Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Sobotnie Kudłacze i nic więcej..
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=9651
Strona 1 z 1

Autor:  matragona [ N maja 16, 2010 7:16 pm ]
Tytuł:  Sobotnie Kudłacze i nic więcej..

Zapowiadane okno pogodowe na tyle mnie skusiło,że się wybrałam poszwędać po Beskidzie Makowskim. Podjeżdżam do Makowa Podhalańskiego i o 9:30 ruszam po prostu żółtym szlakiem na Koskową Górę (866 m npm) :wink:
Obrazek

Wyjątkowo przygnębia mnie tam aura,niebo robi się czarne,i jakoś tak zimno..brr,zerkam na szlakowskaz-tylko optymistyczne 5,5 h do Pcimia..a co tam,lecę dalej:)
Obrazek

Nie spada ani kropla,szlak do Pcimia jest wyjątkowo paskudny,cały czas lasem i przez bajora..tylko czasem jakiś widok na zamglony Wyspowy :) Idę sennie dość-chyba coś nie tak z ciśnieniem,jedyną myślą jaka mi w głowie,to marzenie o szynku w Pcimiu :wink: i o zaserwowanej w nim kawie..i tak się też stołuję,a do tego łyk piwka,przyzwoicie podbudowana idę na Kudłacze,dalej żółtym zalesionym szlakiem :)
Pcimski "rynek";-)
Obrazek
Po 19tej melduję się w schronisku na Kudłaczach,całkiem sympatyczny budynek :D
Obrazek
Jest jakaś ekipa,ognisko płonie..zjawia się inna ekipa,rozbijają namioty..;-) poznaję forumową Basię Z...-pozdrawiam!!
Około 20zaczyna padać,no cóż..tylko piwka pozostaje się napić i tyle..wyjście na dwór do WC w ulewną noc jest wyjątkowo paskudne :roll:
Rano okazuje się,że namiotowcy cali,nie spłynęli :D
Ja decyduję zejść do Pcimia czarnym szlakiem,byle szybko..leje bez przerwy..gdy pół godz marszu zatrzymuje się duży wóz i kierowca pyta czy podwieźć odpowiadam,że jasne. Jadę do Myślenic,skąd już łatwo do Mszany..tam kulturnie przy piwku przeczekuję na autobus do Cieszyna:)
I tyle...wystarczy :)

p.s.gdy to piszę leje dalej,zaczyna mi podtapiać piwnicę..zaraz chyba będzie akcja przeciwpowodziwa :oops:

Autor:  Gawith [ N maja 16, 2010 10:04 pm ]
Tytuł: 

matragona napisał(a):
zaczyna mi podtapiać piwnicę

Mi też :lol:
Fajne miejsce te kudłacze, raz byłem, co prawda przelotem, ale chwalę sobie :)

Autor:  antyqjon [ N maja 16, 2010 10:28 pm ]
Tytuł: 

Piwniczni powodzianie wszystkich krajów, łączmy się! Kudłate są ok :) A na Koskowej nie byłem.

Autor:  istebna [ Pn maja 17, 2010 8:36 am ]
Tytuł: 

antyqjon napisał(a):
Piwniczni powodzianie

to i ja się dopisuję- znam ten ból..
Kasiorku zazdroszę wyprawy, a że pogoda do zadku - Tobie chwała, żeś sie jej przeciwstawiła :D

Autor:  Basia Z. [ Pn maja 17, 2010 9:25 am ]
Tytuł:  Re: Sobotnie Kudłacze i nic więcej..

matragona napisał(a):
Nie spada ani kropla,szlak do Pcimia jest wyjątkowo paskudny,cały czas lasem i przez bajora..tylko czasem jakiś widok na zamglony Wyspowy :) Idę sennie dość-chyba coś nie tak z ciśnieniem,jedyną myślą jaka mi w głowie,to marzenie o szynku w Pcimiu :wink: i o zaserwowanej w nim kawie..i tak się też stołuję,a do tego łyk piwka,przyzwoicie podbudowana idę na Kudłacze,dalej żółtym zalesionym szlakiem :)

Jest jakaś ekipa,ognisko płonie..zjawia się inna ekipa,rozbijają namioty..;-) poznaję forumową Basię Z...-pozdrawiam!!
Około 20zaczyna padać,no cóż..tylko piwka pozostaje się napić i tyle..wyjście na dwór do WC w ulewną noc jest wyjątkowo paskudne :roll:
Rano okazuje się,że namiotowcy cali,nie spłynęli :D


No to ja dołożę od siebie, że ze swoją ekipą z SKPG akurat realizowaliśmy nasz tradycyjny ( chyba jak się nie mylę 22 edycja ) rajd w Beskid Makowski.
Rajd jest zawsze tradycyjnie namiotowy i z pieczonkami na mecie.

