetne widoki.
Vespa napisał(a):
Pozostała fauna zaś za szybko spierdalała

:D
Co jeszcze można tam spotkać?

Autor:  Vespa [ Pn mar 15, 2010 8:44 pm ]
Tytuł: 

baschovia napisał(a):
Co jeszcze można tam spotkać?


Tak jak napisałam:

Cytuj:
stada jeleni, zające bielaki, pardwy i rude wiewióry, rzadki widok na Wyspach gdzie panoszą się amerykańskie, szare


A przynajmniej to widujemy regularnie, podobno w Cairngormsach z ciekawszych zwierząt żyją jeszcze wildcaty ale nie miałam szczęścia żadnego zobaczyć.

Autor:  Mazio [ Pn mar 15, 2010 8:48 pm ]
Tytuł: 

Vespa nieco zbagatelizowała sytuację w tej relacji. Pierwszy raz w życiu miałem wczoraj poczucie, że walczymy o życie. Te pieprzone Cairngormsy przez swą rozległość wyssały z nas część siły samym podejściem dolinami, wejście do gory, dopoki śniegu nie zmroziła wysokość, było jak stepowanie na polu minowym. Pierwszy szczyt zdradliwy przez swoją zamarzniętą pokrywę śnieżną - zapraszał do wejścia na płaskowyż. A dalej - kilometry białego, mokrego i coraz bardziej zapadającego się śniegu, ktorego ziarna miały po parę milimetrow średnicy i ociekały wodą. Z początku wpadaliśmy po kostki, potem po połowę buta, w końcu wpadałem po kolana, a szerokie siodło grzbietu obniżało się coraz bardziej. Gdy okazało się, że trzeba było skorygować trasę i nadłożyć kolejne pięćset metrow zza naszego drugiego munrosa wyłoniła się chmura sina jak dupa topielca. Sypnęło w oczy lodem, horyzont się skończył nagle z trzech stron i po raz pierwszy wyśmiany przez moich wspołlokatorow bothy bag wyskoczył z plecaka. Wiatr na...pier...l, ale mogliśmy jakoś się posilić, dopić herbatę i przejrzałem mapę. Do szczytu brakowało może kilometr w linii prostej i dwieście pięćdziesiąt metrow przewyższenia po łagodnie wznoszącym się zboczu. Vespa mimo to słaniała się na nogach, więc zarządziłem z bolem serca odwrot. Pogoda się poprawiła, zwinęliśmy wor i nieco inną trasą pociągnęliśmy do krawędzi plateau by zjechać na dupach w dolinę. Teraz ja miałem kryzys - co jakiś czas upadałem gdy noga trafiła na rownej tafli śniegu w ukryty dołek i zapadała się po uda. Po ktorymś tam upadku, mając jeszcze z kilometr do krawędzi, myślałem, że się nie podniosę. Nie miałem już siły i gdyby nie poczucie wstydu i odpowiedzialności za nią zostałbym tam odpocząć. Gdy dowlekliśmy się do granicy widoczności okazało się, że do samego zjazdu czeka nas jeszcze z poł kilometra trawersu zboczem by koniec dupozjazdu wyszedł na dole jak najbliżej kotła, z ktorego do doliny trzeba było przejść jeszcze kawał. Zjazd był jak gniecenie orzechow jajami - między nogami zbierał się mokry śnieg, ktory wylatywał gorą na boki - prędkość pomimo dużej pochyłości była mizerna jak telefony komorkowe Samsunga, czekan zamiast służyć do hamowania służył mi do odpychania się by mi dupa nie utonęła w śniegu. Na dole zaczęło się pole minowe numer dwa. Kilometr do zbawczego lasu - najpierw trzeba było trawersując od kępy wrzosow do drugiej śnieżnymi połaciami, gdzie co chwila wpadałem w śnieg nieraz po pachwinę prosto w płynące pod nimi (i w moich butach) strumienie. W lesie wypiliśmy ostatnie krople herbaty, ale wiedziałem już, że przeżyliśmy. Choć nadal trzeba było zejść nim w dolinę, brodząc co jakiś czas w mokrej brei, a tam ścieżką na przemian zasypaną w dalszym, gownianym śniegu jakieś pięć kilometrow do miejsca, gdzie zaczynała się szutrowa droga. Stąd tylko pięć kilometrow, jak zombie, do mostku i kilometr do parkingu. Ogolnie to nic lepiej nie opisuje tej wyprawy jak określenie Boogie, że zostaliśmy nieźle "wyru...ni przez naturę".

Autor:  matragona [ Pn mar 15, 2010 8:49 pm ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
Tylko tam standardowa pętelka liczy sobie 20 km z hakiem.

:) to to co lubię :wink: kurcze,tej zimo-wiosny czy wiosno-zimy już się nie uda-jednak koszty mnie dobiły-ale w przyszłym roku przybywam z odsieczą :D do tego czasu jeszcze Vespo pisz relacje i fotki zapodawaj :)

Autor:  Vespa [ Pn mar 15, 2010 8:55 pm ]
Tytuł: 

Mazio napisał(a):
Vespa nieco zbagatelizowała sytuację w tej relacji

Nie chciałam uskuteczniać martyrologii :wink: :oops:
Wszystko racja, oprócz:
Cytuj:
Vespa mimo to słaniała się na nogach, więc zarządziłem z bolem serca odwrot

Decyzje podejmujemy demokratycznie, jakby co :twisted:

Autor:  Mazio [ Pn mar 15, 2010 9:01 pm ]
Tytuł: 

Ciężko Ci było gadać z połową tabliczki czekolady w buzi, więc musiałem zarządzić. :P

Autor:  piomic [ Pn mar 15, 2010 9:42 pm ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
"Wyglądałaś jakbyś myślała"

No popacz, te złudzenia optyczne... Jak fatamorgana.

Autor:  Vespa [ Pn mar 15, 2010 9:44 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Vespa napisał(a):
"Wyglądałaś jakbyś myślała"

No popacz, te złudzenia optyczne... Jak fatamorgana.

Ujmę to tak: jakbym napisała prawdę, że Mazio się rozczulił, że wyglądam jak mały kotek przyczajony za roślinnością, odjęła bym sobie 10 pkt od charyzmy. O PR trzeba dbać 8) :lol:

Autor:  piomic [ Pn mar 15, 2010 9:51 pm ]
Tytuł: 

No tak, dobry pijar to podstawa.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/