Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Kleinglockner
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=9877
Strona 1 z 1

Autor:  'Krzysiek' [ Pn cze 28, 2010 10:14 pm ]
Tytuł:  Kleinglockner

20 czerwiec godz. 6:00 – wyjazd z Bielska-Białej. Prognozy na kolejny tydzień nie zachwycają, jednakże z góry ustalony plan wyjazdu zobowiązuje. Drogę do Kals pokonujemy w 11 godzin. Na miejscu szukamy Campingu, gdzie postanawiamy przenocować. Dochodzą do nas niepokojące informacje z Polski, że w okolicach Glossglocknera spadło 30cm śniegu. Jeszcze tego samego dnia postanawiamy sprawdzić drogę do Lucknerhaus. Na szczęście okazuje się otwarta.

Obrazek Obrazek

Następnego dnia planujemy podejść do schroniska Studlhutte, gdzie mamy czekać na sprzyjające warunki. Tak też robimy. Droga okazuje się bardzo przyjemna. Podczas podejścia poprawia się pogoda. Chmury ustępują kapryśnemu słońcu. Wraz z wysokością temperatura spada i jest coraz więcej śniegu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po trzech i pół godzinie meldujemy się w pustym schronisku. Zakwaterowanie i szybki obiad. Postanawiamy jeszcze tego samego dnia podejść na lodowiec i spojrzeć na naszą drogę. Niestety chmury znad Glocka nie ustępują. Po przyjściu do schroniska poznajemy jeszcze jeden zespół z Australii. Po krótkiej rozmowie dowiadujemy się, iż jutro planują atak. Zmienne prognozy na kolejny dzień nie są najlepsze. Co prawda zapowiadają umiarkowane zachmurzenie, aczkolwiek zarówno temperatura i wiatr mogą dać popalić. Zdajemy sobie sprawę z naszego ograniczonego czasu, który możemy tutaj spędzić. To może być nasza pierwsza i ostatnia szansa na atak. Decydujemy się na wyjście o 4:00.

22 czerwiec godzina 2:00 dzwoni budzik. Co jest grane przecież ustawiałem go na 3:00?! Zaprzyjaźniony zespół wstaje i zaczyna się szamotać – no to już pospałem. Zamykam oczy i budzi mnie raz jeszcze budzik – tym razem mój. Godzina 3:00 wstajemy. Czas na śniadanie i gotowanie wody do termosów. O czwartej wychodzimy ze schronu. W oddali pobłyskują światła dwóch czołówek. Nasi znajomi nie idą zbyt szybko. Jest bardzo zimno. Śnieg, który jeszcze wczoraj był mokrą breją – dzisiaj jest jak beton. Podchodzimy na lodowiec Kodnitzkees. Ukazuje się nam majestat Glockglocknera i kłębiące się wokół chmurzyska.

Obrazek

Obrazek

Wzmaga się wiatr, który potęguje uczucie zimna. Wiążemy się liną -Grzesiek z racji wieku i masy prowadzi. Dochodzimy do ubezpieczonej grani. Robi mi się bardzo zimno. Po chwili tracę czucie w dwóch palcach prawej ręki. Jednakże dalsza droga mija przyjemnie. Oszronione skały i połacie lodu dodają pikanterii. Po trzech i pół godzinie dochodzimy do schroniska Erzherzog-Johann-Hutte. Czuję się bardzo źle. Wysokość na współ z zimnem rozdają karty. Pakuję się do schronu. Próbuję rozgrzać. W środku spotykamy znajome twarze. Po krótkiej chwili orientujemy się, iż kobieta rezygnuje z dalszego wyjścia, a jej partner postanawia podjąć próbę sam. Wypijam chyba pół termosu gorącej herbaty i z dużym trudem przekonuje się do 1 kanapki. Odzyskuje czucie w palcach jednak nie mogę opanować dreszczy. Grzesiek natomiast czuje się jak ryba w wodzie. Przeciąga się i ziewa, leniwie pytając się: Jak się czujesz? Zdaję sobie sprawę, że przechodzę kryzys. Postanawiam jednak iść dalej.

Po związaniu się i przejściu kilkuset metrów robi mi się cieplej. To dobry znak - myślę, i idę za ciosem. Wchodzimy w żleb.

