Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Pierwszy raz w Alpy... Cz. 2.
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=9950
Strona 1 z 1

Autor:  azaghal [ Pt lip 09, 2010 10:47 pm ]
Tytuł:  Pierwszy raz w Alpy... Cz. 2.

Tak jak wspominałem w poprzednim poście, po zdobyciu Grossglocknera, dnia 5. lipca roku Panskiego 2010 wyprawa przeniosła się do włoskiej Cortiny. Naszym celem było znalezienie pizzerii, która byłaby otwarta w czasie sjesty, czyli wtedy, gdy wszyscy turyści chodzą głodni i wk...zdenerwowani nie mogąc nic zjeść. Poszukiwanie zakończyło się sukcesem ok. godziny 16. czyli wtedy, gdy sjesta się skończyła. Zjedliśmy naszą zasłużoną pizze i pojechaliśmy dalej. Mieliśmy przed sobą długą i bardzo krętą (i pokręconą) drogę przez Dolomity. Jechaliśmy zdobyć nasz pierwszy czterotysięcznik, najwyższy szczyt Alp Wschodnich - Piz Bernina.

Obrazek
Widoki zaobserwowane i sfotografowane gdzieś w Dolomitach

Obrazek
Kolejne widoki w Dolomitach

We Włoszech jest bardzo dziwnie (pomijając już tę całą sjestę) . Jadąc przez ten kraj, trzeba wiedzieć, że jak jest kierunkowskaz w lewo, to trzeba jechać w prawo i na odwrót. Nie wiedząc o tym, straciliśmy chyba z godzinę próbując wyjechać z Cortiny... Gdy już opanowaliśmy tę trudną sztukę poruszania się po włoskich drogach cała akcja przyśpieszyła, ale i tak na miejsce dojechaliśmy z wielogodzinnym opóźnieniem, bo gdzieś o 2 w nocy. Naszym celem było schronisko Campo Moro (1990 m.p.m), do którego finalnie nie dotarliśmy - zamiast tego postawiliśmy base camp gdzieś przy górskiej drodze, tuż przy znaku z zakazem biwakowania (potem dla spokoju sumienia przenieśliśmy bazę dziesięć metrów dalej). Spaliśmy długo. Bazę zwijaliśmy jeszcze dłużej. W Campo Moro byliśmy około 13...

Obrazek
Na parkingu przy Campo Moro. Trzeba się zorientować w mapie... Ja, jako, że się na mapach nie znam, to robiłem zdjęcia.


Po szybkim jak na nasze standardy zapakowaniu się, wyruszyliśmy w drogę...

Obrazek
Tylko którędy tam się idzie?

Obrazek
Może Asia będzie wiedzieć?

Obrazek
Finalnie możemy zostać tutaj... Na jedną górę już wleźliśmy...

Po początkowych problemach z orientacją w terenie, szybko odnajdujemy prawidłowy szlak i cała akcja przyspiesza. Pierwszego dnia planujemy podejść pod masyw Berniny i rozbic tam obóz. Turyści z zachodu zwyczajowo idą aż do schroniska Marco e Rosa (3609 m.p.m), gdzie nocują i atakują szczyt dnia następnego. Dzielni i odważni wspinacze ze wschodu rozbijają się gdzieś niżej, w bliżej nie określonym miejscu (tak nam się wydawało). Naszym zadaniem tego dnia było zlokalizowanie właśnie tego miejsca...

Obrazek
Widoki po drodze.

Przeszliśmy kolejno schroniska Carate Brianza (2636 m.p.m) oraz Marinelli Bombardieri (2813 m.p.m), a miejsca na biwak widać nie było... Padł pomysł żeby iść wyżej i rozbić sie gdzieś na lodowcu Scerscen... Nikt nie wiedział, czy to bezpieczne, ale wszyscy byliśmy zgodni co do tego, że przynajmniej będzie płasko...

