Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Kościelec i Granaty - 27-28 marzec 2010
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=9388
Strona 1 z 1

Autor:  azaghal [ N mar 28, 2010 10:16 pm ]
Tytuł:  Kościelec i Granaty - 27-28 marzec 2010

Witam,

to będzie krótka relacja z weekendowego wypadu w Tatry. Ekipa dwuosobowa, czyli ja i Marcin, z którym byłem na kursie zimowym. Plan - wejście na Kościelec w sobotę oraz wejście na Skrajny Granat, przejście granią do Zadniego w niedziele.

Akcję Kościelec zaczynamy ok 13 w sobotę. Atakujemy przez Karb od strony Czarnego Stawu. Śniegu mało, bo chyba się zaczęły w Tatrach roztopy ;), ale nie ma tragedii - na całe szczęście brak śniegu nawianego . Idziemy samym środkiem żlebu prowadzącego na Karb, gdzie najwięcej wystającej trawy i kamieni. Na samym dole straszą nas dwa małe lawiniska. Na Karb docieramy późno, bo bodajże po dwóch godzinach brnięcia w głębokim śniegu. Warunki na Kościelcu trochę dziwne jak na tę porę roku. Śniegu bardzo mało, miejscami oblodzenia, a przeważnie goła skała. Na upartego można iść bez raków. Pogoda dopisała, na szczycie zastają nas piękne widoki oraz trzech taterników. Schodzimy razem. Na Karbie taternicy schodzą w stronę czarnego Stawu, a my w stronę Zielonych. Zejście długie i mozolne. Ciągłe brniecie w głębokim śniegu. Na dole mijamy jednego starszego turystę i po wymianie uprzejmości idziemy dalej. Po dwustu metrach pojawia się nad naszymi głowami helikopter Topru. Krąży chwilę nad nami. Ludkowie w helikopterze patrzą się dziwnie na nas, a my na nich. Ja w tym czasie próbuje wyciągnąć aparat żeby im pstryknąć fotkę. Niestety chyba się pokapowali, że to nie my ich wzywaliśmy no i odfrunęli dalej. Wylądowali jakieś dwieście metrów wcześniej na szlaku. Prawdopodobnie ten starszy turysta ich wezwał, albo zrobili to taternicy, których słyszeliśmy gdzieś na ścianie Świnicy. Wieczorem docieramy do Murowańca i prawie natychmiast zasypiamy ;)

W niedzielę atak na Granaty zaczynamy o 8. Pogoda zapowiada się świetnie. Idzie nam sprawnie, zważywszy na niezły wycisk poprzedniego dnia. Szybko dochodzimy do Czarnego Stawu, a potem wbiegamy żlebem na przełączkę między Skrajnym Granatem a tą drugą górą :P Niestety Marcina złapał kryzys. Mówi, że pie***li i nie idzie dalej. Pogoda coraz gorsza, pojawiają się chmury i mgła. Ja postanawiam mimo wszystko wejść na Skrajny, gdzie planowałem podjąć decyzją co dalszych moich losów na tej wycieczce. Wejście na skrajny - ekscytujące. Chyba najfajniejszy kawałek jaki dane mi było przejść w moim krótkim górskim życiu. Na skrajnym bardzo przyjemnie, pogoda zaczęła się poprawiać toteż dzwonię do Marcina, który kona na przełączce z informacją, że ja atakuję zgodnie z planem grań Granatów, po czym schodzę z Zadniego zielonym szlakiem letnim. Marcin potwierdza, po czym schodzi drogą wejścia. Na grani warunki dobre, ale brak śladu innych ludzi, co mnie trochę zaniepokoiło. Śniegu więcej niż na Kościelcu, do tego jest twardy i dosyć pewny. Niestety do ideału daleko i część trasy trzeba było zrobić trąc rakami o skały. Na Pośrednim pogoda się diametralnie zmienia. Nadciągnęły chmury i widoczność spadła do kilkunastu metrów. Nie widać nic poza granią. Myślę sobie, że póki jestem na grani w niczym mi to nie przeszkadza, a później może będzie lepiej... Oczywiście jak to w górach bywa, zamiast lepiej zrobiło się gorzej. Po przejściu Zadniego próbowałem znaleźć zejście, ale średnio mi się to udało, bo drogi zwyczajnie nie pamiętałem... Niby schodziłem tym szlakiem w lato, ale moja pamięć jest krótka i zawodna. Mapy też nie miałem, bo przecież szlaki zimowe się różnią od letnich, więc po co ją brać... Próbowałem zejść kawałek w kilku miejscach, ale przy takiej widoczności moja wyobraźnia podpowiadała mi niezbyt ciekawe rozwiązania. Toteż wróciłem na grań, usiadłem na kamieniu i po krótkim namyśle stwierdziłem, że jestem w głębokiej dupie. Wracać przez Skrajny mi się nie paliło, bo schodzić z wierzchołka do przełączki w takich warunkach to byłoby całkiem niepoważne. Odpadnięcie na tym odcinku równało się z bardzo długim lotem. Po dłuższym namyśle stwierdziłem, że poczekam aż się przejaśni :P Oczywiście się nie doczekałem, ale tym razem nie ze względu na kaprysy pogody, lecz ze względu na opatrzność, która sobie o mnie w tym momencie przypomniała. Z okolic Zadniego nadeszło dwóch turystów. Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że weszli na Zadni właśnie tym szlakiem, którego ja szukałem. wyszło na jaw, że poszedłem kilkadziesiąt metrów za daleko. Jak bym się zdecydował schodzić, tam gdzie próbowałem, to byłby zonk... Zgodnie ze wskazówkami turystów poszedłem zielonym szlakiem na dół. Oczywiście po drodze się zgubiłem, bo ślad mi gdzieś umknął (czyt. nie chciało mi się zginać i szukać nikłych śladów raków na twardym śniegu), a i te zielone znaczki jakoś złośliwie się pochowały pod śniegiem. Doszedłem to jakiegoś urwiska, ale na szczęście widoczność na dole była już w porządku, toteż szybko się zorientowałem w sytuacji. poszedłem za daleko w prawo. Szybko przetrawersowałem w odpowiednie miejsce odnajdując zielony szlak. Potem już wszystko potoczyło się bez przygód. Po drodze, nad Czarnym Stawem, dołączył do mnie Marcin i w komplecie doszliśmy do schroniska. Tam szybki obiadek i w drogę do Kuźnic. Jak zawsze ten odcinek okazał się najbardziej wymagający i po raz kolejny pobiliśmy rekord w ilości wypowiedzianych słów na k.