Obrazek

Obrazek

Co prawda zapadamy się miejscami po kolana w świeżym śniegu, lecz idzie się mi coraz lepiej. Tym razem Grzesiek przeżywa kryzys. Kilka kroków i odpoczywamy, po czym ciśniemy w górę. Sekwencja się powtarza. Wchodzimy na grań i zmieniamy prowadzenie. Teraz moja kolej się wykazać - Grzesiek zasłużył na odpoczynek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na grani wzmógł się wiatr. Silne podmuchy zmuszają nas do coraz częstszych przystanków. Chmury czekają na nas na dole, a my konsekwentnie balansujemy na zasypanej śniegiem grani. Słońce nieubłaganie praży nam twarze, a temperatura szybko rośnie.

Obrazek

Dobrze zbity śnieg zamienia się w mokrą breję. W połowie drogi spotykamy schodzącego kolegę. Przestrzega nas przed nawisami na grani. Sam zrezygnował w połowie. Idziemy dalej. Co jakiś czas przystajemy i robimy kilka zdjęć. W głowie pojawiają się setki myśli, a jednocześnie błoga pustka pochłaniająca mnie całego. Jeszcze mała przełączka i stajemy na szczycie Kleinglocknera (3770).

Obrazek

Wodzę wzrokiem za dalszą drogą z przełączki Glockneroberescharte na szczyt. Nie mogę znaleźć stałych punktów, a osadzanie kości i friendów nie wchodzi w grę ze względu na sporą ilość zalegającego śniegu, który nijak trzyma się pod nogami. W końcu wypatruję jedną stalową tyczkę w mniej więcej 2/3 długości drogi na szczyt. Ale co dalej? Wariantów jest kilka: szukanie pod śniegiem stałych punktów, zrobienie tego na żywca. Pojawia się też problem drogi powrotnej, gdyż mamy za krótką linę, aby zjechać ze szczytu na przełączkę. Czas ucieka, a słońce robi swoje. Decyzja staje się trudna, lecz na tą chwilę wydaje się być rozsądna - schodzimy. Robimy jeszcze kilka zdjęć w podziękowaniu dla sponsora wyjazdu i udajemy się w drogę powrotną.

Obrazek

Śnieg prażony słońcem bardzo rozmiękł. Co jakiś czas spod naszych nóg schodzą drobne zsuwy śniegu.

Obrazek

Po jakiejś ponad godzinie meldujemy się w Erzherzog-Johann-Hutte.

Obrazek

Wypijamy resztki herbaty, jemy batony. Wymieniamy się wrażeniami i komentujemy podjętą decyzję. Zejście na lodowiec pokonujemy w ekspresowym tempie. Lodowiec bardzo rozmiękł. Pojawiły się gdzieniegdzie szczeliny. Droga bardzo się ciągnie, gdyż widoczność spada do kilkunastu metrów. Do końca nie wiemy czy idziemy w dobrym kierunku, choć po śladach naszych współlokatorów ze schronu. Przy skałach gotujemy wodę na kawę i herbatę. Po takim dniu i w takim miejscu smakuje jak nigdy. Do schroniska docieramy po 12 godzinach akcji. "Dzisiaj góra zwyciężyła" - wita nas Australijczyk.

Kolejny dzień (23.06) przywitał nas piękną pogodą.

Obrazek

Brak chmur i wiatru spotęgował uczucie, że trzeba gdzieś iść.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bez planu - przed siebie. Idziemy na lodowiec Teischnitzkees. Siadamy na pobliskich skałach i obserwujemy piękną panoramę Gramul'a, Glocknerwand, Teufelshorn'a i drogę Studlgrat na Glossglocknerze. Wchodzimy na Schere (3037). Tam długie drugie śniadanie, robienie zdjęć.

Obrazek

W końcu przychodzi ochota na drobny spacer. Idziemy granią Luisenkopf. Początkowy deptak przechodzi łagodnie w eksponowaną grań. Na Luisenkopf (3207) odpoczywamy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Robi się późno, a jeśli chcemy zejść na parking tego samego dnia musimy się pośpieszyć.

Obrazek

Obrazek

W tym samym dniu docieramy na Camping w Kals, gdzie po 4 dniach bez prysznica, doceniamy znaczenie tego komfortu. Nadszedł czas na podsumowanie wyjazdu. Przy zimnym Żywcu uznajemy wyjazd za udany. Co prawda głównego wierzchołka nie osiągnęliśmy, lecz daliśmy z siebie wszystko. Zasmakowaliśmy wysokości większej niż 2600m, zmiennej pogody, specyfiki lodowca i organizacji wyjazdu. Pierwszy wyjazd w Alpy za nami i myślę, że na pewno nie ostatni. Już w drodze powrotnej snuliśmy plany i kolejne cele z którymi przyjdzie się zmierzyć.

