Dnia 4.06 pada od ziomków ze studiów propozycja wyjazdu. Realizacja następuje dnia następnego. O 5 wyjeżdżam z domu, o przed 6 melduję się w Breslau po kumpla i potem po jeszcze jednego. Kierunek 8-ka do Ząbkowic i potem Paczków i dalej do granicy RP. Mijamy Jesenik i parę innych wiosek, następnie kilka km podjazdem 11% i meldujemy się na parkingu. Jest 9.16, wychodzimy. Eksplorujemy ok. 8h. Słońce pali, ciepło, prawie bezwietrznie. Weszliśmy na Pradziada i kilka innych szczytów pobliskich. Wracamy tę samą drogą, nie było pętli więc powrót bez atrakcji. Ok. 17.30 powracamy do auta. Staczamy się do Jesenika do hospody, tam jakieś jadło (zakosztowałem smażonego syra), potem do Alberta po czeskie sikacze. O 19.38 ruszamy spod Alberta z Jesenika. Powrót trwa szybciej praktycznie bez przerwy (nie licząc tankowania LPG). Odstawiam kumpli i pruję do domu. Jestem 22.36. Padam na twarz czerwoną, spieczony i wypruty.
Zapis foto:
|