Obrazek
Widok ze schroniska Carate Brianza.

Obrazek
Widoki po przejściu schroniska Carate Brianza. W tle wyłaniający się masyw Berniny z Piz Rozegiem w centrum.

Obrazek
Widok ze schroniska Marinelli Bombardieri.

Obrazek
Miejsce biwaku.

Finalnie obóz 1. rozbiliśmy tuż przed lodowcem, znajdując kawałek równego terenu. Była godzina 21. O 22 wszyscy byli juz spakowani i zapakowani do śpiworów. Atak szczytowy miał zacząć się o 2 w nocy. Gdy wszyscy smacznie chrapali, ja przewracałem się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Finalnie, udała mi się ta czynność przez jakieś 20 minut... Wstałem o 2 w nocy bardzo zmęczony i pełen obaw co do powodzenia akcji. Atmosfera była ponura. Było ciemno, zimno i w ogóle nie tak sobie wyobrażałem ataki szczytowe... No ale iść trzeba było. Ja szedłem związany z Łukaszem, Krzysiek przywiązał do siebie Asię. Oświetleni czołówkami zeszliśmy na lodowiec. Początkowo nie mogąc znaleźć śladu kluczyliśmy to tu, to tam. Finalnie ślad się znalazł i trzymając się go dotarliśmy pod masyw Berniny o świcie. Teraz czekało nas 300 metrów wspinania "ferratą", wyprowadzającą pod samo schronisko Marco e Rosa na przełęczy Forcella Crast'Agűzza. Owa "ferrata" okazała się drogą ze sztucznymi ułatwieniami wziętymi rodem z Orlej Perci. Pojawiły się łańcuchy, klamry i stalowe stopnie. Do schroniska dotarliśmy około 6. rano. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy do ataku. Do pokonania mieliśmy fajny śnieżny stok doprowadzający na grań południową.

Obrazek
Po wyjściu ze schroniska.

Obrazek
Na śnieżnym stoku.

Obrazek
Dalej na stoku...

Obrazek
Widok ze stoku.

Obrazek
A tu Łukasz ;)

Po przejściu stoku, droga prowadziła na grań. Coś nam sie jednak pomieszało i zamiast wejść na grań po Bożemu, poszliśmy śladem Krzyśka i Asi, którzy nas sporo wyprzedzili (myśmy robili dużo zdjęć :P). Ślad owy trawersował zbocze opadające z grani. W czasie gdy myśmy szli tym śladem słoneczko ładnie nam ten stok podgrzało i miejscami robiło się niestabilnie... W każdym bądź razie był to wariant o wiele szybszy. Na gran weszliśmy w jej końcowym odcinku. Do przejścia pozostał tylko krótki odcinek skalny, a potem już tylko szczyt ;)


Obrazek
To tutaj nam się coś pomyliło.

Obrazek
Łukasz na szczycie.

Obrazek
Jaaaskółka na szczycie ;)

Obrazek
A tu cała grań, którą powinniśmy byli iść, a którą schodziliśmy.

Zejście okazało się dla mnie prawdziwym koszmarem. Poranne zmęczenie wróciło ze zdwojoną siłą. Gdyby nie uważna asekuracja Łukasza chyba bym nie wyrobił... Gdy zlazłem z tej grani pojawiła się wielka ulga, mimo tego, że do końca pozostało jeszcze bardzo wiele do przejścia. Najpierw zamknąłem oczy i wykonałem najdłuższy dupo zjazd w życiu, który z przesiadkami doprowadził mnie pod samo schronisko, gdzie padłem jak nieżywy. Po chwili odpoczynku ruszyliśmy na dół. Najpierw przez "ferratę", potem przez lodowiec przy wielkim upale. Gdy dotarłem do namiotu padłem na glebę i nie ruszałem się przez godzinę. Potem coś zjadłem, coś wypiłem i siły powoli wróciły. Z każdą godziną schodziło mi się coraz lepiej. Na parking dotarliśmy o 21, po prawie 19. godzinach akcji (w moim przypadku po 36 godzinach bez snu). Zapakowaliśmy nasze graty i ruszyliśmy w drogę do domu. wszyscy mieli już dosyć...