W tym miejscu chcieliśmy serdecznie podziękować firmie Hutchinson Poland - sponsorowi naszej wyprawy. Dzięki jego zaangażowaniu mogliśmy nabyć nowe doświadczenie, zmierzyć się z własnymi słabościami, a zwłaszcza urzeczywistnić swoje marzenia. Dziękujemy!!!

Obrazek

Autor:  uysy [ Pn cze 28, 2010 10:18 pm ]
Tytuł: 

Gratulacje wyjazdu. Z doświadczenia wiem że szybko będziecie chcieli wrócić w zagramaniczne góry :) Logistyka jest pestką, a koszt wyjazdu podobny do wyjazdu w Tatry :)

Autor:  Mazio [ Pn cze 28, 2010 10:27 pm ]
Tytuł:  Re: Kleinglockner

'Krzysiek' napisał(a):
Obrazek



czy ja na prawdę mam tak dużą pupę?

gratulacje! trudno napisać coś konstruktywnego przy takich akcjach...

Autor:  uysy [ Pn cze 28, 2010 10:31 pm ]
Tytuł:  Re: Kleinglockner

Mazio napisał(a):
'Krzysiek' napisał(a):
Obrazek



czy ja na prawdę mam tak dużą pupę?

gratulacje! trudno napisać coś konstruktywnego przy takich akcjach...



Krowa Cie wysrała! hahahah :DDD

Autor:  Vespa [ Pn cze 28, 2010 10:46 pm ]
Tytuł: 

Nie no, bo bez kitu - foty zaprawdę zajebiaszcze, osobliwie te z grani, plus cudowny kolor nieba - krowia dupa stanowi pewien dysonans, tak? :D :D :D

Wysyp dobrych relacji da się zaobserwować! :D

Autor:  Hathor [ Pn cze 28, 2010 10:48 pm ]
Tytuł: 

tylko pozazdrościć :D

Autor:  Ivona [ Pn cze 28, 2010 11:01 pm ]
Tytuł: 

tak własnie obserwuję pogodę w austriackich alpach,bo też jakiś szybki wypadzik był w planach,ale cuś tam regularnie cały czerwiec dosypuje.Z resztą podobne warunki były w czerwcu rok temu,akurat po naszym wyjściu majowym dowaliło świeżego śniegu.
Dla Ciebie Glock to rzut beretem,więc nic straconego.

'Krzysiek' napisał(a):
Już w drodze powrotnej snuliśmy plany i kolejne cele z którymi przyjdzie się zmierzyć.

ta choroba tak właśnie sie zaczyna,teraz już nie zaśniesz spokojnie nim tam nie wrócisz :D
uysy napisał(a):
Logistyka jest pestką

:bball:
gratki za akcje!

Autor:  uysy [ Pn cze 28, 2010 11:11 pm ]
Tytuł: 

Ivona napisał(a):
uysy napisał:
Logistyka jest pestką

Basketball

No co, parówki z biedronki, tankowanie i heja :D

Autor:  'Krzysiek' [ Wt cze 29, 2010 4:36 am ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
foty zaprawdę zajebiaszcze, osobliwie te z grani, plus cudowny kolor nieba - krowia dupa stanowi pewien dysonans, tak?


tak dla równowagi pokoleń i dystansu do świata :lol:


Ivona napisał(a):
Dla Ciebie Glock to rzut beretem,więc nic straconego.


Dokładnie. Jedzie się całkiem przyjemnie i nie jest tak daleko jak myślałem.

Autor:  raffi79. [ Wt cze 29, 2010 5:22 am ]
Tytuł: 

Gratuluje :mrgreen:

Autor:  Mooliczek [ Wt cze 29, 2010 7:03 am ]
Tytuł: 

Tamten weekend też planowaliśmy na Glocku, ale prognozy 'zachęciły' nas jednak do pozostania w Polsce. Aczkolwiek, jak teraz patrzę na Wasze zdjęcia to trochę mnie skręca - Stuedlgrat wygląda bardzo wkaszalnie, a moje obawy jednak przytrzymały mnie w Krakowie. No cóż, kto nie ryzykuje, szampana nie pije.... :cry:
Miła wycieczka, pierwsze koty z Glockiem za płoty - trzeba dokończyć dzieła ;) Kiedy? ;)

Autor:  piomic [ Wt cze 29, 2010 7:07 am ]
Tytuł: 

No popatrz, a ja się zastanawiałem po kiego te słupki na grani takie długie są... Teraz widzę.