A jak było na prawdę, pozostawiam do własnego uznania po obejrzeniu zdjęć: http://picasaweb.google.com/shejnowicz/ ... directlink

Pozdrówka
Azaghal

Autor:  Jamike [ N mar 28, 2010 10:26 pm ]
Tytuł: 

Fajna relacja. Szybko się czyta:)

Autor:  grubyilysy [ N mar 28, 2010 11:06 pm ]
Tytuł:  Re: Kościelec i Granaty - 27-28 marzec 2010

azaghal napisał(a):
Po dwustu metrach pojawia się nad naszymi głowami helikopter Topru. Krąży chwilę nad nami. Ludkowie w helikopterze patrzą się dziwnie na nas, a my na nich. Ja w tym czasie próbuje wyciągnąć aparat żeby im pstryknąć fotkę. Niestety chyba się pokapowali, że to nie my ich wzywaliśmy no i odfrunęli dalej.

Tak na przyszłość:

Cytuj:
Międzynarodowym systemem wzywania pomocy w górach jest 6 sygnałów dźwiękowych lub świetlnych co 10 sekund następnie minuta przerwy. Odpowiedź składa się z sygnału dźwiękowego lub świetlnego co 20 sekund.
Sygnałem potwierdzającym potrzebę pomocy dla załogi śmigłowca jest sylwetka ustawiona w kształcie litery Y (Yes) - dwie ręce uniesione w górze. Informacją dla śmigłowca, że nie potrzeba pomocy jest sylwetka z jedną ręką opuszczoną a drugą uniesioną w górę - litera N (No).

Ktoś na śmigłowiec czeka, więc nie należy mu czasu zabierać.

A wycieczka fajna :wink: .

Autor:  Kasia86 [ Pn mar 29, 2010 12:11 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Mapy też nie miałem, bo przecież szlaki zimowe się różnią od letnich, więc po co ją brać...


Masz w zęby ode mnie za to!

Cytuj:
Z okolic Zadniego nadeszło dwóch turystów.


Ale fuks. Tak to byś tam siedział aż by helikopter po Ciebie przyleciał :P

Cytuj:
i w drogę do Kuźnic. Jak zawsze ten odcinek okazał się najbardziej wymagający i po raz kolejny pobiliśmy rekord w ilości wypowiedzianych słów na k.