Pewnym problemem jest to, że ze względu to iz jest to któraś tam z kolei edycja rajdu - to trudno jest wynajdywać coraz to nowe trasy :-) TAk więc w tym roku zahaczyliśmy o Wyspowy.

Było nas 15 osób w tym siedmioro kursantów oraz jeden z kolegów realizował własną trasę rowerową.

W tym roku zamiast Makowskiego rajd zaczynał się w Beskidzie Wyspowym, "załoiliśmy" żółtym szlakiem Luboń Wielki. Trasa Percią Borkowskiego jest rzeczywiście ciekawa. Jeden z ładniejszych szlaków w Beskidach, aczkolwiek krótki.
Widoki tez nawet były, mimo że w pewnym stopniu ograniczone.
Niemniej tradycyjnie kursanci na trasie wykazywali się "panoramkami".
Po krótkim odpoczynku w schronisku zeszliśmy szlakiem do osiedla Surówki a dalej bez szlaku leśną drogą wprost do Tęczyna skąd podjechaliśmy busem do Pcimia.
Stamtąd część ekipy pieszo, a ja z kolegami samochodem ;-) podjechaliśmy sobie pod Kudłacze.

Pierwotnie nocleg miał być całkiem gdzie indziej, plany uległy zmianie na Kudłacze ze względu na prognozy pogody, chodziło nam o zadaszone miejsce na ognisko.

Niestety wiata zajęta była przez jakieś inne towarzystwo, zatem po rozbiciu namiotów rozpaliliśmy ognisko w wyznaczonym do tego miejscu na polu namiotowym, pod sporym bukiem, który początkowo dawał jako-taką ochronę.

Deszcz się nasilał, jednak w miarę trwania ogniska, pieczenia się pieczonek i spożywania napojów było nam coraz bardziej obojętne to, że leje.
Około 23 wiata wreszcie się zwolniła, więc przenieśliśmy się pod nią, ale tam tez padało.
Pod tropikiem z chińskiej dwójki dało się jednak nawet wyjąć gitarę i trochę pośpiewaliśmy (chyba dziwne, że nie było nas słychać w schronisku).

Pieczonki, które wyszły wyśmienite zjedliśmy około północy i właściwie niewiele później poszli spać.

Ja już wcześniej wymiękłam i zdecydowałam się nocować w schronisku, przynajmniej po całej imprezie mogłam zdjąć mokre ciuchy, przebrać się w suchy dres i iść spać do suchego śpiwora.
Z relacji kolegów wiem ze niektórym podmokły śpiwory a córka mojego kolegi spała niemal w kałuży wody.
Rano po śniadaniu w schronisku schodziliśmy do Pcmia żółtym szlakiem obok Diabelskiego Kamienia.
Mimo peleryny miałam całkiem mokre rękawy od kurtki, w mokrej trawie przemokły mi również buty, za to spodnie nieprzemakalne kupione w "odzieży używanej" za 4 zł okazały się skuteczną ochroną i przynajmniej spodnie miałam suche.

Z Pcimia zahaczając po drodze o Kraków, gdyż kolega odstawiał córkę do jej mieszkania w Krakowie wróciliśmy do domu.

Zdjęć z całego wyjazdu mam może 4 lub 5.
Wystawię w sieci jak opracuję, ale jutro rano znowu wyjeżdżam, więc chyba dopiero w czwartek.

Bardzo miło było mi poznać Matragonę i Jej towarzysza wędrówki :-)

Pozdrowienia

Basia

Autor:  vertigo [ Pn maja 17, 2010 2:20 pm ]
Tytuł: 

Żarcie marne na tych Kudłaczach...

Autor:  Basia Z. [ Pn maja 17, 2010 2:32 pm ]
Tytuł: 

vertigo napisał(a):
Żarcie marne na tych Kudłaczach...


Toteż jedliśmy własne żarcie.
Pieczonki były pyszne.

Odniosłam wrażenie, że szef schroniska był wyraźnie rozczarowany tym, że mimo totalnej zlewy z naszej 15-osobowej grupy 13 osób wybrało namioty.

B.

Autor:  matragona [ Pn maja 17, 2010 4:10 pm ]
Tytuł: 

vertigo napisał(a):
Żarcie marne na tych Kudłaczach...

He,he..miałam własne,ale piwo na bank marne,jakieś rozcieńczone chyba :oops: :evil:

Autor:  Basia Z. [ Pn maja 17, 2010 4:58 pm ]
Tytuł: 

matragona napisał(a):
vertigo napisał(a):
Żarcie marne na tych Kudłaczach...

He,he..miałam własne,ale piwo na bank marne,jakieś rozcieńczone chyba :oops: :evil:


O tak to też zauważyliśmy.
Teoretycznie był to Żywiec, ale w ogóle nie miało smaku Żywca.

Dobrze, że mieliśmy własne napoje.

B.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/