Cała prawda tutaj:
http://picasaweb.google.com/shejnowicz/ ... directlink

Autor:  don [ So lip 10, 2010 7:34 pm ]
Tytuł: 

Pięknie... zrobiłeś może zdjęcie Biancograt?

Autor:  azaghal [ So lip 10, 2010 7:43 pm ]
Tytuł: 

Niestety, bylem tak zmordowany, ze zrobilem tylko pare fotek w kolo bez wiekszego namyslu i pognalismy na dol.

Autor:  staszek [ So lip 10, 2010 7:45 pm ]
Tytuł: 

PKP :D
Zajefane foty :thumright:

Autor:  raffi79. [ N lip 11, 2010 5:19 am ]
Tytuł: 

Super !

:brawo: :thumright:

Autor:  grubyilysy [ N lip 11, 2010 10:46 pm ]
Tytuł: 

Szczyt jak to szczyt, niełatwy i w dodatku na swój sposób "najwyższy", bez dwóch zdań "honorny".
Ale okoliczności przyrody na dojściu przepiękne, kiedyś prosiłem kumpla żeby mi kupił we Wrocławiu mapę Kompasu zatytuowaną "Sondrio", tak mu się ta nazwa podobała że nie mógł ze śmiechu wyrobić. Z planów atakowania Bernina dokładnie waszą drogą nic wtedy nie wyszło z powodu gigantycznych opadów śniegu miesiąc wcześniej, może kiedyś. :)

Autor:  rambler [ Wt lip 13, 2010 8:12 am ]
Tytuł: 

rewelka :brawo:

Autor:  viking59 [ N lip 18, 2010 11:54 pm ]
Tytuł: 

Witam i pozdrawiam

Co do waszego tekstu to uwazam , że skoro piszesz, że "......
To tutaj nam się coś pomyliło..." - nic wam sie nie pomyliło, to jest klasyczna droga zejsciowa prawie wszystkich niemieckich ekip prowadzonych przez ich przewodników, zjazd na lodowiec z duzego kamienia (potrzebny 3m odcinek liny do owiniecia tegoz kamola) i fru przez ...lodowy uskok, a potem trawersik, jednak wszyscy (poza Niemcami) ida ostrzem grani i i tylko dwa trudnre miejsca (II i III) asekuruja sie z liny - jest szereg stałych pkt do asekuracji. Co miejsca biwaku? to rozbiliscie sie na przełeczy Marinella czyli cos lekko ponad 3000m. No i wchodziliscie drogą Spallagrat (chyba tak sie to pisze). Noclegi w schr.Marinella 26eu (ze znizka Alpenu-13), mapy w w/w schronisku dla tego regionu kosztuja 10 eu. (skala 1-25000), acha z Campo Moro - wybraliscie chyba ..........najgorsza drogę w strone waszego celu, co do ferratki to ma ona dwa warianty - ale to juz teraz wiecie.
Rejon cudowny i polecam kazdemu, jedynie dojazd do Campo Moro niezliczonymi serpentynami po waskiej drodze i szeregu wykutych tunelach, napewno kierowcy dostarczy wielu wrazen na dłuzszy okres.

A szczyt - raczej zaliczany do łatwych (Spallagrat), zeby było jasne.

Autor:  awake [ Pn lip 19, 2010 7:41 am ]
Tytuł: 

tego sezonu relacji z Alp będzie chyba tyle co z Tatr :)
Super wyprawa

Autor:  zephyr [ Wt gru 28, 2010 8:04 pm ]
Tytuł: 

super wyprawa i ekstra zdjęcia :) tylko pozazdrościć :)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/