Ha. Czyli nie tylko ja nie lubię tej końcówki! :P

Autor:  Hathor [ Pn mar 29, 2010 1:10 am ]
Tytuł: 

azaghal napisał(a):
po raz kolejny pobiliśmy rekord w ilości wypowiedzianych słów na k.

czyżby kocham tą drogę :mrgreen:

rozkręcasz się widzę i to w tempie niesamowitym :twisted:
czy mi się wydaje czy jakiś czas temu mówiłeś że nie poszedłbyś sam w góry, a tu proszę....

p.s. Anne z Wrocławia spotkałeś, bo ona teraz w Murowańcu kurs robi 8)

Autor:  azaghal [ Pn mar 29, 2010 8:56 am ]
Tytuł: 

Cytuj:

Tak na przyszłość:

Cytat:

Międzynarodowym systemem wzywania pomocy w górach jest 6 sygnałów dźwiękowych lub świetlnych co 10 sekund następnie minuta przerwy. Odpowiedź składa się z sygnału dźwiękowego lub świetlnego co 20 sekund.
Sygnałem potwierdzającym potrzebę pomocy dla załogi śmigłowca jest sylwetka ustawiona w kształcie litery Y (Yes) - dwie ręce uniesione w górze. Informacją dla śmigłowca, że nie potrzeba pomocy jest sylwetka z jedną ręką opuszczoną a drugą uniesioną w górę - litera N (No).

Ktoś na śmigłowiec czeka, więc nie należy mu czasu zabierać.


Dzięki za tę informację. Przyznam się, że nie miałem pojęcia o tych znakach w związku z helikopterem. Oczywiście to mnie nie usprawiedliwia. W przyszłości będę mądrzejszy.

Cytuj:
Cytat:
Mapy też nie miałem, bo przecież szlaki zimowe się różnią od letnich, więc po co ją brać...


Masz w zęby ode mnie za to!


Ty byś mnie tylko biła.. :P

Cytuj:
czy mi się wydaje czy jakiś czas temu mówiłeś że nie poszedłbyś sam w góry, a tu proszę...


Przecież nie byłem sam :P Końcówka się nie liczy :P. Poważnie mówiąc, to zdaję sobie sprawę, że to było mało rozsądne...


Cytuj:
p.s. Anne z Wrocławia spotkałeś, bo ona teraz w Murowańcu kurs robi Cool


Próbowałem ją wypatrzeć, ale bez skutku. Raz mi się wydawało, że ja widziałem, ale nie byłem pewny czy to ona. Tak w ogóle spałem w tym dużym pokoju nr 11, a łóżko obok spał jakiś kursant Waldka, więc wcale bym się nie zdziwił, gdyby ona nocowała w drugiej części tego pokoju %). No ale tak jak pisałem, myśmy poszli spać skonani o 20 %)

Autor:  LoveBeer [ Pn mar 29, 2010 11:00 am ]
Tytuł: 

powiem tylko ze miales kupe szczescia, oj kupe ;)

Autor:  Kasia86 [ Pn mar 29, 2010 11:11 am ]
Tytuł: 

azaghal napisał(a):
Cytuj:
Cytat:
Mapy też nie miałem, bo przecież szlaki zimowe się różnią od letnich, więc po co ją brać...


Masz w zęby ode mnie za to!


Ty byś mnie tylko biła.. :P


Należy Ci się :wink:

Autor:  Łukasz T [ Pn mar 29, 2010 11:16 am ]
Tytuł: 

Kasia86 napisał(a):
Należy Ci się


Jeszcze za jedną rzecz "należy" Ci się. Zostawiłeś kolegę, o którym piszesz , że "kona na przełączce". Nie ładnie ...

Ale szczyty i zdjęcie piękne :salut:

Autor:  azaghal [ Pn mar 29, 2010 11:18 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Jeszcze za jedną rzecz "należy" Ci się. Zostawiłeś kolegę, o którym piszesz , że "kona na przełączce". Nie ładnie ...


Z tym konaniem to była przesada :)) Kolega sam mnie pognał na górę. Gdyby poprosił, zszedłbym z nim bez dwóch zdań.

Autor:  Łukasz T [ Pn mar 29, 2010 11:21 am ]
Tytuł: 

A to zmienia postać rzeczy.

Autor:  lucyna [ Pn mar 29, 2010 11:35 am ]
Tytuł: 

Hmm mam mieszane uczucia.
Najpierw trzebaby tak dla przykłady naprać po buzi, a potem :salut:
Ładnie z tego wybrnąłeś, bardzo fajna relacja. :)
Moim zdaniem nominacja w kategorii debiut murowana.

Autor:  azaghal [ Pn mar 29, 2010 12:07 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
A to zmienia postać rzeczy.