Autor:  Lukasz_ [ Wt cze 29, 2010 9:32 am ]
Tytuł: 

A człowiek sie cieszy jak w Tatry jedzie :D Gratulacje !

Autor:  'Krzysiek' [ Wt cze 29, 2010 11:28 am ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
trzeba dokończyć dzieła Wink Kiedy?


Ten rok już mam zaplanowany jeżeli chodzi o urlop. Być może w roku kolejny, ale na pewno nie tą drogą :D

piomic napisał(a):
No popatrz, a ja się zastanawiałem po kiego te słupki na grani takie długie są... Teraz widzę.


Z tego co rozmawiałem z takim jednym gościem, to trzy lata temu wychodził normalną drogą na Glocka w czerwcu i było po pas śniegu i ledwo co tyczki było widać. To ja nie wiem co się tam musi dziać zimową porą. Z tego co mówił, podczas naszego wyjścia i tak było dużo śniegu jak na czerwiec - ogólnie nas to też zaskoczyło, liczyliśmy, że na grani będzie mało śniegu, a z przełączki na wierzchołek - sucho. Przeliczyliśmy sie :lol:

Autor:  Ivona [ Wt cze 29, 2010 6:13 pm ]
Tytuł: 

uysy napisał(a):
No co, parówki z biedronki, tankowanie i heja

toteż o to mi chodziło :wink:
dziś taki wyjazd to pikuś i to jest piękne :D

Autor:  kilerus [ Wt cze 29, 2010 6:33 pm ]
Tytuł: 

Bardzo fajna relacja.

Fajnie się czytało.
Szkoda, że nie mogłem być wtedy z Wami.

Autor:  'Krzysiek' [ Wt cze 29, 2010 6:53 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Szkoda, że nie mogłem być wtedy z Wami.



Szkoda, ale myślę, że będzie jeszcze okazja na wspólny wyjazd, nie tylko w Tatry :wink:

Autor:  matragona [ Wt cze 29, 2010 8:24 pm ]
Tytuł: 

Ivona napisał(a):
ta choroba tak właśnie sie zaczyna,teraz już nie zaśniesz spokojnie nim tam nie wrócisz Very Happy

O,tak rację masz:) ja co prawda na nic wielkiego wtedy w Alpach nie wlazłam,ale i tak po pierwszym wyjeździe myślę tylko kiedy by tu znów szczęścia spróbować :oops:

Krzysiek,gratuluję :D

Autor:  batmik [ Wt cze 29, 2010 9:53 pm ]
Tytuł: 

Moim skromnym zdaniem zdjęcie nr 14 należy do najlepszych fotek jakie wrzucono w relacjach w tym roku.
Zajebiście. Pogratulował. :)

Autor:  Vespa [ Wt cze 29, 2010 10:00 pm ]
Tytuł: 

Będę własnom piersiom bronić dwunastego 8)

Autor:  'Krzysiek' [ Wt cze 29, 2010 10:58 pm ]
Tytuł: 

batmik napisał(a):
Moim skromnym zdaniem zdjęcie nr 14 należy do najlepszych fotek jakie wrzucono w relacjach w tym roku.


Dzięki :D Totalnie jestem zaskoczony

Autor:  batmik [ Śr cze 30, 2010 6:16 am ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
Będę własnom piersiom bronić dwunastego 8)

Nie żebym się czepiał, ale mam jednak wrażenie, że 12 jest minimalnie pod 14. Kwestia gustu 8)

Autor:  Klucha [ Śr cze 30, 2010 7:10 am ]
Tytuł: 

Gratulacje :!: piękny wyjazd :D

Autor:  nutshell [ Śr cze 30, 2010 7:33 am ]
Tytuł: 

Gratulacje! :)
A zdjęcia są obłędne :shock:

Autor:  Jacek [ Śr cze 30, 2010 12:58 pm ]
Tytuł: 

Świetna Górka, Przyjemna bardzo prawda ? :)
Fajna droga jaki cała relacyjka i wypad.

Noi ten wodospadzik to jest piękne miejsce 8)

Autor:  prof.Kiełbasa [ Śr cze 30, 2010 3:07 pm ]
Tytuł: 

Wentyl napewno jest z Ciebie dumny :wink:
PKP

Autor:  'Krzysiek' [ Śr cze 30, 2010 7:05 pm ]
Tytuł: 

! napisał(a):
Wentyl napewno jest z Ciebie dumny



a co zmartwychwstał?

Autor:  zephyr [ Wt gru 28, 2010 8:19 pm ]
Tytuł: 

świetna akcja i ekstra zdjęcia ;) powodzenia w następnych wyprawach

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/