W każdym bądź razie cieszę się, że poruszyłeś ten wątek. Nie jest prosto zdecydować, kiedy można kogoś puścić samemu z powrotem, a kiedy nie. My się z Marcinem znamy od lat i nie byłoby dla niego żadnego problemu poprosić mnie o towarzystwo w drodze na dół - zresztą dla mnie też nie. Problem mogą mieć osoby, które się nie znają, bo to trochę krepujące, zawracać kogoś, jeżeli tamten chce iść dalej. Oczywiście zawsze, gdy są przesłanki co do tego, że powrót w pojedynkę może być dla wracającego niebezpieczny, trzeba wracać razem i nie ma dyskusji. Marcin się trochę zmęczył podejściem, ale potem sobie odpoczął na przełączcie i śmiało pobiegł na dól. Nie było zagrożeń obiektywnych, typu lawiny, bo tam śniegu było mało. O pomyleniu drogi też nie mogło być mowy, bo jest prosta jak drut (można się pomylić przy wchodzeniu wybierając nie ten żleb).

Cytuj:
Moim zdaniem nominacja w kategorii debiut murowana.

Ja już debiut miałem, ale dzięki miłe słowa :)

Autor:  lucyna [ Pn mar 29, 2010 12:31 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
lucyna napisał(a):
Najpierw trzebaby tak dla przykłady naprać po buzi

Miło poczytać zdanie fachowca.

Spadaj,
Co mam powiedzieć, że mi poniekąd zaimponował?
:twisted:

Autor:  Hathor [ Pn mar 29, 2010 12:57 pm ]
Tytuł: 

azaghal napisał(a):
Ty byś mnie tylko biła..

nie znałam Kasi z tej strony :mrgreen:
trzeba będzie następnym razem uważać :twisted:

a numeru tel do niej nie masz :?:
Na pewno się gdzieś kręciła tam :twisted:

Autor:  lucyna [ Pn mar 29, 2010 1:03 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
lucyna napisał(a):
Co mam powiedzieć

Najlepiej nic - zamiast pisać o praniu po buzi w temacie, o którym generalnie nie masz pojęcia.

:roll:

Autor:  azaghal [ Pn mar 29, 2010 7:12 pm ]
Tytuł: 

Kasia prosiła o mapkę drogi na Skrajny Granat. Przyznam się, że sam takiej szukałem i bylem bardzo sfrustrowany nie mogąc nigdzie znaleźć. Może się komuś przyda. Generalnie będąc nad Czarnym Stawem trzeba wypatrzeć na lewo od wierzchołka Skrajnego dwa żleby tworzące literkę Y. Trzeba się wbić w ten żleb tworzący dłuższe ramie Y i potem cały czas napierać do góry aż do Przełączki Pańszczyckiej. Po osiągnięciu Przełączki trzeba się zbliżyć do ściany Skrajnego i zejść jakieś 10 metrów. Tam będzie możliwość wbicia się w kopułkę szczytową. dalej intuicyjnie :P i trzeba uważać żeby nie spaść bo to grozi poważnym kuku. Powodzenia!

Obrazek

Autor:  grubyilysy [ Pn mar 29, 2010 9:08 pm ]
Tytuł: 

A czemu nie szlakiem?

Autor:  azaghal [ Pn mar 29, 2010 9:16 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
A czemu nie szlakiem?


Bo ja zawsze gubię szlaki... <bezradny> Poza tym wolę chodzić po śniegu niż po kamieniach.

Autor:  Hathor [ Pn mar 29, 2010 9:18 pm ]
Tytuł: 

azaghal napisał(a):
Bo ja zawsze gubię szlaki

to z niektórymi osóbkami byś się doskonale w parę dobrał :mrgreen:

Kasiek coś w tym temacie wie

Autor:  Kasia86 [ Wt mar 30, 2010 12:22 am ]
Tytuł: 

Hathor napisał(a):
azaghal napisał(a):
Bo ja zawsze gubię szlaki

to z niektórymi osóbkami byś się doskonale w parę dobrał :mrgreen:

Kasiek coś w tym temacie wie


Eee no co ty, ja tam zawsze wiem gdzie jestem :wink:

A jak nie wiem, to wyciągam mapę i sprawdzam :mrgreen:


Hathor napisał(a):
azaghal napisał(a):
Ty byś mnie tylko biła..

nie znałam Kasi z tej strony :mrgreen:
trzeba będzie następnym razem uważać :twisted:

a numeru tel do niej nie masz :?:
Na pewno się gdzieś kręciła tam :twisted:


Że niby ja?

Autor:  Hathor [ Wt mar 30, 2010 12:34 am ]
Tytuł: 

Kasia86 napisał(a):
Że niby ja?

nie nie Ty :mrgreen: Anna

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/